o przyjaźni nieskończonej...
nieskończonej na zawsze, do końca, bez mrugnięcia okiem.
aż nie wiem jakich słów użyć i jak te słowa w zdania poskładać, by niczego temu obrazowi nie odebrać, nie zakrzywić, nie przesadzić bez powodu.
moja przyjaciółka…
mądrość, która nauczyła mnie tak wielu rzeczy… wymieniać mogłabym w nieskończoność.. ale przede wszystkim nauczyła mnie, że każde słowo ma znaczenie. że słowa rzucane na wiatr, nie lecą z tym wiatrem na koniec świata.. pozostają gdzieś obok, istnieją wypowiedziane, mają nadany pęd i sens.
że mogą ranić, że mogą krzywdzić, że mogą być niesprawiedliwe. że czasem za dużo rzucamy słowem. że słowo oprócz sensu ma też moc. że jak już się powie.. to słowa czynem się stać mogą.
że narzekanie słowem urzeczywistnia to narzekanie, nadaje mu znaczenie.
nauczyła mnie ..choć nigdy nie uczyła.. po prostu nauczyła o tym nie wiedząc.. żeby mniej mówić a więcej myśleć. I że cisza czasem znaczy tyle samo co tysiące słów.
drugie słowo to staroświeckość nowoczesna. ooo tak, staroświecka bardzo jest moja przyjaciółka. tak pięknie, nowocześnie staroświecka. robi dżemy co sezon, piecze ciasta wypełniające dom zapachem, ręcznie wykonuje poduszki i kocyki do domu, gumeczki do włosów swoim dzieciom. pyszne nalewki z cukierków kukułek robi. och czego ona nie robi…
i pomidory na grządkach ma i zioła i sałatę świeżą w doniczce i kolibry w ogródku bo takie ma piękne kwiaty.
i piecze chleb czasem. i umie marzyć po staroświecku i kocha mieć dom po staroświecku i po staroświecku w nim żyje w pełni będąc nowoczesną!
w tych pięknych szpilkach i bluzce z cekinami, ze ślicznie upiętymi włosami i paznokciami idealnie wypielęgnowanymi. z posiadaniem samochodu na miarę nowoczesnej kobiety. z dziećmi (całą 4-ką) ubranymi w bardzo nowoczesne ubranka. ze zmywarką i opiekaczem do kanapek i odkurzaczem, który odkurza alergeny. z basenem i odkurzaczem do basenu.
z i-podem i czytnikiem do książek, choć woli te czytane po staroświecku.
i tak sobie wplata ten dawny świat w ten nowy świat i tak mnie tym wiele uczy.
i tak o tym nawet nic nie wie, że dżemy zaczęłam robić - bo ona. że zamarzyłam mieć piekarnik do pieczenia chleba - bo ona. że pomidory mi kwitną - bo ona. że czytam więcej książek - bo ona. że moje dzieci lepią świąteczne ciasteczka - bo ona. że oko moje inaczej widzi rzeczy ważne - bo ona. że chce mi się chcieć w życiu nie tyle więcej, co w innej jakości.
cierpliwość to trzecie słowo. cierpliwość, na którą ona się śmieje. myśli, że nie jest cierpliwa i że czasem nie ma wyjścia i po prostu musi być. nic z tych rzeczy. jest cierpliwa niebywale. tak do pozazdroszczenia cierpliwa. godnie znosząca tak wiele czasem. tak mądra w tej cierpliwości. umie czekać. nie wariować z niemocy. przetrwać i mieć nadzieję. o tak mieć nadzieję to ona umie jak nikt inny!
tego mnie uczy moja przyjaciółka - pokory życia, cierpliwości, nadziei. bo żyć złością, pretensjami, żalem można.. i tkwić w złych emocjach, ale można cierpliwie zaczekać na swoją kolej i losem zacząć zarządzać. cierpliwość dobrze rozumiana, taka nie za długo i nie za bezmyślnie to jej najmocniejsza chyba cecha.
wsparcie, miłość, przebaczenie… ile mogłabym jeszcze pisać..
