21 kwietnia 2013

o pewnej dziewczynie



Budzi się z rachunkiem na głowie.
Z chlebem na głowie.
Budzi się z niezapłaconą ratą. Niekupioną sukienką na lato.
Ze szklanką czekającą na kawę… jak kupi. A cukier?… 

Wstaje, idzie, zakłada, szczotkuje, smaruje, nalewa, wsiada i wysiada...
A na głowie wciąż to samo.

Wysłuchuje jak inni lecą gdzieś we wrześniu, listopadzie, styczniu. I ta leci i tamta. Nie sama. Z nim. I patrzą na siebie tak... och jak oni na siebie patrzą! I chcą mieć dziecko. Może uda się tam, jak dolecą, bo sprzyjać będą i hormony akurat i słońce, i plaże skąpane słoną wodą. Woda bardziej słona tam, niż nad Bałtykiem - słyszy.
I noce ciepłe i długie. 



A ona spać nie może. Nawet nad Bałtykiem nie będzie w tym roku. Nigdzie nie będzie. Też chce mieć dziecko. Tylko nie ma z kim… nie ma jak.. nie ma za co.

Zasypia z rachunkiem na głowie. Z chlebem. Z ratą zapłaconą nareszcie dziś.
Zasypia, zastanawiając się, że życie szczęśliwe jest tylko dla wybranych. Dla takich tam, jak tamta. 
Że większość z nas słońce ma tylko latem. Sukienkę ładną jak się uda. Kredyt ma ciągle. I długi. 
I noce średniej jakości. Nieprzespane w połowie, z tym chlebem na głowie.

I myśli jeszcze przez chwilę zanim ciężkie powieki zamkną się szczelnie, jak to możliwe, że tak o ten chleb ciężko. 
I ten ciężar wlecze się wraz z każdym naszym dniem odbierając złudzenia.
Zasypia. 

Budzi się z rachunkiem na głowie.
Z chlebem.
Ze szklanką.
Niezmiennie. 

Bo wielu z nas chodzi od rana do wieczora z przysłowiowym chlebem na głowie.
Od rana do wieczora nie ma chwili na zastanowienie się czym jest życie. Na wybranie sobie, choćby tylko w myślach, ładnej sukienki na lato.
Wielu z nas od rana do wieczora trwa. By jakoś w tym świecie przetrwać. 







I dziś szczególnie natchniona, przygotowałam dla was bardzo specyficzny konkurs. Inny niż zazwyczaj.
Zostawiając komentarz proszę was bardzo o napisanie co jest najtrudniejsze dla was w kraju, w którym żyjecie. 
U mnie na blogu, rzadko jest smutno, a konkursy to już smutne nie bywają zupełnie. Tym razem chciałabym jednak usłyszeć z czym na głowie zdarza się wam zasypiać i budzić. 
Z pozostawionych komentarzy wybiorę jeden (subiektywnie). Autor komentarza dostanie prezent niespodziankę, a dodatkowo wspólnie ze mną wybierze cel, na który przekażemy uzbierane przeze mnie "dobra". 

Zasady konkursu tym razem też zaskakująco krótkie, jak na mnie ;) :
1. Proszę o udostępnienie zdjęcia z informacją o konkursie na swoim profilu facebookowym. Jeżeli takiego nie posiadacie, może ktoś z waszych znajomych zgodzi się opublikować. Na moim profilu facebook TUTAJ znajdziecie to zdjęcie i możliwość udostępnienia. 
2. Ci którzy prowadzą bloga, mogą wstawić baner (poniższe zdjęcie z przekierowaniem na konkurs do mnie) na bocznym pasku, ale nie jest to konieczne.
Baner 



3. Proszę zostawić komentarz o trudach w swoim kraju, pod obecnym postem (uprzedzam: można narzekać! ;) )
Dodatkowo proszę podpisać komentarz jeżeli komentujecie jako anonimowi. Ogłaszając wyniki muszę podać imię lub pseudonim osoby która wygrała niespodziankę i ustalić z nią dalsze działania.
4. Konkurs trwa do 24 maja. Wyniki ogłoszę do 28 maja. Nagrodę wyślę do 31 maja. Uzbierane dobra wyślę do 15 czerwca. 

Proszę śledzić mój blog pod koniec maja bo osoba, która wygra będzie musiała się ze mną skontaktować aby ustalić wszelkie szczegóły. 


Wszystkim bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze. Za dzielenie się ze mną swoimi poglądami, myślami, wierszami, opiniami. To dla mnie ogromny zaszczyt i wielka przyjemność :) 
Na kolejny post zapraszam dopiero w maju. Wyjeżdżam, i przez około dwa tygodnie będę tu tylko momentami :) 

i.w.

95 komentarzy:

  1. To dla mnie zaszczyt wycierać buty przed wejściem w Twoje progi...
    Edukacja... Iwonko, uwiera mnie w Polsce sposób nauczania dzieci. Przeszłam już przez prawie wszystkie jej etapy. Oceniłam zawartość merytoryczną podręczników i jakość testów kompetencyjnych (a raczej bajkał absurdów). Ale o ile pamiętam nauczycieli PASJONATÓW z czasów mojego kształcenia. Tych, który zarażali miłością do swoich przedmiotów, o tyle nie na palcach ręki, ale dokładnie TRZY takie osoby spotkał w czterech różnych szkołach mój syn. Boli. Trzech pedagogów z prawdziwego zdarzenia i trzech zaangażowanych nauczycieli. Zaangażowanych w to co robili i w to jak traktowali swoich uczniów. I boleśnie, uczciwie, z łezką w oku jestem zaniepokojona, jak sobie dadzą w życiu radę Ci, którym domy nie zawsze wskazują kierunki i podają pomocną dłoń...
    Dobrej nocy - lecę spać ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też! Mnie też w Polsce edukacja uwiera bardzo mocno! Mogłabym mówić o tym i mówić. Zaoszczędzę Ci tego.. może kiedyś porozmawiamy na ten temat tak oko w oko :) Twoje piękne oko w moje piękne oko :)))

      Usuń
    2. Nice pics :)
      Such a great post !

      Have a nice day


      Http://Fashioneiric.blogspot.com

      Coline ♡

      Usuń
  2. A ja nie mogę zrozumieć dlaczego moje dzieci nauczone być dobrymi ... aby nikomu krzywdy nawet słowem nie uczynić ... znające mało popularną muzykę ... szukające rozrywek nie w imprezowaniu, piciu, paleniu, gadaniu o bzdurach ... tak ciężko dogadać się mogą z rówieśnikami ... czy dobrze zrobiliśmy pokazując im inny sposób na życie, niż ten mocno popularny i wszechobecny ... czy bardziej krzywdę ... jak dadzą sobie radę w życiu ... zawsze mogą liczyć na nas ... ale w tym wieku bardziej chyba potrzebny rówieśniczy kontakt ... i bądź tu człowieku mądry ... dziś z takim chlebem powszednim kładę się spać i uwiera mnie on mocno ... dobrego dnia Iwonko życzę i zmykam do łóżka, wszak jutro codzienność :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olga jestem pewna że kiedyś mądre wychowanie zaowocuje :) że powiesz, że było warto! Że bardzo było warto i uczyć i czekać potem na efekt i mierzyć się nawet z tymi rówieśnikami :) Miłego dnia też i Tobie życzę :)

      Usuń
    2. Olga, pięknie wychowałaś i Ty będziesz zbierała owoce tego wychowania, oraz Twoje wnuki i daj Boże nasza Ojczyzna, która potrzebuje mądrych ludzi a nie takich z supermarketu... których na pęczki wszędzie, u nas w domu też dzieci wychowane "pod prąd" kochana, bo jak wiesz z prądem to płynie...
      no właśnie ;)), głowa do góry, po owocach drzewo poznacie, a poza tym, co do rówieśników, znajda swoich, rozumnych , bo chodzi wszak o jakość nie o ilość, no i jak to powiedziała Margaret Thatcher "Nie idź za tłumem, bo nigdzie nie dojdziesz" - piękny wpis, pozdrawiam Cię mocno ;))

      Usuń
    3. Macie rację Dziewczynki ... tylko czasem takie chwile zwątpienia człowieka najdą ... dobrze, że są jeszcze na tym świecie ludzie co to otuchy człowiekowi dodają, bo to właśnie o tą jakość chodzi nie ilość :**

      Usuń
  3. a mnie siedzą na głowie... staruszkowie... ich smutne, sędziwe spojrzenia... a mogliby jeszcze motyle mieć w brzuchu... gdyby im nasze państwo pozwoliło... byłam o krok, by prowadzić dla nich arteterapię... gerontologię podyplomowo zaczęłam... ale w totolotka nie wygrałam... ech!!
    może jeszcze kiedyś...?

    buziaki dla Ciebie ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i chyba muszę dopisać, by niejasności nie było (czasem enigmatycznie zdania składam ;))
      środków na rozrywkę dla staruszków państwo nie przewidziało...

      Usuń
    2. Przykre bardzo :( Ja mam porównanie tych staruszków tu w USA i tam w PL. To jest przepaść.. przepaść bez dna. Tu staruszkowie prowadzą samochody, chodzą do manikiurzystek, przymierzają sukienki w przymierzalniach sklepów modnych. Wakacje spędzają gdzieś, w restauracjach bywają, mają masę rozrywek! Bardzo mi się to tutaj podoba. A w Polsce to jakby było im wstyd, ciągle jakby nie wypada, nie potrzeba już, nie ma sensu.. Serce aż boli jak człowiek widzi, że jednak można inaczej! Pozdrawiam Didre i dziękuję za baner na Twoim blogu :) byłam i widziałam :)))

      Usuń
  4. Napisałam komentarz wcześniej, ale chyba z tego pośpiechu go nie opublikowałam haha brzmiał coś w stylu...OOO konkurs zrobiłaś:):):):):)
    Ja tez miałam w planach właśnie jeszcze przed wyjazdem:):):):) Ale odpuściłam !
    Jestem w przedwyjazdowej panice teraz więc biegam:) W końcu mnie dopadła !! tak tak wiem nic nie mów(palacz)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma dnia, wieczoru żebym pełna strachu nie myślała o tym co zbliża się nieuchronnie wielkimi krokami...za chwil parę pożegnam swojego męża...po raz kolejny już...bo tak być musi!!???
    No właśnie MUSI! Nie ma wyboru, bo żołnierz ma wykonać rozkaz...nikt nie pyta czy chce, czy się godzi po raz kolejny zostawić żonę i dzieci na pół roku i ryzykowac zycie w imię...??? no właśnie czego???
    niech mi ktoś powie, że to ma głębszy sens, że to dla dobra ludzi TAM mieszkających, a nie dla pieniędzy Tych rządzących światem...
    Wtedy byłoby mi łatwiej wytłumaczyć sobie i swoim tęskniącym i zapłakanym dzieciom, wołającym tatusia przez sen, że ktoś na pewnien czas tatusia bardziej potrzebuje...

    Pozostaje jednak bezradność i strach...z tym teraz kładę się spać i budzę każdego dnia i łzy chowam przed mężem, żeby jemu już trudniej nie było, żeby wiedział, że dam radę i tym razem...On ma być silny i skupiony teraz na czyms innym...
    a jak już wróci do domu poproszę, żeby już nigdy więcej nie musiał wykonywać rozkazu, który krzywdzi nas i nasze dzieci i zabiera nam coś najcenniejszego: czas spędzony razem. Kolejnego pożegnania już nie będzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przeczytalam Twok komentarz i smutno mi sie zrobilo wiec tylko tak od siebie dodam,ze dziekuje Twojemu mezowi za to co robi i oddaje mu wyrazy szacunku

      Usuń
    2. Żanetko bardzo dziękuję Ci za podzielenie się ze mną cząstką swojej historii. I życzę wam wszystkiego najlepszego! Dużo siły na wszystkie wielkie i małe decyzje! Uściski przesyłam.

      Usuń
    3. Ja swojego nie puściałam (bo nie jest tak że wyboru nie ma) i wolę jeść suchy chleb, ale mieć go przy nas, niż ryzykować jego życie... Przykro mi ze względu na Wasze dzieci, ale to są decyzje które podejmuje się razem i nie rozumiem tego utyskiwania teraz.

      Usuń
  6. Trafiłaś dziś w mój smutny humor w 100% i może problemy z lekka nie te same a jednak bliskie sercu mojemu...często chcecmy to co inni ale czy to tak na prawdę też i nasze marzenie?!a zazdrość zawsze będzie,że ktoś ma innaczej niż my i co z tego,że go stać na super wakacje itd a może ma inne zmartwienia np chorobe,brak szczęścia w miłości!tylko my tego nie widzimy!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że każdy z nas ma swoje wielkości i swoje słabości. Osiągnięcia swoje i swoje niedoścignione marzenia. Nie wierzę, po prostu w to że Ci którym nie raz zazdrościmy mają życie miodem płynące. Tak jak piszesz, nie widać tego jedynie. Ale jakieś minusy w życiu każdy z nas ma. Pozdrawiam również :)

      Usuń
  7. Nikt nie zasługuje na takie życie, żeby o chleb się musiał martwić każdego dnia... Obligatoryjnie bochenek powinien się należeć albo chociaż kajzerka mała, kawa też, a jak nie kawa to woda nasza przysłowiowa z cytryną...Dobrze by było na lato zawsze nową sukienkę się cieszyć! I bliscy powinni być blisko na zawsze! Protestuję przeciwko zbyt wczesnej utracie ukochanych osób i samotności!Protestuję przeciw braku swojego miejsca na ziemi i ogólnie szczęścia - takiego po ludzku szczęścia codziennego!

    A najbardziej mnie boli - bo o tym miało być - starość samotna, schorowana, bez pieniędzy na leki, na nowe okulary, na obiad w restauracji albo chociaż kawę w kawiarni...Życie na emeryturze w naszym kraju nie wiem czy w ogóle można nazwać życiem, a nie wegetacją raczej...I czy Ci ludzie, którzy nas wychowywali zasługują na taki los? Czy właśnie po tylu latach pracy i trudów dnia codziennego nie powinni cieszyć się pełnią życia i godnie spędzić ten ostatni etap, tą jesień przysłowiową. Bo nasza jesień życia powinna być ze złotymi liśćmi i z babim latem, ze słońcem grzejącym prosto w twarz, a nie deszczowa i ciemna, z zimnym wiatrem wiejącym w oczy...
    Zawsze płaczę oglądając dokument ,,Wszystko może się przytrafić'', gdzie sześciolatek biegając po parku z hulajnogą rozmawia ze staruszkami pięknie i mądrze. To porozumienie między pokoleniami niezmiernie mnie wzrusza i skłania do przemyśleń na temat przemijania i straconych szans w życiu. Chłopiec ze swoją dziecięcą naiwnością pyta i słucha. Słucha uważnie i próbuje zrozumieć, że śmierć jest nieuchronna. Próbuje zrozumieć dlaczego starszy pan ma posklejane stare okulary, a nie piękne nowe, dlaczego inny jest chory i musi chodzić o lasce, dlaczego kolejny mówi,że czuje obecność żony ukochanej, która niedawno odeszła...I tak mi się zamarzyło wtedy, żeby kiedyś każdy mąż o każdej żonie tak samo jak ten człowiek powiedział: że była najpiękniejszą i najmądrzejszą kobietą jaką znał...Wtedy może nawet starość byłaby łatwiejsza...

    Pozdrawiam
    3kropka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo przykre. Te okulary wzruszyły mnie bardziej niż leki.. bo o lekach się mówi, a tych szczegółach drobnych jak okulary, czy kapcie to się nie słyszy.. To niesamowite, jak bardzo Ci ludzie przed chwilą byli aktywni, roześmiani, szalejący na dyskotekach... I nadchodzi raptem dzień.. miesiąc.. pora, że zaczynają mało kogo obchodzić. :(

      Usuń
  8. Już skapitulowałam.Nie będę jak Don Kichot walczyć-wolę te energie wykorzystać na pozytywne rzeczy:)jak np zabawa z moimi córkami.Bo choć uwiera mnie to jak but za ciasny od lat-wiem ,że nie zmienię mentalności polskiej.

    Co by się nie działo-mamy źle-ba!-mamy najgorzej.Perspektyw nie mamy,a sąsiad zza miedzy to sobie nową kosiarkę kupił w Castoramie-podczas gdy ja nawet trawnika nie mam -bo kisze się w kawalerce z 3ką dzieci-no jak on to zrobił ,że i dom ma i ten trawnik ma!!A niech przytrafi mu się coś o Boże łaskawy,nie mówię o poważnej rzeczy -typu choroba dziecka-ale niech mu choć w noce te kosiarkę ukradną!Jako wierzący i praktykujący katolik w tej intencji nawet kobiecie w niedziele obiad składający się z rosołu,schabowego i szarlotki odpuszczę-co by całą rodziną przykładnie pójść do kościoła-daj Boże ,że kosiarki w poniedziałek rano nie będzie.Bo ten sąsiad co to te kosiarkę kupił (no w głowie mi się nie mieści!!!) to w jedną niedziele w miesiącu do restauracji z rodziną!!no los prowokuje!!!W Polsce bieda,ludzie ledwo koniec z końcem wiążą a ten prowokuje i to jak!!!I dzieci jak ubrane,a żona to jeszcze wzięła i na jakąś zumbę(pewnie drogi ten masaż;) sie zapisała,żony zapytałem 5zł kosztuje-zakazałem Jadzi chodzić-5zł-toż dwa browary na wieczór są-a nie jakieś dyrdymały!No ja tam zawistny nie jestem-ale ciekawe skąd on pieniądze wziął na ten dom co to na niego 11 listopada flagę wywiesza(bo się pewnie tych filmów z Ameryki naoglądał!)Gadać z nim to nie gadam odkąd się obruszył ,że na wybory z Jadźką nie chodzimy.,po co chodzić i tak nic się nie zmieni-to powiedział ,ze jak takie podejście społeczeństwo będzie miało-to na pewno nic się nie zmieni.I jeszcze aby mało było tego wszystkiego:drugi interes rozkręcił,dobrze prosperujący(no takim to się wszystko udaje,szczęście mają w życiu-nie to co ja)No krew mnie zalewa.Bo nie dość ,że mają wszystko to ich jeszcze ludzie lubią!Jak tak można!

    Wiec dla mnie szczęściem jest wygrać 6tke w totka.A cała reszta to podejście i ciężka praca która nie ustaje nawet po powrocie do domu.To lawirowanie miedzy kradzioną godziną dla dziewczynek ,a szkoleniem w pracy.To są chęci aby zrobić COŚ!! Że można było się zatrzymać na etapie np magazyniera w firmie X ,mieszkania na wynajętej kawalerce i mówienia"nic się nie zmieni" ale po co?Nie lepiej pracować i próbować-może los się odmieni i będę kierownikiem w firmie X a wynajętą kawalerkę gdzie dach przecieka-zamienię na dom o jakim zawsze marzyłem...Czemu polskie społeczeństwo w większości tak się skupia na na zazdrości,krytyce,ze zaczyna tonąć w bagnie które sobie z pieczołowitością dzień po dniu przygotowują??Czy tak na prawdę tak trudno powiedzieć"cieszę się ,że ci się udało"niż fałszywie klepać po ramieniu w momencie kiedy los pod nogi kłody rzuca?Żyje w miejscu gdzie nie "wypada" lubić ładnych rzeczy,mieć ładne rzeczy i zwyczajnie uśmiechać się o poranku...
    Smutne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta bardzo Ci dziękuję za tak długi komentarz! Ja też tego nie rozumiem za bardzo.. przecież tak wiele można jak się tylko chce! Jak postanowi się mówić 10 CHCĘ a tylko 1 raz NIE CHCĘ. 10 razy UDA MI SIĘ i z raz NIE UDA. 10 razy MAM SZANSĘ a raz NIE MAM .. itd.. odpowiednie proporcje w życiu rozwiązałyby masę problemów. Ale wiesz Marta najciężej w życiu jest powiedzieć chcę. Dużo łatwiej jest powiedzieć, że nie mam szans, że i tak się nie uda, że to bzdura i może komuś się tak uda ale na pewno nie mnie. To najprostsze przecież ... a potem w to wsiąkniemy i widzimy już innych dróg.. No ale czy to się kiedyś zmieni?? Może..
      Trzeba mieć nadzieję :)

      Usuń
  9. Hej,
    nawet nie mam sie nad czym zastanawiac co jest najtrudniejsze. Mieszkam w Szwajcarii i mam meza Szwajcara, przez co naiwnie myslalam, ze skoro on rodak to i ma znajomych i rodzine i w ogole z komunikacja bedzie prosto, po prostu tak prosto ja w Polsce. Wyjde do piaskownicy pogadam z mama, wyjde do sklepu pogadam z sasiadka. No i w koncu poznam kogos kogo bede mogla nazwac kolezanka, z ktora wyjdzie sie na kawe okazjonalnie, a moze nawet zaszaleje w kinie. Tak, bum obuchem po glowie i po trzech latach zrozumialam, ze to nie ja mam problem, ze jestem otwarta i chetna do zawierania znajomoaci, ale one, ze w ogole nie chca nawet posiedziec w ogordku i pogadac o niczym, a przeciez nawet plotu pomiedza nami nie ma. Tak, co rusz slyszalam jakie to one mile sa, jakie do rany przyloz. W zyciu nie slyszalam tyle pochwal na ich temat z ich wlasnych ust. Teraz wiem, ze reklama dzwignia handlu i najlepiej najglosniej zachwalane produkty od razu wyrzucic do smieci. Ja dzwonie, ze moze poszlybysmy z dziecmi na spacer, o ona, ze poodkurzac musi, a za 5 minut widze ja spacerujaca z inna i to przed moim oknem, nawet nie probuje sie jakos "ukryc". Tak, klamstwo w zywe oczy i komentarz, ze przeciez taka ladna pogoda trzeba bylo wyjsc. Cholera ona nie czai, ze mnie oklamala, a ja ja przylapalam ??? Odpuscilam, nakrzylczalam mezowi, zeby mi wiecej nie podrzucal propozycji kolezenstwa i oglosilam wszem i wobec, ze ja z glupota kolegowac sie nie bede, wole byc sama. I tak jestem sama, okazjonalnie (raz na pol roku) spotkam kogos milego i nie przeciagam bo wiem, ze bede musiala znowu krzyczec, ze ona niczego nie jest warta. Maz sie tez pogodzil, ze moja impulsywnosc nie wynika z tego, ze chce byc taka, ale ze musze. I jak mi ktos powie, ze zna mila Szwajcarke to mu buchne smiechem w twarz, bo tutaj sie serio najczesciej konczy jak Cie odwiedza w domu, zobacza jak mieszkasz, jaki masz widok z okna i nie wroca, bo od razu pozazdroszcza, nawet jakbys nic nie miala. Tutaj osoby sie serio wybiera po tym jak mieszkaja, juz wiem, ze jak ktos ma balagam w domu i zniszczone meble to tam trzeba walic drzwiami i oknami, a jak wysprzatane na blysk to uciekac gdzie pieprz rosnie. Serio myslalam, ze to ze mna cos nie tak, ze to ja sie narzucam i w ogole. A tutaj sie okazalo, ze nie - nawet brat mojego meza mi powiedzial, ze jego byla dziewczyna wiele razy nam odmawiala spotkania z braku czasu, mimo, ze go miala,ot po prostu dla zasady. Ulubione zdanie tutaj to "umowmy sie" - znaczy "nawet nie probuj" ;P Oczywiscie sa wyjatki, tak poznalam jeden i nie przeciagam, bo pwnie skonczy sie tak jak zwyle. Sasiedztwo nie istnieje, co najwyzej dostaniesz ostrzezenie z kim sie nie zadawac !!! Juz takie dostalam, ktoremu sasiadowi nic sie nie mowi tez juz wiem. Sztucznosc to najlepsze slowo pomiedzy ukladami tutaj. Tak pogoda jest obgadana z kazdej strony, bo o niczym innym nie mozna bezpiecznie pogadac. I oczywiscie musi Ci leciec super, bo nawet nie warto sprobowac powiedziec, ze cos jest nie tak, co najwyzej uciesza sie, ze Cie cos boli ;P
    Pozdrawiam Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem totalnie zaskoczona! Aż nie do wiary Edyta! Życzę Ci dużo sił i dobrego nastawienia mimo wszystko! Niech uśmiech nie znika z Twojej twarzy wbrew i na przekór :))

      Usuń
    2. Wiesz ja tez bylam, z moim charakterem odkrycie tego zabralo mi duzo czasu, ale powiem jedno nie tylko ja mam taka opinie, czesto mi sie ludzie w samolocie pytaja jak daje rade na stale, bo oni byli na krotko i po prostu nie dali rady wlasnie przez ten brak znalezienia znajomych. Przy czym faceci tutaj sa zpupelnie inni !!! To sie w glowie nie miesci, np. idziesz ulica idze naprzeciwko para, on juz z 10 metrow mowi dzien dobry, ona odwraca glowe jak przechodzi !?!? Kumple mojeg meza, ktorych nawet za bardzo na oczy nie widzialam podchodza do mnie jakby mnie znali od lat, a ich dziewczyny stoja i udaja, ze mnie nie ma.... Teraz juz obcykalam co i jak i po prostu sie nie przejmuje, tez mowie "zadzwonie" i nawet mi przez mysl nie przejdzie, aby to uczynic, a jak spotkam udaje greka i mowie "czasu nie mialam" ;P A co. A tylko, zeby nie zwariowac. No i przez to mam niesamowita wiez z mezem ;P Gdziekolwiek bym chciala wyjsc to i on biedny musi ;P No i jestem jedynaczka zajac sie sama soba umiem jak nikt inny, nie potrzebuje towarzystwa do kina, muzeum, nawet w restauracji sama sobie posiedze i mi lyso nie bedzie ;) W sumie na koncert tez jestem w stanie sama pojsc. Maz sie dziwi, a mnie bez roznicy. Wazna jest ta swiadmosc, ze nie Ty zwariowalas, ale siwat dookola Ciebie ;P
      Pozdrawiam Edyta

      Usuń
    3. hahahahah z Ciebie to jednak jest aparatka :):)

      Usuń
  10. Iwonko, znowu posty w tym samym czasie piszemy ;) Tyle, ze ja tym razem o spełnieniu. Bo mam to, co mam, niewiele, ale w sam raz. I nie chce ani więcej ani mniej, bo się boje, ze jak będę więcej chcieć to już zawsze za mało mi będzie.
    A jeśli chodzi o to, z czym zasypiam. Napisze Ci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Kasiu :) za piękne oko na moim monitorze dziś :)

      Usuń
  11. czy to o mnie czytam? Nie lubię narzekać, zawsze powtarzam że mają gorzej. Ale jak można ponarzekać to proszę:
    -zasypiam i myślę co jutro,co zapłacić, co przełożyć, co na obiad, czy Daria lekcje odrobiła, czy należycie się przygotowała, czy dobry daję przykład, czy bratanek (chory na raka 16latek) się dobrze czuje, czy wyniki w normie, czy znowu w nocy do szpitala z nim pojadą, czy jeszcze długo ten krzyż swój będziemy dźwigać, siwych włosów coraz więcej, mąż byle jaki. A gdyby tak pewnego dnia wyjść z domu i nie wrócić? Rano budzę się i znowu to samo- córka nie wie w co się ubrać, mąż z jakimiś głupimi pretensjami od rana, z banku dzwonili że kartę kredytową czas spłacić,teściowa mowi że monit za niezapłaconą energię przyszedł,co tu na obiad zrobić, ciepło się zrobiło-przydałyby się nowe balerinki-stare przepocone,zniszczone, o fajnej sukience moge tylko pomarzyć- zajrzę do "lumpeksu" może coś ciekawego znajdę za 5-10zł :/ech takie niby pierdoły; ale dzisiaj świateło w tunelu--dostałam pracę, może w końcu nam się polepszy. Grunt że zdrowi jesteśmy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klaudio całej masy sił Ci życzę!! na stawianie czoła! Na wychodzenie na przeciw! w nowej pracy też sił Ci życzę! I gratuluję i trzymam kciuki! A zdrowie jest najważniejsze. Najbardziej w świecie ważne. Uściski Klaudio de :)

      Usuń
  12. Pewnie jeszcze jakiś czas temu sypnęłabym narzekaniami jak z rękawa…ale nie, nie teraz, nie dziś. Dlaczego mam narzekać na swój kraj, w końcu żyję w kraju wolnym (nie ma wojny, reżimu, godzin policyjnych, nie ma umierających , zagłodzonych ludzi na każdym kroku) mogę próbować i popełniać błędy, wyciągać wnioski, zmieniać, kreować swoją rzeczywistość, dawać dziecku przykład całą sobą, ostatecznie wyjechać stąd… Pytanie tylko czy tam gdzieś będzie mi lepiej? Jakkolwiek naiwnie to brzmieć może, wierzę w prawo przyciągania i potęgę podświadomości, w swój mały wewnętrzny kraj. Jesteśmy bowiem tym o czym myślimy. „W ciągu całego życia, człowiek nie tyle jest, ile stwarza siebie” Dostojewski . Narzekać nie będę, bo mam postanowienie: nie narzekać. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pięknie Pestko :):) Oby tak dalej! Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  13. Bardzo ważne kwestie.. już o tych specjalistach to wypowiadać się nie będę bo jak ja słyszę, że ktoś czeka na wizytę do onkologa 6 miesięcy... no słów brak! Pozdrawiam też!

    OdpowiedzUsuń
  14. Narzekanie na to co jest trudne w tym kraju - to nasza przywara narodowa. A mimo to powiem, że najtrudniejsze w Polsce są... kobiety. I najbardziej pasjonujące, bo bez nich nie byłoby nic takie samo. Są pasją ale i utrapieniem. Są trudem gdy ich nie ma i katorgą gdy są i nie potrafię grać z nimi na jednych skrzypcach. Gram z kobietami na różnych tonacjach więc o "trudność" je posądzam. Tylko, że to co najtrudniejsze podobno jest też czasami największą nagrodą. Trzymam za słowo tę niepisaną zasadę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem już po operacji, nawet wrocilam do pracy.Oddycham cala piersia a tak niedawno nie mialam sily wziac malutkiego oddechu, kazdy ruch sprawial bol, dreny bolesnie godzily w pecherzyki plucne, rane draznil nawet powiew wiatru.Obiecalam sobie kilka miesiecy temu,ze jak mi sie uda...bede brac zycie pelnymi garsciami...Nie zaprzeczałam chorobie, nie pytałam „dlaczego ja”, nie odczuwałam gniewu, nie składałam obietnic.Jedynie patrzylam na dzieci inaczej i maz jakby inny i mama i znajomi i sasiedzi z bloku...Jestem juz po a czuje smutek, nie wiem dlaczego? To takie irracjonale, bo powinnam cieszyc sie zyciem,prawda? Pamietam jak siedzialam na szpitalnym korytarzu, kobietki mówiły: Pani taka piekna, taka usmiechnieta, nie widac, ze jest pani po operacji...i rzeczywiscie tak bylo, pomimo bolu, rur w boku, sincach na calym ciele i duszy potrafilam sie smiac. Plakalam tylko raz, zaraz po uslyszeniu diagnozy - nowotwor pluca, potem juz tylko wyscig z czasem i trasy Bialystok-Warszawa, badania w kierunku wykluczenia przerzutow, pierwsze dobre wiadomosc: GUZ PIERWOTNY - cieszyc sie czy plakac-przemykalo w mojej glowie. Napisalam listy do najblizszych i w dzien wyjazdu do szpitala podrzucilam kazdemu-mezowi do kosmetyczki, mamie do torebki, starszej corce do piornika i mlodszej w zabawki-aby kazdy z nich zapamietal moje slowa,mnie...Pamietam oczy mojego meza, gdy odprowadzal mnie do drzwi bloku operacyjnego-byly pelne lez i strachu ale pamietam te same oczy gdy otwieralam swoje, po operacji.Pamietam jak maz uwijal sie jak w ukropie gdy przez 2 kolejne dni wymiotowalam po narkozie a pielegniarki, na starym jak swiat oddziale spacerowaly z kubkiem kawy w reku.Pamietam tez zapach dymu papierosowego, paradoksalnie na takim oddziale jak ten, smierdzialo dymem.Naprzeciw mojej izolatki byl tzw.brudownik-tam palily pielegniarki i salowe, za moja sala, palili lekarze.Nie moglam zrozumiec, jak mozna samemu palic, kiedy na co dzien wycina sie guzy z pluc! W koncu opuscilam mury szpitala, byly kwiaty, moja Zuzia - skonczy niedlugo 4 latka skakala jak maly piesek wokol mnie, pytajac,kiedy ja wezme na rece - dzielnie czekala, cale 3 miesiace.Moja starsza corka Julia zasypywala mnie mnostwem informacji ze szkoly a to Pani niesprawiedliwie ocenila, a to kolega zabral olowek.Maz nie mowil nic, przygladal sie, wspieral,pomagal, mama milczala.Moje zycie na zwolnieniu toczylo sie swoim tempem ale wdarl sie jakis dziwny smutek, ktory trwa i nie moge sie jego wyzbyc.Tlumacze sobie,ze choroba nie musi wcale wrocic, ze obciete na krotko wlosy-odrosna,ze zoladek, z nadmiaru lekow, wygoi sie.Nic nie pomaga.Nic. Boli mnie bezradnosc innych ludzi, choroba, ktora dotyka dzieci, doroslych, bliskich,dalszych, znajomych,nieznajomych i warunki w szpitalach i kolejki i to, ze bez pieniedzy mozna umrzec czekajac na diagnoze.Ja,wzielam sprawy w swoje rece-aktualnie mam kolezanke, ktora dalej walczy, ma przerzuty do watroby ale gdyby ktokolwiek Ja teraz uslyszal, powiedzialby, bez wahania,ze jest szczesliwa.Sile daje jej rodzina...i moze....troszeczke ja.Moj smutek przeminie, wiem to...tylko kiedy? Nie podoba mi sie, ze ludzie z nowotworem zostaja sami, lekarze odhaczaja kolejnego pacjenta, psycholog zagai jedynie.Moze w stolicy jest wiecej miejsc, w ktorych mozna zwyczajnie sie wygadac ale u nas w Grajewie nie ma.Moze sama stworze takie miejsce? Nie mam prawa narzekac - ZYJE.Iwonko-pozdrawiam Ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewelina, wzruszyłaś mnie bardzo... i dałaś do myślenia. Miałam właśnie napisać, czego się boję ale moje słowa przy Twoich nie są ważne. Postaram się nie bać.
      Życzę Ci zdrowia i siły dla siebie, dla dzieci i tego, żebyś mogła szybko tę dzielną czterolatkę podnosić!
      Mam nadzieję, że niedługo się uśmiechniesz bo wcale nie jesteś sama. Rodzina - skarb.

      Uściski ślę!

      Usuń
    2. Ewelina, ja boję się nawet zapytać czy to Ty? czy to ta Ewelina którą znam z mojego dawnego bloku...
      Porzucam myśli i zacznę jeszcze raz.. Ewelinko, po pierwsze bardzo gratuluję Ci wygranej operacji! Bardzo gratuluję Ci cudownej rodziny! Gratuluję siły woli, siły na opisanie mi kawałeczka swojej historii. Gratuluję Ci też siły by pisać spokojnie o tej niesamowitej bezduszności..
      Długo mogłabym pisać.. bardzo długo na temat szpitali w Polsce, w Grajewie, w i tych tu w USA. Miałam do czynienia z osobą z nowotworem przez cały długi rok. Przesiedziałam w szpitalu godziny, dni, miesiące. Nie będę Ci nawet szczegółów opisywać, jak się tu traktuje pacjenta! To dla mnie szok niesamowity że ktoś może palić w pobliżu takiej sali gdzie mdłości u ludzi wywołuje kawa którą niesie pielęgniarka a co powiedzieć papierosy!!!!!! Bliska mi osoba była traktowana tu u nas jak KSIĄŻE! miała przekąski na wyciągnięcie ręki, napoje, masaż dostępny na przycisk, opiekę psychologiczną, osobną pielęgniarkę... miałam nie pisać przecież.. ale nie mogę po prostu przeżyć tych różnic! dodam że to wszystko miała ta osoba za darmo! bez łapówek i przyspieszania kolejek pieniędzmi...I wiesz Ewelina, to jest podstawowy powód tego że nie wrócę do Polski już. Wiem jak może wyglądać leczenie, jakie mogą być pielęgniarki, jak pomaga ci lekarz, nie z książki tylko głębi serca. Wiem że nie muszę godzić się na zapach papierosów! Wiem że nie muszę czuć bólu bo mają tu skale bólu i jak skala przekracza 5 staną na głowie żeby ci pomóc!! wszystkie środki wypróbują ale bólu czuć nie będziesz! i napisy w salach: YOU don't have to be in pain, just tell. Co znaczy: nie musisz czuć bólu, po prostu powiedz.
      Popłakałam się i maskara spływa mi po wypudrowanych policzkach. Miałam jechać pozałatwiać sprawy a weszłam tu tylko na chwileczkę przeczytać komentarze. I przeżyłam szok.
      Życzę Ci Ewelinko masy sił! na walkę! nie z chorobą, bo tej siły ci nie zabraknie patrząc na śliczne buźki swoich dzieci :) życzę ci siły do walki z systemową niesprawiedliwością. I bardzo dużo sił w oczekiwaniu na ten dzień. Na ten dzień, gdy otworzysz oczy, słońce przywita cię ciepło i powiesz sobie: wróciłam.. jestem.. już jestem z powrotem. a smutek zniknie! i pojawi się nadzieja! I wcale to nie jest tak że wygrałaś walkę więc powinnaś być natychmiast szczęśliwa. To bardzo długi proces jest Ewelina. Długi, żmudny i zaskakująco inny niż się człowiek spodziewał. BARDZO MOCNO ściskam Cię i sił sił sił życzę raz jeszcze.
      Odchodzę wstrząśnięta.

      Usuń
  16. Iwka - dokładnie mnie zidentyfikowałas....bęczę... Ściskam Cię-masz piękne córeczki i fajnego męża u boku.Spokojnego wypoczynku:-) p.s. systematycznie Cię czytam,buzka.Ewela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś cały dzień ze mną jesteś, wiesz? cały dzień mi siedzisz w głowie. Jak możesz wyślij mi maila do siebie na skarzynia@wp.pl. Uściski raz jeszcze :)

      Usuń
  17. Iwonko, ponownie zapraszam (do mnie) po wyroznienie:)
    Pozdrawiam, O.

    OdpowiedzUsuń
  18. Iwka, napisałam maila,pozdrawiam ciepluchno.Ewelina

    OdpowiedzUsuń
  19. Największym problemem z jakim przyszło mi się zetknąć w Polsce jest opieka medyczna a właściwie jej brak. Boli , idzie człowiek do lekarza . On nawet wysłucha skierowane na badania da . Ale co z tego skoro ktoś nie umie tych badan wykonać a jeszcze inny ignoruje wyniki. Słyszę że jestem zdrowa i mam przyjść na kontrol za pół roku . Idę gdzie indziej diagnoza rak złośliwy . Czekanie na wizytę , czekanie na badania , czekanie na szpital CZEKANIE NA WYROK .Tak może być tylko u nas...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi to słów brak.. brak na słuchanie, oglądanie tych informacji o stanie opieki medycznej w Polsce! Już skomentowałam pod komentarzem Eweliny (komentującej jako Anonim) .. napisałam tam jak wygląda opieka tu w USA. Wstrząsające to wszystko jest że człowiek przychodzi nie że z grypą, tylko walczy o życie i zamiast myśleć pozytywnie i skupić się na walce o zdrowie i życie to musi godzić się na upokorzenie i uwłaczające sytuacje.. przykre bardzo! Trzymam mocno kciuki Aniu. Bardzo mocno!

      Usuń
  20. Ja również mocno trzymam kciuki, głowa do góry!Chęć życia, wsparcie osób najbliższych to jest dopiero SIŁA,pozdrawiam Cię Aniu - Iwonko Ciebie-pozdrawiam szczególnie.Ewelina

    OdpowiedzUsuń
  21. Iwonko mogłabym narzekać na wszystko ostatnio... na służbę zdrowia, na szkoły, przedszkola, na urzędy i biurokrację gdy człowiek chce żyć normalnie... Mogłabym... ale już chyba nawet mi się nie chce. A najbardziej narzekałabym na ludzi. To "oni - my" tworzymy ten kraj, ten świat. I jakoś tak trudno znaleźć ciepłych, pełnych energii pozytywnej, wrażliwych ludzi. Ale nie będę narzekać bo oni są tylko trzeba ich dobrze poszukać.
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza jaki ten komentarz pozytywny bardzo :) ciesze sie wiesz? :) a o tym ze to ludzie, my tworzymy kraj to material na nastepny post ;) usciski :)

      Usuń
  22. Każdy narzeka na coś, każdemu jest ciężko, czy ma pieniądze czy nie;) nie masz narzekasz na ich brak, masz je narzekasz na ciężką prace brak czasu.. Każdy Polak ale to każdy narzeka na większe czy mniejsze sprawy.. Mi osobiście nie jest łatwo.. trudna sytuacja rodzinna.. los zabrał mi cenne osoby.. jest źle, ale cieszę się każdego dnia z tego co mam.. nie narzekam, nie chce zgorzknieć jak reszta, licytować się kto ma gorzej..więc jasnym będzie napisanie..nie podoba mi się w kraju narzekanie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha no boski ten komentarz Twoj :)) a o tym ze Polacy maja we krwi narzekanie przekonalam sie zamieszkujac w innym kraju..wtedy do mnie dotarlo ze mozna inaczej ;)

      Usuń
  23. to ja może mniej poważnie ;)
    zachwycona słońcem za oknem nakładam sukienkę... i wracam przemoczona do suchej nitki
    gdy za oknem szaro, uzbrojona w kalosze i płaszcz... paruję jak bochenek świeżo z pieca wyjęty na słońcu jak patelnia
    kraj w którym przez 10 miesięcy jest albo wczesna wiosna, albo późna jesień
    kraj w którym latem chodzi się w babcinych walankach a zimą w baletkach
    kraj w którym 3/4 roku pada deszcz, nie wie co to przedsionek i w przemoczonych butach wchodzi się wprost do pokoju z ulicy
    kraj w którym notorycznie leje się mleko do herbaty a kawa jest kawą tylko z nazwy
    kraj gdzie czerwone światło oznacza przechodź ostrożnie
    kraj w którym odkręcając kurek odmrozic sobie można palce lub poparzyć
    taki jest teraz mój kraj, taki sobie wybrałam i w takim żyję. Mogę narzekać na służbę zdrowia, na dyskryminację... mogę ale po co. Mogę też nie dać się, mogę domagać się swoich praw tak jak i wypełniam obowiązki. Problemy mam, zasypiam z tą kromką chleba na głowie i często się z nią budzę, ale do puki mam siły, mam obok siebie tych najbliższych memu sercu to nie jest najgorzej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza cudownie! Takie podejscie do zycia nie jest latwe! Ale jak widac mozliwe! :)

      Usuń
    2. Czytałam Twój komentarz i myślałam, że każda jego linijka ubiera w słowa moje własne myśli i odczucia. Tęsknię za Polską, bo z Wysp wydaje się lepsza, irytuję się na otaczającą rzeczywistość ale nie ma to przecież większego sensu. Masz rację - tak wybrałyśmy więc staram się czerpać z teraźniejszości pełnymi garściami i brać to, co najlepsze!
      Tylko ta pogoda - no cóż, daje popalić...

      Usuń
  24. no cóz? głównym problemem kraju mego jest...brak wyżej wymienionego;)
    wszędzie dobrze gdzie nas nie ma? wielkie , głośne TAK krzyknąć by się chciało!
    W Walii było coś tam , co innego w Irlandii, z Kanady trudne do zdefiniowania "coś" mnie przegoniło. Ten zaś kraj który ojczystym nazywać śmiałam, sam mnie przegonił...
    nazwisko : De Lacerda Lopes..o nie, nie proszę Pana, system nie przyjmie...
    Proszę Pana my wiemy, że Unia Europejska ale Pan samochodu w Polsce na siebie nie zarejestruje...Pan po polsku nie rozumie? Ach to już nie mój problem! Na żonę proszę! Pani też musiała sobie to dziwne nazwisko dokleić?!!!Życie mi Pani utrudnia...
    Pani Syn ma polski paszport? Nie, nic z tych rzeczy...on meldunku nie ma! On nie istnieje!!!!!! ( Syn z polskim paszportem i peselem w wózku koło mnie)
    i podobnych sytuacji miliony...
    BArdzo chciałam! Bardzo się starałam! Poległam...Choć nie twierdzę, że się nie da..Cierpliwości nam zabrakło! My Polacy ,przyzwyczajeni do takich zachowan pzyjmujemy je z pokorą...Latynoska krew Męża mego zabulgotała jednak w żyłach! Wybuchł! I zrozumiał...Nie każdy problem da się rozwiązać! Nie w każdym kraju! Choć ja wciąż wierzę, naiwna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ala ja ten komentarz mojemu mezowi przeczytalam az! Szok i smiech jednoczesnie ;) choc wiem ze wam nie do smiechu pewnie! Sily i wiary wam zycze! I pozdrawiam!

      Usuń
  25. boże jak ty ciekawie piszesz;o a wszyscy tak pięknie komentują że pozazdrościc;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziekuje :) rzeczywiscie pieknie komentuja :) pozdrowienia przesylam :)

      Usuń
  26. Co mnie uwiera w tym kraju ? głodowa pensja i to że żeby wytrwać rodzina musi się rozstać na kilka tygodni aby wyruszyć za granicę za kawałkiem chleba. Tak, ja jestem w takiej właśnie sytuacji . Jeszcze kiedy córcia była malutka nie bardzo to rozumiała, teraz kiedy ma już trzy latka coraz częściej dopytuje dlaczego tatuś musi znikać na 5 tygodni i wraca tylko na 2 tygodnie. Dlaczego nie ma go przy niej tak jak inni tatusiowie i wreszcie dlaczego nie może go przytulić właśnie w momencie kiedy najbardziej tego chce. Od jakiegoś czasu na dobranoc nie czytamy bajeczek tylko oglądamy wspólne fotografie bo dziecko coraz bardziej tęskni. Nie rozumiem tego . Przecież tylu mamy fachowców którzy muszą wyjeżdżać bo za granicą mają niekiedy czterokrotnie większe pensje niż w rodowitym kraju. Gdzie średnia krajowa to 1600 zł. brutto a po odjęciu składek zostaje niekiedy mniej aniżeli wynoszą opłaty , A gdzie inne potrzeby ? nie mówiąc już kiedy ktoś w rodzinie choruje. Pobierane są składki zdrowotne a i tak za większość się płaci. Proponuję dać najniższą krajową naszym politykom niech się przekonają jak to jest opłacić i wyżywić rodzinę za tą głodową pensję. Niech zaczną wyjeżdżać za granicę, niech rozstają się ze swoimi rodzinami a zrozumieją dlaczego Polacy wyjeżdżają .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo przykre. Placi sie skladki, pracuje ciezko a i tak czlowiek musi wychylac sie poza granice kraju..trudno to zrozumiec nam doroslym a co dopiero dziecku...

      Usuń
  27. Czemu taki konkurs wymyslilas? Wygra ten co ma gorzej czy ten co nie radzi sobie w zyciu? Czy chodzi o ubranie w piekne slowa tego co nas wkurza? Wszedzie dobrze ale w domu najlepiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz ze ja sama sie nad tym zastanowilam jak tylko konkurs opublikowalam.. u mnie konkursy zawsze rozstrzygane sa w ten sposob, nigdy nie losuje. Tu rzeczywiscie moze nie przemyslalam do konca podstawy wyboru. No ale jak zawsze napewno styl jezyka bedzie mial najwieksze znaczenie.

      Usuń
  28. Witam!
    Nie wiem czy od Pani, czy po prostu zacząć Iwono droga!. Ale skoro ja starsza jestem, to może po imieniu się nie obrazisz. Wczoraj pierwszy raz tu do Ciebie trafiłam i choć beksą nie jestem, prawie przy każdym wpisie oczy miałam mokre. Absolutnie wspaniale czyta mi się Twoje życie. Gratuluję umiejętności, spostrzegawczości, dociekliwości i miłości. Czytać będę dalej, na dowód czego powiem Ci, że od komputera nie odchodzę od 1/2h choć w ręku lek na wymioty, dla biednego synka mego, trzymam. I dojść do jego pokoju nie mogę. Ale Cię nie obwiniam, broń Boże. Sama niedawno zaczęłam pisać do ludzi, i jako matka (3 dzieci) i jako żona i kobieta. I choć to głównie moja rodzina czyta, i kilka koleżanek, z którymi się na kawę nie mogę umówić - czyli zaledwie na razie kilka osób. To frajdę mi to sprawia ogromną. Choć na wenę czasem i tydzień czekać muszę. Prywaty nie lubię robić, ale gdybyś zajrzeć chciała do mnie adres podaję. beawareofthekids.wordpress.com pozdrawiam magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chetnie do Ciebie zajrze jak wroce do domu i bede miec wiecej czasu :) teraz jestem ekstremalnie zajeta ;) bardzo mi milo ze ci sie umnie podoba :) i oczywiscie jestem Iwona a nie pani ;)) pozdrawiam!

      Usuń
  29. Najtrudniejsze w moim kraju jest to,że jestem w nim sama..z 2,5 letnim dzieckiem z problemami pt.Zaburzenia integracji sensorycznej i ze spektrum autyzmu...drugim maleństwem w brzuchu...jestem sama...bo mąż musi zarabiać za granicą...na rehabilitację dziecka, na godne życie...na sto innych rzeczy. I choć dobre studia skończone mamy i ja i mąż...to ledwie starczało na ratę za mieszkanie, jedzenie, najpotrzebniejsze rzeczy i leczenie dziecka. I choć tylu przyjaciół obok, to nie zrozumie nikt tej samotności, którą się czuje widząc spacerujące, uśmiechnięte rodziny, kiedy Ty słyszysz ukochaną osobę raz na kilka dni, a na co dzień muszą wystarczyć Ci głupie sms'y. Wkurza mnie,że tak musi być. I choć doceniam każdy dzień, to, że dziecko, dzięki tej cięzkiej pracy męża właśnie, robi gigantyczne postępy na terapii, do tego stopnia,że sami terapeuci są w szoku...że słońce świeci, że wiosna przyszła...To nie rozumiem dlaczego w Polsce jest tak ciężko ciężko o godną, dobrą pracę, na miarę wykształcenia? Dlaczego tak ciężko znaleźć dobre miejsce na terapię dziecka, czy przedszkole, w którym nie będą patrzyli na Twoje nieco "inne" dziecko jak na kosmitę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cala mase problemow poruszylas w tym komentarzu. To niesamowite - mowia Amerykanie, ze studia skonczylas I przyjechalas tu za zyciem? Godnym, spokojnym, adekwatnym. Tak to niesamowite! I to zeby dziecko moglo robic rehabilitacyjne postepy, tata musi byc daleko... przykre. Czy to sie kiedys zmieni zastanawiam sie...ze nie bedziemy uciekac z kraju by godnie zyc.

      Usuń
    2. Bardzo dobrze cie rozumiem jeśli chodzi o samotność i tą niemoc kiedy tak bardzo pragniesz wtulić się w mocne ramiona. Najgorsze to wytłumaczyć dziecku dlaczego tatuś musi wyjechać :-/

      Usuń
  30. W pracy....bilet z którym podróżowałam niemal 9 lat stracił ważność..z dnia na dzień..z zaskoczenia dostałam nowy bez zwrotny "wysiadka" relacji "po prostu życie"...
    na początku budzący nie dowierzanie, potem rozczarowanie...zapakowany w mnóstwo pytań,dopakowywany przeze mnie starannie w mnóstwo obaw...ciążący mi niesamowicie każdego jeszcze dnia.
    Postanowiłam go przepakować...na zielono - to kolor nadziei..w opakowanie utkane z grubych,solidnych nici wiary w siebie,które staram się tworzyć każdego dnia na przekór wszystkim...zapakowuje go powoli i obdarzam poczuciem,iż wszystko dzieje się po coś...

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to takie wazne i takie trudne zarazem, by nie poddawac sie w ciezkich chwilach! By liczyc czasem i bezpodstawnie na cud. By wierzyc ze wszystko dzieje sie po cos, nawet jak bardzo boli. A jeszcze zobaczyc w tym wszystkim nadzieje z zieleni utkana..gratuluje!! :) I powodzemia zycze i pozdrawiam :)

      Usuń
  31. Ja też tak mam od rana do wieczora z chlebem na głowie. Wynagrodzenie trzeba podzielić: na ratę, na opłaty, na bilet miesięczny dla mnie do pracy i na paliwo dla męża do pracy, bo tam autobusem nie dojedzie. Na nowe buty dla córki bo zaczyna chodzić i takie lepsze trzeba kupić, co stópkę dobrze trzymają, drogie! Półtora dnia w pracy na takie buciki... Reszta zostaje na jedzenie. I to jedzenie ciągle na głowie czy wystarczy, bo w tym jeszcze pieluchy i nieprzewidziane wydatki typu leki czy naprawa samochodu. Kilka stów na miesiąc dla trzech osób wiec ciągle mam to na głowie czy wystarczy... I jeszcze na głowę mi wchodzą myśli czy mężowi umowę przedłuża, czy mnie za miesiąc nie zwolnią bo kryzys trzeba ciąć koszty... - Magda
    Do fryzjera chodzę raz na 4 miesiące, grzywkę sama sobie obcinam, paznokcie sama robię i u kosmetyczki nie byłam od ślubu.
    A ostatnio na mą głowę myśl o wyjedzie wchodzi, pacha się i strąca inne problemy. Ale nie chodzi o wyjazd na wakacje, bo na to cztery miesięczne wynagrodzenia musiałabym dać żeby z rodziną pojechać. tylko o wyjeździe za granice do pracy, na zawsze, dla lepszego bytu...
    I coraz więcej tego ostatnio na mej głowie... Magnolie już przekwitły, kwitnie bez, słońce grzeje coraz mocniej a ja nie mam sukienki i sandałów na lato....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. smutny ten komentarz taki.. przykre to wszystko.. by zawracać sobie głowę bucikami .. przecież buciki to taka podstawa że wręcz się o tym nie myśli.. trzymam kciuki za pracę i Twoją i męża i za ważące się decyzje... może poza granicami jednak odnajdziecie spokój wewnętrzny? ściskam was mocno i kciuki mocno zaciskam!

      Usuń
  32. ( fb-Joasia Łomakin )
    Ja znalazłam,przypadkiem na fb.
    Nie dokońca rozumem konkurs ale z wilką przyjemnością czytam blog.
    Moja hstoria jest całkiem inna...
    Ja nie potrafie zrozumieć,jakim cudem jest 3 meszczyzn znających sie od dzieciaka którzy w zyciu robili razem dosłownie wszystko!!Dwum sie w zyciu mimo wszystko ułozyło finansowo bo o swoich zonach wypowiadali sie....ale to mało wazne bo na pozur dla ludzi sa idealni.W centrum miasta podstepnie zwabiaja go w zaułek i tam go traktują jak zwykła szmate do podłogi... Konczy sie złamaniem i wyjasnieniami jak chłopcy w przedszkolu co sie pokłucili o auto.Odbieraja chleb dziecku zonie jemu...Bo przeciez temu trzeciemu nie powiodło sie w zyciu finansowo,jest jedynym zywicielem rodziny który orze jak moze. Tych dwuch sie śmieje a Ona płacze i ma ochote oczy wydłubac jednemu i drugiemu na ulicy jak spotyka jednego czy drugiego ma ochote napluc w twarz!!! Ludzie w wieku 30-45 lat a jak zwierzeta! Najbardziej boli śmiech z niej ze ona placze ze wykszykuje iz na chleb nie ma... Bo oni nie rozumieja ,ich stac! A ty biedaku za to ze zarobiłes pare groszy to cie połamali,zapłaciłeś prąd i ledwo na zycie starczyło.Na pare dni. A mimo to ona ma swój honor zagryza zeby i dumna z podniesioną głową idzie dalej , bo ona musi być silna!! Jak nie ona to kto ?!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu. Historia smutna bardzo aczkolwiek ja w żaden sposób nie skomentuję jej. To zbyt osobiste dla was a dla mnie jak rzucanie się na głęboką wodę. Wiesz, w życiu bywa bardzo różnie i zdarzają się rzeczy na które wpływu nie mamy. Na szczęście jednak na większość wpływ mamy, i trzeba to wykorzystać! iść z podniesioną głową właśnie.. próbować ciągle by było lepiej.. ciągle i ciągle choćby wydawało się, że lepiej nigdy nie będzie. I życzę Ci tej siły o której piszesz bardzo dużo! I jestem przekonana że ona zmieni wiele :) tylko trzeba po swoje sięgać! :) uściski przesyłam i bardzo dziękuję za Twoją historię.

      Usuń
  33. Dziekuje! '' Bo czasem człowiek musi, inaczej sie udusi'' sam fakt iż napisałam o tym starajac sie nie rozpisywać to dało mi dużo. Jeszcze raz Dziekuje. JŁ

    OdpowiedzUsuń
  34. Witam,
    Ja mam bardzo rozne doswiadczenia bardzo duzo podrozuje swego czasu mieszkalam w USA a teraz w Londynie. Czasami jest bardzo ciezko, brakuje rodziny, przyjaciol, dobrze znanych miejsc, zapachow. W domu wszystko smakuje inaczej, pachnie inaczej, mama zawsze wesprze, przytuli. Czasami jest ciezko kiedy wszystkie decyzje czlowiek musi podjac sam i placic za konsekwencje. Teraz od ponad roku mam synka z i skomplikowana sytuacje z jego tata tym bardziej doceniam cieplo domowego ogniska. Gdyby nie moja przyjaciolka, rodzina chyba bym nie przezyla ostatniego roku. jeszcze gdy bylam za granica moj tata ma serie ciezkich 3 udarow ktore na zawsze zmienily zycie mojej rodziny. Tata kiedys bardzo aktywny (profesor wykladajacy na kilku uniwesytetach w kraju i za granica) teraz siedzi w domu, zdziecinnieje nienawidzi i pewnie nie do konca rozumie co sie z nim stalo. Ale trzeba sie podnies, cieszyc z kazdej nawet najmniejszej rzeczy, pierwszego kroku, slowa. Ze wspolnych spacerow, odkrywania swiata i pogodzic sie ze w zyciu tak to juz jest moze musimy doswiadczyc czegos zlego aby potem bardziej docenic to dobre ktore jest wokol nas pozdrawiam marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Marta za ten smutny, mimo że z dawką optymizmu, komentarz. Na wiele rzeczy mamy wpływ, ja ciągle to podkreślam. Ale są takie rzeczy które spływają na nas niespodziewanie, jak choroba, śmierć.... A my pozostajemy bezbronni, skrzywdzeni, zawiedzeni światem. Ale mimo ciężkich chwil, ciężkich doświadczeń, tragedii .. warto za jakiś czas spróbować .. jak już ten czas odpowiedni nadejdzie, spróbować wyjść na przeciw szczęściu. Bo zawsze jest nadzieja. Nawet jak jej nie widać zupełnie. Nawet jak nie chce się nam żyć z powodu ciężkości dnia czy życia.. A jak masz synka to powinno być łatwiej :) Dzieci niesamowicie potrafią pochłonąć nasze serce. Malutkim uśmiechem czy laurką narysowaną przewartościować w nas potrafią niewyobrażalnie wiele. Pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń
  35. A ja nietypowo, bo wierszem, wyrażę to, co mnie drażni, a raczej czego mi w ludziach brakuje, niezależnie właściwie od kraju, w którym przebywam. Wszędzie otacza nas bowiem cierpienie i znieczulica, a zbyt mało w nas ludziach empatii, bezinteresownej chęci pomocy, miłości po prostu... Może to zbyt ogólne i górnolotne, ale mnie właśnie to dotyka i denerwuje.
    Dołączam wiersz(jak zwykle autorstwa mojego Taty)

    Henryk Rusicki

    "Wołanie"

    Opętany siłą pożądania
    duch kraju mojego
    zjeżdża w otchłań bezprawia
    wysłużonym wózkiem
    inwalidzkim.

    Na kamiennych schodach grzechy
    z hukiem odpadły
    koła wiary i nadziei

    donikąd prowadzi ster
    wykrzywionym grymasem
    bezradności

    nie działa hamulec opamiętania
    za chwilę pęknie
    ostatnia deska ratunku

    Panie
    Prowadź w zielona dolinę
    łagodnej miłości

    Omiń zimne skały
    wiecznego cierpienia

    Ocal
    przez wzgląd na kilku
    sprawiedliwych.

    Pozdrawiam serdecznie.
    okiem-ani.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania to są wiersze Twojego taty??? Nie miałam pojęcia!! Czytałam niejeden u Ciebie ale nie wiedziałam, że pisze je Twój tata! Wiersz jest piękny i zawiera w sobie piękną esencję. Bardzo ci za niego dziękuję :) to dla mnie wielki zaszczyt :)

      Usuń
    2. Tak Moja Droga, wszystkie wiersze na blogu są autorstwa mojego Taty. Wiem, jestem wielką szczęściarą(mam wspaniałych Rodziców)i chciałabym podzielić się z Wami tą twórczością:)
      A zaszczytem to dla mnie jest każdy Twój komentarz i Twoja obecność na "Okiem Ani":)Zapraszam zawsze i o każdej porze:))
      Ściskam mocno.

      Usuń
  36. Znalezione na fb



    Syn: "Tato, czy mogę Tobie zadać pytanie?"

    Ojciec: "Tak, oczywiście, a o co chodzi?"

    Syn: "Tato… ile zarabiasz na godzinę?"

    Ojciec: " To nie jest twoja sprawa, a w ogóle dlaczego pytasz o takie rzeczy"

    Syn: ". Ja tylko chciałem wiedzieć, ile zarabiasz na godzinę…nie gniewaj się"

    Ojciec: "Jeśli musisz to wiedzieć, zarabiam 250 zł na godzinę."

    Syn: "Ohhh”… spuścił wzrok i ze smutkiem zapytał...

    "Tato, czy mógłbym od Ciebie pożyczyć 50 złotych?"

    Ojciec był wściekły.

    „Synu jeśli tylko dlatego pytasz, że chcesz pożyczyć pieniądze aby kupić głupią zabawkę lub inne bzdury, to w tej chwili maszeruj prosto do swojego pokoju i wskakuj do łóżka.

    Pomyśl o tym, dlaczego jesteś taki samolubny.

    Ja ciężko pracuje każdego dnia dla… takiego dziecinnego i egoistycznego zachowania jak Twoje?!

    Chłopiec cicho odszedł do swojego pokoju i zamknął drzwi.

    Mężczyzna usiadł i zaczął się jeszcze bardziej nakręcać myśląc o pytaniach małego chłopca .

    Jak on śmie pytać żeby tylko wyciągnąć pieniądze?

    Minęła godzina, emocje opadły i mężczyzna zaczął się zastanawiać:

    „Może mały rzeczywiście potrzebował tych 50 zł na coś niezwykle ważnego.. przecież do tej pory nie za często prosił o pieniądze ”.

    Wstał , ruszył spokojnym krokiem w stronę pokoju synka i otworzył drzwi..

    "Synu, śpisz?"- zapytał.

    "Nie tato, nie śpię".

    "Pomyślałem, że trochę za ostro zareagowałem na Twoje wcześniejsze pytania …

    Wiesz, że ciężko pracuje a to był szczególnie męczący i długi dzień… Wyjął banknot .

    ”Oto 50 złotych o które prosiłeś..."

    Chłopiec usiadł prosto i uśmiechnął się.

    "Och, dziękuję tatusiu!"

    Następnie, sięgając pod poduszkę swoją małą rączką, wyciągnął kilka zgniecionych banknotów i pokazał je ojcu. Mężczyzna zobaczył, że chłopak miał już pieniądze i złość ponownie zaczęła powracać .

    Chłopiec powoli liczył swoje pieniądze, a potem spojrzał na ojca z wyrazem radości na twarzy.

    "Dlaczego chcesz mieć więcej pieniędzy, jeśli już jakieś masz "? zapytał ojciec.

    "Ponieważ nie miałem dość, ale teraz już mam” odpowiedział ucieszony chłopiec.

    "Tatusiu, uzbierałem już 250 złotych.

    CZY MOGĘ TERAZ KUPIĆ GODZINĘ TWOJEGO CZASU?

    Proszę wróć jutro wcześniej do domu żebym mógł z tobą zjeść wspólną kolację…”

    Ojciec został na swoim miejscu jak rażony piorunem. Minęła długa chwila po której objął małego synka i zaczął błagać o przebaczenie…

    To tylko krótkie przypomnienie dla wszystkich, którzy pracują tak ciężko w życiu.

    Zapamiętaj: kiedy w pracy przestanie ci się powodzić, firma cię zwolni i zastąpi kimś lepszym i tańszym.
    Kiedy przez pracę stracisz kogoś najbardziej bliskiego... nie odkupisz go za żadne pieniądze.

    To strata, którą będziesz nosił ze sobą do końca życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci JŁ. Widziałam już ten tekst wcześniej. Poruszający bardzo...

      Usuń
  37. A ja popłakałam się jak przeczytałam posta powyżej. Nie jest to jednak dla mnie zaskoczenie, bo łzy to mi lecą i chliptam nawet na reklamach ;-) tak już mam, wrażliwiec niby, ale d...(ups) twarda! Nie wiem jak to możliwe, ale się zdarzyło-pomieszanie z poplątaniem.
    A ja się oczywiście z chlebem budzę na głowie, ale najczęściej to z pampersem i w dodatku nie tym z pudełeczka ;-)Zdarza się też i z chusteczką i wiadomo.... pisać nie trzeba, że do czystych również nie należy ;-) Budzę się jednocześnie z uśmiechem na twarzy, jak mi go akurat pampers nie przykrywa. Budzę się z małą rączka dłubiącą w moim oku lub nosie, lub stopą, którą muszę od razu wycałować. Jak już ogarnę poranne zamieszanie, zetrę resztki kaszki z twarzy, wybiegnę w piżamie za dziećmi, bo po raz setny, albo i tysięczny, a może i bilionowy zapomniały teczki do szkoły to zaczynam się zastanawiać za co najpierw się zabrać. Jak zwykle ci 'oni" nabałaganili przez noc i mimo, że w zlewie wieczorem pusto było i zmywarka "wyprała" to kuchnia wygląda jak pobojowisko! No to dzień zaczynam od rutynowych czynności-wyjmuję, wkładam, załączam, przełączam, wynoszę, zanoszę, piorę, rozwieszam, karmie małą, gotuję, i znowu jakoś zmywarka pełna, więc robię wszystko od nowa. Zaglądam do lodówki-wczoraj wieczorem pełna, dziś już światło mnie tylko wita ;-) no to....ubieram małą, jedziemy, robimy zakupy, wracamy, gotujemy....kurcze nic jeszcze nie jadłam-łykam kulkę z chleba, dojadam resztki po dzieciach ze sniadania i zabieram się za gotowanie, bo dzieciaki ze szkoły wracają. Ufff, dopiero 16. Wycieram pot z czoła i...wkładam do zmywarki, wyciągam ze zmywarki-w między czasie odkurzam ;-) Zasypiam i mam to wszystko na głowie, plus resztki z obiadu, bo nie miałam siły umyć włosów ;-)Ale czy to mnie wkurza? No nie wiem, czasami strasznie, a czasami nie mam czasu tego przeanalizować, a czasami wcale mnie to nie wkurza, bo uświadamia mi, że gdyby nie to, to bym się pewnie strasznie nudziła i mogłabym robić głupoty-bo skłonności do głupot mam!
    Ale jedna rzecz mnie wkurza, a właściwie śmieszy bardziej niż wkurza- mianowicie od rana, jak tylko zagada mnie sąsiadka(skądinąd bardzo miła)muszę seplenić! W kraju, w którym mieszkam wszyscy seplenią, jęzor pchają miedzy zęby i dawaj! A ja....jestem logopedą! I uczę żeby język do buzi pchać, NIE SEPLENIĆ!!! ;-)))))) Paranoja? Mała taka ;-)
    Pozdrawiam, Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale mnie rozbawiłaś z tym seplenieniem ;)) Bardzo dziękuję Ci za Twój komentarz. Za cząstkę swojego dnia którą mnie tu obdarowałaś. I za pozytywny powiew mimo że temat taki ciężki. Dziękuję Iwona :)

      Usuń
  38. Najtrudniejsze w moim kraju jest to, że ludzie narzekają. Często. Dużo.

    Wystarczy, że się do kogoś życzliwie w kolejce po tani obiad uśmiechnę, a już słyszę, że kiszkę ziemniaczaną chcieli dać za cienką, albo że u nas to zawsze tylko opłaty rosną, o - teraz za śmieci będziemy płacić jak za prąd prawie.
    I trudne jest jeszcze, że jak mówię o jakichś pozytywnych stronach życia, jedynego przecież, jakie mamy, to i tak te plusy na minusy jakoś tak psiejsko czarodziejsko zostają przemienione. A przecież plusy są zawsze dodatnie, a minusy ujemne. No, nie zawsze, w moim kraju nie ;)

    Ewa efus@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha Cudownie to ujęłaś o tych plusach i minusach ;) dziękuję ci za komentarz i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  39. Pani Iwono, przeczytałam post, przeczytałam komentarze i aż słów mi brak... Czy powie mi Pani jakie miała Pani intencje zmuszając czytelniczki do licytowania się która to ma gorzej i ciężej w życiu? Czy też może w ten sposób chciała Pani podbudować swoje własne ego? I jeszcze ten konkurs... Nie pomyślała Pani, że konkurs o tej tematyce jest co najmniej nie na miejscu? Pani w Ameryce mlekiem i miodem płynącej a czytelniczki polskiej rzeczywistości i prozie życia, gdzie Państwo totalnie nie dba o obywateli. My to wszystko naprawdę wiemy i nie trzeba w nas dodatkowo wzbudzać uczucia dyskomfortu i porażki. I jak to ktoś kiedyś powiedział - wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma. Pozdrawiam i życzę bardziej przemyślanych konkursów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie zamierzam Pani udowadniać, że Ameryka płynie mlekiem i miodem tylko wtedy jeżeli sami o to zadbamy. Mogłabym mieszkać w norze, nie robić nic, dostawać kasę od państwa i wtedy Ameryka miodem by mi nie płynęła. Co najwyżej wczorajszym chlebem. ALe nie będę się tłumaczyć bo uważam że nie ma to sensu. Pani przecież wie najlepiej kim jestem, jaka jestem i jaki był cel tego postu i tego konkursu. I niech tak zostanie. Mi z tym dobrze, mam nadzieję i że i Pani też.
      Bo dla mnie najważniejsze jest to, że rodzinie której pomogłam poprzez ten konkurs pomagam do dziś i łączy nas coś więcej niż wysyłane paczki... ale to już nie Pani sprawa, więc głowy nie zawracam. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  40. Ameryka mlekiem i miodem płynąca to metafora... Jak widzę nic Pani nie zrozumiała... Znam amerykańskie realia bardzo dobrze, kawałek swojego życia tam spędziłam więc wiem jakie możliwości i warunki do życia stwarzają swoim obywatelom Stany, a jakie Polska. Warto jest pomagać potrzebującym, ale nie koniecznie w taki konkursowy sposób, wyzwalając w ludziach smutek i pokłady frustracji. Takie jest moje zdanie. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za Pani opinię. Pisząc ten post miałam na myśli konkretną, bardzo smutną sytuację. Ja jestem osobą bardzo emocjonalną i po napisaniu postu poszła jakaś lawina myśli, przemyśleń, emocji i dopisałam konkurs... spontanicznie. Nie miałam na myśli urażenia kogokolwiek, wywołania smutku, frustracji, wywyższania się.. Nie to było moim celem. Mam nadzieję, że niewiele osób zrozumiało ten wpis podobnie jak Pani. Jeszcze raz dziękuję za opinie i pozdrawiam!

      Usuń
  41. No cóż, każdy jest kowalem swojego losu. Wszystko zależy od nas , to my kreujemy swoja rzeczywistość. Szkoła czasu I życia na biadolenie. A "konkurs" rzeczywiście dziwny, ale skoro uszczęśliwił autorkę i sprawił, że lepiej się poczuła to nic mi do tego. Pozdrawiam. Majka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Nie uszczesliwil autorki. Uszczesliwil dwie cudowne rodziny i w sumie 5 dzieci. I tak - nic Pani do tego. Jeszcze raz pozdrawiam i nie zamierzam juz na ten temat dyskutowac bo zdecydowanie zadna zadnej nie zrozumie. Uszanujmy wiec swoje innosci.

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)