Pamiętam, że gdy tę historię usłyszałam byłam dużo młodsza. Mało z tego chyba rozumiałam.
Teraz wszystko wydaje mi się dużo jaśniejsze.
Przyjaciółka przyjaciółki, a może to była przyjaciółka przyjaciółki przyjaciółki płakała podobno jak bóbr.
Straciła coś, co w jej życiu było bardzo ważne. Coś, co tworzyło jej codzienność. Przez długie, długie, grube i chude lata.
Żyła w domu mało szczęśliwym. Brat podobno ją bił. Tata pił do nieprzytomności a mama udawała wiecznie, że wszystko jest w porządku. W tym wszystkim najwięcej żalu miała do mamy. Może to i miało sens, może nie.
Ale mniejsza o to. Spokoju i beztroski w tym domu było brak.
Za to poza domem Jola czuła się wyśmienicie. Nie miała co prawda chłopaka, ale na powodzenie nie narzekała. Miała też przyjaciółkę, z którą spędzała nie tyle dni, co całe życie w zasadzie. Przyjaciółka była zdecydowanie najbliższą jej osobą. Taką przyszywaną siostrą. Nigdy nigdzie nie zapisaną.
Mimo problemów w domu Jola mocno czuła, że ma jednak wielkie szczęście. Że co jak co, ale to się jej naprawdę udało. Przyjaźń na zawsze. Wyjątkowa. Szczególna.
Obie dziewczyny znały się od podszewki. Umiały siebie na pamięć. Zawsze wiedziały w jaki sposób któraś na coś zareaguje. Co odpowie. Jaką podejmie decyzję. Do czego jest w życiu zdolna.
Doskonale się ze sobą czuły. Płakały razem i śmiały się razem. Wakacje spędzały na wspólnych wyjazdach. Wspólnie planowały przyszłość. Snuły wizje swoich domów, mężów, dzieci…
Każda miała swoje marzenia, ale te marzenia umiały poskładać w spójną całość, gdzie miejsce znalazło się i i dla jednej i dla drugiej.
Nic nie wskazywało na to, że kiedyś mogłoby być inaczej. Że kiedyś jedyne piękno dzieciństwa, jakie spotkało Jolę, może rozsypać się jak biało czarne domino.
Aż do momentu, gdy jednej powiodło się w życiu bardziej niż drugiej.
Próbowały. Długo próbowały.
Ale Jola nie umiała udawać. Nie chciała udawać. Uważała, że jest winna szczerość swojej przyjaciółce.
Jola nie umiała poradzić sobie z nierówno rozłożonym sukcesem. Z życiem, które u niej wiecznie pod górkę, a u przyjaciółki ciągle z górki.
Nie umiała cieszyć się kolejnym szczeblem jej sukcesu, jak jej własne szczeble zapadały się jeden za drugim.
A jednocześnie tak bardzo chciała by ta przyjaźń trwała...
Życie okazało się trudniejsze niż sobie wyobrażała będąc dziewczynką grającą pod blokiem w klasy.
Druga z przyjaciółek nigdy nie pogodziła się z sytuacją. Walczyła. Listy pisała. Dzwoniła. Nagabywała.
Słyszałam nawet że wciągnięci w całą sprawę byli rodzice.
Nie udało się. Rozsypało się.
I teraz myślę sobie o tej starej historii.
O tym co jest w życiu sztuką a co nie.
Bo nie jest chyba sztuką pocieszać kogoś, komu życie wali się na głowę.
Wspierać słowem i czynem człowieka w potrzebie.
Pomóc drogi poszukać…
Pomóc piękno odnaleźć w życiu niepięknym. I wielkość w małości codziennych spraw.
Nie sztuką jest przekonywać, że trzeba żyć i walczyć. Gdy ktoś żyć i walczyć nie chce.
Nie jest sztuką wytłumaczyć na nowo żółć słońca, temu, który dawno słońca nie widział.
I opisać szum lasu, komuś, kto lasu nie słyszał nigdy.
To nie taka wielka sztuka jak człowiek szczerze ma chęć.
I być zawsze pod telefonem i w środku nocy jak trzeba biec.
I słowa układać w poezję. Dodawać sił. Budować sens.
To nie taka znów sztuka.
Prawdziwą sztuką w dzisiejszych czasach jest umieć nie być tak bardzo potrzebnym.
Czasem tylko trwać obok i przyglądać się.
Nie musieć ocierać łez, dłoni wyciągać. Tej żółci słońca tłumaczyć.
Prawdziwą sztuką jest być spokojnym, gdy ten ktoś… to słońce i tę żółć widzi wyraźniej niż my.
I powiedzieć - udało Ci się, gratuluję.
Bo dużo łatwiej przychodzi nam - nie martw się, wszystko będzie dobrze.
Dużo łatwiej jest pomagać niż być dumnym.
Ocierać łzy niż brawa bić.
Prawdziwą sztuką dziś, jest poskromić własne wizje świata. Własny punkt widzenia.
I zechcieć nauczyć się nowych odcieni kolorów.
Nawet jak myślało się, że żółty to tylko żółty. Kolor zamknięty od A do Z.
I przy tym wszystkim zdawać sobie sprawę, że to wszystko nie po to, by uszczęśliwić kogoś. Ale po to by uszczęśliwić samego siebie w gruncie rzeczy.
Dzisiejszy post powstał na cześć niesamowitej więzi dwóch kobiet.
Bo one odnalazły się po latach!
Obie dziewczyny widziałam ostatnio na jednym z portali społecznościowych. Ich wspólne zdjęcie..
Kliknęła je koleżanka mojej koleżanki i polubiła inna koleżanka a może to był kolega.. i dzięki temu i ja mogłam je zobaczyć… wspólne zdjęcie ze wspólnych wakacji.
I kto mi powie, że Facebook niesie za sobą tylko sztuczność i bezsens?
Mi wczoraj Facebook przyniósł odpowiedź i swojego rodzaju ulgę.
