19 listopada 2012

kto komu figle płata



W siebie wnikam głębiej porą zimową. Słucham szeptów własnych przemyśleń i obserwuję każdy gest.
Zimową porą jestem inna. Spokojna bardziej, wolniejsza i zamyślona, melancholijna.
Baczniej oglądam świat i nad życiem prowadzę dyskusję. Sama ze sobą, wieczorem, w południe i rano. 
I podejść do mnie trudniej i zrozumieć mniej. 
Zimową porą na moim dnie myśl jedna toczy drugą, a serce ledwie rytmu dotrzymuje.
W tych myślach dziś osadzona mój żywot rozbieram na części pierwsze. 


Czy ja muszę ciągle drżeć, że z czymś nie zdążę, że czegoś nie zrobię, że za mało dnia a i nocy mogłoby być więcej? 
Czy ja muszę na Wigilię mieć co najmniej 8 potraw a na Boże Narodzenie drugie tyle? A ciastek to czy ja kupić nie mogę? Takie teraz dobre są w sklepach.. a Czy ja bym nie mogła tak z raz nie wieszać w każdym oknie łańcuchów z szyszkami i światełek święcących kolorami?
I na urodziny dzieci, czy pizzy nie można zamówić, tylko od razu gotować od świtu do nocy, żeby potem usłyszeć od ciotecznej siostry, że taką przepyszną babkę ziemniaczaną robię, a od bratowej że moja fasolka po bretońsku jej się śni.
A czy dzieciom czytać muszę codziennie? Mają czytniki różne, telewizję, internet..
A czy na pewno jajka malować na Wielkanoc, skoro takie piękne, malowane, jak prawdziwe można nabyć.
A wszystko piekę, robię, rzeźbię z pomocą 6 rączek małych i mniejszych. Bo przykro by mi było szybko zrobić ciastka i postawić na stole  - "macie, jedzcie". 
Z sześcioma rączkami dużo dłużej, dużo trudniej, dużo więcej przysiadów wycierając podłogę i zeskrobując zielony cukier ozdobny.
Czy ja bym nie mogła niczego w życiu nie chcieć i siedzieć spokojnie, wygodnie na kanapie? 
I nie rzucać zdaniami "czasu mi brak", "matko kiedy ja to zrobię?", "czy ja zawsze tyle na głowie muszę mieć", "za rok to ja się zastanowię, czy to robić!".

Ja bym mogła. Ja na pewno bym mogła. I Święta by może spokojniejsze były, i paznokcie piękne w piątek i świątek. I seriale na bieżąco. I książki by się nie kurzyły na półkach. 

Zimową porą myślę sobie, ze to by było całkiem przyjemne pewnie. Spokojna egzystencja i spokojnie zjedzone ciasto z hipermarketu za rogiem. Pyszne mają to prawda. 

Mi jednak w życiu trzeba czegoś więcej. Dochodzę do wniosku, że największą radość sprawia mi gdy tworzyć życie własne mogę a nie je tylko żyć. Gdy mogę zagadywać siebie samą nowymi pomysłami. Realizować stresujące zamierzenia. Czekać na efekt ostateczny a czasem to i z dumy pęcznieć. 

Bo dla mnie mebel, który zrobił mój mąż z moją małą pomocą, jest tak niesamowicie piękny i tak potrzebny tym samym naszej rodzinie, że nie ważne już nic. I te dzieci co wśród śrubek i desek pociętych i farb krzyczały i ganiały się i odciskały swoje palce umoczone w farbie na policzku siostry.. niczym to jest. Bo mamy mebel, który stoi dumnie w pokoju z kominkiem. 
A mogliśmy tego dnia oglądać cały dzień telewizję. 

I konstrukcja z desek przeze mnie wymyślona i wykonana na spółkę z mężem i 100 razy poprawiana bo dzieci uprawiały skoki na przełaj przez projekt mamy ;-) 
A mogliśmy tego dnia objadać się popcornem na kanapie. 

Mam potrzebę tworzenia, zaraziłam się od przyjaciółki (te które znacie, to Julitta oczywiście). Zaraziłam się ale nie miłością do drewna.. a miłością do swoich możliwości. Wiarą i oczekiwaniem na efekty mego "brania sobie tyle na głowę". 
Czy ja kiedyś pomyślałam, że będę meble robić?? Nigdy! Ja nie pomyślałam nawet, że ciastka będę robić a co dopiero meble! 

Życie naprawdę się na nas otwiera z wielką ochotą jeżeli tylko my zechcemy te drzwi lekko pchnąć.
I jeżeli mamy taką potrzebę.

Zimową porą, bez śniegu, z zakwitniętym ostatnim kwiatkiem, z brudnymi oknami i przewróconym krzesłem na tarasie, myślę sobie, że życie nie płata nam figli, to my płatamy figle życiu.. postanawiając chcieć albo nie chcieć. 


Nasze małe chcenia życiowe :-) 






My figla życiu wywinęliśmy, bo mało się już po nim spodziewałam. Po tym życiu. Po sobie to już najmniej. A tu raptem z dnia na dzień widzę silną kobietę.. nie taką do końca silną, ale silną. Której nie straszne projekty w otoczeniu 6 rozbieganych nóżek, 6 rączek, 30 paluszków klejących.. 
Te projekty potem mają duszę i serce i paluszki brudne odciśnięte w sobie. Są przez to nasze, więc najpiękniejsze. 

Zimową porą dziewczynka moja jedna śpi, bo jest chora, druga w czapce chodzi po domu, bo moda na niezdejmowanie czapek panuje w 4 klasie, trzecia wije się właśnie na podłodze błagając o chipsy na obiad..bo kotlety są passe ;-) 
Czegóż więcej chcieć tą zimową porą.. niby smutniejszą, niby spokojniejszą, niby taka nostalgiczną. 
A może tak w najbliższą sobotę zamiast na kanapie leżeć zrobimy szafeczkę na półpiętro, która mi się marzy? 
Czy my w końcu posiedzimy kiedyś na tej kanapie w weekend??
eeeee taaaam :-) 
Życie ma za wiele ciekawych możliwości :-) 

Dla tych, którzy nie znają angielskiego, tłumaczę tekst na deskach:
W wolnym tłumaczeniu: 
nasze dni to identyczne walizki
wszystkie w tym samym rozmiarze
ale niektórzy ludzie mogą zapakować
w nie dużo więcej niż inni


i.w.



Jeżeli masz problem z wstawieniem komentarzu - odśwież stronę!
Jeżeli wstawiony komentarz wyświetlił Ci się kilka razy - nie przejmuj się! 
Jeżeli nie widzisz swojego komentarza lub mojej odpowiedzi na niego - kliknij  "Load more" (czyli rozwiń listę) na dole pod komentarzami. W razie dalszych problemów odśwież stronę lub skontaktuj się ze mną - skarzynia@wp.pl




Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

91 komentarzy:

  1. Pieknie napisalas, jakbys moje mysle zebrala, u mnie tez wiecznie taki kociolek , ale dlatego zycie ma sens I tez co roku mowie sobie, ze mniej ciasteczek upieke na Swieta, a jakos tak wychodzi wiecej, pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że do mnie zajrzałaś :-) U mnie jest podobnie.. jak zakładam, że mniej to jakaś taka bardziej zmotywowana jestem.. jakby na przekór ;-)

      Usuń
  2. Jak pięknie: 30 paluszków! U mnie te 10 małych paluszków potrafi namieszać. Ale tak sobie myślę że dzięki temu że ten świat taki zabiegany, zakręcony, czasu mało, to mi się jakoś chce więcej. Gdybym faktycznie siedziała na kanapie i tylko oglądała filmy albo czytała książki mniej by mi się chciało na pewno!
    Dziękuję, pięknie napisałaś o tym życiu! Gdzie wszystko układa się w całość i sens ma. I wiem też troszkę jaką radość daje stworzenie czegoś samemu. Niesamowite uczucie!
    Pięknie wyszedł Wam ten wspólny mebel, oj pięknie!! I aż się prosi żebyście zrobili coś więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobimy zrobimy :-) Zgadzam się Iza z tym, że jakbyśmy siedzieli na kanapie to mniej by się nam chciało! Absolutnie też tak myślę! Im więcej masz na głowie, tym jakoś więcej tego czasu masz.. bierze się on nie wiadomo skąd dosłownie! Uściski dla was :-)

      Usuń
    2. http://onelittlehappiness.blogspot.ie/czwartek, listopada 22, 2012

      swieta racja dziewczyny....ja ostatnio tylko kanapa,filmy,komputer...najchetniej to bym zasnela i obudzila sie wiosna:/ no nic mi sie nie chce nic,len totalny mnie ogarnal:/wstyd wstyd normalnie:(najgorsze ze mam swiadomosc ze czym dluzej tak bedzie tym bardziej utkne w tym pukncie i bede w tym zawieszeniu tak do wioosny albo i dluzej...
      Iwonko nawet nie wiesz ja Ci zazdroszcze ze tyle w Tobie sily,ze tak sobie radzisz,ze potrafisz to wszystko ogarnac,trzymac w rydzy,i jeszcze przelac tutaj opisac,tak ze az chce sie zyc,i dupe z tej dziadowskiej sofy ruszyc...jeszcze tylko sily mi troche daj i fruwac zaczne:) dziekuje Ci kochana:*

      Usuń
    3. A może Paulinko potrzebujesz po prostu odpoczynku!! Może to jest ten moment siedzenia na kanapie! Ja też takie mam! Ja też takich potrzebuję! Dla mnie ważne jest to, czy oprócz takich są te inne, twórcze, zabiegane, wystarane.. ja kocham i takie mieć :-) Ale nie każdy musi kochać przecież :-) Uściski dla was Paula :-))

      Usuń
  3. mebel wprost powalający...a życie?...aby było nasze,,,nie może być z supermarketu,internetu.....oj długoby wymieniać:)))))))piekny post!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :-) u mnie trochę z hipermarketu i trochę z rąk własnych ;-) Balans musi być :-)

      Usuń
  4. Iwonko....! Po pierwsze zimową porą to ja nie rozumiem czasem nawet sama siebie:) Dla mnie to taki dziwny czas. Na trudniejsze refleksje, często mniej jasne, ale nawracające co roku, kiedy słońce za chmurą się chowa. Kiedyś stan ten zwał się syndromem braku słońca, teraz zimowe refleksje...:)
    A po drugie to ja kocham kobiety z pasją! Ja podobnie nieustannie się czemuś oddaję, nieustannie nowe zadania sobie wyznaczam i tym żyję. I taka mama moja kochana na przykład. Prawie wszystkie pisklęty z domu już wyfrunęły. Praktycznie jest już sama. A ona nigdy na nic nie ma czasu. Ciągle ma coś do zrobienia, ciągle w ruchu. Do domu do mnie wpada, szybka kawa, chwilka na przytulanki z Chłopcami i pędzi dalej. Ja mam to samo. Choć nie na taką skalę jak ona jeszcze, staram się nie pędzić, mimo to ciągle mam coś do zrobienia.
    Ja nie wiem co to jest nuda. Ja nie wiem jak można się nudzić. TYle rzeczy jest do zrobienia w życiu, tyle pasji do odkrycia, tyle możliwości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jakoś ostatnio też tak właśnie życie widzę. Jako coś do odkrycia, do poznawania.. oczekiwania.. kiedyś myślałam, że życie się dostaje i żyje takim jakie się dostało.. oj długo zajęło mi odnalezienie tej mądrości, że można życie kreować ;-) I też mało się nudzę ostatnio :-) Uściski :-)

      Usuń
  5. Smak życia to się nazywa moja kochana,pasja życia, jak tam chcesz, umiesz je "jeść" doceniać walory, smaki, zapachy, tego się nie kupi tanio w sklepie, to trzeba w sobie wypracować i jeszcze dobrze jest nauczyć tego swoje dzieci, żeby dalej poszło w świat ;))Uwielbiam ludzi z taką pasją życia, kiedy zachwyca ich zapach nowej książki z księgarni, kiedy zrobiwszy 70 raz tę samą potrawę, ciągle są zachwyceni jej "nowym" smakiem
    - nie no teraz to ten rosół smakuje jak nigdy dotąd ;))!! masz tak :)) ???
    Znam te wszystkie twoje rozterki, ale sama nigdy ni potrafię nic gotowego kupić - tak zostałam wychowana, że można samemu, że jest więcej z tego radości, satysfakcji, i nauka przy okazji ;))- serce swoje się wkłada... tak myślę
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak!! z rosołem i takimi tam :-)) I to prawda, że radość nieporównywalna jest ze zrobionych rzeczy samemu! I satysfakcja wielka i oczekiwanie na kolejne wyzwanie:-) Pozdrawiam Cię Ula serdecznie :-)

      Usuń
  6. Cieszę się jak piłka z tej nowej pasji... Zadziwia mnie jakimi elementami do tworzenia są WASZE sklepy wyposażone... U nas to mizerota... Podziwiałam już te elementy u Julitki i ślinka mi kapie po brodzie z zachwytu! Ale wiesz... Mi się podoba każde życie. Nawet to z ciastkami i pizzą (czasem robię, a czasem chłopcy zamawiają). Czasem piekę ciasta, czasem oni spragnieni słodkości idą na gotowce, bo ja się zaszywam, czy zamalowuję :)
    I ani gotowa pizza, ani gotowe ciastka nie dodają mi czasu ani kruszynki, wciąż nowy plan, nowa realizacja, nowy pomysł mnie aktywizują i nie mogę spać jak mam coś do zrobienia :))) Jedno w tym jest największą moją radością... Mój syn przez obserwację jest altruistą, i pasjonatem, a wczoraj powiedział mi coś, co mnie zwaliło z krzesła... "Mamo, a wiesz, co to są 'vlogi' - no takie videoblogi - to ja taki chcę prowadzić. Bo wiesz, mógłbym tym dzieciakom jakieś wartościowe rzeczy przekazać!" - i jak tu nie kochać swojego życia. Jak? Dla takich chwil żyję... Nie dla radości z uszycia tej, czy innej sukienki, nie dla chwili namalowania tego, czy innego obrazka... Po to, żeby wiedzieć tak namacalnie, że jakiś mój pomysł na życie, na bycie człowiekiem będzie kontynuowany z pasją...
    No i jak zawsze Cię zasypałam opowieścią, słowami, bo ja nie mogę inaczej...
    I nie raz już uwierało mnie, że cholera jasna te stany nie są na odległość 3h pociągiem :D :D :D
    Pomacałabym oczami i ręką te Wasze nowe pasje :))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest potencjał z syna.. jest!!!szacun!

      Usuń
    2. Och Maryś ty nie wiesz jakie my tu sklepy mamy!!!!! np. jeden wielki sklep obok drugiego z samymi rzeczami do tworzenia i to nie że sklepik, ale tak wielki jak hipermarket w Polsce (no nie te największe ale te średnie powiedzmy!) i to dosłownie jeden obok drugiego! I jakie cuda można nabyć... no mówię Ci!!
      Maryś, mi się też podoba każde życie!! Ja i tak większość ciast kupuję! Tak może jakoś źle to napisałam, że teraz każdy myśli, że ja to taka wszystko sama piekę i robię itd! A to nie tak! Mi chodziło raczej o to, że oprócz tego sklepowego, żeby czasem było coś niesklepowego... że dla mnie dom musi czasem pachnieć ciastem czy ciasteczkami.. czasem piekę w tygodniu 3 razy a czasem miesiąc nie piekę nic! Albo i 3 miesiące nic! I lubię ciasta z hipermarketu też :-) No ale na święta muszą być ciasteczka zawsze swoje i pięknie ubrany dom, i stół bardzo starannie przygotowany .. bo to kocham :-) i to taki dla mnie czas, że zależy mi najbardziej na całej otoczce!
      Matko ale z tego syna Twojego fajny chłopak :-))

      Usuń
  7. a Ty ta swoja pasja mnie zarazasz, i sprawiasz ze i ja zaczynam wierzyc w swoje mozliwosci coraz bardziej.............

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dona nawet nie wiesz jak ja się teraz tu rozpłakałam!! Bardzo czekałam na słowa Twoje, że zaczynasz w swoje możliwości wierzyć! Cieszę się ogromnie!! Buziaki :-)

      Usuń
  8. Ja chyba co roku marudzę pod nosem.Po co ja tak na święta piekę smażę aż sił brak,no po co.W przyszłym nic nie robię:)a figa z makiem:)))Przyjemne to jest jak innym smakuję jak zapach piernika unosi się po domu ach!!!
    Podziwiam Twoja nową pasje!!!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Iga.. wiesz moje znajome to też albo robią trzy potrawy albo bardzo czekają aż ktoś je zaprosi, żeby nie gotować nic!.. i dobrze im z tym i zadowolone... i oczywiście jeżeli im dobrze to i mi nic do tego :-) Ja nie umiem po prostu! ale nie chcę przede wszystkim!! Kocham te chwile umęczone i potem na koniec uwieńczone :-) Pozdrawiam Cię serdecznie :-)

      Usuń
  9. Jak ja Cię lubię:))) Przepiękna ta szafka ale jeszcze piękniejsza dusza Twoja:) Bo życie jest po to żeby łapać je pełnymi garściami w każdej możliwej postaci. Uściski wielkie:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja Cię lubię też :-))) I też uściski przesyłam :-)

      Usuń
  10. Iwonko, wszystko przychodzi z czasem. Chęć utrzymania tradycji, pokazania dzieciom, że marchewka nie pochodzi z supermarketu, że ciastka można zrobić samemu. Doceniamy bardziej to co wyszło z pod naszych rąk. Duma, że można, że się chce. I nawet ten czas który płynie za szybko nas nie powstrzyma. Kolejna nieprzespana noc, bo dziecku trzeba zrobić kostium... i ta świadomość, że nikt takiego mieć nie będzie. W czasach gdzie wszystko można kupić, są ludzie którzy nie idą na łatwiznę. To jest piękne, by wciąż mieć tę chęć zrobienia czegoś samemu. I nie ważne, że nikt nie przeje w Wigilię tych dwunastu potraw, one są, bo tak robiły nasze babcie, mamy i miejmy nadzieję, że nasze dzieci też tak będą robić. Czy może być piękniejsza choinka od tej, którą ubrały dzieci? z tymi piernikowymi ludzikami, które wyglądają jak małe frankensteiny, z tymi papierowymi łańcuchami i słodyczami zawieszonymi tak by można było się do nich łatwo dostać. A ja udaję, że nie widzę tych pustych papierków skrzętnie zwiniętych dla niepoznaki, wiszących na świątecznym drzewku. Uśmiecham się tylko w duchu, bo sama robiłam identycznie będąc dzieckiem ;)
    Weekendowe wycieczki, a przecież można by było posiedzieć w domu, poleniuchować.... nie, niech dzieci coś zobaczą.
    Nikt mnie nie zmusza do corocznego party piernikowego, mimo, że wiem o tym, że lukier będę zeskrobywać jeszcze przez tydzień ze ścian, to trwam w tej tradycji i co roku jest coraz więcej dzieci, które chcą brać w tym udział. Jedne z ciekawości, inne z otwarta buzia... jak to to z rodzicami można coś robić?
    I nawet gdy brak już sił to warto, warto, bo to nasze dziedzictwo, to jest nasze, cenne i może dzięki temu, dzieci poznają prawdziwa wartość rzezy. Nie tylko byle mieć dużo i szybko, nie da się szybko trzeba włożyć w to swoją prace, by było wyjątkowe.
    Jesteś wyjątkowa, bo możesz mieć to co chcesz już, możesz kupić a wolisz jednak zrobić to sama, wolisz poświecić czas, czasami nerwy, swoje dłonie, by przekazać dzieciom to co najważniejsze. Dzięki takim ludziom, nie zniknie tradycja, nie zaginą wartości.
    Jak widzę po powyższych komentarzach takich ludzi jest sporo, przeglądam blogi i dech mi zapiera przy każdej stronie, tyle talentów, tyle pasji. To napawa optymizmem, ze może jednak nie zaleje nas masowa produkcja, że zawsze znajdzie się ktoś kto zaprosi cie na pyszna kawę z domowym ciastem i obdaruje piękną kartką z odręcznie napisanymi życzeniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wszystko przychodzi z czasem.. mi do Ciebie to jeszcze całe niebo albo 5 nieb brakuje :-) Ja jednak większość rzeczy kupuję, kostiumy na pewno ;-) Dopiero zaczynam odkrywać świat inaczej.. widzieć go inaczej.
      Nawet na wigilię w tym roku pierwszy raz będę ciasta robić sama. Bo jeszcze rok temu kupowane były! Dojrzewam, dorastam, rozsmakowuję się.. a tacy ludzie jak Ty bardzo mi w tym pomagają! Czy chcesz czy nie Iza, między innymi Ty masz wpływ na moje życie :-) Niesamowite co? :-)

      Usuń
  11. "Życie naprawdę się na nas otwiera z wielką ochotą jeżeli tylko my zechcemy te drzwi lekko pchnąć. I jeżeli mamy taką potrzebę." Pięknie napisane! :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Z chcenia wychodzą zazwyczaj dobre rzeczy . Nawet jak się nam chce poleniuchować na kanapie i pooglądać głupie seriale , to może mieć to bardzo pożyteczny skutek. Z niechcenia nic nie wychodzi.Żadnego zadowolenia nie ma z niechcenia.Taki banał. A Twój tekst piękny znowu i wszystko ,bo wszystko z chcenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Maszko :-) Wiesz, że to ma sens! że jak mam chęć na kanapie posiedzieć z mężem wieczorem, to, to siedzenie jest baaardzo przyjemne.. bo jest z chcenia :-)) A jak się czasem nam nudzi i tak się siedzi bez sensu.. a co by tu robić?.. a może nic.. ale jednak może coś? a daj spokój.. to wtedy nic dobrego z tej kanapy nie wynika.. a wieczorem człowiek zmęczony bardziej niż po ciężkiej pracy ;-)

      Usuń
  13. Chciało by się tyle słów napisać ...... ale najważniejsze w tym wszystkim, że Wam się chce ... razem ... z miłością ... cudne to ...
    Coś jest w tym robieniu mebli, nam też dało to tyle radości ;)))
    .... i jeszcze deski i ta myśl na nich - piękne !!!
    Buziaki przesyłam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-)) I też buziaki przesyłam :-) Ja Twoich mebli nie widziałam! Może kiedyś pokarzesz? :-)

      Usuń
    2. jet u mnie taki jeden biały stół, małe pufy drewniane i regał wielki na książki .... hihihi np.taki
      http://www.handmadebyolga.blogspot.com/2012/03/biay-drewniany-sto.html

      Usuń
    3. Olga umieram z zachwytu!!!! :-) Cudowny ten stół!!

      Usuń
  14. Mebel bomba! Potrzebuję domu, żeby mieć gdzie coś takiego trzymać, eh! Pięknie to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) A ten mebel nie taki duży.. do mieszkania by wszedł spokojnie :-) Miło że wpadłaś :-)

      Usuń
  15. hmmm..ale można tez pod koc się schować przed całym światem ,tylko po co ? by świat nam uciekł z przed oczu i ktoś układał nam życie ? NIeeeeee . Twoje "chciejstwo" piękne tak przecież ,ma sens jak najbardziej i proszę nigdy nie przestawaj, bo kiedy Ciebie czytam mam chęć od razu do życia :)i całą masę pomysłów
    uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :-) miło bardzo takich słów słuchać :-)) Aż nie wiem co powiedzieć haha a u mnie to nowość ;-))

      Usuń
  16. pasja życia w najlepszym wydaniu - ciepłym i rodzinnym :)
    mebel wspaniały, jak z dobrego antykwariatu, tylko lepszy, bo wypieszczony miłością Was wszystkich, radością wspólnego czasu,
    to takie chwile, których by się nie zmieniło, nawet gdyby ten dzień miałby być ostatnim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod Twoimi słowami w 100% :-) Miło, że wpadłaś do mnie tu :-)

      Usuń
  17. to fakt...najważniejsze, żeby wciąż się chciało...mimo wszystko...przystrajać, gotować, być, pamiętać i pielęgnować to co mamy...bo inaczej to nie ma sensu...
    każdy Twój post ma taki pozytywny przekaz....:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) A ja myślałam, że ten dzisiejszy jakiś mniej pozytywny bo niby zimowy, melancholijny .. a tu proszę jednak takie słowa piękne dostaję :-) Bardzo mi miło :-) Fajnie, że do mnie zajrzałaś :-)

      Usuń
  18. Oj piękne to...piękne...taka przyjaźń, która inspiruje....przyjaciółka, która "pcha" do przodu...do bycia lepszym...na kanapowe życie jeszcze przyjdzie czas,a póki chce się chcieć to trzeba to wykorzystać...trzeba wyciskać życie do ostatniej kropli...bo lepiej powtarzać...kiedy ja to zrobię, jak znajdę czas...niż dlaczego ja tego nie zrobiłam,choć mogłam...trzeba zmieniać życie zwykłe w życie piękne....a z dziećmi wszystko staje się piękniejsze....cenniejsze...cudne po prostu....ja to już się nie mogę doczekać tego wspólnego pieczenia ciasteczek ...och...:) A nawiązując do walizek,to ja tez kiedyś słyszałam podobne,że w życiu każdy dostaje taką sama torbę,a tylko od nas zależy,czy zapełnimy ją kamieniami,czy złotem...A szafeczka i deseczkowa złota myśl po prostu piękne :)Pozdrawiam ciepło Ciebie i Julittę i gratuluje cudnej przyjaźni...bo Wy to cudne kobietki musicie być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och matko .. dziękuję :-))) Tak my cudne kobietki jesteśmy :-))) a ja taka skromna do tego ;-))) Piękna to zdanie o torbach kamieniach i złocie! Dokładnie to samo mówi ten cytat.. Dziękuję Magda, za odwiedziny i tyle miłych słów :-)

      Usuń
  19. Czasami mam ochotę Was zgubić. Zatrzeć slad adresó∑ internetowych i udawać , że odszukać się nie da... bo z każdym postem, słowem... coraz smutniej mi.. bo coraz bardziej tęskno.. jakbym najlepszą rodzinę miała za oceanem...
    no ale.. chciałam otym fragmencie.. że śpi, że czapka, że czipsy... rozczulił mnie okropnie. i tak wzruszeniwo i tak na bardzo śmiesznie.. o Jezu, wypowiedzieć się już dziś nie potrafię :( Cudnie, jak zawsze... Love

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Julia! Ja sama jak pisałam o tych chipsach to się już śmiałam.. i zastanawiałam czy tylko dla mnie to jest śmieszne, czy ktoś też się uśmiechnie ;-) A w tym czasie ta wijąca się Clara zaczęła sceny robić mi i rzucać wyobraź sobie słowami takimi: this is my life! you can't tell me what to do! A to dziecko ma niespełna 4 lata! Ale ma siostrzyczki starsze i to już wystarczy ;-) Na obiad zjadła kotleta polanego łzami, a chipsy były na deser :-)
      Ja jak Ciebie Julia czytam to też czuję, że mi bliżej i bliżej do Ciebie.. poznaję Cię bardziej, podglądam Twoje życie, twój dom, dziecko Twoje podziwiam.. i jakoś tak się tworzy swoista więź.. Ale mnie to uczucie bardzo cieszy :-) A przecież dzień nadejdzie.. nadejdzie.. ja to wiem :-))