dobrze, że jest w moim życiu, od zawsze. od najmłodszych dziecięcych lat. od pierwszych listów przesuwanych na sznurku z okna do okna. od pierwszych gier w zbijaka i kolejki do jedynej huśtawki na osiedlu.
i bez zębów taka zwisająca na trzepaku do dołu głową, i potem gdy punkrock zaczynał mieszać nam w głowach, i gdy zdawałyśmy maturę, i śluby i chrzciny i ostatnio nawet komunie..
od zawsze jest. bo nawet jak przez chwilę jej nie było, bo amerykę za dom wybrała… to i w ameryce ją dogoniłam. i mieszkam 10 minut od niej. na końcu świata będziemy razem. bo to się Przyjaźń nazywa. i tylko taka Przyjaźń jest pisana dużą literą w tym całym tekście.
tylko mam nadzieję ze podomki kiedyś ładniejsze będziemy mieć ;-) ale panie z Nettuno ogólnie cudowne! :-)
i.w.
Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie.
To o mnie wszystko?
OdpowiedzUsuńWiesz... ja chcialam napisac teraz tez posta na ten sam temat:) Tylko o Tobie;)
Bo jestes dla mnie siostra, ktorej nie mialam nigdy i jestem wdzieczna kazdego dnia, ze jestes obok nie tylko kiedy tego potrzebuje..
Jestes skarbem moim, ktory zawsze bede przechowywac w sercu z innymi moimi skarbami i chuchac i dmuchac na niego bede, zeby tylko byl wciaz tak samo piekny i tak samo moj.
I zeby sie nie zmienial. Chyba ze na jeszcze lepsze bo wtedy i mnie pociagnie za soba:)
Dziekuje ze Twoje slowa.
Kiedys przeczyta je caly swiat wiem o tym.
AAAA... i jeszcze to ze zycie jest latwiejsze jak Ty jestes obok.
The end.
p.s a posta i tak kiedys napisze i Cie zaskocze:)
Śliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńo znalazlam gdzie moge skomentowac, chcialam tylko powiedziec ze piekny tekst o pieknej rzeczy jaka jest przyjazn i baardzo, ale to bardzo zazdroszcze Ci ze masz Julitke!!! a szczegolnie teraz jak byla stak blisko przez kilka dni a teraz znowu daleko....
OdpowiedzUsuńhmm... To Wy razem? to Wy przyjaciółki? Rycze znowu. Cholera. Tylko czemu ja nie moge do Was na kawe skoczyć :(
OdpowiedzUsuńmożesz :-) dlaczego nie? tylko wizy potrzebujesz ;-)
OdpowiedzUsuńhmm... kusisz :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno, jak Ty pięknie piszesz! No po prostu pięknie. I tyle szczęścia ma Twoja Przyjaciółka mając kogoś, kto tyle ciepłych i dobrych słów powie o człowieku. Jakie to rzadkie. Będę śledzić Wasze losy Psiapsiółek za wielką wodą:) PS - ta uliczka i drzwi z poprzedniego postu to nie są z Cortony? (Bo ja kocham Toskanię:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję, dziękuję :-) uliczka i drzwi Toskańskie a jakże! Z tym, że to San Gimignano :-) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńJa sie wiele nauczylam o przyjazni wyjezdzajac za granice, ze ta prawdziwa przetrwa, a ta niby niestety nie. I mozna by bylo powiedziec, ze trzeba walczyc, ale to jak walka z wiatrakami, kiedy tylko jedna osoba chce, a druga po prostu z zazdrosci nie moze zniesc szczescia innej. Bo ja tak naprawde wyjezdzalam za miloscia i slepa nie widzialam dookola niczego, a jak juz troche sie ogarnelam to dostalam obuchem po glowie :)
OdpowiedzUsuńNo przykro przykro bardzo.. Pozdrawiam Cię i dziękuję za odwiedziny :-)
UsuńTak to moj anonimowy komentarz :)
UsuńEdyta Koch
PS: Nie musi Ci byc przykro to raczej bylo stwierdzenie, ze jednak niekiedy potwierdzaja sie powiedzenia :) I warto w calym natloku wylowic te wartosciowe osoby :)
wiesz... myślę i myślę i chyba nie mam kogoś takiego jak Ty. Tak bliskiego. I strasznie mi tego brakuje. Chyba tylko mój K. jest moim przyjacielem.
