21 października 2013

czasem niewiara czyni cuda




Nigdy we mnie zbytnio nie wierzono. Nie należałam do tych, w których oczach kariera miała odbicie już w latach dziecięcych. 
Nigdy nie miałam czerwonego paska na świadectwie. I zapatrywań na świetlaną przyszłość. 
Za to niejednokrotnie słyszałam: "ja współczuję Twoim rodzicom", "ja nie wiem co z Ciebie kiedyś będzie".
Słyszałam też, że jestem głupia. Nijaka. Brzydka. I że niczego w życiu nie osiągnę. A na sukces to nie mam najmniejszych szans. 

Jak dobrze, że ja nigdy nie uwierzyłam…


Wypłakiwałam łzy. Wykrzykiwałam epitety. Składałam złamaną duszę kawałek po kawałku. 
Ale ani przez chwilę nie uwierzyłam. To było takie samozaparcie. Na złość. 
Brak wiary, z którego uczyniłam nadzieję na przyszłość. 
I przyszłość powstała. 
Ułożyła się w prostą, jasną, zrozumiałą drogę. 
Mimo, że była mi nieprzewidziana. 
Że zdolności poruszania się w świecie miałam nie mieć nigdy. Znaczenia miałam nie mieć. I szczęścia. 


Bo ze słowami innych, to jest tak, że te najmocniejsze i te najlżejsze nie stają się prawdą bez naszej zgody.
Poczucie niższości wobec drugiego człowieka nie może mieć miejsca bez naszej zgody. 
Jeżeli uwierzymy drugiemu człowiekowi bardziej niż sobie, zabłądzimy. Wkroczymy na drogę nieprawdziwą. Nie naszą. 
Własne "ja" zagubimy w czyichś wyobrażeniach.

Bardzo prosto jest uwierzyć. Powiedzieć "no tak, przecież". Szczególnie nam Polakom, którzy są wychowani w skromności i niewywyższaniu się. W wątpliwej wierze w siebie. W obdarzaniu zbytnią uwagą tego, co powiedzą inni. 
Ale warto zapamiętać sobie, 
że my, 
nasza dusza, 
serce 
i intuicja 
wiedzą lepiej niż pani Bożenka, z kiosku, szkoły czy komentarza. My wiemy więcej o sobie niż nasi partnerzy, rodzicie, dzieci, sąsiedzi. 
I tylko my jesteśmy w stanie dać wiarę lub jej nie dać, tym którzy nas "znają lepiej".
A że i tak gadać czy myśleć sobie będą?… i co z tego. 
Tak to już jest, że zawsze ktoś musi wiedzieć lepiej. Że zawsze ktoś musi wiedzieć dalej. Niż Ty. 
I niech sobie wie. Z samych słów nie rodzi się prawda. Prawda rodzi się z wiary. A ja tej wiary odmawiam. 
I codziennie po porannej kawie, kanapce i ciastku, umacniam siebie. Przytakuję sobie. Najmocniej, najbardziej, najsilniej ufam sobie. 


Jak dobrze, że już jako dziecko miałam takie przeczucie.
Bo gdybym ja wtedy uwierzyła….
mogłabym na przykład pomylić szczęście, sukces ..…. z nie wiadomo czym. 




Poniżej moja Philadelphia :) Mąż prowadził a ja fotografowałam. 





















I żeby wszystko było jasne. Ja też mam wątpliwości i brak wiary w siebie towarzyszy mi czasem. Ja też obwiniam siebie często i zastanawiam się nad tym co o mnie mówią inni. Ale mocno nad tym pracuję i ciągle sobie powtarzam: liczy się to, co Ty o tym myślisz. I to mi bardzo pomaga :) 
Ta wiara w przeczucie i intuicję własną. I brak wiary w to, że ktoś może wiedzieć lepiej, co jest dla mnie dobre a co nie. 

sprostowanie- zdjęcie na których jestem ja oczywiście robił mój mąż, a nie ja ;) podpisałam je jako - iwona wisniewska - z rozmachu ;) 

i.w.

133 komentarze:

  1. Och, jak pięknie i mądrze powiedziane... Dziękuję:) u mnie proporcje między tą nie-wiarą a wiarąraczej zachwiane, więc tym bardziej... Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dominika naucz się na pamięć - najważniejsze jest to, co ja o tym myślę - i powtarza codziennie :) do znudzenia. powieś sobie kartkę na lusterku :) w końcu uwierzysz... trzymaj się i powodzenia! :)

      Usuń
  2. Widzisz:) To podobnie jak we mnie prawie nikt nie wierzył, a jedynie ja sama pomimo trudności budowałam w sobie wiarę. I mi się też udało odnaleźć siebie. Odnaleźć swoje własne małe szczęście, a przez to swój sukces. Jednak nie poddaję się. Pracuję nad sobą cały czas:) Gratuluję Ci z całego serca, bo zdaję sobie sprawę z tego, że aby dojść tu gdzie jesteś dziś musiałaś przejść trudną i wyboistą drogę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo droga nie była aż tak trudna. Najtrudniejszą przeszłam około dwóch lat temu, na dobre rozliczając się z przeszłością... ale lepiej późno niż wcale, no tak czy nie? :) Powodzenia Jasnoniebieska dziewczyno :)

      Usuń
  3. A wiesz,że i ja od dziecka to nieudacznik na czole miałam przybijane. Że i studiów nie skończę, bo się nie nadaję. A skończyłam. I nadałam się. Na całe pięć. I często za plecami słyszę. 'Że ja to nie myślałam, że z niej taka dobra kochająca mama będzie'. A każdy nowy pomysł 'witany' jest sceptycznie. Że po co i na co. I w ogóle bez sensu. A ja dalej. Przed siebie. Uparcie. Często na złość. Z uśmiechem na twarzy mówię, że i tak zrobię. Bo oni niech mówią sobie. A ja i tak wiem swoje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Iwonko czytając Twój post śmiałam się do siebie, jak nigdy. A dlaczego bo jeszcze o sobie nie czytałam. Dlaczego o sobie jak to Ty pisałaś o Sobie.Ponieważ wszystko co napisałaś to jakbyś pisała o mnie, o kobiecie tyć starszej od siebie, a z takimi samymi rozważaniami na temat minionego życia. Ty jesteś lepsza ode mnie bo nie wierzyłaś w to co mówią inni, a ja przez długi okres myślałam, że to co mówią "życzliwi" to prawda. Mnie w szkole mój historyk mówił" Kaśka ojca znam, matkę znam, siostrę też znam wszyscy porządni , a co z Ciebie będzie sam nie wiem" No i wież tu człowieku , że z Tobą wszystko w porządku. Zawsze na przekór jak mi się coś kazano, nigdy jak poproszono zawsze. Tak mi zostało do dziś. Mówiono o mnie różnie krnąbrna, zbuntowana itp a ja po prostu byłam sobą i tak naprawdę tylko ja wiedziałam jaka jestem. Nigdy nie pokazywałam swoich słabości, gorszych dni, łez bezsilności bo uważałam, że nie mogę być słaba w oczach innych, gdyż w naszej rzeczywistości ktoś życzliwy wykorzysta to przeciwko tobie. Więc jestem silna, twarda, mam miękkie serce a twardą d.... według przysłowia. Jednak już teraz znam swoją wartość i mówię to głośno jestem wartościową kobietą, kochającą żoną i matką , a już niedługo zwariowaną i kochającą babcią dwóch wnuczek.
    Kiedyś na swojej drodze spotkałam mądrą kobietę która mi powiedziała " Kaśka pamiętaj dopóki o Tobie mówią inni to jesteś coś warta, bo nie mówi się o ludziach, którzy nie są wartościowi" i chyba coś w tym jest.
    Iwonko bardzo mi się spodobał ( cały post jest super, dla jasności):