..........................................
Tym wszystkim, którzy ominęli post "w małych domkach..." przypominam o spotkaniu w Warszawie, które organizuję z Julią z szafytosi.
Każdego, kto chciałaby spotkać się z nami w Warszawie 3 sierpnia, proszę o wysłanie do mnie maila (skarzynia@wp.pl) zgłaszającego chęć przybycia :) Można zgłaszać się do 20 lipca. Proszę wysyłajcie maile - komentarz wyrażający chęć przybycia nie wystarczy. Muszę mieć maile zwrotne do każdego by wysłać wam wiadomość jak już ustalimy godzinę i miejsce.
Bardzo chętnie spotkam się z czytelniczkami i blogerkami. Więc zapraszam :)
I jeszcze jedno na koniec.
Napisała do mnie Kasia, która na swoim rowerze, wraz z innymi rowerzystami przemierzy Ukrainę w niesamowitym celu.
1100 przepedałowanych kilometrów Ci ludzie chcą zadedykować Ewelinie, bardzo potrzebującej wsparcia w walce z nowotworem.
Kto chciałby wesprzeć akcję, zachęcam do wejścia na stronę Kasi.
Ja się przyłączam. Wyprawa rowerowa rusza dokładnie w dniu moich urodzin. Tym bardziej się przyłączam :) i będę myślami z wami Kasia!
i.w.
Pięknie napisana prawda. Sztuką jest trwać obok zawsze. Kiedy ktoś mi powiedział że lepiej niech ci zazdroszczą niż by mieli się litowac. Ta litość jest zawsze prostsza kiedy tobie łatwiej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa dobre i na złe :)
UsuńPięknie napisane... ale myślę ,że sztuką jest umieć być obok zawsze i nie pomagać na siłę, ale i nie zazdrościć... po prostu być, widzieć i trwać.
OdpowiedzUsuńAle sztuką jest również po latach umieć nawiązać kontakt - bo i to wcale nie łatwe.
Chociaż jeżeli przyjaźń, miłość była prawdziwa - to i po latach trwa... tylko niekiedy my o tym nie wiemy.Musimy się spotkać, aby się o tym przekonać.
Pozdrawiam
A wiesz że ja na końcu dopisałam bardzo podobne zdanie o tej prawdziwości przyjaźni.. ale wykasowałam bo jakoś za dużo mi się wydawało tego wszystkiego w tym poście.. Ale zgadzam się absolutnie :)
Usuńoj tak....prawda najprawdziwsza Iwonko...
OdpowiedzUsuńWidzisz takie rzeczy! :)
Wiesz jak się ma na karku tyle lat co ja to widzieć już łatwiej ;)
UsuńAż mi łezka poleciała.
OdpowiedzUsuńto chyba dla mnie komplement ;)
Usuńuroczo dziewczynka wychodzi na zdjęciach
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuń...i zbieram zęby z podłogi - z zaskoczenia, że tak trafiłaś z tym postem...
OdpowiedzUsuń...i zbieram łzy z policzków - bo ile w tym prawdy, ile odniesienia do mojego życia...
Czas się zbierać, łapać za telefon i powiedzieć Jej - tej która moją bratnią dusza jest od moich trzecich urodzin - że gratuluję :)
Po raz kolejny dziękuję Tobie za post!
Pozdrawiam
KasiaS
Kasia nawet nie wiesz jak się cieszę ja tu teraz :)) Powodzenia! :)
UsuńCzy to do mnie pisałaś????? Mnie dedykowałaś tego posta??? Tak! Do mnie! Bo tak to poczułam - bardziej niż zwykle... Bo to wszystko takie sosobiste...
OdpowiedzUsuńPiszesz wspaniale, poruszasz zwykłe tematy w niezwykły sposób! I ukojenie można u Ciebie znaleźć, i wzruszenie, radość i łzy niejednokrotnie - i nie tylko te dobre, często i te z żalu i osobitego nieszczęścia, o którym sobie przypominamy. Ale wszystko po to żeby zdać sobie sprawę, że takie jest właśnie nasze życie i fakt, że często nie poruszamy tych trudnych tematów to nie znaczy, że nie istnieją... Dziękuję, że Ty Iwonko potrafisz i robisz to!!! Że dostrzegasz, że masz odwagę... bo wszystko jest potrzebne - nam ludziom. A przede wszystkim sama świadomość, że jest Ktoś (nawet za oceanem), kto chociażby myśleniem jest tak bliski...
...i że wie, bądź się domyśla co może czuć drugi człowiek...
Dziękuję!!!
Karolina, ile tu słów przepięknych.. dziękuję Ci bardzo :) i cieszę się bardzo :)
UsuńTo i ja cieszę się niezmiernie :)
UsuńIwonko, piękny, mądry i wzruszający post:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńdziękuję, bardzo dziękuję :)
Usuńwitam serdecznie...dziękuję za piękne słowa...cudownie się je czyta...; uważam, że najpiękniejsze posty to te autentyczne, pisane od serca..."zachłysnęłam się" Pani stylem...mocno prawdziwy...; ja również inspirację czerpię z życia, z codzienności, z własnych przeżyć, doświadczeń, z historii bliskich...,z wydarzeń dużych i małych...piszę od niedawna i nieśmiało jeszcze...i choć moje posty nie są tak genialne jak ten Pani - właśnie przeczytany, to serdecznie zapraszam na "www.motylewbrzuchu.crazylife.pl" , a szczególnie na post traktujący...właśnie o przyjaźni :http://motylewbrzuchu.crazylife.pl/2013/07/06/czy-to-prawda-czy-ona-faktycznie-moze-najwiecej-czym-jest-jak-ja-zdobyc-jak-nie-stracic/- jest prawdziwy, mój...- tak bardzo cieszę się, że są ludzie , którzy myślą podobnie jak ja; ta świadomość uskrzydla i motywuje do dalszego pisania...do wyrażenia siebie..tak po prostu...
OdpowiedzUsuńdziękuję i pozdrawiam . Sylwia
Dziękuję, dziękuję, dziękuję :) Na pewno do Ciebie zajrzę :) A na imię mam Iwona a nie Pani ;)
UsuńAle zaskoczyłaś mnie tym postem. Takiej refleksji jeszcze nie miałam chyba...
OdpowiedzUsuńPamiętam jak szczęśliwa byłam, życie się piękne zrobiło, wszystko zaczęło się układać i plany na przyszłość nagle zabłysły. A Ona przeżyła tragedię. Odsunęła mnie. Uszanowałam to. Nawet nie wiedziałam co innego miałabym zrobić.
A teraz ja stanęłam w podobnej sytuacji. I może dlatego tak starałam się by grunt się nie usunął, by być z przyjaciółmi pomimo mego bólu. Przecież oni swoje sukcesy mają...
Trudne to ogromnie. Czy się uda pewnie czas pokaże.
Piękne zdjęcia. A czapka Miki jest najlepsza. Lence pokażę to oszaleje:))
Jak fajnie jak tak dzień po dniu wpada do mnie Iza :) Ja bardzo mocno kciuki trzymam Iza za Ciebie.. za to by wszystko było coraz jaśniejsze.. prostsze.. I by ten czas, który musi upłynać, upłyną w swoim tempie. Bo tylko wtedy będziesz mogła otworzyć się na coś nowego. Ogromne uściski!
UsuńTa siła, może być tak destrukcyjna że to aż boli, bo niszczy i tego który uważa się za pokrzywdzonego i tego któremu to niby się udało. Gdy moja ona z którą pierwszą wypłatę na naleśniki wszelkie wydałyśmy, ona co na moim parapecie fajkę za fajką paliła i wszystko o sobie wtedy wylewała, ona uknuła intrygę, prostą tak łatwą do rozszyfrowania. Może dlatego łatwą że już wysyłała sygnały swego niezadowolenie, może gdyby to zrobiła z zaskoczenia a tak przejrzałam ją. Opluła mnie ale wytarłam się nie mówiąc nic i poszłam zwyczajnie dalej za ręce chwytając innych. Po kilku latach, teraz może wiosną to było napisała zasłaniając się fb, że tęskni że marzy aby na moim parapecie usiąść żeby jej dzieci z moimi, ale już za późno taka jestem Iwono i dobre jest to że nie mam żalu, nie ma we mnie nic.
OdpowiedzUsuńTo przykra i smutna historia :( Nie umiem jej skomentować... Przesyłam pozdrowienia za to, i życzę dużo siły!
Usuńtak ale to już właśnie historia, i cóż faktycznie do skomentowania ciężka. Ale Iwono, pojawiają się nowi ludzie z otwartymi sercami którzy dają słońce a i z mojego świecącego czasem właśnie mi bardzo mocno cieszą się ogromnie, niech życie toczy się jak dotąd z meandrami i niespodziankami bo czym by było bez tego. Za pozdrowienia dziękuje i także pozdrawiam
UsuńZazdrość towarzyszy człowiekowi od zawsze. Że też ten człowiek od wieków nie umie sobie z nią poradzić...
OdpowiedzUsuńPięknie napisane... myślę ,że sztuką jest być obok zawsze, nie pomagać na siłę, nie zazdrościć. Po prostu być.
OdpowiedzUsuńNie łatwe jest po latach umieć nawiązać kontakt - mnie się nie udało.
I dziś już wiem, że przyjaźń ta nie była prawdziwa, a pełna zazdrości i to nie z mojej strony.
Pozdrawiam ciepło
Iwona
Jak dobrze, że mamy całą masę szans na naszej drodze by naprawić sprawy, rzeczy, relacje, a jak niestety nie da się naprawić to zawsze możemy stworzyć coś na nowo.. Pozdrawiam Cię Iwona i życzę jak zwykle dużo siły.. bo ja przyjaźń wielką od dzieciństwa taką mam od zawsze i na zawsze, ale jest jeszcze ważna przyjaźń ze studiów a ostatnio czuję, że będzie kolejna.. więc nie ważne czy lat mamy 12 czy 50.. zawsze gdzieś znajdzie się ktoś kto jak układanka idealnie na nas pasuje. I tego Iwonko Ci życzę :)
UsuńGenialne! Tak właśnie opisała bym zdarzeń z życia moich wiele. Są przypadki i przypadki. Chwile lepsze i gorsze. Ludzie, którzy życzą nam wszystkiego najlepszego lub najgorszego, ci fałszywi przyjaciele i ci od serca, którzy cichutko przy nas trwają, nic nie oczekując w zamian nie licząc na oklaski. Po prostu są. Ci głośni, ci na pokaz to z reguły osoby o złych intencjach... ciężko wyczuć, gdy człowiek każdemu ufać chcę.
OdpowiedzUsuńCiężko wyczuć na pierwszy rzut oka ale tak naprawdę wystarczy nam chwila .. mi przynajmniej wystarczy by dużo dużo wiedzieć :) Jedna z moich przyjaciółek jest głośna i mówi szybko jak torpeda, a druga spokojna i z rozmysłem cedzi słowa. Obie kocham nad życie i żadna nie jest na pokaz ;) nawet ta głośna ;) Uściski piękna Cacynko :)
Usuń"Prawdziwą sztuką dziś, jest poskromić własne wizje świata."
OdpowiedzUsuńPiękne zdanie.
Wciąż tego się uczę...
Ja też się uczę!! też! nie pozjadałam rozumów wszystkich ;) masy rzeczy uczę się.. również dzięki temu, że coś tu napiszę a potem czytam komentarze i analizuję... i często okazuje się, że może jednak ktoś ma więcej racji niż ja. I to uczy pokory. Ten blog daje mi dużo więcej Kasia niż sądziłam. No niesamowite to jest :)
UsuńNie bede komentowac, bo nie ma czego, bo wiele takich lub podobnych historii, bo czlowiek z czasem sie uczy, czasem wraca, czasem walczy, czasem rezygnuje, po prostu wszystko dzieje sie z czasem. Za to napisze zazdroszcze kredy, bo piekna, bo pomyslowa :) bo mozna nia napisac historie, deszcz zmyje i jeszcze raz od nowa mozna napisac, i jeszcze raz, i jeszcze, a moze kiedys sie uda:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Edyta
Edyta wiesz to zdanie twoje "bo mozna nia napisac historie, deszcz zmyje i jeszcze raz od nowa mozna napisac, i jeszcze raz, i jeszcze, a moze kiedys sie uda:)" jest tak niesamowite... takie mądre.. ja nawet nie wiem czy ty miałaś zamiar tak je napisać bym ja je tak zrozumiała, ale ja zrozumiałam je jak mi się spodobało (pozwolisz chyba) i jest cudowne!! muszę je zapisać!! Buziaki :)
UsuńPowiem szczerze, ze ja serio to tylko chcialam o tej kredzie, ze taka super, a pozniej jakos samo poszlo :) bo my ze starszym to czesto malujemy i jak nam sie cos nie uda to on mowi: mama jak deszcz zmyje to bedziemy mieli kolejna szanse, a moze nam sie wtedy uda :) Tak, ze to cytat raczej z mojego syna :) A, ze dwa razy zamiescilam to sama nie wiem jak, pewnie nacislam cos za szybko i za duzo.... A Ty sobie mozesz interpretowac jak chcesz, bo w sumie dla mnie zycie to interpretacja i najlepiej tylko taka na plus :)
UsuńPozdrawiam Edyta
(to, ze tak ciagle to pisze na koncu, to tez niedawno odkrylam dlaczego, ja nawet przyjaciolkom tak pisze i dla mnie to jest serio wyraz przyjazni, ja ogolnie nie lubie sie witac calusami i zegnac tez nie lubie, ja jestem taka zdystansowana, ale tak moim zdaniem na plus lepiej mniej, a szczerze niz wiecej i z przymusu, moze dziwne, ale takie moje)
Nie bede komentowac, bo nie ma czego, bo wiele takich lub podobnych historii, bo czlowiek z czasem sie uczy, czasem wraca, czasem walczy, czasem rezygnuje, po prostu wszystko dzieje sie z czasem. Za to napisze zazdroszcze kredy, bo piekna, bo pomyslowa :) bo mozna nia napisac historie, deszcz zmyje i jeszcze raz od nowa mozna napisac, i jeszcze raz, i jeszcze, a moze kiedys sie uda:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Edyta
nie wykasuję zdublowanego komentarza bo to zdanie jest przepiękne i chce je mieć dwa razy!! :))
Usuńpieknie napisane.... i jakiez prawdziwe:) zdjecia rewelacyjne! pozdrawiam serdecznie Aska
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńI znowu jakbyś w moje życie zajrzała ;-) Ale widzę, że nie tylko w moje... To niesamowite jest i nieco dziwne, zaskakujące, że tak wielu ludzi podobne historie przeżywa...Moja historia to historia cudownej, prawdziwej przyjaźni, takiej od piaskownicy i takiej po kres...Niestety "kres" przyszedł wcześniej. I tak bez przytupu, bez dramatyzmu, ot po prostu, banalnie, choć z zaskoczenia. Myślałam, że My i reszta świata... że Zawsze a z innymi czasem tylko, że Razem, a innych na chwilkę doczepimy...Bo MY Zawsze Razem...choćby nie wiem Co, choćby nie wiem Kto...Ale pojawił się On. On był Moim narzeczonym, z pierścionkiem, z datą ślubu z suknią wymarzoną....ale dopadły mnie wątpliwości. Po 7 latach związku nagle zdałam sobie sprawę, że On nie jest Nim, nie tym Jedynym, nie dla mnie On. I ...płakałam, miotałam się, przeżywałam....potrzebowałam Jej, ale Ona....nie wiem dlaczego, po latach może 15 wspólnej przyjaźni odeszła z Nim...nie, nie w tym sensie, ale Jego poszła pocieszać, z nim płakać i za rękę trzymać. Mnie potępiła, bo On taki wspaniały, taki Ach i taki Och, a przecież nie był wcale i Ona wiedziała.... I tak jakoś, gdy jej potrzebowałam ...zawiodła i poszłyśmy sobie...każda w swoją stronę...Ale żal pozostał do dziś...Żal do niej, do siebie, żal za przyjaźnią....
OdpowiedzUsuńDziś po kolejnych nastu latach inaczej już nieco patrzę... wiele mam serdecznych koleżanek, wspaniałych i kochanych, ale przyjaciółki nie mam. Ale miałam i to jest szczęście moje, bo nie każdemu się przyjaźń przydarza. A może jeszcze i mnie spotka, a jak nie....nie szkodzi, bo wciąż myśląc o przyjaźni o Niej myślę i życzę jej jak najlepiej ;-)
Pozdrawiam Cie Iwonko i dziękuję za wspomnienia o przyjaźni ;-)
Matko kochana jaki piękny, wzruszający komentarz!
UsuńŻyczę Ci ogromnie by się przyjaźń przytrafiła.. bo to niesamowity motor do życia.. tak jak mój mąż, tak i przyjaciółka i dzieci i rodzice.. najważniejsi ludzie w życiu, wprawiają w ruch ten mój osobisty silnik życiowy.. Ściskam mocno i dziękuję za przepiękny komentarz :)
szykwszafie. - Ja również ogromnie dziękuję za tak piękny i poruszający komentarz, życzę byś odnalazła przyjaźń i dużo radości.
Usuńpozdrawiam
Dorota
Bo łatwiej jest komus współczuć, chusteczkę podać, po plecach poklepać... wtedy czujemy się potzrebni i jakby wyżej w hierarchi... bo to ktoś ma gorzej, a nas - na szczęście - omineło... w druga stronę - cieszyc się szczęściem drugiego - bez zawiści, zazdrości ukłucia - oj cieżko... nie po "naszemu" - polskiemu;-)... ale czy nie na tym polega przyjaźń prawdziwa zeby razem płakać i razem tanczyc?
OdpowiedzUsuńps. Bardzo chciałabym Cię poznać Iwonko ( i Julię także, i inne wspaniałe blogerki) ale nic nie pisałam pod postem o spotkaniu, bo byłam w czarnej rozpaczy... teraz juz mogę napisać, chociaz wolałabym co innego - nie moge przyjechac do Warszawy, mam zakaz podrózy, zakaz pracy, forsowania się i właściwie zakaz wszystkiego co przyjemne... Plusem i ogromna radością tej sytuacji jest to, że spodziewam się dziecka...:-) spodziewam się także, że krwiak który mu towarzyszy szybko się wchłonie a ja bede mogła przestać się martwić... licze na fotorelację na obu blogach:-) Pozdrawiam serdecznie:-)
Och Edytko przepraszam, że tak tutaj skomentuję, no ale przeczytałam i nie mogę udawać, że nie:) gratulacje !!! To w ciągu dziesięciu minut druga taka wiadomość radosna dla mnie!!! Bardzo się cieszę i trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze... będę o Tobie, o was:), myśleć.
UsuńEdytko kochana :):):) oniemiałam z wrażenia :) bardzo mocno trzymam kciuki za was! Bardzo mocno wierzę, że wszystko będzie w porządku. I że jeszcze nie raz i nie dwa będzie okazja do spotkania :) A teraz twoje serce i dusza i ciało jest potrzebne gdzie indziej...
UsuńI wytrwałości Edyta!! wytrwałości w tych zakazach.. ja musiałam z trzecią córką leżeć przez 3 tygodnie i myślałam że wyzionę ducha .. trzymam kciuki mocno mocno i cieszę się jak głupia :) Uściski :)
Dla ciebie też Julitko :)
Julitko... Iwonko... z całego serca dziękuję, ąz mi się ciepło na sercu zrobiło za te Wasze kciuki i słowa pełne otuchy... ja równeiż z całegos erca wierzę, że bedzie dobrze i ze koncem lutego nasza rodzina się powiększy...
UsuńZgadzam się. Jak najbardziej. Swego czasu bardzo dużo nad tym zagadnieniem myślałam. Że łatwiej być przyjacielem w biedzie. Z sukcesami przyjaciół trzeba się... zmierzyć. Bardzo dużo można się o sobie dowiedzieć przy okazji, Okazja, żeby popracować nad sobą, bardzo wyraźnie można wtedy dostrzec co jest najważniejsze dla nas. Oczywiście jeśli dostrzec to chcemy.
OdpowiedzUsuńPiękny post. Jak zawsze zresztą:) I wiesz co? Zauważam coś wspólnego na wszystkich Twoich zdjęciach !! Są takie, że widać, że są twoje !!! Mają twój styl !! Buziaki kochana Ty moja !!!!
Wybacz Julita ale pierwsze co powiem to: wstaw sobie jakieś zdjęcie bo łysto wygląda ten napis dom where life happens bez zdjęcia (p)
UsuńJulita z tymi zdjęciami to naprawdę tak myślisz?? Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam :)) bo ja widzę blogi gdzie zdjęcia są właśnie takie absolutnie czyjeś.. że poznałabym je wszędzie, z jakiego bloga pochodzą. Ale że moje takie są to zupełnie mnie z tym zaskoczyłaś!! i taka jestem ciekawa co one takie mają.. które skrawki to powodują.. czy może drżenie dłoni gdy wciskam przycisk w aparacie ;) no bardzo jestem ciekawa :)
A wiesz że o tym że o sobie można się czegoś dowiedzieć.... no zupełnie tego tak nie widziałam, ale takie to mądre Julita.. takie absolutnie przecież oczywiste. I to kocham w Tobie, że ty coś napiszesz,.. taką rzecz ... no tak jakby niby o niczym istotnym.. jakby o oczywistej oczywistości, a ja to przeczytam i dla mnie to jest jak odkrycie Ameryki! Zawsze tematy, sprawy, ludzi.. z zupełnie innej strony oglądasz niż ja.. i to jest niesamowite! i dlatego nigdy w życiu nie pozwolę ci zrezygnować z pisania bloga! MOżesz sobie mieć wpływ na cały świat, ale na to nie pozwalam ;) Bo ja chcę czerpać .. uwielbiam czerpać.. uwielbiam wychylać głowę w inną stronę niż zwykłam. I ty mi to dajesz z każdym postem. Bo w każdym coś takiego znajduję.. i w komentarzach nawet. No tak Ci tu nakadziłam że aż mi głupio jakoś ;)) idę napiszę do Ciebie żebyś to przeczytała chociaż jak już się tak nastarałam ;))
Iwona boże ja nigdy w życiu nie zwróciłam uwagi na to zdjęcie! Tzn widziałam, ze ty masz, że Maryś ma, ze Monika pod spodem ma;) Ale nigdy nie zobaczyła że ja nie mam !!!!!!!!!!! W głowie mi się to nie mieści why !!!! Dzięki !! Tylko mi napisz gdzie to się wstawia jeszcze (palacz) ... ale to może na watsupie ;)
UsuńA co do drugiej części to powiem tylko dziękuję i sobie pójdę, bo nie będziemy przecież tak na forum publicznym sobie z dzióbków spijać (palacZ) haha
oooo bo ja mam zdjęcie jak publikuję jako Julita ! Bo myślałam, że nie mam w ogóle ! Zakręcona jestem czy mi się tylko wydaje!! hahah
UsuńA teraz to ja się dołączam... Bo jak publikujesz jako Julitta - to przekierowuje na profil na blogerze, ale jak jako 'blog' - to klikam i od razu jestem u Ciebie - to mi się zdecydowanie PODOBA!
UsuńJak to zrobiłaś?
Teraz to ja się pytam hihihi
Odkryłam
UsuńNiestety publikując przez "nazwa/adres URL" nie da się edytować ikonki - zawsze z automatu będzie ona anonimowa... Coś za coś :)
Usuńhahaah Witaj Maryś'ka bez zdjęcia :))
UsuńW przyjaźni i chyba nie tylko w przyjaźni, moim zdaniem w związkach międzyludzkich, chodzi o to, by być...nie oceniać, nie zazdrościć, nie komentować czyichś poczynań... każdy ma prawo do własnej drogi, każdemu może się poszczęścić, każdemu może się posypać świat...i faktycznie, nie sztuką jest powiedzieć "będzie dobrze" jak ktoś dramat przeżywa, ale powiedzieć z głębi serca "gratuluję", to ciężko większości przez gardło przechodzi... niektórzy uważają, ze lepiej się odsunąć jak ktoś dramat przeżywa, a inni wręcz odwrotnie, zadręczą swoim pocieszaniem....a jakby to próbować jakoś wyważyć...po prostu być obok, słuchać drugiego...być w porządku...nie oceniać...
OdpowiedzUsuńzdjęcia cudne :) ściskam ciepło:)
Monika tak. tak by było najlepiej! tylko takie to trudne jednocześnie.. i w sercu kuje czasem czyjeś osiągnięcie .. ale warto nad tym pracować! warto uczyć się .. Uściski i ja przesyłam :)
UsuńIwonko piekny tekst. Sztuka jest byc z drugim czlowiekiem na dobre i na zle.
OdpowiedzUsuńi chyba większa jednak na dobre choć większość uważa pewnie inaczej ;)
UsuńA ja przewrootnie (zachwycona KREDĄ)z innej beczki! No bo już ustaliłysmy to i tamto, ale kredy mi nie pokazywałaś. I teraz prawie zasliniłam obiektyw patrząc jak sie rózowym ciasteczkiem bargra po bruku... No poezja :)
OdpowiedzUsuńSztuką jest miara naszych wyobrażeń z rzeczywistością na każdym kroku. Wtedy na szali staje wiele waznych uczuć. Wiele idei pada. Wiele się na nowo odradza. WIele zwrótów akcji to życie przyjmuje i wiesz co...
Ja jakiś czas temu polecałam Julitce Alice Munro i myślę, że i Tobie by się spodobała...
Bo posiadła owa pisarka talent niezwykły do opisywania rzeczywistości, która potrafi nas zaskakiwać w swojej nieprzewidywalności, a portret psychologiczny bohaterów pisarka skreśla tak wytrawnym piórem, że niezauważając masz ich tak blisko siebie jakby obok przy stole lata z Toba spędzili - różni tacy, głównie to jednak kobiety... No piękne. Dlatego z ♥ polecam moja Ty pisarko :) :) :)
:):) Koniecznie muszę sobie kupić jaką jej pozycję jak będę w Polsce! Zaraz sprawdzę co to za pisarka bo nie znam jej zupełnie!
UsuńMaryś wiesz, muszę Ci to powiedzieć, mogłabym mailem ale dziś pragnę publicznie :) Niesamowicie mądra z Ciebie kobieta. Pod każdym względem. Przy każdym twoim obrocie, sięganiu po kawę, głaskaniu psa, stawianiu kieliszków na stole.. przy każdym twoim ruchu tę mądrość widać. Gołym okiem. I ja się tu nawet rozkleiłam ci powiem.. bo ja się tak bardzo bardzo bardzo mocno cieszę, że rok temu na tym już słynnym dmuchanym materacu postanowiłam pisać ten blog. Bo ten blog przyniósł mi zdecydowanie więcej niż tylko spełnienie marzeń. Idę bo nie dam rady już nic napisać...
teraz to ja się wzruszyłam, bo mam bardzo podobnie, bo nie sądziłam, że to wszystko, co mnie spotyka odkąd "mam bloga" mnie spotka...
UsuńA na takie słowa to chyba szklankę zbiję na szczęście, a co tam (po cichutku liczę, że Munro Wam się obu spodoba, bo ona jest niesłychanie cicha, tak pisze jakby opowiadała szeptem...)
A może znajdziesz w oryginale? To Kanadyjkna, ale wydaje mi się, że pisze po angielsku - sama chciałabym znać ten język by móc czytać w oryginale - tłumaczenia są różne - nawet jak się nam wydają "dobre" mogą ingerować w nurt opowieści. Wiadomo, że nie sam kształt, ale czasem to właśnie odpowiednio złozone zdanie porusza...
Maryś jak napisałaś o tym szepcie.. ale wiesz co napiszę ci na maila hahaha :)) buziaki :) bardzo ci dziękuję :) zaraz dowiesz się za co ;)
UsuńIwonko,jak znajdujesz słowa które są tak bardzo potrzebne?:)
OdpowiedzUsuńPrzeżywam właśnie taka przyjazń od zawsze,kiedy jej się udało a ja nadal tkwię w martwym punkcie.
I dzięki Twoim słowom chcę do niej się przytulić i powiedzieć"gratuluję".
Chociaż'zielonooki potwór" będzie się gdzieś czaił obok:)
Dziękuję
I dla takich chwil warto .. dla takich zdecydowanie warto pisać ten blog :) Ja też dziękuję :) za dodawanie mi sił! i życzę powodzenia! i ujarzmienia zielookiego potwora :)
UsuńZamyslilam się na dłużej.....
OdpowiedzUsuńKilka słów , takich PRAWDZIWYCH...
No tych słów to zdecydowanie więcej niż kilka ;))
UsuńPrzyjaźń to trudna sprawa, i chyba takie wydarzenia jak opisujesz są często testem jej prawdziwości. Dobrze, że Twoja historia ma happy end.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
I ja też Cię pozdrawiam :)
UsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńZanim o przyjaźni,powiem tylko,tak skromnie od siebie,że prawdziwa bieda jest honorowa i rąk nie wyciąga.
Pracowita jest i uczciwa.
Szczera.
Nie zazdrości.
Przyjaźni nie szuka.
Znajdujesz ją.
Trwasz przy niej.
Jak odfruniesz, zbłądzisz, światem się zachłyśniesz,a potem oprzytomniejesz, zawsze ją odnajdziesz i wrócisz, a ona Cię przygarnie, najuczciwszą prostotą i życzliwością nakarmi.
--------------------------------------------------
Nie mam przyjaciół,za to mnóstwo wspaniałych znajomych.
Najszczerszą pod Słońcem Rodzinę,liczne rodzeństwo i kochających Rodziców.
Jestem ogromną szczęściarą i Bogu za to wszystko szczerze dziękuję!
Pozdrawiam gorąco.
Ps- Iwonuś, cudny post!
Cudny to jest ten komentarz.. dziękuję! Ktoś bardzo szczególny kiedyś nazywał mnie Iwonuś .. aż mi ciarki przeszły :) Uściski przesyłam!
UsuńPo 15 latach straciłam jak mi się wydawało przyjaciółkę. Zaczęła robić karierę, status materialny się zmienił, a co za tym idzie zmieniło się jej postrzeganie świata, ludzkich problemów, uczuć, emocji...Byłam dla niej za biedna i nie byłam trendy w jej rozumowaniu...Zresztą, nie po raz pierwszy przekonałam się (w kontekście moich znajomych), że wraz ze zmianą swojego statusu przestaje się myśleć o tych, którzy są/byli blisko... Przestaje się czuć to, co czują oni, odrywa się od ich rzeczywistości - to jest takie przykre, i jak dla mnie świadczy to wyłącznie o głupocie tej osoby, o braku chociażby minimum dojrzałości...A wracając do mojej przyjaciółki - zanim standard życia jej się polepszył.... gdy opuścił ją mąż, który przysporzył jej bardzo wiele różnych problemów wtedy ja byłam prawie na każde jej zawołanie, dzieliłam się z nią swoim czasem, czy też jak to się mówi przysłowiową ostatnią kromką chleba.... nigdy nie oczekiwałam wdzięczności, ale zrobiło mi się cholernie źle, gdy dowiedziałam się, że zainwestowane w tą przyjaźń moje uczucia poszły....w las! Cóż... żyję już trochę na tym świecie, wielu różnych rzeczy doświadczyłam i wiem, że życie jest ciągiem zdarzeń, w którym powinniśmy czasem przyzwyczajać się do straty. Ona boli, ale jest w sumie naturalna.
OdpowiedzUsuńA z drugiej strony to co się kończy, nigdy przyjaźnią nie było. Kończy się jedynie relacja, która mogła stać się przyjaźnią - taką na całe życie...na dobre i na złe...:) Pozdrawiam serdecznie:)
W życiu zdarzają się rzeczy cudowne ale i przykre... najważniejsze to umieć sobie poradzić z jednymi i drugimi ... a ludziom zdaje się najczęściej że to problemy wymagają od nas największych umiejętności, a moim zdaniem tak samo szczęście wymaga. Trzeba umieć z nim żyć. Bogusiu przesyłam pozdrowienia gorące :) Twoje ostatnie zdanie jest piękne.. te przed pozdrowieniami ;)
UsuńIwonko, i znów Ci dziękuję.
OdpowiedzUsuńi tak sobie myślę, że o przyjaźń czasem trzeba dbać bardziej nawet niż o miłość. bo obok męża codziennie jestem i lepiej lub gorzej, ale jakoś się komunikujemy, a przyjaciel czasem tak bardzo daleko. tak bardzo...
to prawda Edith... to prawda..
UsuńPewnie dlatego że sztuką jest bycie z kimś nie tylko gdy potrzeba pocieszać, wytrzeć łzy, ale być tak po prostu na codzień gdy czasami dobrze, czasami źle, tak wiele przyjaźni które się wydają na całe życie po jakimś czasie zacierają się, zanikają, odchodzą. Ale najważniejsze jeśli wiemy, że jest ktoś taki kto umie w milczeniu posiedzieć, wysłuchać, pochwalić i jeśli my staramy się podobnie żyć. Za to że taką osobą dla mnie jest dziękuję również Asi pewnej, z którą znamy się już 20 lat...
OdpowiedzUsuńBo chyba nikt tak nie zrozumie zwariowanej Aśki jak inna Aśka :-))
UsuńBoże!!!!!! Asia!!! ja wiem kogo ty mi przypominasz!! jak napisałaś że Aśka zrozumie Aśkę najlepiej.. ty mi przypominasz Aśkę!!!! moją Aśkę ze studiów :)) bardzo! ale olśnienie :)
UsuńTak sobie myślę, że te "odnalezione" przyjaciółki są bliższe sobie po tym "oddaleniu", niż gdyby oddalenia wcale nie było. I cieszę się, że dane im było, że miały odwagę na nowo się odnaleźć. To jest jak skarb odnaleziony po latach. Cudna sprawa..... Dziękuję za poruszający post i serdecznie pozdrawiam! Wiesława.
OdpowiedzUsuńI ja dziękuję! za to przemyślenie.. tak Wiesiu, ja też tak uważam :) i to ja dziękuję! za to czytasz :)
UsuńA mnie się przypomniał jeden, ważny dzień z mojego życia - dostałam awans na szefową zespołu w którym ponad 10 lat pracowałam; mój szef przyszedł to ogłosić moim 3 koleżankom z którymi bezpośrednio pracuję; wypowiedział te słowa, tak bardzo dla mnie miłe i ... nastała cisza, dla mnie bardzo długa cisza, bo do tego momentu naprawdę się kolegowałyśmy, tzn. chyba ja tak myślałam. to prawda ludziom łatwiej pocieszać, współczuć, lamentować nad kimś ale szczerze pogratulować i pocieszyć się czyimś sukcesem to prawdziwa sztuka.