      Usuń
  20. Cieszę się, że tu trafiłam przez to Twoje niby-candy, bo rozsmakowałam się w tym, co piszesz. Szczerze lubię czytać to, co dla nas zostawiasz i często łapię się na tym, że uśmiecham się sama do siebie podczas czytania :)
    Czuję optymizm płynący od Ciebie i szczerość
    ... i znowu się uśmiecham :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! To dla mnie największa radość i komplement.. takie słowa wywołują u mnie łzy zawsze.. bardzo mi miło naprawdę :-) Pozdrawiam Cię i cieszę się, że jesteś tu w naszym gronie :-)

      Usuń
  21. oooooooooooooo
    Tak by powiedzial Wiki, jakbym mu powiedziala, ze znowu posta przegapilam:):)
    Dla mnie to jest wlasnie zycie pelnia zycia. Nie skoki ze spadochronem a pieczenie ciasteczek wlasnie:)
    Jak ja to uwielbiam- jak dom i zycie domowe, rodzina jest pasja. Jak celebrujemy wybieranie obrusu na swiateczny stol i potrawy i dekoracje i mimo, ze gdzies tam zawsze i stres i nerwy bo za duzo tego, za szybko, za krotkie te dni to i tak to kochamy nad zycie, a za rok to juz w ogole 17 rodzajow ciast bedzie bo tych 14 w tym roku bylo za malo:) No tak. Tak to z nami juz chyba jest. I bedzie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tymi ciastami to wiesz.. u mnie w tym roku będą dwa :-)) pierwsze w życiu na Święta swoje :-) 14 to już Twoje cyferki i ja raczej nie dogonię Cię nigdy ;-))) Ostatnio rozmawiałyśmy w samochodzie pamiętasz?, że pasji niedawno nie miałyśmy żadnej.. że myślałyśmy, że nie mamy.. a teraz Julita to nie wiadomo którą pasją bardziej się pasjonujemy :-)) Cudowne to jest uczucie :-) Śmiesznie wyszło z tym postem, bo Ty wstawiłaś swoje dzieła a ja też miałam w planach ;-) Ale nie zwracam już na to uwagi! Za bardzo bym się stresowała czy ty to pokarzesz, czy ja może mogę? ;-) Buziaki najfajniejsza dziewczyno pod słońcem :-))

      Usuń
    2. i dziękuję za wszystko!! Ty już wiesz o czym mówię! :-)

      Usuń
  22. Jak Ty ładnie piszesz. Może książkę napiszesz? To wtedy machnę ręką i kupię na święta ciastka w piekarni, nie będę piekła, tylko czytała Twoją książkę! Ile to razy mówiłam, że na urodziny czy to dzieci czy męża lub swoje zakupiė ciasto w pobliskiej cukierni i tort też kupię. I nie będę tkwić w kuchni po nocy i wkurzać się, że ta masa cukrowa to jednak nie wychodzi tak, jak na zdjęciu w necie i lepi mi się do palców i myślę, jaka ja głupia! Zamiast sobie sprawę ułatwić... I moja mama też z roku na rok mówi, że ciasteczek drobnych na święta nie piecze a ja mówię: No jasne, kupimy! A potem jedna w swoim domu, druga w swoim zarabiamy, formujemy, posypujemy... I te rączki małe (u mnie paluszków dwadzieścia) tak się garną do roboty. I buźki szczęśliwe, mąką umorusane! To jest czad! Poza tym dla mnie wspomnienia to też zapachy i czymże byłby dom bez zapachu pieczonego ciasta, chleba... Nie musi być non stop ale choć czasem chcę, żeby był. Półka Wasza cudna! Zdolne bestyje z Was!!! A i na kanapę czas się wreszcie znajdzie.
    P.S,
    Pokażesz kiedyś dzieła dziewczynek w temacie taśmy dekoracyjnej? I książkę chętnie bym zobaczyła z pomysłami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję z tyle komplementów miłych :-)) Kiedyś książkę napiszę może :-) Marzę o tym od dawna, a ten blog jest po to by się dowiedzieć, czy ktoś mnie czytać by zechciał czy raczej nie.. taka próba sił trochę jakby.. choć nie tylko oczywiście :-) Ja torty kupuję.. raz zrobiłam sama no na razie dziękuję ;-) jakoś za długo było ;-)
      Pozdrawiam was serdecznie :-)

      Usuń
    2. A przyjmiesz w te karty ksiązki swej jeden choc rysunek malutki - ja wiem już jaki, jak tylko się uporam to nawet go zrobię, bo pomysł się był przysnił - a że napiszesz - wiem od któregoś dnia... Wiem, a jak czarownice wiedzą, to nie ma dyskusji :)***

      Usuń
    3. hahahahahahahhahahha Maryś ja indyka na jutro muszę przygotowywać a ty mi tu z takmi słowami i mnie tu ściągasz a ja nie mogę tu być ;-)) Czarownica do Ciebie bardzo pasuje powiem Ci :-))) Jakkolwiek to nie brzmi, to jest komplement :-)) Oczywiście, że rysunek przyjmę!! i jak to się przyśnił??

      Usuń
  23. witaj, mi też bardzo podoba sie Twój tekst. Tym bardziej,że wpisuje się w moje przemyślenia z którymi nie dawno sie podzieliłam na moim blogu. Zapraszam Cię do siebie. Poznać siebie i swoich najbliższych to zadanie na które może nie wystarczyć nam życia, ale warto. Pozdrawiam mywayofgardening

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i witam Cię u mnie :-) Pozdrawiam :-) a blog już odwiedziłam :-)

      Usuń
  24. Iwonko cześć
    wpadłam dziś coś Ci powiedzieć
    ostatnio mało mnie wszędzie, znaczy wirtualnie mało.... zaglądam do Ciebie, ale jak taki cichy podglądacz - nie zawsze mi z tym dobrze... jak ten zimowy czas nastanie u mnie to zmienię się obiecuję
    a po co dziś wpadłam? bo w niedzielę nadrabiając zaległości u Ciebie posłuchałam piosenki 'you will never know' i dziś jadę z jednej pracy do drugiej (słodka polska) a w radio leci piosenka owa :) aż się uśmiechnęłam, a że słowa niezbyt skomplikowane to po usłyszeniu jej raz na Twoim blogu byłam w stanie sobie nawet pośpiewać
    i wiesz co... ludzie mówią różne, o tych z blogami i na fejsach, że ekshibicjoniści, że nie potrafią się w życiu realnym odnaleźć, że nadrabiają życiowe braki wirtualnymi bajkami.... a ja dziś jadąć tym autem i słuchając tej piosenki znów czułam to fajne coś..... dla mnie to jak magia... weszłam kiedyś do tego wirtualnego świata tak jakoś bez przekonania a teraz nie mogę najeść się tymi wszystkimi nietuzinkowymi, niebanalnymi ludźmi, morzem pomysłów i talentów jakie mają w głowach i dłoniach.... i zachwycam się i rosnę duchowo i ubogacam i pakuje te swoje walizki kazdego dnia, mam wrażenie, że na bogato :)))))
    mam nadzieję że połapiesz sie w tym moim wpisie :))))
    buziak