    "Ale warto zapamiętać sobie,
    że my,
    nasza dusza,
    serce
    i intuicja
    wiedzą lepiej niż pani.... "
    i jeśli pozwolisz będę go cytowała i głosiła wszem i wobec.
    Chyba się lekko rozpisała.
    Pozdrawiam cieplutko Ciebie i rodzinkę, a w szczególności moją ulubienicę - brązowe piękne oczy :) Kasia N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia bardzo Ci dziękuję! za czas jaki poświęcasz na komentarze :) za Twoje słowa wszystkie. za komplementy ;) i bardzo mocno ściskam i pozdrawiam :))

      Usuń
  5. Jak widać każdy z nas ma swoją historię. Ja również przez wiele lat od osoby, zadawałoby się najbliższej słyszałam, że nic nie jestem warta i miałam tak jak Ty - za każdym razem gdy padały te słowa we mnie dojrzewała siła i przekonanie, że udowodnię, iż jest inaczej. Nie uwierzyłam, nie pozwoliłam się zniszczyć i wygrałam. Dzisiaj mogę już to powiedzieć - wygrałam!!! Fajny post. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu gratuluję zatem!! i pozdrawiam bardzo bardzo serdecznie :)

      Usuń
  6. ja mam paszczę o Tak, o tak szeroko otwartą, bo niby Ty, nijaka?, Ty, ta co jej się nie uda? Ale że Ty taka silna żeby odbić te wszystkie podłe słowa, to wiem.
    Iwona a wiesz że ja to niby tak po drugiej stronie, bo Marlenka ładnie śpiewa, Marlenka tak ładnie recytuje, Marlenka to jakieś zdolności aktorskie przejawia. A ja tą swą powierzchownością długo owładnięta byłam, tymi piegami co to się chłopakom i mi, przede wszystkim mi nie podobały, zazdrościłam moi kuzynkom że one takie urodne dziewoje, że takie piękne jak motyle. I właśnie niedawno jeden z tych motyli co to i włosy i nawet cerę idealna miała powiedział '' wiesz bo Ty to taka jesteś, że jak wchodziłaś do pomieszczenia to nie było osoby co by na Tobie się nie skupiła, takie światło masz''. To zdanie jest tak cenne dla mnie, bo ludzie właśnie słowami na dno Nas rzucają i na chmurę posadzić też mogą. A jeszcze szukam takiej siły do wiary w siebie jaką ty masz, oby się objawiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marlena a ja nawet nie pomyślałam o tym, że przecież na odwrót za mocne słowa to też niedobrze.... ale wiesz ja bardzo Ci gratuluję :) tego światła :) bo ja mimo czarnej dyni na zdjęciu dawno je w Tobie widzę. I nawet ostatnio mówiłam przyjaciółce, że taka fajna Marlena u mnie komentuje, a ona na to: wiem która! :)) a ja... ja kiedyś byłam może nieco inna.. ale to nie chodziło o mnie.. to chodziło o osobę, która być może nadal tak uważa.. która wpędzić chciała mnie w poczucie beznadziejności... ale to zbyt długa i tu niepotrzebna historia ;)) buziaki Marleno Halloweenowa :))

      Usuń
    2. i co ja mam teraz napisać, wiedząc że gdzieś pośród tylu zamienionych z super osobami zdań, jedno dotyczyło mnie, to swoisty zaszczyt. Ciekawe czy zdajesz sobie sprawę, czy wiesz jak to jest czekać na post, i zaglądać '' o dziś jeszcze nie dodała, oby zdrowi wszyscy byli, a może gdzieś wyjechali?'' potem czytać go raz, dwa razy, żeby sens nie uciekł, i pisać bo nie ma posta który do pisania nie popycha, krok kolejny czekasz na odpowiedź to już nie jest komentarz to rozmowa dwóch kobiet, i wiesz że ta druga strona Cię szanuję, bo pisze, widać że jej się chce nawet długie zdania formułować. czy ty wiesz że tak to właśnie z Tobą jest ?

      Usuń
  7. Nie wierzę, Iwonko, skoro jesteś taką Mamą i masz taką wiarę we własne dzieci, musiał więc i w Ciebie ktoś mocno wierzyć i kochać, bo najwięcej siły bierze się z tego spojrzenia ;) i chyba lepiej nie mieć tak wysoko podniesionej poprzeczki, łatwiej cieszyć się z tego, co się osiągnęło, choć dla każdego sukces oznacza co innego - dla mnie to szczęśliwy rodzinny dom ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, że dla każdego sukces jest czymś innym. niektórym ciężko zrozumieć, że szczęśliwy dom to sukces. że sukces to nie pieniądze i stanowisko. choć dla niektórych przecież tak. i dobrze. niech każdy mierzy sukces po swojemu. tak jest najzdrowiej :) A kochało mnie kilka osób od zawsze. tak :) i to też moja wielka siła była :)

      Usuń
  8. Ostatnio brak mi słów, dlatego napiszę jedynie.... amen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy nie wiem jak to rozumieć, ale tak czy inaczej dziękuję :) za amen :)

      Usuń
    2. jednoznacznie , podpisuję się pod tym, co napisałaś
      trudno mi ostatnio czytelnie wyjawić myśli

      Usuń
  9. Mnie to nawet jedna babcia bo dwie miałam jak kazdy - ochrzcić w szpitalu nie chciała, jak się urodziłam 7-miesięcznym wcześniakiem - z wadą wrodzona serca, zapaleniem płuc i zwężeniem tętnicy płucnej ważąc 2200 g - powiedziała, że z niej i tak nic nie bezie... czytaj: umrze...
    nie umarłam choć wątła i chorowita byłam lata całe. Z nauka tez mi nie szło więc zbierałam po łbie nie raz żem tępak i bałwan i ze nic ze mnie nie będzie... a dzieci tez nie urodzę, jak jedna pani doktor oznajmiła bo z Tą WADĄ SERCA - to cud ze żyję... no a ja słuchała ego słuchałam i robiłam swoje - naumiałam się wielu rzeczy, dzieci zdrowe w liczbie trzech sztuk powiłam siłami natury, żyję już bez mała dekad pięć i nikt mi nie wmówi, że nie można i nie da rady - kochana tak trzymać - nie dać się nikomu ale to nikomu poniżyć i zahukać :)) a wiesz, że moi rodzice tez mieszkali w Phila - latek ładnych parę na Richmond str :)) kochana całuje , piękne fotki - mam sentyment do tego miasta, moja chrzestna matka tam na stałe mieszka :)), może kiedyś i ja tam wpadnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poszło z konta mojej Łucji ale to ja - ula :))

      Usuń
    2. Ula na pierwszym zdjęciu zgadnij jaka jest ulica??? RICHMOND Street :):):) To serce polskiej dzielnicy :) znaczy dokłądnie skrzyżowanie Richmond Str i Allegeny Ave :) A ja tam bywam, zakupy robię, moi teściowie tam mieszkają.. może nawet na ulicy minęłam raz czy dwa Twoją chrzestną :)

      Usuń
    3. osz kurcze !! , mamci pokażę :) ucieszy się pewnie, no może być że się minęłaś z ciotką mą nie raz :)) wszak świat mały jest
      a jak jak co roku składam papiery na loterię wizową, próbować trzeba ;))♥

      Usuń
    4. to powodzenia!!!! ja jestem przykładem, że loterię się czasem wygrywa :)) zieloną kartę wylosowałam własne w loterii wizowej :)

      Usuń
    5. no proszę, to tym bardziej się pospieszę ;))
      buź!!