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż K jest :-) Przecież to aż :-) Pozdrawiam :-)
Usuń...:) <- myślę, że to byłby odpowiedni komentarz. Po tak pięknych słowach zamilknąć i się uśmiechnąć. Czytając od razu w główce miałam chwile spędzone z moją Przyjaciółką. Jestem szczęściarą taką jak Ty! Mam kogoś takiego. Teraz też dzielą nas kilometry (co prawda nie morza czy oceany, ale rzeki...;) ), a mimo wszystko zawsze jesteśmy w kontakcie i sobie bliskie:) PRZYJAŹŃ - sama radość:)
OdpowiedzUsuńCieszę się naprawdę :-) Pozdrawiam i do usłyszenia :-)
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka przyjechała z końca Polski by mnie poznać...było to 13 lat temu
OdpowiedzUsuńzamieszkała niedaleko mnie,zaczęła pracę zemną i tu wszystko się rozpoczęło.
Jesteśmy tak inne.Ona spokojna,mądra,rozważna.Ja głośna dusza towarzystwa,ale pokochałyśmy się.Najpierw ona została matką,a gdy ja długo nie mogłam wierzyła bardziej niż ja,a kiedy powiedziałam że się spełniło płakałyśmy razem w słuchawkę.Byłyśmy razem kiedy było źle,kiedy ciężko zachorowałam czułam jej oddech na plecach był ciepły jak ciepłe lato.I kiedy szczęśliwa byłam-była.Tak przeżyłam kiedy krzywdę zrobił jej ktoś-fizyczną ale i psychiczną,załamało ją to...kogo by nie złamało?
Byłam przy niej,tak bardzo starałam się po prostu być.
Teraz znowu po raz drugi zostałyśmy matkami.Zaraz chrzest mojej malej i ona będzie chrzestną,a na święta jej mała chrzczona będzie-mój mąż będzie chrzestnym.jesteśmy jak rodzina,a ona jak siostra której nie mam.Kocham Cię MOJA M.
ALe pięknie to napisałaś :-) Twój komentarz pod NIBY CANDY jest widoczny bo chyba myślałaś, że go nie widać. Na końcu posta pod komentarzami musisz kliknąć : Load more i potem drugi raz Load more :-) Wtedy rozwinie się cała lista komentarzy. Pozdrawiam Cię serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńja tak prosto z mostu kochana, zazdroszczę Ci okrutnie i świadomie ;))) - pozytywnie bardzo ale jest to taka moja tęsknota, przyjaźni mi nie brakuje, ale brakuje mi takiej kobiety przy mnie od "wszystkiego" co w sercu takiej jak Twoja Julitta:)).
OdpowiedzUsuńPierwsza moja przyjaciółka wyprowadziła się na inne osiedle, całkiem niedaleko, ale kontakt się urwał, bo nie było telefonów, wiec jakoś tak trudno było się napotkać, druga po czterech latach ... okazała się być... nie wiem jak to napisać.... byliśmy zgrana czwórka my dwie przyjaciółki,ona poznała mnie z przyjacielem swojego chłopaka, sielanka trwała sobie lat 3... nieszczęśliwie się złożyło, że jej chłopak zmarł, miała wylew, a potem sprawy się potoczyły jakoś tak nieładnie, zostałam sama, bo ona uznała, że mój chłopak należy się jej... i się rozstałyśmy, potem bliżej się zaczęłam dogadywać z siostrą cioteczna 3 lata młodszą i jesteśmy sobie dzisiaj , powierzamy swoje sekrety, ale przyjaciół jako takich mam dwóch i są to faceci, jeden ma lat tyle co ja a drugi... ma 12 lat mniej ;)), no tak nietypowo.
Pięknie i prosto opisałaś swój skarb, pielęgnuj ile się da, jak swoje dziecko i nigdy nie trać z oczu:))
buziaki!
Dziękuję Ula :-) NO historia, którą przedstawiasz smutna bardzo :-( aż nie wiem co powiedzieć.. Ściskam i pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuń