I znów się kłócą. Znów krzyczą tak, że uszy puchną.
Jedna krzyczy bo boi się być sama na górze.
Druga łzy leje, bo nóżki są tak zmęczone, że nie mają sił schodów pokonać.
Trzecia straszy tą pierwszą, że za plecami ma ducha, więc krzyk zamienia się w ryk.
Czasem można oszaleć. Czasem na prawdę można oszaleć!
Lekcje odrabiają wszystkie trzy, bo przedszkolak nasz uparł się, że też musi odrabiać. No a że MUSI, to trzeba jej te lekcje wymyślić i przygotować. No i pomóc. I dwóm pozostałym pomóc też.
Czasem czuję, że grunt pod nogami tracę, że nagromadzenie spraw przygniecie mnie w końcu i zostanę bez tchu.
Ta co bała się ducha już wrzeszczy, że nie będzie chodzić do polskiej szkoły bo ta szkoła jest…(pik pik pik)... może lepiej pisać nie będę.
A mąż lata od dziecka nr 1 do dziecka nr 2, 3 i znów 1. A ja latam za nim bo może sobie nie poradzi… mieszam w tym czasie zupę i składam pranie i ciągle pilnuję by problemy były rozwiązywane drogą mądrości, zrozumienia dziecka, wysłuchania i konstruktywnych uwag, motywujących a nie krytykujących.. czym wkurzam męża, bo przecież on wie wie wie i nie muszę mu 100 razy przypominać.
Dni nasze często granic nie mają. Męczą i wycieńczają.
Męczą, jak już nie wiadomo gdzie pomieścić te wszystkie łzy, krzyki, kłótnie i pretensje. Jak już czujesz takie przepełnienie, że masz wrażenie, że kolejny jęk wyrwie ci dziurę w głowie.
Ale ja wiem.
Ja wiem doskonale, że to są momenty. Normalne i zwyczajne. Najnormalniejsze w procesie życia. Trzeba je przeczekać, wytężyć cierpliwość i uspokoić nerwy.
Powiedzieć sobie ze 129 razy, że za chwilę będzie już spokojniej.
Że kocham kocham kocham, tylko jestem zmęczona.
Że one tym krzykiem próbują coś osiągnąć. Uczą się walczyć o swoje, wykłócać o lepsze. A ja jestem po to, by im w tym pomóc. By wychwycić granicę, gdzie kończy się rozwój i poznawanie a zaczyna już wymuszanie i szantaż. By cierpliwie wiedzieć.
I że to tylko chwila. Tylko chwila patrząc z perspektywy. A moja cierpliwość jest potrzebna im bardziej niż mi święty spokój.
I czasem naprawdę ciężko wytrzymać i ciężko pozbierać siebie o prawie północy i przygotować się na kolejny dzień. Kolejny dzień, dokładnie taki sam jak co dzień.
Ale pomiędzy jednym takim a drugim takim dniem, jest cała wielka miłość, radość, cudowność skupiona w jednych moich ramionach.
I mieszczę. Mieszczę w sobie wszystko! I tę miłość, i wzruszeń tysiące i zwierzeń całe zalewy, i narzekania te i ponaglania, i złość i poczucie krzywdy i łez nieskończoności.. mieszczę w sobie wielkie tony uczuć. I całusy razy trzy i pretensje razy 40. Mieszczę w sobie cały potok emocji.
Pomiędzy rozdziałami życia, w ciszy i burzy i na dobre i na złe.
Pomiędzy jedną kłótnią a drugą a trzecią a dziesiątą i setną.
Pomiędzy, jest największe szczęście jakie mogło mnie spotkać.
I dlatego nie mogę nigdy zapomnieć. Że te momenty to tylko momenty. Chwile w procesie życia.
Chwile, za którymi zatęsknię szybciej niż się spodziewam.
A dziś jest chwila bardzo dla mnie szczególna. Urodziny mojej mamy. 55 urodziny. I z tej okazji przygotowałam mamie niespodziankę. Wiem, że się bardzo wzruszy. A jak o tym jej wzruszeniu pomyślę tylko, to od razu lecą mi łzy. I tak od wczoraj płaczę sobie co sekundę ;-)
Mamo, filmik zrobiony specjalnie dla Ciebie :-)
Bo kiedyś mogłybyśmy stwierdzić, że przegapiłyśmy.
Bo kiedyś tak mocno mogłybyśmy żałować.
Że wśród dróg naszych tak innych i tak pokręconych, żadna żadnej nie chciała wystarczająco mocno poszukać.
Bo kiedyś mogłoby czasu już nie wystarczyć na naprawianie i na przeprosiny.
Na nadrabianie dni straconych na przepychanki.
Na słowa spokojne i ze zrozumieniem.
Mogłoby zabraknąć tego czasu.
Ale wystarczyło. Zdążyłyśmy mamo.
i.w.
Jeżeli nie widzicie własnych dodanych komentarzy lub moich odpowiedzi na nie (bo ja zawsze odpowiadam!) wciśnijcie "wczytaj więcej" na końcu strony (tuż pod komentarzami) lub odśwież stronę - więcej informacji w zakładce "pomoc" u góry strony.
Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy. Dziękuję.
Dobrze, że to napisałaś, że ja to przeczytałam. Zaczynałam dochodzić do momentu, w którym człowiek zastanawia się, jaki sens ma związek z kimś, kto jest dla nas zupełnie obcy. A później łapałam się za głowę, że to mąż, a nie jego ojciec i powinnam uruchomić logikę, trybiki w głowie naoliwić. Mnie również doskwiera przemęczenie, urlop się kończy, a ja nadal niezbyt spokojna, ręce przygotowane, żeby dzieci przez okno wyrzucić...
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że to przeczytałam...
Wszystkiego dobrego Wam życzę i samych konkluzji, bez czarnych dziur i mini depresji
Dziękuję za życzenia :-) Ja przemęczona jestem tylko czasami.. są takie dni że nie wiem jak się nazywam ale jest sporo tych spokojnych. Na razie chyba balansuję się ;-) Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńI chyba ja też zaczynam pragnąć równowagi tak bardzo, że planuję ją w całej rozciągłości.
UsuńUrokliwe zdjęcia!
"A moja cierpliwość jest potrzebna im bardziej niż mi święty spokój" - to są święte słowa i słowa świętej! :) Potrzebne każdej matce jak powietrze.
OdpowiedzUsuńSto lat dla Twojej mamy, Iwonko, najważniejsze już ma!
Paulinko jakiej świętej?? no co ty ;-)) Mama jak zbierze te życzenia wszystkie od was to będzie podwójnie zapłakana pewnie ;-) Całuję was :-)
UsuńI ja się zgadzam z wami:) Tylko czemu w takich właśnie chwilach wykrzesanie z siebie jeszcze tej odrobiny cierpliwości jest takie trudne, a pragnienie spokoju tak silne? I naprawdę bardzo Cię podziwiam bo, ja mam tylko jednego szkraba, a ostatnio to codziennie mam ochotę wyjść z siebie...
Usuńa wiesz ile razy ja mam chęć wyjść z siebie albo wyjść z domu i drzwiami trzasnąć! A przy pierwszym dziecku miałam tej cierpliwości dużo mniej.. z pierwszym dzieckiem było najtrudniej.. wszystko przed Tobą chyba jeszcze :-) Choć to że masz chęć wyjść z siebie nie znaczy absolutnie że coś jest nie tak! bo przecież to normalne uczucie! Trzymam kciuki :-) i pozdrawiam :-)
Usuńa ja wlasnie z pracy wrocilam, Iwonko czuje sie jak wyrodna...bo wyobraz sobie ze ja wcale za mala nie tesknie? w tej pracy, ba nawet sie ciesze ze do niej wrocilam, choc jej tak przeciez nie nawidze;) musialam wrocic do pracy i potraktowalam tk jako naturalna kolej rzeczy, wracam bo musze i tyle bez biadolenia, placzu...czu usprawiedliwia mnie to ze sama z mala jestem non stop i w ciagu tych 8 godzin wpadam na godzine do domu?i choc jedna Marcysie mam, to chyba jak kazda matka wiem co czujesz, to tez chyba takie naturalne? ze mimo tej milosci masz ochote k... mac krzyknac..?;)
OdpowiedzUsuńPaulina nie powinnaś czuć się jak wyrodna mama tylko dlatego że nie tęsknisz w pracy!! Ta praca może być dla ciebie chwilą ulgi np! bo przecież lekko nie jest z malutkim dzieckiem! jedni przyjmują to lepiej inni gorzej. Ja mając jedną Nadię, przyjmowałam to niesamowicie ciężko... wychodziłam do sklepu i wracałam jak żółw żeby tylko czas wydłużyć, żeby tylko w ten płacz znów nie wchodzić.. jeszcze minutkę iść z tą torbą z bagietką i cukrem.. jeszcze sekundę dłużej na schodach.. i ja absolutnie Cię rozumiem :-) Buziaki :-)
Usuńhmmm,
Usuńa ja , wstyd się przyznać, drugie dziecko uczyłam się kochać.
Oswajałam się z podziałem miłości, którym nieziemsko darzyłam syna pierworodnego.
Płakałam patrząc na niewinną istotę, tę drugą, tę,dla której uczucie matczyne dzielić z pierwszym dziecięciem musiałam ,a mimo to głęboko obojętna byłam.
Tuliłam,ale nie kochałam.
Opiekowałam się,troszczyłam i do piersi przystawiałam,ale nie z miłości, a z obowiązku jakiegoś.
I tak przez pierwsze trzy miesiące było,że prawdziwie kochałam tylko te pierwsze,pierworodne, dwuletnie już wtedy.
Serce pękało bo rozdarte było i ciągle odpowiedzi na ten stan rzeczy szukało.
I co ja mogę o sobie powiedzieć???
Długie trzy miesiące kochać się uczyłam, a właściwie dzielić tym, czym Matka Natura kobietę obdarzyła,tj.darem macierzyństwa, macierzyństwa niejednakiego!
Wybuchła ona jednak! Ze zdwojoną siłą! Minęło już 11 lat, a wyrzuty z tego tytułu mieć już zawsze będę i targają mną przy każdym jej uśmiechu,którym przecie raczyła mnie od pierwszego spojrzenia aż do dziś(bo to córka),tylko me serce, nie wiedzieć czemu ,tak niemiłosiernie dłuuugo jej się opierało:/
Marzenko kochana.. bo my kobiety (szczególnie w Polsce) jesteśmy uczone że coś wiecznie musimy. Nie daje się nam przyzwolenia na przyzwyczajenie się do sytuacji.. kobieta w ciąży ma od razu być szczęśliwa że rośnie jej brzuch, kobieta, która dostaje prace świetną na stanowisku - od razu ma wiedzieć co i jak i gdzie (pchała się to niech udowodni!) a matka ma od razu kochać i ubóstwiać i łzy wylewać z miłości.. A każdy jest inny przecież, każdy ma swoją drogę do przejścia, każdy inaczej reaguje na różne sytuacje.
UsuńNie powinnaś mieć Marzenko wyrzutów. Kochasz swoje dziecko i to się liczy. A przecież mogłaś nie pokochać.. i co? byłabyś wtedy złą matką? Moim zdaniem nie byłabyś złą, tylko obciążoną "czymś", potrzebującą pomocy, potrzebującą terapii... Musimy uczyć się niebycia doskonałymi. Bo zwariować nam przyjdzie ;-) Uściski przesyłam :-) z moich wyliczeń wynika że córka ma lat 11 a drugie dziecko (domniemam synek) ma lat 13 tak? hahaha taki ze mnie detektyw ;-)
A ja Ci zazdroszczę. Prowadzisz szalony tryb życia i napewno wielokrotnie jesteś wykończona. Ale masz to szczęście że uszczęśliwiasz swoich bliskich i zawsze nawet w najgorszych chwilach zawsze będą przy Tobie. Ja pracuję ponad siły, prawie nie sypiam i co mi z tego wszystkiego przyszło? Tyle, że budzę się rano sama i też mam ochotę krzyczeć bo życie przemyka mi przez palce...
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo szczęśliwa. Jestem tu gdzie dokładnie chcę być i jak chcę być. Robię dokładnie to czego chcę. A że czasem mam dość... to naturalne :-) Życie najbardziej zagmatwane można w każdej chwili zmienić.. choć minimalnie.. choć cokolwiek by poczuć się lepiej.. wysupłać parę chwil na własne pasje np.
UsuńJa mogłam wybrać pracę po 10h.. miałam propozycję nie do odrzucenia parę lat temu. Ale wybrałam coś innego. Wybrałam rzucić się na coś, co mogło nie powieźć się.. byłam w obcym kraju tylko parę miesięcy, nie znałam tu praktycznie jeszcze niczego, a postanowiliśmy otworzyć własny biznes.. każdy takie wybory w życiu podejmuje. I czasem jak wydaje się nawet że nie ma wyjścia to ja wierzę, że ono zawsze jest :-) Pozdrawiam bardzo serdecznie :-)
oj proza życia ... ja nigdy z braćmi nie kłócąca się i nagle te moje dwie ukochane córki ciągle godzić muszę ... i tłumaczyć, tłumaczyć ... siły trzeba mieć mieć moc ...
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla Mamy :)
Pozdrawiam ciepło :*
A ja z bratem kłóciłam się dużo gorzej ;-) była krew i rzeczy powyrzucane za okno ;-) NIe jest tak źle u nas jednak :-)) Pozdrawiam Cię Olga równie ciepło :-)
UsuńIwona ja rycze jak nie wiem...
OdpowiedzUsuńDonatko kochana tak myślałam.. Julita też we łzach ..
UsuńJa nie będę Ci się rozpisywać jak to u mnie jest, bo doskonale wiesz:)
OdpowiedzUsuńJa chciałam tylko dla kochanej pani Krysi dwa słówka. A raczej życzenia.
Życzenia zdrowia. Przede wszystkim.
I jeszcze miłości. Dużo. Więcej.
I szczęścia. Może i to banalnie brzmi:) Ale nigdy, nigdy, nie jest za późno na to, żeby być szczęśliwym bardziej...
Cudownego dnia:)
Julitko ♥
Usuńi ja dołączam się do Maminych życzeń:)
OdpowiedzUsuńa chwile? cierpliwość trzeba ćwiczyć, ot co;) i z pewnością przy trójce trudniej niż przy jednym, małym chłopcu, ale tak sobie myślę, ze nie do końca....bo Twoja cierpliwość już bardziej wytrenowana,a moja jeszcze do chwil samoistnienia woła;)ale ćwiczymy;)
Napisałam już wyżej, że ja mając jedno dziecko znosiłam to dużo ciężej niż teraz.. tak zgadzam się zupełnie. Teraz jest mi dużo łatwiej mimo że istotki trzy a nie jedna :-) Buziaki :-)
UsuńDla Mamy wszystkiego dobrego...
OdpowiedzUsuńTak " zatęsknisz szybciej niż się spodziewasz " , ale już wygrałaś bo o tym WIESZ. Pozdrawiam
i ja pozdrawiam serdecznie :-) i dziękuję za życzenia dla mamy :-)
UsuńRzeczywiście Iwona podobnie nas wczoraj natchnęło na wpis...Przeczytałam i mam tak samo, tylko u mnie nie trójka tylko dwójka no i jeszcze lekcji nie ma. Ale są chwile kiedy wieczorem marzy się o cisza i spokój, ale wiem wiem że na pewno za lat parę zatęsknię za tymi chwilami, kiedy mała Tosia widząc że uderzyłam się w nogę ściąga mi skarpetkę i całuje pytając "Dobzie juź?" , albo wskakują mi obydwoje z Kubą rano do łóżka i dają rano buziaków sto...A jak jest awantura tak trzeba myśleć tylko spokój, nie denerwuj się, choć czasami trudno bo krzyki, wrzaski, piski, płacze...ale dzięki temu też nasz dom żyje:-) Pozdrawiam ciepło, Asia (myhomeandheart)
OdpowiedzUsuńooo jej Tosia ściskająca skarpetkę - wzruszające :-) Ja też Asiu pozdrawiam :-)
UsuńPoplakalam sie na filmie. To wazne ze masz swiadomosc ze zdazylas. A dzieciakami sie nie przejmuj, wszystko jeszcze przed Wami;)))) Pisze to jako matka 10 i 13 latek, a one to potrafia zaskoczyc;)))) milej niedzieli i zadzwon do mamy!!!
OdpowiedzUsuńmoja najstarsza córka ma 10 lat .. 13 jeszcze przede mną ;-) Pozdrawiam :-)
Usuńobejrzałam sobie film przed praca,wczoraj mi sie nie otwierał,piękna piosenka,piękne wzruszajace wspomnienia,ale Twoje zyczenia! poryczlam sie! i jak ja teraz pojde z tym rozmazanym tuszem do pracy,no jak się pytam?!:)
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego dla mamy:* szczesliwych i pieknych dni!
Dziękuję Paulinko :-) powiem mamie żeby sobie te wasze życzenia przeczytała :-) Buziaki :-)
Usuńzafundowałaś mi oczy po mokrej stronie...
OdpowiedzUsuńAle ja dziś wyjątkowo nie do Ciebie, dobrze? (wybaczysz...)
Ulubioną piosenką mojej Mamy chciałam zadedykować ♥ najserdeczniejsze życzenia dla Mamy Twojej:
Muzyczne życzenia dla Mamy Iwonki
Maryś dziękuję :-) Wysłuchałam piosenki... piękna. Buziaki ogromne Marysiu i ściskam mocno mocno Cię ♥
UsuńIwonko, u Ciebie jak zawsze pięknie. I tak mądrze. Takie słowa często trzeba czytać, przypominać sobie, że to tylko chwile, momenty, że nie tylko nam jest trudno, że nie tylko moje dzieci krzyczą. Ale moja złość w niczym nie pomoże, bardziej potrzebna jest cierpliwość. I choć czasami wydaje się, że nie mam jej już więcej, to nagle okazuje się, że jednak jest.... I piszę to ja, po nieprzespanej nocy, bo młodsza urządzała całonocną 'imprezę' - ostatkową? ;-) Głowa mi pęka, ale cóż zrobić.... Dziś też jest dzień. Dziś też jest katar, płacz, krzyk i te malutkie rączki na mojej szyi....
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla Twojej mamy, piękny filmik jej przygotowałaś :)
Dziękuję Kasiu :-) Piękny komentarz :-) Ja tą cierpliwość moją ciągle ćwiczę.. jestem osobą ekspresywną bardzo i ciężko mi czasem tak spokojnie reagować, ale uczę się co dnia :-) i coraz lepiej mi idzie :-) Pozdrawiam :-)
UsuńMnie też jej brakuje, ostatnio zastanawiam się jak uzupełniać niedobory ;-) Również należę do wybuchowych osób, szczególnie Starsza Córcia ma charakterek po mnie - i u niej widzę moje błędy, moje słowa, moją niecierpliwość i złości... Oj, jak mi wtedy wstyd.... jest z czym walczyć.
UsuńPozdrawiam! :)
O tak...za tymi chwilami zatęsknisz szybciej niż się spodziewasz....i ja miałam taki rozgardiasz, te kłótnie, straszenia....a teraz...czasem aż za cicho się robi i tęskno mi do tych chwil bardzo....
OdpowiedzUsuńi dobrze, ze zdążyłaś z mamą się odnaleźć ... "nikt tak nie rani mocno jak najbliżsi"...takie zdanie kiedyś usłyszałam i coś w tym jest...ale czasem nie warto rozpamiętywać drobiazgów za mocno...bo potem może być za późno ...
najlepsze życzenia dla mamy .....pozdrawiam:)
Bardzo dziękuję za życzenia dla mamy i za komentarz :-) Masz rację że czasem nie warto.... czasem pomyślisz, co jest dla Ciebie ważniejsze.. i okazuje się, że na pewno nie różnice. Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńW trudnych chwilach ja też powtarzam sobie, że kiedyś z pewnością zatęsknię za tymi momentami, że zobaczę je w całkiem innym świetle i będę wiedziała, że warto było. Bo wierzę, że warto. I chociaż moja historia jest całkiem inna od Twojej, bo my walczymy o jedno choćby dziecko już czwarty rok, to każdego dnia, zupełnie jak Ty, uczę się doceniać to, co mam tu i teraz. Bo mam naprawdę wiele.
OdpowiedzUsuńPiękny prezent dla Mamy. Moja kilka dni temu skończyła 60 lat:-] Najlepsze życzenia dla Twojej Mamy!
Dziękuję za życzenia i za komentarz dziękuję też. Mądry i dojrzały. Pozdrawiam bardzo bardzo serdecznie :-) i życzenia ślę również dla Twojej mamy :-)
UsuńNie każdy dzień musi być jak ciastko z lukrem ;)
OdpowiedzUsuńI chyba dopiero jak zostajemy rodzicami, tak naprawdę zaczynamy rozumieć naszych rodziców ;)
"Nie każdy dzień musi być jak ciastko z lukrem" piękne zdanie :-) Pozdrawiam serdecznie Jo :-)
UsuńI dobrze Iwonko, ze placzesz co chwile, a to za kare, ze spowodowalas potok moich lez, ale bardzo Tobie dziekuje, za piekna niespodzianke, naprawde piekna, bardzo dziekuje rowniez wszystkim za zyczenia, to bylo bardzo wzruszajace - mama Iwonki
OdpowiedzUsuńjuż do Ciebie dzwonię :-) wróciłaś w końcu :-)
UsuńMnie też to przeraża, że już zaraz, za momencik będę tęsknić...
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia dla Mamy :)))
Pozdrawiam
Dziękuję Sówko :-))
Usuńbo w kazdym życiu są osoby i momenty za którymi będziemy tęsknić nim minie noc... i które mimo wielu życiowych burz, nieporozumień będą z nami. Będąc zarazem cenniejszymi od uśmiechów :) Pozdrawiam dałaś mi do myslenia -dziękuję:)
OdpowiedzUsuńto ja dziękuję za takie zdania: "bo w kazdym życiu są osoby i momenty za którymi będziemy tęsknić nim minie noc..." Piękna prawda. Pozdrawiam serdecznie bardzo :-)
Usuń:):):)
OdpowiedzUsuńŚlicznie slicznie ślicznie.
Emocjonalnie i z pełnią wdzieku.
normlanie. zyciowo - ślicznie :)
Pozdrowienia dla córek pukających w ekran :):):)
Dla każdej jednej!
Dziękuję Le PetitKa :-)) No uwielbiam no :-) Le PetitKa :-)
UsuńKolejny Twój wpis, który bardzo mnie poruszył. Przy moim synku zauważyłam, że im bardziej mam ochotę od niego odetchnąć, im bardziej czekam na to aż on pójdzie spać, to wtedy ja przestaje żyć chwilą, cieszyć się tym szczęściem, które mam. Dziecko żyje tu i teraz i to jest piękne i tego powinniśmy się od niego uczyć.
OdpowiedzUsuńTego i nie tylko tego :-) Dzieci mają w sobie mądrość niczym nie skażoną .. taką czystą, bez cienia czasów i formuły.. cudownie naturalne są :-) Pozdrowienia przesyłam :-)
UsuńIwonko, mój mąż śmieje się ze mnie, że cierpliwość, to na pierwszym miejscu powinnam wpisywać na CV. Moje dzieci opanowały do perfekcji wyprowadzanie matki z równowagi. One się w tej sztuce ćwiczą. Negocjacji to chyba sam diabeł ich uczył.
OdpowiedzUsuńAle to wszystko to nauka, to nauka do życia, przetrwania w tym już dużym świecie, gdzie mama nie będzie tuż obok, by pocałować stłuczone kolano.
Słusznie zauważyłaś, że to są momenty.... ale jakie, to właśnie o nich będziemy wspominać przyprószeni już siwizną, to o nich będziemy opowiadać wnukom... i to tymi anegdotami z życia będziemy delikatnie zawstydzać swoje już dorosłe pociechy.
Piękna piosenka i chwile zebrane w całość. Cieszę się, że w porę umiałyście się odnaleźć, że ani odległość ani czas nie staną na drodze, że już nie ważne co było, ale co jest. Wiem, że czasem jest ciężko, brak odwagi... ale warto poszukać siebie.
Iwonko Ty wiesz.... że lubię cię coraz bardziej :)
A ja mężowi zawsze powtarzam, że mogłabym zarządzać nie jedną firmą, przecież posiadam cechy iście menadżerskie! Zarządzanie przestrzenią 10punktów, cierpliwość - 10, umiejętność rozwiązywania konfliktów -10. Umiejętność pracy w stresujących warunkach - 10. itd itd.. no przecież bez mrugnięcia okiem menadżerem byłabym doskonałym :-) Całusy dla was :-)
UsuńŚwietnie napisany tekst, świetne zdjęcia i świetny film, tylko pozazdrościć tak wszechstronnych talentów! Niesamowite, że pośród tylu obowiązków znajdujesz jeszcze czas na tworzenie wyjątkowego bloga, serdecznie gratuluję!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tak miłe słowa :-) Pozdrawiam :-)
UsuńIwona, Kochana jak ja czasem potrzebuję Twoich słów, zawsze czytam z przyjemnością, ale czasem ich poprostu potrzebuje. Zwłaszcza jak mam sporo złości do świata, że już padam na pysk a tu jeszcze robota czeka.
OdpowiedzUsuńTwoja mama to musi byc wyjątkowa kobieta, ten film (płakała, jak większość) i to jak wychowała Ciebie - Jesteś bardzo uważną i świadomą mamą, ale świadomą w sposób, który ja nazywam intuicją pedagogiczną, tzn. to czego inni musza się uczyć u Ciebie płynie z serca :-)
p.s. ale mi było miło apropos kur :-)
Buziaki wielkie!!!!!!!!!!!!!!!
WItaj Iwona :-) intuicja pedagogiczna mówisz ;-)) chciałabym żeby moja pani z podstawówki to usłyszała haha ;-) Buziaki Iwonko! A kury boskie!!! :-)
UsuńKocham Cię czytać..., ale filmik dla Mamy rozwalił mnie... Tak bardzo zazdroszczę Ci, że ją jeszcze masz. Moja Mama odeszła o wiele za szybko i bardzo niespodziewanie, tak bardzo mi jej brakuje, tak bardzo tęsknię... a najbardziej wtedy kiedy jest smutno i zle. Odeszła na krótko przed moją czterdziestką, więc jej już nie obchodziłam, bo i po co??? Co miało mnie cieszyć, jak Mamy nie było... Dziękuję Ci za tego posta i życzę Mamie zdrowia i słońca, a Tobie tego żeby jeszcze przez wiele lat była przy Tobie i Twojej rodzinie, Helena O.
OdpowiedzUsuńDziękuję Helenko za piękne życzenia. Bardzo mi przykro z powodu Twojej mamy :-( I wiesz.. mam już tyle lat i mama coraz więcej że jak pomyślę, że mogłybyśmy tak bezsensownie ... ach łzy same lecą. Dziękuję Helenko za komentarz i pozdrawiam serdecznie.
UsuńNiespodzianka ucieszy...z pewnością! Tyle wspomnień i emocji...
OdpowiedzUsuńZebrałaś bardzo cenne sentencje, w trudnych chwilach przeczekać, wytężyć cierpliwość, uspokoić nerwy.... i cały ten czas pamiętać o wielkiej miłości która nas otacza.
Lubię "Cię" czytać.
Pozdrawiam
Ja również pozdrawiam i serdecznie u mnie witam :-)
UsuńIwonko, mądra babeczka z Ciebie, zawsze kiedy czytam Twoje teksty to widzę w nich serce i rozsądek.Mam też wrażenie że jesteś dużo cierpliwsza niż ja i Tego Ci trochę zazdroszczę.Buziaczki kochana.
OdpowiedzUsuńBuziaki i dla Ciebie Jowi :-))
UsuńOdebrałam komputer z serwisu i wreszcie moge komentowac ( tablet nie otwierał mi tego posta z filmem)... a ze dopada mnie przeziebienie to konczac kakao z miodem i jedna noga w łózku chciałam złozyc Twojej mamie zyczenia dobrego, pogodnego zycia, zdrowia i usmiechu na co dzień... i jeszcz spełnienia marzeń... i zachcianek spełniania, tych malutkich, które kazdej kobiecie do szczescia potrzebne...
OdpowiedzUsuńps. trzy posty o macierzynstwie na 3 moich ulubonych blogach to taka ilosc madrych, waznych słów ze bede je sobie dozowac po troszeczku, ku pamieci, szczegolnie w fazach buntow i tupania nózką... :-)
Edytko ja Cię na fb zobaczyłam w końcu :-) Jaka z Ciebie piękna kobietka :-)) Cieszę się że możesz komentować z komputera :-) za życzenia dziękuję bardzo w mamy imieniu :-) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :-)
UsuńNiesamowite kolory, most jak ze starożytności, cofnięcie się w czasie :) Zapraszam do mnie http://makephotos-amanda.blogspot.com robię zdjęcia znajomym oraz przyrody, rzeczom, które otaczają mnie na co dzień.
OdpowiedzUsuńA co do dzieci to mieszka ze mną i rodzicami siostra z mężem i córką(ma 2 i pół roku). Jest niesamowita, potrafi rozbawić do łez i przywrócić na ziemię (dwa w jednym). Dzieci są kochane niezależnie od ich humorów. Wiem ile pracy, czasu trzeba im poświęcić. Ale później Ci podziękują za uwagę! :)
OdpowiedzUsuńA ja mam nadzieję że mi nie będą dziękować ;) że wyjdą w życie szczęśliwe, przygotowane, z domu przepełnionego zrozumieniem. I to mi wystarczy :) a moja uwaga im się należy chyba ;) nic szczególnego przecież nie robię :) Dziękuję za odwiedziny, do Ciebie zajrzę w wolnej chwili. Pozdrawiam :)
Usuń"Że wśród drög naszych tak innych i tak pokręconych, żadna żadnej nie chciała wystarczająco mocno poszukać.
OdpowiedzUsuńBo kiedyś mogłoby czasu już nie wystarczyć na naprawianie i przeprosiny."
...czemu to takie trudne?... Cieszę się, że Wam się udało.
Może i ja zdążę?...
Pozdrawiam!
UsuńZawsze jest czas.. nawet jak wydaje się że go nie ma :) zawsze mamy szansę zdążyć. trzymam kciuki :)
Usuń