      Usuń
  10. Iwonko, dziękuję Ci za ten tekst. Muszę go chyba sobie wydrukować i czytać na dzień dobry. I rozdać paru osobom.
    Tak bardzo chciałabym, żeby moje dzieci potrafiły w siebie wierzyć. Żeby weszły w życie pewniejszym niż ja krokiem. Nie dały sobą pomiatać i żeby potrafiły bronic swojego zdania.
    Twoje zdjęcia urzekają....a wizyta w Stanach to moje (niespełnione JESZCZE wielkie) marzenie......
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, to zrób wszystko by dzieci w siebie wierzyły. to nie takie trudne chyba :) ja mam nadzieję, że mi się to uda kiedyś osiągnąć. próbuję jak mogę. dodawać im wiary. nie mówić: nie idź na tą zjeżdżalnię bo za wysoka dla ciebie, spadniesz pewnie. Za to mówię: może ci się udać, wysoko jest, musisz uważać, ale próbuj! a ja będę stać na dole i pilnować żebyś nie wypadła z niej na końcu...
      I wierzyć, że są w stanie wszystko. a dziecko w oczach rodzica jak widzi wiarę, to chciał nie chciał i samo zaczyna w siebie wierzyć :) powodzenia! :))

      Usuń
  11. Piekna ta twoja Philadelphia. A czy ty, moja droga, pisalas juz, skad ty sie tam wzielas? Tak patrze na te zdjecia i zastanawiam sie, jak to jest wlasciwie, zyc tak daleko od Polski. Z polska rodzina, w obcym kraju. Wiem, wiem... jak wariatka pisze, bo ja tez za granica. Ale Ameryka to juz dla mnie kaliber inny.

    Prawde napisalas i ciesze sie, ze sile mialas, zeby wierzyc sobie tylko. Bo tyle dzieci, ktorym sie wmawia, a one wierza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wiesz, że ja nie pisałam skąd ja się tu wzięłam ;)) dobry temat na post :)) A dlaczego Ameryka to inny kaliber?? taki sam chyba ;)) no może to że ciut bliżej do PL. A poza tym taki sam kaliber chyba jednak :)

      Usuń
  12. Podziwiam Cię, że mimo wszystko dałaś radę :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Iwono! Jak pięknie!! Moja babcia to nie uwierzyła mojemu tacie, że 3 córka się urodziła, bo taki szczęśliwy z butelką przyszedł... A ja uwierzyłam tacie, że mogę wiele i szczęśliwa będę... I żyłam ufając sobie i intuicji. Ostatnio jakoś ciężko było...Chyba zapomniałam...Dziękuję za przywołanie w sercu tematu, który przypomniał mi, komu mam ufać!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie dziwię się, że ktoś mógł nie wierzyć a wyszło odwrotnie:) złe intencje wracają do ich autora a za nic nie szkodzą nam, wręcz przeciwnie. Umacniają. Masz rację że wszystko wiemy o sobie tylko my. Chodź czasem to i siebie szukać długo... Ale warto! Iść tylko sobie znaną drogą :)
    Iwonko a pisałaś przedstawiając się, że próbujesz sił we własnym biznesie. Czy mogę wiedzieć, co pasjonuje Ciebie także oprócz pisania? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu pasjonuje mnie.. hahah praca księgowej w firmie męża na przykład ;))) i trochę tak ciut ciut praca w nieruchomościach, a teraz pracuję nad nowym projektem, już takim nie trochę tylko AŻ :) ale o tym innym razem :) Pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń
  15. ciekawa jestem, czy tylko słodycz spijacie sobie z dziobków, cz czasem ktoś, coś gorzkiego napisze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słodycz z dziubków oczywiście pasuje mi najbardziej :) ale nie ma tak lekko, zdarzają się komentarze negatywne (głównie na facebooku na moim fanpagu) ale na blogu też gdzieś coś kiedyś ktoś... nie kasuję nigdy, wszystko jest do wglądu. A nie pomyślałaś/łeś, że może tak fajnie piszę, że sama słodycz od ludzi płynie?? ;) pozdrawiam, jak każdego, słodko :)

      Usuń
  16. nie o to chodzi, że chcę Ci coś ująć. Pewnie piszesz to co chętnie jest czytane. Romanse są najpoczytniejszą formą. Zastanawiam się tylko o co tu chodzi (?) Opisujesz zwyczajne dni. Zawsze towarzyszy Ci aparat. Żyjesz jeszcze Waszym życiem, czy już tylko na pokaz?
    Wybacz, próbuję zrozumieć;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to pytanie to już sama musisz sobie odpowiedzieć. Bo co z tego, że ja CI powiem że żyję swoim, że zdjęcia z poprzedniego postu i tego tutaj a może nawet i jezscze poprzedniego zrobiłam w jeden weekend. I że aparat absolutnie nie towarzyszy mi na co dzień aczkolwiek towarzyszy często, bo kocham robić zdjęcia. I wielu z nas je robi, tylko nie publikuje... i co z tego, że ja ci powiem że opisuję tu, to jak żyję a nie żyję, żeby to opisać.. i że w moim życiu od zawsze działo się bardzo dużo, ogromnie dużo...i co z tego, że ja to napiszę tu. Jak Ty i tak uwierzysz w co zechcesz i to jest Twoje święte prawo! Masz przeczucie co do mnie ... to jest naturalne. Bo jak się ktoś "na publikę" wystawia to liczyć musi się z tym, że jedni mu uwierzą, a inni nie. Że jego szczerość będzie dostrzeżona albo poddana w wątpliwość. Tak to już jest. I ja to rozumiem doskonale. Na pytanie każde odpowiem, tylko nie wiem czy jest sens...

      Usuń
    2. Przepraszam, to nie miał być atak. Lubię Twoje wpisy( nie wszystkie, bo nie wszystkie czytałam). Nie musisz odpowiadać głośno na wszystkie pytania. Bywają pytania retoryczne.Twojej szczerości bynajmniej nie stawiam pod znakiem zapytania. Ja tylko głośno pytam, czy taka forma publikacji swojego życia jest dobra? OK padło na Ciebie, bo jesteś poczytna. Piszesz=myślisz uwierz, że lubię, ale czytuję to i owo i boję się, że wiele (Twoje również) bywa niestety wózkiem dla rozdwojonych jaźni.
      pozdrawiam

      Usuń
    3. NIe masz za co przepraszać bo nic chamskiego czy przykrego tutaj nie padło z Twojej strony. Nie rozumiem wózka dla rozdwojonych jaźni. Piszę o tym co się wokół mnie dzieje, o czym sobie przypomnę, co moją głowę zaprząta. Oczywiste jest to, że nie opiszę choroby nękającej jednego z członków mojej najbliższej rodziny, bo nie godzę się na takie wyznania. Uwagę skupiam na pozytywnych rzeczach nie tylko na blogu, ale w życiu też. Taka jestem. Dziękuję za Twoje komentarze. I pozdrawiam również.

      Usuń
  17. a ja też ta z drugiej strony medalu...Bo Ala jest grzeczna, odpowiedzialna i ma piątki w szkole...panią Alicją w białym fartuchu będzie albo co najmniej prezesem dużej korporacji:) a gdy Ala zaczyna być sobą i idzie swoją drogą, wielkie zdziwienie. no jak to? chyba noga jej się powinęła, może żle wybrała? ostatnio nawet usłyszałam, że komuś mnie bardzo szkoda..bo przecież zawód mam dobry a na obczyźnie z dzieckiem w domu "siedzę" ...ja wielu rzeczy już spróbowałam , ąż odkryłam Twoją dzsiejszą prawdę Iwonko...wierzyć trzeba sobie, myśleć o sobie, być sobą...wtedy i nam i innym lepiej:) Buziaczki ! i pewnie, że tak fajnie piszesz, że z dzióbka Ci spijam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) dziękuję za wsparcie ;) wiesz z tym dzieckiem w domu to tak dziwnie jest.. że ludziom szkoda takich kobiet ;) a to przecież tak ogromy luksus i szczęście tak móc :) ale niech sobie myślą co chcą! ważne że Ty idziesz w stronę swojego serca :) najwazniejsze :)

      Usuń
  18. Dobrze, że nie uwierzyłaś! Bo dziś by takiej Iwony nie było! :) I ja bym pospacerowała takimi ulicami śpiewając pod nosem http://www.youtube.com/watch?v=4z2DtNW79sQ ;)
    pozdrawiam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja o tym utworze zupełnie zapomniałam :) dziękuję!