    p.s.
    mebel cudny!!!!!!
    sylwia
    www.romka.mojabudowa.pl

    OdpowiedzUsuń
  25. Ale się popłakałam!! przez ten Twój komentarz! Bo wiesz Sylwia, jeżeli choć jedna osoba do tej swojej walizeczki włoży choć jedno moje słowo.. to mi to zupełnie wystarcza by być dumną z tego co tu na tym blogu robię :-)) Mogę być nazywana ekshibicjonistką, wirtualną bajkopisarką.. nic mnie to nie obchodzi, puki są ludzie tacy jak ty tam po drugiej stronie :-) Dziękuję Ci za te piękne słowa i za ten opis samochodowej przygody z piosenką :-) Kocham takie zwykłe zwykłości dnia codziennego.. i to, że tu zajrzałaś, żeby mi o tym powiedzieć.. no wiesz, żę piosenkę z bloga usłyszałaś w radiu.. to wywołuje u mnie wzruszenie :-)) Dziękuję Ci bardzo :-) I buziaki przesyłam :-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Czytałam i miałam wrażenie jakby to był mój wewnętrzny monolog, czy ja nie moge chodZić spać o 22.00, kupować gotowych obiadów, jeść jak ludzie na siedząco itd.... , widać niektórzy nie mogą, bo coś im w duszy gra, ręce niespokojne, usiedzieć nie mogą, a ja dodatkowo myślę, że trzeba od siebie wymagać, że to nudne iść na łatwiznę i gotowce kupować i chciałabym, żeby moja córeczka miała takie barwne dzieciństwo jak ja, żeby doświadczała, smakowała , uczyła się żyć w zgodzie ze sobą i na ile sie da naturą. Ciągle spotykam ludzi, którzy z nudów robią głupoty, bo rodzice nauczyli ich tylko czerpac z gotowców i wymagać od innych więcej niz od siebie.
    Buziaki i wielu wspólnych zajęć :-)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja o 22.00 to spać położyłam się pewnie z 10 lat temu ;-) Teraz to wiecznie o północy albo 1 nad ranem.. bo chcę mieć swój czas taki wiesz :-) Ja ciągle o tym Iwona myślę, że dzieci mnie obserwują przecież i męża mojego, i czy one to notują sobie w główkach? Czy nie notują? Myślę, że notują, ale to się pewnie okaże :-)
      Choć u nas jednak nadal większość rzeczy kupowana.. ciastek np... ale są i to robione.. na Święta zawsze! i to jest to :-) Taka szczypta swojego w zalewie czyjegoś :-) Pozdrowienia Iwona :-)

      Usuń
  27. Iwonko ja to przez Ciebie się kompleksów kiedyś nabawię... Dopiero co się pizze nauczyłam robić a ty i ciastka i ozdoby i meble! Czemu ja nie mogłam mieć takiej mamy jaką Ty jesteś... ach czemu... Jak ja bym miała taką matkę to bym nigdy z domu się nie wyprowadziła ;)) Twoje córki to mają taki skarb w domu, że aż słowami tego nie da się ująć... Po raz kolejny to napiszę... ale cudowną jesteś kobietą cudowną!! I tą nagrodę co przekazałaś dla biednych, ale ja się wtedy wzruszyłam...
    Przepraszam, że mój komentarz taki bez ładu i składu ale leże sobie właśnie w łóżku z ogromną migreną i ledwo co komputer włączyłam żeby Ci odpisać bo czytałam już dawno :) ale musiałam napisać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Karolinko :-) Bardzo bardzo Ci dziękuję!! Naprawdę bardzo! Miło jest takich słów słuchać ... choć wiesz.. ja dojrzewam dopiero to tych wszystkich rzeczy.. i jakoś tak myślę, że jedna szafka o niczym jeszcze nie świadczy.. fakt jestem z siebie dumna i zadowolona ogólnie :-) .. no ale nie widzę siebie tak jak ty to opisujesz ;-) Gratuluję Ci Karolina pizzy! Ja nie umiem ;-) Mam nadzieję, że migrena przeszła .. oj straszny to stan podobno.. Buziaki dla was i dziękuję Ci za te Twoje piękne słowa :-)

      Usuń
  28. Pięknie ujęłaś sens życia tak naprawdę.. Bo w życiu potrzebne są różne chwile i to ciasto wprost z piekarnika, ciastka ze sklepu, leń na kanapie i wieczór z wiertarka w ręku, ważne by to wszystko było zgodne z nami samymi. Trzeba żyć po swojemu, tak żebyśmy mogli ze spokojem rano sobie w oczy spojrzeć:) A to wasze chcenie wyszło super:))
    pozdrawiam ciepło Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Aga :-) Ja absolutnie też tak uważam, że ważne jest to, żeby było zgodnie ze sobą! Znam masę ludzi, którzy nic nie robią i niczym się nie przejmują i cudownie im się żyje :-) I nic mi do tego :-) Ja tak jestem pół na pół.. a w zasadzie to tak mniej robię niż nie robię :-) Ale sporo robię jednak .. no wiesz ;-)
      I jestem przeszczęśliwa z tego powodu :-) Dziękuję za odwiedziny :-)

      Usuń
  29. Ja mowie, ze zima zapadam w zimowy sen. Bezwstydnie leniuchuje sobie, lubie sama siedziec w domu, przegladac gazety, czytac ksiazki, rozmyslac. Nawet ze znajomymi czy przyjaciolmi rzadziej sie widuje, bo zaszywam sie w ciepelku mojego domu. I przyznaje, ze wielu rzeczy mi sie nie chce, choc mozna by tyle zrobic. Jesli nikt i nic obok nie ucierpi w zwiazku z tym stanem i nie zrobi mi sie smutno i zle, to nazywam to koniecznym wyciszeniem i odpoczynkiem :)
    A Twoj mebel - PIEKNY! Tym bardziej dla mnie piekny, ze przeznaczony na ksiazki!!! Podejrzalam troszke zawartosc, co czytasz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Monika tak!! Dokładnie tak! Ja też wyciszona jestem taka jakby .. choć w tym roku to mnie nosi jak na wiosnę ;-)) Napisałam w komentarzu powyżej właśnie, że najważniejsze jest to, żeby wszystko działo się w zgodzie ze sobą! My już dobrze wiemy jak chcemy żyć i zimą i wiosną i rano i w południe :-) Każdy jest inny i każdy ma swoje preferencje i ja to bardzo szanuję :-) Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam :-) I syneczka pozdrawiam fajnego też :-)

      Usuń
  30. Ja sie musialam usmiechnac, bo dla mojego meza zima to czas tworzenia :) Jak tylko pojawia sie nie taka pogoda to leci z chlopakami do piwnicy i im zabawki robi ;) A chlopaki to nie maja takiego powaznego wieku, zeby pomoc konstruktywnie,a raczej taki, ze trzeba bedzie za nimi leciec do tej piwnicy i probowac wypadki zalagodzic ;) (4lata numer pierwszy i 15miesiecy numer drugi). I powiem szczerze, ze te zabawki to sa najbardziej ulubione mimo, ze nie maja na sobie, zadnej modnej metki, a grafik po prostu malowac nie umie (ja) i raczej nikt by ich nie zechcial kupic ;) Chociaz wykonanie pierwsza klasa, bo maz ma dryg i parking potrafil z winda zbudowac i zjezdzalnie (nasz koncept to byla zjezdzalnia dla samochodow i pilek, ale chlopaki wiedza lepiej, ze mozna na niej jak na prawdziwej na tylku zjezdzac, wspinac sie, wchodzic i w ogole wiele innych rzeczy, o ktorych my nie mielismy pojecia,ze da sie cos takiego z tym kawalem dechy zrobic). Nie wiem jaki jest nastepny koncept mojego meza, ale ja mam w planach zamek :) Za meble sie nie zabieramy, chociaz teraz to sklamalam, bo jak pomyslalam to maz i polke na buty zrobil i przewijak dla chlopakow tez jest jego autorstwa (gigantyczna rzecz, jak juz skonczymy go uzytkowac to bedzie stol do malowania, tunel i w ogole pewnie dowiemy sie do czego jeszcze moze sluzyc, chlopaki pewnie nam to szybko uswiadomia), a grafik bedzie mial juz doroslejszych pomocnikow to i malunki beda bardziej Picasso niz pierwsza klasa podstawowki ;P
    A jak bedziemy starsi to zabierzemy sie za meble, prawdziwe meble, bo teraz to czasu nie mamy ;) W koncu trzeba chlopakow warsztatu nauczyc, w takim wieku to juz najwyzszy czas wiertarka operowac ;)
    Bardzo mi sie podobaja Twoje posty, nie komentuje zawsze, bo fajnie mi sie Ciebie czyta i po prostu nie ma czego komentowac(moim zdaniem mozna sie czyms podzielic, a przeciez do autorow moich ulubionych ksiazek tez nie pisze listow ;)
    Chociaz moze powinnam zaczac :)))
    Edyta Koch

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOO matko Edyta jak ja się uśmiałam przy tym Twoim komentarzu!! :-) Cudowny jest :-) A ja mam same dziewczyny i zastanawiam się jak to by było mieć chłopaków?? Ale macie tam wesoło :-) Dziękuję Edyta że jesteś i że takie fajne komentarze piszesz :-) Pozdrawiam :-) Daj znać co tam z przewijaka się stworzy ;-)

      Usuń
    2. Ja sie tez zastanawiam jak to by bylo z dziewczynka, ale nie umiem sobie wyobrazic, po prostu nie umiem. Moja mama ostatnio podsumowala, ze do mnie dziewczynka nie pasuje, mimo, ze chcialbym przebierac i cudowac, ona po prostu widzi, ze i tak bym odpuscila i bym na chlopczyce wychowywala taka jaka ja bylam. A ona nawet nie probowala z tym walczyc, bo i tak wiedziala, ze to mi na lepsze wyjdzie niz jakby miala mnie na sile uslodzic. Pogodzila sie z jedna para spodni, wyciagnietym sweterkiem i glanami przez 4 lat. Do tej pory sie godzi, ze mam szafe pelna spodniczek, a w dzinsach chodze (ostatnio moj starszy jak wlozylam spodniczke to podszedl do mnie i powiedzial, ze pieknie wygladam, a na dodatek jeszcze ladniej pachne ?!?). Dlatego chyba sa mi chlopcy pisani, bo przeciez do zabaw w blocie po co ich elegancko ubierac. Chociaz nie powiem mam manie wyszukiwania fajnych rzeczy, dla chlopakow tez sie da. A bawia sie pewnie tak jak dziewczynki, to zalezy od rodzicow - ci ktorzy pozwola lepic babki z blota to pozwola i jednym i drugim, a na drzewo to tylko odwazny wejdzie niezaleznie od plci ;) Sama nie wiem,ale mojemy mezowi latwiej, bo po prostu nie musi myslec za duzo robi to co on robil z tata(tylko do wieku nie umie jeszcze dopasowac ;) serio 15 miesieczny z wiertarka przyprowadza mnie o zawrot glowy. Na szczescie maja jeszcze wszystkie palce ;P A i powiem szczerze my pieczemy razem chleb, robimy pizze tak, ze babskie zajecia tez obowiazuja :) Nie ma latwo w przyszlosci mamy zamiar wypuscic fajnych chlopakow w swiat :)
      Bardzo Cie polubilam przez tego bloga :)
      Pozdrawiam Edyta K.

      Usuń
    3. I znów to tak pięknie napisałaś!! Że zamierzasz fajnych chłopaków wypuścić w świat :-) i że to od rodziców zależy i ja się z tym zgadzam w 100%!! Bo jak rodzic pozwoli poznawać świat niezależnie czy to błotny czy salonowy to uczyni to bez względu na płeć dziecka. Albo rozumie, że dziecko aby poznać musi dotknąć, spróbować, powąchać, usmarować się.. albo nie rozumie.. i myślę, że nie ma znaczenia czy to są chłopaki czy dziewczynki :-) NO ale piętnastomiesięczny z wiertarką.. o matko boska częstochowska!! No tego to nie przeżyłabym pewnie ;-))

      Usuń
  31. i naprawdę córcia takie słowa rzucała przez te chipsy? to mnie dopiero ubawiło...i racja, że to z czasem i z wiekiem....oczywiście lat Ci nie wypominając;) o sobie mówię...bo ja nawet ostatnio wpadłam na myśl, że jak bym miała ogródek, to bym marcheweczki i takie tam uprawiała;)
    a na pieknym meblu dojrzałam ksiązkę Kingi Rusin;)taka zwykła babska rozmowa, a na długo namieszała mi w głowie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no córka moja to nie mówiła, że kotlety są passe ale mówiła że są niedobre, że zawsze kotlety(choć absolutnie nie zawsze) i że twarde i że brązowe itd ;-) czyli passe ;-)
      No zobacz jaka ty jesteś spostrzegawcza z tą Kingą Rusin ;-)
      Pozdrawiam Cię i dziękuję za komentarz :-)