OdpowiedzUsuńUściski Kochana!
p.s. u mnie taaaka burza! cudowna! zaraz idę spać, żeby się nią rozkoszować :-)
matko Iwona jak burza może być cudowna???? ja się burzy boję strasznie ;/ i przez to moje dzieci się boją bo jak grzmieć zaczyna to ja mam panikę w oczach!
UsuńA historia smutna ... i przykra :(
moje zamiłowanie to burz jest jakieś takie psychopatyczne, ale wtedy czuję się taka mała i jakby z innej bajki; nie wiem co w tym jest ale dla mnie to fajne :-)
UsuńA Wam w takim razie jak najmniej burz!
to troszkę tak jak z miłością, nie sztuka kochać, gdy się potrzebuje, ale potrzebować, skoro się kocha ;)
OdpowiedzUsuńpiękne Jo :) piękne :)
Usuńczytałam cały tekst trzy razy, bo oderwać się nie mogłam :) cóż takie historie napisać może tylko życie a najpiękniejsze jest to ze odnalazły :) pozdr i z każdym postem nie mogę się bardziej doczekać spotkania :)
OdpowiedzUsuńJa się też bardzo cieszę na spotkanie :))
UsuńIwonko i znowu cytat : Antoine de Saint-Exupéry
OdpowiedzUsuń*Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać.* ja tak rozumiem prawdziwą przyjaźń; ona jest często trudna, gdy słyszymy pod swoim adresem szczere lecz bolesne słowa i wiemy,że to tylko chęć pomocy i "rozjaśnienia" sytuacji zmusza naszą najlepszą koleżankę do wypowiadania gorzkich słów.
Jestem szczęściarą mam Przyjaciółkę taką prawdziwą przez duże P , od serca, od przedszkola, choć był czas gdy rozdzielił nas ocean byłyśmy i jesteśmy sobie bliskie :-) jest mi smutno, gdy Ulala się smuci, gdy ma problemy ale też ciszę się jej sukcesami, podziwiam jako wspaniałą matkę ( ja niestety...) i córkę.
A Maryś to nie tylko mądra kobieta to również samo dobro i ♥
całuje i piszę maila, bardzo chcę się z Wami zobaczyć
Dorota
cytat przepiękny! cieszę się na spotkanie :) mnie z moją przyjaciółką też ocean rozdzielił kiedyś ale nawet i ocean pokonałyśmy ;)
UsuńStare powiedzenie mowi: "Prawdziwych przyjaciol poznaje sie w biedzie", ale jak dzis wlasciwie okreslimy te "biede"? Jestem biedna bo samotna? Jestem biedna bo nie mam pracy? Jestem biedna bo nie moge miec dzieci?. Czlowiek ktory nie jest szczesliwy jest najbardziej ubogi... Nie zyjmy innych zyciem, nie porownujmy siebie do innych, nie oceniajmy innych. Dajmy z siebie wszystko by ZYC bo zycie jest tylko jedno...
OdpowiedzUsuńgdyby to takie proste było jeszcze ;) ale starać się mocno trzeba bo wtedy jest nadzieja przynajmniej..
UsuńMam za sobą kilka fantstycznych, niemal beztroskich urlopowych dni spędzonych z moją Panną Joanną. Były nocne rozmowy jak za licealnych czsów- takie o wszystkim i o niczym, spacer po łące pełnej polnych kwiatów, dekolty i kolana "opalone" na malinowy kolor, słodkie chwile szaleństwa, wspólne krzątanie się przy garach, nasze ulubione piosenki odśpiewane przy ognisku.Żałuję, że jeszcze chwilę temu, nie miałam siły na to,by choćby odebrać telefon i powiedzieć jak bardzo jest źle. Obie tego potrzebowałyśmy. Bardzo!
OdpowiedzUsuńcieszę się że wszystko się tak fajnie skończyło :)
UsuńKochana, napisałaś o czymś, o czym się głośno nie mówi, każdy gdzieś chowa w sercu, przed innymi, przed sobą samym, walczy. Życie pisze różne scenariusze - trzeba umieć się odnaleźć.
OdpowiedzUsuńproste to nie jest ale trzeba próbować :)
Usuń...sliczne Twe slowa ;]mam nadzieje ze nauczymy sie tak wlasnie twac...tak prawdziwie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)qunia
i ja też pozdrawiam :) i dziękuję :)
UsuńTrafiłam tu przypadkiem i zostanę jeśli pozwolisz, bo pięknie piszesz. Od serca. Jakże prawdziwie!
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy, bo o post mi chodzi. W samo sedno trafiłaś. Oj jak mi Jej brakuje,ale czy da się wrócić do tego co było? już nie mam nadziei, choć pustkę czuję nadal. Nasze drogi w innych kierunkach podążyły,a zawrócić ciężko. Teraz wiem, jakie to szczęście mieć taką bratnią duszę, taką przyjaźń silną, mi tego niezmiernie brakuje.
Pozdrawiam
M
Dziękuję Ci bardzo M :)
UsuńA drogi, które w innym kierunku podążyły... to tylko drogi.. uginają się jak im zagramy.. warto spróbować :)
Bardzo mi ta historia coś przypomniała. ..coś o czym chciałabym z jednej strony zapomnieć bo boli okrutnie a z drugiej, jestem wdzięczna ,że w ogóle było dane....
OdpowiedzUsuńniewiarygodne jak podobne losy zdarzyć się mogą. ...
wróce do tego posta na pewno jeszcze nie raz....
Jak mi miło że ktoś tam siedzi i masowo czyta moje posty :)) za wszystkie miłe słowa i komentarze dziękuję!
Usuń