      Usuń
  19. niestety, słowa zwątpienia, pogardy i to od najbliższych, bolą nawet po 20 latach. I choć studia skończyłam, spełniam się w pracy i jako mama, nadal jak drzazga tkwią i bolą, i sens odbierają...I zawsze o nich pamiętam i ciężko mi siebie do serca utulić, zwłaszcza, że Mama już odeszła. A tylko ona zaakceptować w pełni umiała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przykro mi :( wiem, że bolą... ale jakoś trzeba z tym żyć. patrzeć jak najdalej i jak najrzadziej odwracać się w tył...

      Usuń
  20. Piekny i jakze prawdziwy tekst:) Dziekuje:) Dzis wlasnie takie slowa byly mi potrzebne.
    A Philadelphia jest na pewno piekna:) Troszke europejska:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może ja takim europejskim okiem ją fotografowałam ;) bo raczej mało europejska jest ;)

      Usuń
    2. Chodzilo mi raczej o stara czesc miasta;)

      Usuń
  21. "Zdolna ale leniwa" odbija mi się jak czkawka. No i gruba. A jak gruba to wiadomo że brzydka i głupia. Wsparcie może i miałam ale gorzkie słowa życzliwych inaczej pamiętam do dziś. I wiesz co, życzyłam im wtedy wszystkiego najgorszego i myślałam sobie że jeszcze im pokażę. Każdy ma swoje demony i nie ma ludzi krystalicznych. Pomyśl tylko Kochana że może i im (tym "życzliwym") leżało coś na wątrobie, może Ci czegoś zazdrościli, może byli najzwyczajniej w świecie zgorzkniali i zmęczeni życiem. Łatwo jest dostosować się do potrzeb i idealnego obrazu innych ale co dalej? Ty zmienisz się i dostosujesz do innych a oni porzucą Cię za chwilę jak nudną zabawkę.

    Warto wierzyć w siebie i walczyć. Walczyć o swoje życie.
    ściskam Cię mocno, jesteś moim okładem na rany XXX

    OdpowiedzUsuń
  22. cos jest takiego dziwnego,nie wytlumaczalnego ze jak troszke gorzej, na sercu ciezej i w glowie nie jasno to ja zawsze do Ciebie,Juli albo do Marysi trafiam:) dziekuje Ci za ten post,pelen nadzieji:)..bo jak nie jak tak:)buziaki wielkie.
    Martucha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to bardzo mi miło :) że wpadasz do mnie i pozdrawiam i trzymam kciuki żeby tych gorszych dni było jak najmniej! aczkolwiek do mnie zapraszam zawsze, nawet w pogodne dni :))

      Usuń
  23. Och byłam tam byłam i chciałabym jeszcze wrócić ;) zakochana jestem w Stanach :) moja siostra mieszka w Pottstown i czasami tak sobie myślę,żeby rzucić to wszystko i zacząć w USA wszystko od nowa.A tekst piękny jak zwykle zresztą i zdjęcia cudowne,pozdrawiam Klaudia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klaudia rzucić wszystko można, ale nie zawsze ma to sens... odpowiedzi każdy musi szukać w sobie i własnej intuicji.. pozdrawiam i dziękuję bardzo za miłe słowa :)

      Usuń
  24. Co tu dużo pisać, sam tytuł twojego bloga mówi wszystko ONA MA SIŁĘ!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. Fajny post. Taki na wzmocnienie. Motywujący. :)
    Gosia.

    OdpowiedzUsuń
  26. ... i znowu dodałas mi skrzydeł ....

    OdpowiedzUsuń
  27. a mnie wyprawiono w dorosłe życie z ogromnym bagażem niewiary w siebie i ciągle po iluś tam latach tego bagażu nie mogę się pozbyć...
    pozdrawiam serdecznie! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może nie nadszedł jeszcze czas.. może kiedyś Ci się uda! mnie udało się po trzydziestce.. w każdym momencie życia można je zmienić.. ja w to wierzę! rozumiejąc zmianę jak też spojrzenie na rzeczy, siebie, życie... Trzymam kciuki Drui!

      Usuń
  28. Jeszcze większej wiary w siebie życzę i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Jak wile razy brakuje mi wiary w siebie, jak wiele razy przejmuję się tym co powiedzą inni - zbyt wiele razy. Chyba jakieś mądre hasło muszę sobie na ścianie wyryć żeby mi przypominało, że to ja jestem panią swojego losu. Świetny post!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) To już! siadaj i ryj to hasło! nie ma na co czekać! skoro to ma być pierwszy krok to ściany nie szkoda nawet! :))

      Usuń
  30. Czytając Twój post przypomniałam mi się moja 8 klasa szkoły podstawowej, kiedy to przeniesiono nas do innej szkoły :( nie dlatego bo rodzice tak chcieli tylko wójt zamkną naszą małą wiejską szkołę, (czyt 31 dzieci w całej szkole od 0 do 8kl). I myślę se jak dobrze że przez tyle lat byłam w tej małej szkole i pokazano mi w czym jestem dobra, bo gdyby nie to nie daj Boże uwierzyła bym w to co słuchać musiałam od nowych nauczycieli jacy to my niedouczeni, i w ogóle najgorsi, że podstawówce poprzestać powinnam. Ale ja i moi pozostali koledzy ze starej szkoły było nas 6-cioro nie daliśmy się pokończyliśmy szkoły średnie, ba nawet studia a przecież nie powinnam. I ciesze się że utarłam tym ludziom nosa, i walczenia o swoje uczę i uczyć będę moją małą perełkę!! Bo nikt nie ma prawa wmawiać drugiemu człowiekowi jaki to on jest!
    Całujemy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiesz nawet jak mnie takie historie wkurzają! znaczy aż mi się włos jeży na głowie i ciele!! że tak można człowieka stłamsić już na wstępie.. dobrze, że wam się udało.. ale nawet jak jednej osobie się nie udało to i tak mnie zalewa krew!!!! nie cierpię tego starego podejścia w Polsce do dziecka, szkolnictwa.. mam nadzieję, że to się zmienia...

      Usuń
  31. dziękuje Ci..
    stara LittleKa

    OdpowiedzUsuń
  32. A ja wierzyłam we wszystko, patrząc wstecz byłam jak tresowana małpka, co kto uznał za dobre dla mnie to robiłam. Zdarzały się co prawda bunty ale jakoś za mało miałam wiary w siebie by w nich wytrwać na przekór wszystkiemu i tak robiłam by nie tracąc godności pod pewniejsze skrzydła się schronić. Bo to siły trzeba wielkiej, żeby wbrew innym, na przekór pod wiatr, ja nie mam siły. Nie mam..... Żyję pod dyktando, robię czego się ode mnie oczekuje, tylko gdy jestem sama wsłuchuję się w siebie i muszę przyznać że jestem rozczarowana sobą, nie ma we mnie pasji, nie ma radości, nie ma spokoju, tylko jakaś ukryta tęsknota za nie wiem czym i wyrzuty sumienia, że tak właśnie we mnie jest pusto, głucho, nijako...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana (nie wiem jak masz na imię) a nie zastanowiłaś się nad tym skąd te wyrzuty sumienia?? może stąd że czujesz sama że nie masz szacunku do samej siebie.. że nie lubisz siebie.. przez to właśnie, że sobą nie jesteś, tylko ciągle kogoś udajesz... to jest okrutnie trudne, od jutra zacząć żyć inaczej! ogromnie trudne to jest! ale proszę cię uwierz mi na słowo, że jest możliwe!!!! nie powiem skąd ale wiem!! bardzo gorąco polecam Ci książkę Susan Forward "Szantaż emocjonalny" Kosztuje około 34zł i jest ogromnym otworzeniem oczu na siebie samą... Jest czymś co warto przeczytać. Dużo tam o szacunku do samego siebie. Powodzenia! i mocno trzymam kciuki!

      Usuń
  33. Piekne zdjecia kochana, ciekawa retrospekcja. Inspirujesz tak bardzo pozytywnie- zarowno podejsciem do zycia jak i lapaniem codziennych chwil i radosci w nich zawartej:-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  34. Usciski i pozdrowienia ciepłe z pieknej,ciepłej jesiennej polski.Zapraszam Cie do odwiedzin na moim blogu-umiesciłąm dzisiaj serce-nie dodaj Ci zawsze otuchy i radosci

    OdpowiedzUsuń
  35. ma byc-........niech dodaje Ci -cos "pourywało" litery-przepraszam

    OdpowiedzUsuń
  36. Świetny post!! Tylko nie zrozumiałam Iwonko dlaczego odmawiasz wiary, z której rodzi się prawda? Ten fragment jakoś mi się tak niejasny wydał.
    Pozdrawiam ciepło
    Kaśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu odmawiam wiary ludziom, którzy mówią mi że nie jestem nic warta. Odmawiam tylko tej wiary :) pisząc o prawdzie która rodzi się z wiary... chodziło mi o negatywne opinie.. że z samych słów nie rodzi się prawda (ta negatywna) do tego potrzeba wiary... Kasiu ściskam :)

      Usuń
  37. Ja jeśli można w sprawie "spijania sobie z dziobków". Nie , że mnie coś uraziło, nie ,że źle czyjeś słowa odebrałam. Naprawdę w moim wpisie nie będzie personalnych przytyczek. Ot tak po prostu gdy przeczytałam te słowa przyszły mi do głowy pewne myśli. I jeśli Iwonko pozwolisz podzielę się nimi, tym bardziej ,że jestem stałą czytelniczką blogu, wpisów na Fb. Może parę słów dlaczego czytam Iwonki bloga nie po to żeby jej później kadzić, ale po to że pisze inaczej , ma swój styl , który mi osobiście bardzo odpowiada. Nie piszę i nie czytam tylko dla tego żeby się jej przypodobać robię to dlatego, że sprawia mi to przyjemność. Oczywiście jest jeszcze jeden powód dla mnie bardzo ważny, gdyż znalazłam bratnią duszę, która mi imponuje tym, że ma odwagę pisać o sobie , swojej rodzinie dzielić się swoimi radościami i pozytywnym myśleniem. I wiem na pewno że dopóki utrzyma swój styl pisania będę blog czytać. Podziwiam tego typu ludzi gdyż mając świadomość ile zgryźliwości, złośliwości i jadu potrafią ludzie wylać na innych ma odwagę robić to co robi. Nie jeden wpis czytałam na blogach za który ja się wstydziłam, że tak można wylać kubeł pomyj na kogoś kto ma odwagę pokazać siebie swoją rodzinę , dzieci dzielić się tym co uważa że ma godne podzielenia się.
    Ja mam nieco inną zasadę życiową jak mi coś nie odpowiada to nie wchodzę w to jedynie odzywam się gdy ktoś komuś dokłada bez litości.
    Różnie czytałam o profilu Iwonki i blogu - lans, upublicznianie siebie i rodziny, sposób na sławę - a moim skromnym zdaniem " co komu do domu jak chałupa nie jego ".
    Wiem jedno , że trzeba mieć wielką odwagę pisać o sobie, o tym co się myśli i to na forum , ja takiej odwagi nie mam bo odebrali mi ją ludzie którzy swoją wieczną krytyką mojej osoby, moich sukcesów zawodowych , mojej otwartości zabrali mi całą życiową odwagę bo u nas jest zasada sieć cicho i jeszcze jedna pokorne ciele dwie matki ssie. Tak mi powtarzano, wpajano i prawie udało się wpoić do końca.
    Mój wpis nie jest obroną Iwonki i kadzenia jej ten wpis napisałam tylko po to żeby jak ma się coś napisać to przed tym dobrze się zastanowić
    co się pisze. Są gusta i guściki zapewniam, że wolę czytać Iwonki pozytywne myśli , niż to" że Kowalski znęca się nad Kowalską, że mamy Kowalski wylewa na iksińskiego wiadro pomyj tylko dlatego, że jest inny. Wolę czytać Iwonki blog niż wiadomości w internecie o aferach, morderstwach, scysjach polityków oglądać telewizję, która przepełniona jest tym czym jest. Bo treści, zdjęcia zawarte na jej blogu
    potrafią nastawić człowieka pozytywnie, wycisnąć uśmiech na twarzy. Iwonko moja gorąca prośba pisz nadal dla wszystkich tych co chcą Cię czytać. Pozdrawiam, ściskam K. N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, ja nie wiem co ja mogę jeszcze Ci powiedzieć! nie mam słów. przekazuję ♥ i jeszcze :))

      Usuń
    2. Napisałam co myślałam , ot tak, a co mi chciałabyś powiedzieć to ja chyba już wiem ♥ :))

      Usuń
  38. Trzeba w siebie wierzyć! Trzeba , ale nie do końca , bo życie potrafi nam figle płatać. A potem to boli , bardzo boli. Zawsze jak o tym myślę, to przypomina mi się fraza: "Tyle wiemy o sobie , ile nas sprawdzono" i to jest chyba esencja naszej woli istnienia.
    Jak byłam w wieku nastu lat, to wydawało mi się , że nie ma barier i granic , których nie mogłabym przekroczyć. Żyłam jak wiatr - nic mnie nie mogło zatrzymać. Teraz śmieszy mnie moja własna pewność. Życie mnie dopadło i niejednokrotnie mocno poobijało. I dlatego nie wierzę już sobie bezgranicznie . Pozdrawiam - Agusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wierzę sobie :) ta wiara polega między innymi na tym, że będę widziała kiedy się zatrzymać .. ufam sobie najbardziej :) pozdrawiam Cię Agusiu :)

      Usuń
  39. Marta ja czasu mam mniej!! dosłownie nie nadążam! a wiem, że na blogu wygląda to inaczej.. bo ja w tego bloga uciekam wieczorami, nocami.. rano jak się zupa gotuje.. zawalam pranie, sprzątanie.. ale do bloga lgnę bo kocham .. i to daje mi siłę do działania :) Marta zima w PL już za pasem chyba :)) u nas jesień piękna, słoneczna, ciepła... do zimy daleko ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Wszystko pięknie, a znowu to Dziecię zawładnęło moim sercem ze zdjęć, jak zawsze♥
    We mnie bardzo wierzono, co poniektórzy, świetnie rokowałam, mimo mega nieszczęsliwego początku dzieciństwa, wylądowałam u dziadków, dzięki którym mogłam wiele, moglam odwrócić złą karmę, wyjść "na ludzi" i udało się :) Jestem świetnie wychowana, świetnie wykształcona etc. tylko kiedy pomyślałam, że mogę wiele, to zdiagnozowano mi ciężką nieuleczalną chorobę, która zweryfikowała moje plany i jak to mówią "chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach". Ale bez wzgledu na to czy jestem wierząca czy nie to nauczylam się jednego, że to co u zarania wydaje się być katastrofą, z czasem okazuje się tym co wyszło nam na dobre, bo jest mi teraz dobrze, zmieniłam priorytety, przewartościowałam swoje życie i kurczę chyba ogarniam, nie gonię w piętkę i chyba jestem szczęśliwa:)
    Trochę się rozpisałam, nie do końca na temat ;), ale nigdy nie ma że tak ma być, po prostu życie :)
    xoox i skuzi za tyle tekstu ale musiałam♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie skuzi!! kocham takie komentarze :)) Wiesz.. bo jak coś negatywnego zdarza się w życiu.. to człowiek myśli, że to koniec świata, a czasem( choć ciężko to pojąć) to stać może się świata początkiem. Cieszę się zatem że ogarniasz! i że wykorzystałaś chorobę a nie tylko ona ciebie! Uściski :)

      Usuń
  41. Gdy po kolei tracisz wszystkich swoich bliskich , gdy widzisz jak cierpią i nie możesz im pomóc , gdy wszyscy co cię wspierali odwrócili się od ciebie plecami , gdy tracisz pracę i nie masz za co żyć i gdy ktoś ci powie, że może jeszcze pożyjesz 2-3 miesiące to ta wiara w siebie jest jak bańka mydlana ... a jednak wierzę choć nie do końca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :(( nic tylko na głowie stanąć i na przekór wszystkiemu starać się! na złość światu, chorobie, ludziom.... choć wiem że to nie tyle nieproste ale mało może możliwe.. ale jak choćby dajesz jeden procent szans (jeden jedyniutki) na to, że będzie lepiej, że będzie dobrze.. to przecież znaczy, że to możliwe... na 99 przypadków jednemu się uda. i dlaczego myśleć od razu, że to nie mi? Życzę Ci dużo siły!! i cierpliwości i wiary ale przede wszystkim zdrowia.... uściski ogromne.

      Usuń
  42. Ojej, tak myślę,czy mnie ktoś w życiu skrzydła podcinał? :/
    Chyba nie,ale też nikt nie pomagał tych skrzydeł rozwinąć...

    Iwona, tyle jesteśmy warci, ile sami o sobie myślimy.
    Dałaś sobie szansę i jesteś tu i teraz, doskonałą kobietą, matką,żoną, blogerką ...
    Doskonałym człowiekiem.

    Bo człowiek to istota z natury doskonała, trzeba tylko w to samemu uwierzyć.

    Pozdrawiam serdecznie.
    Marzena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzena, do doskonałości mi brakuje że hoho... jestem czepialska (powie maż) irytuję się łatwo (powiedzą dzieci) lekkomyślna (powie tata pewnie) narwana i bez przemyślenia wszystko ciągle (przyjaciółka powie) i ja jezcze dodam że zdarza mi się włosów nie umyć czasem ;))

      Usuń
  43. a Każdy ból w gruncie rzeczy - uszlachetnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w gruncie rzeczy tak, ale nie w momencie gdy się cierpi...wtedy to tylko boli. ale z czasem można dostrzec pozytywne cechy bólu - choć brzmi to jak jakaś drwina to tak jest. przykładem jest dziewczyna z komentarza powyżej LivingwithPEPE

      Usuń
  44. Święta prawda.. jak to mądrze napisałaś. Ja na szczęście mam w sobie taką siłę, która pozwala mi "przenosić góry". Nie słucham co inni o mnie sądzą. Ja wiem na ile mnie stać i ile potrafię. I to jest najważniejsze. pozdrowienia Marysia :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Wiesz co Iwona :-), lubię kiedy Twoje teksty trafiają w mój nastrój, sytuację, bywają podpowiedzią , dzisiaj tak jest, zwątpiłam, zaczęłam się wahać, przestraszyłam się odpowiedzialności za to nad czym od kilku miesięcy zawodowo pracuje. Kiedyś byłam bardziej twarda, chyba zmieniło to we mnie urodzenie dziecka, paradoksalnie :-) Kiedyś myślałam sobie robię to żeby dać komuś małemu szansę na lepsze życie, dziś zastanawiam się czy mam prawo decydować o tym co jest lepsze .... Źle się z tymi myślami czuję i idę zaraz się odgadać.
    Masz rację , pewność siebie nawet nieźle zbudowana, czasem podupada , dlatego trzeba intensywnie siebie w tym trenować, wspierać się bliskimi i bez względu na to co mówią inni wierzyć.
    Mój przyjaciel mówił:
    Pamiętaj Iwona, nigdy nie rezygnuj z siebie, bo jeśli Ty to zrobisz to inni też tak postąpią.
    Musze wyjść na słońce :-)
    Pa, pa Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak!! jak Ty wierzysz w siebie to jakoś tak czarodziejsko inni zaczynają.. coś w tym jest. Iwona trzymam kciuki za "twardość" :))

      Usuń
  46. Czytałam ten post wczoraj 3 razy i dziś jeszcze 2.
    idealnie wpisał sie w moją zywiową chwilę.
    Dodajesz siły, wiesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia bardzo Ci dziękuję ale wierzę, że sama sobie tę siłę dajesz! :) uściski!

      Usuń
  47. Ja chyba jestem za mała bo nie rozumiem tego co Pani napisała. Obserwuję Pani bloga bo lubię blogi, a te, gdzie są dziewczynki w wieku podobnym do mnie, lubię szczególnie. A u Pani są aż trzy :))) Ale też wchodzę tu żeby się napatrzeć na Amerykę. Mój tata marzy o podróży do Stanów i zaraził mnie tym marzeniem. Wiem, że kiedyś się spełni. A na razie musi mi wystarczyć Pani blog. Pozdrawiam Panią, męży i dziewczynki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło Cię tu u mnie gościć!! pozdrawiamy całą rodziną ciebie i Twoją rodzinę! :))

      Usuń
  48. Dokładnie przeczytałam wszystkie komentarze pod wielce budującym nasze ego postem i wiecie co , moje drogie piszecie bzdury!
    Tylko dziewczyna z lasu może powiedzieć czym jest wiara .Reszta jest bełkotem . Wybaczcie mi , że piszę tak ostro ,ale parę dni temu odeszła moja siostra i to ona miała siłę, miała wiarę...a żyła tylko 16 lat. Zabrała ją ostra białaczka szpikowa. I wybacz droga Iwono ,ale rady że trzeba wierzyć do końca możesz dawać sobie podobnym. Przykro mi to pisać , bo lubiłam czytać Twój blog. Dziś musiałam się odezwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co jakbym powiedziala Ci ze 12 lat temu tez walczylam z bialaczka? I ze ta wiara dala mi zycie? Wtedy zakwalikowalabys mnie do druzyny dziewczyny z lasu czy do druzyny Iwono podobnych? Przykre jest to ze odmawiasz ludziom wiedzy zwciowej, wypowiadania sie pozytywnego tylko z powodu takiego, ze w zyciu im sie udaje (na twoje oko) Przykro mi bardzo z powodu siostry....

      Usuń
    2. I tu zadam pytanie to po co czytasz te bzdury ? I jak nie znając nas możesz oceniać, nie wiesz co każda z nas mogła przeżyć, albo przeżywa w swoim życiu. Nikt na siłę nie musi z porad czy też rad Iwonki korzystać, gdyż każda ludzka istota ma swój rozum.
      Zapewne każda z nas współczuje Ci z powodu utraty siostry, każda z nas zapewne kogoś bliskiego straciła, ale to nie upoważnia Cię do oceniania nas i Iwonki. Rozumiem żal i rozgoryczenie do tego jak los Ciebie i Twoją rodzinę doświadczył, ale uważam że całej swojej goryczy nie musisz na nas wszystkich tu piszących wylewać z poważaniem K.N.

      Usuń
  49. Chcialam skomentowac, a maz powiedzial "chodz" po polsku, a jemu to sie rzadko zdarza, posciskal i powiedzial (juz normalnie) idz poczytac gazete i obejrzyj sobie zdjecie na stronie numer 3, od razu pomyslalam, ze moje opublikowali albo ja jestem, a tu widoczek. Nie wiem czemu to mialo sluzyc ;P Docenianym byc to ciezki kawalek chleba, ja nie musialam walczyc, chociaz lenistwa powinni mnie oduczyc. A i napisze oficjalnie skonczylam kocyk, ktory zostal zapoczatkowany Twoim kominem (o ile jeszcze pamietasz). Dumna jestem, bo nawet wyszedl jako tako;) No dobra bardziej tako :) Eh to Twoje miasto, nie wiem czy mi sie podoba, te kable mnie serio przerazaja !!!
    Pozdrawiam Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no te kable są okropne! szpecą! ale ja już tego nie widzę ;) ale jak goście do nas przylatują to rzuca się to w oczy! no cóż ... ale za to mamy słońce przez 90% roku :)))

      Usuń
  50. Iwonko,

    bardzo mądry i dojrzały wpis. Ja też nie miałam lekko, nie wszyscy rozumieli moje marzenia i nie wszyscy w nie wierzyli. Najbardziej boli niewiara tych osób, które są nam najbliższe. Obcymi opiniami nigdy się nie przejmowałam. Jednak tak sobie myślę, że absolutnie nie należy pielęgnować w sobie tych nieprzyjemnych wspomnień, może należy raczej współczuć osobom które wydawały na nasz temat tak krzywdzące osądy bo tak naprawdę to one świadczą o nich a nie o nas.
    Nie myślmy o sobie jak o słabych i zranionych istotach, szkoda czasu i energii na przejmowanie się opiniami na nasz temat innych ludzi. Każdy z nas ma wybór, każdy może dokonywać rzeczy niesamowitych, jednak musimy mieć niczym niezachwianą wiarę w siebie. Wtedy będziemy emanować taką siłą i pewnością siebie iż nikt nie ośmieli się już twierdzić, że nie damy rady.
    Iwonka jest na to świetnym przykładem, jest przecież osobą, która inspiruje wiele z nas. Mnie samej czasami w tych gorszych chwilach zdarza się zaglądać na jej blog w poszukiwaniu siły. Skoro Iwonce udało się zapomnieć o tych wszystkich złych opiniach na swój temat i paradoksalnie czerpać z nich siłę to znaczy że każdy z nas może tak właśnie zrobić. To tylko zależy od nas czy będziemy pielęgnować w sobie te złe wspomnienia czy wolimy śmiało i z ufnością patrzeć przed siebie.
    Iwonko Pozdrawiam Cię Serdecznie
    Zapraszam Cię też do mnie na shebis.wordpress.com , właśnie zaczęłam pewnego rodzaju swój własny,, projekt szczęście''. Postanowiłam zacząć żyć swoim wymarzonym życiem i stać się najszczęśliwszą osobą jak znam. To już mój trzeci dzień:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja Cię bardzo serdecznie pozdrawiam! na blogu byłam przed chwilą! zerknęłam tylko. ale wrócę w wolnej chwili :) Bardzo dziękuję Ci za miłe słowa. I bardzo dziękuję za ten obszerny komentarz :) co do tracenia energii na byle co... na negowanie wszystkiego, zarzucanie innym.. zgadzam się w 100%. Lepiej przelać tę energię w coś pozytywnego!

      Usuń
  51. Z samych słów nic się nie rodzi. Same słowa są bez znaczenia np jeśli im zaprzeczą gesty, czy zdarzenia, sytuacje i zaistnienie. Prawda. Pięknie rozpisana na strunach z liter ta prosta niby zwykła opowieść o kobiecie, która musiała mieć w sobie dużo siły, żeby tym słowom stawić czoła i nie przeglądać się w nich jak w lustrze. No ja zawsze czułam pod spodem, że Ty zbuntowana jesteś i na zdrowie. I jeszcze o tym umęczeniu bym dodała ogień do pieca. O tym kamienowaniu odmienności i o tej przepastnej nietolerancji na wszystko (na wszelki wypadek).
    Ale to jest inna historia. Lubię jak przychodzi jesień, bo czas wtedy zwalnia do słowa. A swoją drogą, to zabawne, bo zrobiłaś tu tym wpisem coś, czemu w pewnym sensie przeczy jego treść. Utkała ze słów właśnie szczerą jak złoto PRAWDĘ. Brawo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maryś Ty tak zawsze przepięknie: utkała, oplotła, struny duszy i liter i serca.. takich zawsze słów używasz typowych dla samej siebie. Uwielbiam jak tu słówko zostawisz .. bo zawsze w tym ogrom tych wyjątkowych słów. Takich jak "utkała" :) I bardzo Ci dziękuję. Że jesteś :)

      Usuń
  52. Z całego serca współczuję tym, którzy próbowali oberwać skrzydełka takiemu Motylowi jak Ty. Zwiewnemu, pięknemu i wrażliwemu, a z sercem i duszą większymi od siebie:) I takie cuda się zdarzają... Ja słyszałam..mądra ta nasza B, zdolna..ale taka myszka. Ile wtedy bym dała, żeby usłyszeć, że jestem ładna. Teraz mnie to rozśmiesza, ale dobrze pamiętam, jak długo to we mnie tkwiło, dlatego mojej Córce mówię, że jest śliczna i wartościowa, i poradzi sobie świetnie, bo jest mądra i wie, co naprawdę jest ważne. A mój Syn, choć nie ma męskiego wzoru, bo to ja byłam i mamą i tatą, wie, że to rodzina daje siłę, kochana osoba obok. Upadniemy ale podniesiemy się, bo mamy dla kogo, mamy z kim. A świat niesiony we dwoje jest do udźwignięcia.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za przemyślenia. Gdy czytam Twoje słowa, myślę, że i ja mam siłę:)..czasami. Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu a gdy ja czytam Twoje, też czuję, że mam siłę :)) Dziękuję i pozdrawiam! :)

      Usuń
  53. Przeczytałam tytuł i od razu stwierdziłam.. to nie dla mnie. Przeczytałam tekst... ja taka twarda nie jestem.
    Żyję sobie a życie w cztery litery ostro mnie kopie a wiara w siebie... ma swoje lepsze chwile..czasami...no taka raczej mikroskopijna.
    Ja w siebie nie wierzę, nigdy nie wierzyłam.. to inni robili to za mnie. Wiara ojca w córkę doprowadziła do tego, że ta skończyłam studia. Nauczyciela w uczennicę...i zaczęłam pisać, pracować, rozwijać jakiś tam talent. Wiara męża w żonę - nie zakopałam się w rutynę. Przyjaciółki w przyjaciółkę - nawet spontaniczność się pojawiła. Wiara dziecka (Zuzy) w matkę codziennie daje mi siły by wstać z łóżka i z uśmiechem iść przez dzień.
    Zdjęcia jak zawsze rewelacja
    Ściskam ciepło. Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza otaczasz się cudownymi ludźmi. Masz rodzinę wspierającą... może kiedyś wszystko zadziała naraz i w siebie uwierzysz :) a może wcale nie musisz?.... może jest Ci tak dobrze jak jest. Przecież każdy ma prawo żyć po swojemu. Uściski ogromne Iza!

      Usuń
    2. Tak wiem, mam cudownych ludzi dookoła siebie a czy jest mi dobrze z tą niewiarą w siebie? no raczej nie. Pocieszające jest jednak to, że wiara innych we mnie, ma ogromną siłę. Podnosi mnie po upadku do pionu i nie pozwala pogrążać się w jakiejś pustej rozpaczy.

      :)))

      Usuń
  54. Rozmyślałam o tym co piszesz całkiem niedawno .Niestety są tacy , którzy uwierzyli tym "lepiej wiedzącym" i naprawdę źle skończyli. A może to jeszcze nie koniec? Może mają jeszcze jakąś szansę? Może ktoś powinien im to powiedzieć? Muszę poprosić o wpisanie na listę odwiedzających. Tak zrobię .A kiedyś może napiszę posta o koledze z klasy, któremu wszyscy wróżyli ,że źle skończy i wykrakali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to się chyba nazywa "wpędzanie w rolę" dzieci, uczniów, przyjaciół, współmałżonków... takie krakanie, gadanie i narzucanie masek może odnieść sukces niestety.... mam nadzieję jednak, że tak źle nie jest! że uczymy się własnej wartości, wierzymy w siebie bardziej niż kiedyś... że wszystko idzie w dobrym kierunku. choć pomalutku...

      Usuń
  55. Nie wierze, ze slowa, ksiazki, wydarzenia przychodza do nas przypadkowo - raczej wierze, ze przychodza one do nas dokladnie wtedy, kiedy ich najbardziej potrzebujemy. Twoj post przyszedl do mnie akurat, kiedy go bardzo potrzebowalam, i za to Ci ogromnie dziekuje! Dziekuje za sile i wiare w nas samych, do ktorej nas namawiasz, i o ktorej nam przypominasz. Czyta sie Ciebie wspaniale.
    Nasunelo mi sie na mysl podczas czytania Twojego postu jak smutne jest to, jak wielu Polakow na emigracji podkpuje pod soba dolki, jeden pod drugim. Jak smutne to jest gdy jeden drugiego zamiast wspierac, rozumiec, pomagac, bosmy rodacy, to na przekor, wytyka, zbija z tropu, tworzy spory, probuje popsoc czyjesz marzenia, wysilek (najprawdopodbniej z wlasnych kompleksow, mozemy wywnioskowac). Niestety doswiadczylam to sama i widzialam nie raz, jak rozgrywa sie to u innych. Nie mowie, ze kazdy Polak jest taki wobec drugiego, tu na emigracji, wrecz przeciwnie! Ale niestety istnieja tacy, i to jest wlasnie bardzo przykre. No ale jak piszesz, negatwnej energii trzeba do siebie nie dopuszczac i w nia nie wierzyc :)
    Pozdrawiam z Kanady, i dziekuje ze jestes i ze piszesz :)
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za przemiłe słowa :) i bardzo mi miło Cię u mnie gościć :)

      Usuń
  56. Witaj, Iwonko! Lubię powtarzać, że "każdy medal ma dwie strony" i tak jest też z tą wiarą i niewiarą. Im więcej mamy wiary w sobie, tym mniej wierzymy tym, którzy nam "zaprzeczają". Ta wiara , to nasza siła i ona rośnie wraz z pokonywaniem trudności, które pojawiają się na naszej drodze pod postacią przeciwnych nam ludzi. Tak naprawdę to oni są nam potrzebni, my się po tych ich złośliwościach wspinamy i dzięki temu rośniemy. I tak to, co miało nam zaszkodzić - służy nam. Taką mamy zdolność przemieniania przeciwności w umiejętności. Moja mama mówiła "spuścisz toto na łeb - spadnie na cztery łapy". Nie wiem co prawda czemu chciała mnie na ten "łeb"
    spuścić, ale określenie trafne. Ty dostałaś siłę od bliskich, ja jakoś na przekór nim. Myślę, że każdy jest inny dlatego dostaje od życia to, co jemu jest potrzebne. To, jak to wykorzystamy, zależy już od nas. Nie każdemu się udaje. Pozdrawiam serdecznie. Wiesława.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo każdy medal ma dwie strony. i każdy człowiek jest inny. i jeden wykorzysta najmniejszy detal życia a inny nie. i jednym się uda a innym nie. jedni podupadną słysząc mocne słowa a inni nie. każdemu jednak należy się poczucie własnej wartości. i warto nad nim pracować... choć łatwe to to nie jest.

      Usuń
  57. Odkąd ten post się pojawił zastanawiałam się, czy zostawić komentarz. Bo wiesz jak Ty coś napiszesz to we mnie taka lawina myśli naraz się obrywa, że ten komentarz znów nie wiadomo jak długi będzie. Ale nie wytrzymałam i dziś słów kilka jednak zostawić chciałam. Ja chyba należę do tych osób co po dwóch stronach medalu były. Tych, którzy mieli poczucie własnej wartości, świadomość, że są ludzie którzy w Ciebie wierzą, tych, którym się udaje, odnoszą sukcesy. Ale potem też do tych, którym wiara odeszła, bo słyszeli słowa, które raniły, bo natknęli się na ludzi, którzy zdeptać chcieli, ot tak nie wiadomo czemu...dla zabawy może. Tych, do których przyszły ciężki chwile, porażki, rozczarowanie, bo jak to tak i zaczęło runąć efektem domina. I po jednej i po drugiej stronie chyba nie łatwo było, bo nawet ta pierwsza strona wydawałoby się, że idealna spowodowała, że gdy medal odwrócił swą stronę chyba bardziej bolało, bo przyszło też rozczarowanie samym sobą, obawa o zawiedzenie kogoś i ciągły strach. A dziś, dziś wiem, że każda z tych stron była moim bezcennym doświadczeniem, wiem, że jestem coś warta, a inni mówią, bo mówią, ale to nie oni zbudują mój świat. Ja sama buduję moje życie, wiem też, że mogę upaść i upadam, ale wstaję i marzę wciąż o tym, aby zawsze mieć tą siłę, aby nawet gdy upadnę wstać. I teraz też nie mam tak, że wierzę w siebie bezgranicznie, ubóstwiam nad życie:p no wątpię i czasem nie znoszę siebie, ale ja buduję wciąż i wiem, że czasu trochę jeszcze trzeba. A wiesz ten Twój fragment:
    "Ale warto zapamiętać sobie,
    że my,
    nasza dusza,
    serce
    i intuicja
    wiedzą lepiej niż pani Bożenka, z kiosku, szkoły czy komentarza. My wiemy więcej o sobie niż nasi partnerzy, rodzicie, dzieci, sąsiedzi."
    to bardzo mi bliski, bo czasem towarzyszy mi właśnie ta myśl, że to ja przecież, ja wiem o sobie najwięcej.
    Aaaa i Twój blog oczywiście jest też jednym z tych napędów, które dają mi siłę, budować swoje jutro, swoją drogę w życiu obierać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy, ja też nie ubóstwiam siebie nad życie, i też nie wierzę w siebie bezgranicznie, i też waham się i też siebie czasem nie znoszę. Bo.... bo..... BO JESTEM CZŁOWIEKIEM! ważne że ma się chęć nad sobą pracować :) i to się liczy! :)
      Dziękuję Ci bardzo Lucy i pozdrawiam :))

      Usuń
    2. Jakże mi bliskie te "odwiedziny" po każdej z dwóch stron medalu... Podobnie jak Lucy... Obecnie przechodzę etap "wiara odeszła, bo słyszeli słowa, które raniły, bo natknęli się na ludzi, którzy zdeptać chcieli, ot tak nie wiadomo czemu...dla zabawy może" i ciężko tak, trudno tak... Ale dzięki Wam - wiem, że "mój powrót" jest możliwy... i uda mi się!!! Na pewno się uda...

      Usuń
    3. Karolina oczywiście że się uda! :) Tylko Ty możesz coś w swoim życiu zmienić.. do czegoś się uśmiechnąć.. coś odrzucić. Powodzenia i trzymam kciuki mocno!

      Usuń
  58. I dodać zdanie muszę ;) Bo "moja Philadelphia" wiesz jak to pięknie brzmi i to zdjęcie z kablami ma nawet jak dla mnie urok, bo taka ulica, z takimi kablami to chyba mi się już zawsze kojarzyć z Tobą będzie, pozytywnie oczywiście ;) i ciepłe myśli przywoływać w głowie i o uroku tego bloga i słowach magicznych przypominać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tych kabli nie widzę!! dla mnie one stanowią integralną część krajobrazu :) ale wiem że kują w oko tych co widzą takie cuda po raz pierwszy ;) i jeszcze raz dziękuję Ci :))

      Usuń
  59. I jak zawsze po przeczytaniu... nie można przejść obojętnie. Nie jest łatwo realizować sens Twoich słów... ale się da i ja sie staram :)

    OdpowiedzUsuń
  60. Bardzo, bardzo mądrze powiedziane - gratuluję podejścia do życia :)

    OdpowiedzUsuń
  61. Tak właśnie jest. Choćby ranili oceniali niesłusznie, drwili...ja wiem lepiej i udowodnie sobie a przy okazji im ile osiagne... tak od dziecka sie programowalam.smialo moge powiedziec ze jestem z siebie dumna, ze moje doswiadczenia ktore w wiekszosci lamaly mi serce z jednej stronyvz drugiej budowaly moj upor, motywacje do pokazania swiatu ze nie poddam sie I osiagne to czego chce.
    zastanawia mnie tylko jak to jest właśnie, ze będąc dzieckiem chlonnym na roznego rodzaje błędy, glupstwa mozna byc także tak ....mądrym, nakierunkowanym w dobrą stronę. ..czy to osobowosc glownie czy inne czynniki? Nad tym sie zastanawiam powaznie bo pisze post na podobny temat...
    pozdrawiam i gratuluję hartu ducha

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)