      Usuń
  32. Cudowne Twoje mebelki;)
    Lubię Cię czytać, choć nie zawsze zostawię komentarz, jesteś moją ulubienicą, bo lubię czytać co u ciebie, u Was;)
    Ja też wolę być zajęta, niż np oglądać cały dzień telewizor
    Wolę harmider w domu, niż spokój i nudę. Kocham nawet jak dziewczyny się kłócą, a ja denerwuję, ale potem przechodzi i jest mi jakoś tak fajnie na sercu,że są ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Dziękuję Ci Ola bardzo :-)) Wiesz ja lubię i ten telewizor pooglądać.. ale kocham te momenty twórcze bardziej :-) Pozdrawiam waszą całą czwórkę! :-)

    OdpowiedzUsuń
  34. Uwielbiam tentekst, Twoje myśli Twojego bloga.
    Jestem tu pierwszy raz i będę codziennie.
    piękne i prawdziwe.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie
    pozdrawiam
    http://prettyunreality.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :-) Za chwilę do Ciebie zajrzę :-)

      Usuń
  35. O jak to dobrze, ze trafiłam tu od Uli! Aż mi się łza w oku zakręciła, gdy czytałam Twój wpis... Ja "mój żywot rozbieram na części pierwsze" każdego dnia i o każdej porze roku - ku swojemu utrapieniu i najbliższych. ;)
    Też mam tyle samo tupiących nóżek i klejących paluszków co Ty! I co roku mówię sobie, że w następne Święta nie robię tyle! Ba, nawet się odgrażam, że Świąt nie będzie! Absolutne minimum! Za to paznokcie (jak to ujęłaś) ;) pomalowane! A po ostatnim pieczeniu ciasteczek z dziećmi, czyli mące w pokoju, poklejonych szafkach kuchennych, powyciąganych wszystkich akcesoriach (i które mi się na dodatek przypaliły! - te ciasteczka), pomyślałam z obłędem w oczach, że to ostatni raz! Tych "ostatnich razy" u mnie jest pod dostatkiem... i nic. Niereformowalna jestem. ;)
    O, jak mi serce do Ciebie zabiło...
    Zapraszam serdecznie do mnie, choć ja raczkujący "blogownik" dopiero.
    Pozdrawiam serdecznie
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  36. Dziękuję za tyle ciepłych słów :-) Bardzo mi się miło robi na sercu :-) Zajrzę na pewno do Ciebie, choćby za tą ilość paluszków podobną co u mnie :-))

    OdpowiedzUsuń
  37. Czytałam wczoraj, czytałam w pracy, przeczytałam i dziś...
    Trafiłaś mnie Iwonko w czuły punkt, ale taki o istnieniu którego chyba nie do końca wiedziałam... a może wiedziałam, bo łaskotał mnie od środka od czasu do czasu, trącał jakas strunę... ale nie umiałam nazwać tego stanu, który powodował, że chciałam więcej, mocniej, bardziej... poczuc to zycie, że ono jest moje, ze nie zamyka się w cyklu praca-dom... i nawet cykl pt. "Siła jest kobieta" w Pani nie dał mi takiego kopa jak Ty:-) Dziękuję, że podzieliłas się ze mna swoimi przemysleniami, bo i ja sama trochę inaczej patrze na swoje zycie, chcoiaz długa droga przede mną...
    ps. mebel cudowny a fotkę z sentencja z checia bym wkleiła na swoim facebooku - ku pamięci;-)

    OdpowiedzUsuń
  38. Bardzo proszę możesz wkleić jak chcesz ;-) Bardzo dziękuję Ci za tyle miłych słów :-) choć nie do końca wiem co ja takiego zrobiłam.. i czymże ja Ci tak tego kopa dałam ;-) A ja Ci dziękuję jeszcze za to, że jesteś, czytasz i jeszcze komentujesz.. bez tego nie byłoby tego bloga pewnie. Dziękuję więc i pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  39. Zapraszam na mojego bloga po odbiór wyróżnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Bardzo dziękuję za wyróżnienie :-)

    OdpowiedzUsuń
  41. Ponieważ mój dom rodzinny nie był idealny, chce mi się chyba tylko dlatego, że mam dzieci. Chce im pokazać jak powinno być naprawdę, i to nie tylko w święta, ale każdego dnia. Nie chciałabym żeby czuły się niewidzialnymi dziećmi tak jak ja to czułam.
    Zresztą dzieci lubią tradycje i powtarzalność pewnych miłych zdarzeń.
    Iwonko jakimś cudem udało mi się dodać komentarz :D
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja też dzieci mam w głowie zawsze jak coś robię.. czy one będą kiedyś z tego miały jakieś profity.. mam na myśli, to, czy kiedyś będą piekły ciasteczka opowiadając moim wnukom że babcia Iwonka takie właśnie piekła.. i łza się w oku kręci jak o tym pomyślę, że to moje małe aniołki obserwują i notują w główkach swoich przecież każdy element życia. I jakie to ważne dać im to, co najlepsze! A dzieci lubią powtarzalność miłych zdarzeń tak, ale ja myślę dodatkowo, że one ogólnie lubią powtarzalność, to tworzy ich bezpieczeństwo.. nawet powtarzalność mamy reakcji na coś co zrobiły źle. Wiedzą na czym stoją ogólnie.. ale to już odbieganie od tematu :-) Miło mi, że udało ci się wstawić komentarz :-)) Pozdarawiam :-)

      Usuń
  42. I dobrze, że Ci się chce :) Znam to!

    OdpowiedzUsuń
  43. czasem się chcę ale bywa że nie i staram się sobie dać ku temu prawo ;-)

    OdpowiedzUsuń
  44. Droga Iwono,
    dopiero wkraczam w blogowy świat, a właściwie blogowe światy. Sama zaczęłam pisać nieświadoma, jak wiele osób dzieli się w sieci sobą. Jedni są mniej, inni bardziej przekonujący, jedni bliżsi od razu, nawet jeśli ode mnie odmienni, inni odlegli.
    Twój post idealnie wpisuje się w słowa, które staram się od pewnego czasu wcielać w życie, całkowicie wbrew temu, co wyniosłam z domu - "do not anticipate".
    "Życie naprawdę się na nas otwiera z wielką ochotą jeżeli tylko my zechcemy te drzwi lekko pchnąć.
    I jeżeli mamy taką potrzebę."
    Każdy rozumie tę potrzebę na swój sposób, ważne, żeby trzymać się z tymi, którzy ją czują. Z ogromną radością będę do Ciebie zaglądać.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  45. Dziękuję Ci Paulina za odwiedziny :-) Zapraszam Cię serdecznie do zaglądania i dzielenia się ze mną swoimi myślami :-) Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  46. Witam Iwonko ,dziś troszkę nadrabiam zaległości .
    Cudna ta wasza tablica i sentencja jaka prawdziwa , a wszystko to jeszcze tak pięknie opisane .
    Cóż więcej mogę napisać , zacytuje chyba Stachurę " Brzuch mnie boli , nie mam czasu " :)

    OdpowiedzUsuń
  47. hahahaha :-)) Świetny cytat :-)) Pozdrawiam Cię zdolna Cat-arzyno :-))

    OdpowiedzUsuń
  48. Bardzo ciekawie napisane. Super wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)