Inaczej. To pierwsze słowo, które nasuwa się już na lotnisku. Jak się tylko z samolotu wysiada po dziesięciu godzinach lotu transatlantyckiego.
Polska. Inna.
Ludzie. Inni.
Domy, łąki, rowerzyści.
Nos wlepiam w szybę samochodu wujka, który wyjechał po nas na lotnisko.
-Dziewczynki zobaczcie bociany! cztery aż!
-Ojej mamo jakie piękne!!!! i tam kolejne cztery! zobacz po drugiej stronie też! Kocham Polskę mamo!
A ja gapię się przez tą szybę oszołomiona makami na łąkach. Wyprzedzaniem tirów. Kobietą w chustce przygarbioną, która idzie tak po polsku… wzdłuż drogi z koszykiem kurek.
Inne to wszystko.
Może ja za mocno posypuję brokatem. Za mocno przepełniam kolorami i układam skrzętnie w równe kwadraciki.
Bo ta babcia, która niesie koszyk z kurkami do stoliczka przy drodze, stoi tam cały dzień i czeka aż ktoś te kurki kupi. Za grosze.
A bociany czasem marzną brodząc w śniegu.
A kotlety się przypalają na obdrapanej patelni.
A na placu zabaw, wykopać można szkło, i jeszcze jedno, i kolejne.
A kobieta po drugiej stronie ulicy liczy każdy ręcznik papierowy odrywany z rolki.
Ale to tu i tylko tu tak pachnie maciejka.
Tak kwitną maki.
A każde jabłko smakuje nie tylko jabłkiem ale i długimi rozmowami.
I każdy całus na powitanie… zwyczajnie ma znaczenie.
Pewnie jak byłabym tu na co dzień mówiłabym co innego..
Czy by mnie maciejka obchodziła?
Albo babcia z kurkami przy drodze?
Czy kawa smakowałaby mi właśnie tak?
Czy takie wrażenie robiłby na mnie bocian na dachu?
Pewnie nie.
Być może moje wyobrażenia nie mieszczą się w ramach rzeczywistości.
Być może zakrzywiam obraz.
Taka naiwna idealistka, zupełnie niepoprawna. Ale tak bardzo szczęśliwa, że niczego nie chcę zmieniać.
Nie chcę patrzeć realnie. Chcę patrzeć czerwonymi makami.
Bo to, jak patrzę na to życie, świadczy nie tylko o mnie.
Świadczy też o moim przyszłym dniu. Moim przyszłym tygodniu.
O kolorze mojej sukienki.
I kolorze pomidorów w moim ogródku.
Zauważyłam, że jestem szczęśliwsza jako idealistka.
Poprawna czy nie. Ale szczęśliwsza.
A do szczęścia jakoś szczęście lgnie..
Coś, zdecydowanie, w tym jest.
Poniżej, ulubione zajęcie moich dzieci, tu w Polsce :)
Jak widać moje słodkie dziewczynki słodko bawią się w kurzu, błocie i piachu. :) Tak jak kiedyś ja bawiłam się u mojej babci. Kotlety mielone z błota układają na talerzykach i częstują domowników. I uśmiechnięte są od ucha do ucha.
Kochają. I bociany i błoto, i bajki, w których Spongebob Squarepants ma na imię Kanciastoporty i mówi po polsku.
Kochają, jak ja.
A ja Obiecuję.
Że zadbam o to, by kochały tę Polskę czerwonymi makami.
i.w.
Dzisiejszy post publikuję z miejsca szczególnego. Jestem w szczególnym domu, u szczególnej kobiety i chcę o tym pamiętać za lat i 20 i 30.. Dlatego piszę o tym tu. By pamiętać.
Bo pamięć zawodzi już teraz czasem, a co powiedzieć za te lat 20 czy 30 ;) Dziękuję Ci M. za tę cudowną muzykę, która pomogła złożyć mi ten post :)
A w kolejnym poście będzie trochę o spotkaniu z czytelnikami i blogerkami w Warszawie, ale też o mojej niesamowitej przygodzie szpitalnej ;) tak, tak wylądowałam w nocy w szpitalu, przeżyłam trochę ale już cała i zdrowa mogę cieszyć się dniem :)
Ja mieszkam w Posce od zawsze, no prawie, z mala przerwa, poniewaz tez troche emigracji zasmakowalam, ale bocianami i to kazdym z osobna i makami i chabrami na łąkach zachwycam sie nieustannie. Mysle ze to kwestia osobowosci:-) Dziekuje za kolejny post i do zobaczenia jutro:-)
OdpowiedzUsuńa ja uważam że nie tyle osobowości co podejścia ;) choć jedno drugiego chyba nie wyklucza ;) do zobaczenia jutro :)
UsuńDo kraju tego, gdzie kruszynę chleba
OdpowiedzUsuńPodnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba....
Tęskno mi, Panie...
*
Do kraju tego, gdzie winą jest dużą
Popsować gniazdo na gruszy bocianie,
Bo wszystkim służą...
Tęskno mi, Panie...
*
Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony
Są, jak odwieczne Chrystusa wyznanie,
"Bądź pochwalony!"
Tęskno mi, Panie...
A ja tu w tym kraju jestem i chyba taka mała idealistka co to smak papierówki kocha mocno jestem. Iwono
Marlena dziękuję Ci bardzo za ten piękny tekst :) przepiękny :) papierówkę jadłam parę dni temu! :) to moje ulubione jabłka zdecydowanie! :)
UsuńTo Norwid, zawsze we mnie był ten wiersz od południa po północ, i tak jakoś czuję że też czasem go wspomnisz:)
UsuńPatrzeć na Polskę czerwonymi makami:)Staram się każdego dnia. W zależności od tego co się robi i kogo spotyka jest łatwiej i trudniej. Często wątpię, denerwuję się, obrażam. Z daleka można nabrać dystansu i zauważyć to, co najważniejsze. Pozdrawiam Cie kochana. I Twoje dziewczyny w kurzu polskim! Udanego spotkania życzę, będąc przekonaną, że takie własnie będzie!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) ja tu też miałam przygód co niemiara i też czasem wątpię w te maki i denerwuję się i wkurzam ale wiem doskonale, że już po chwili jak wrócę do USA, to tylko te maki i jarzębinę pamiętać będę... wiem to. Nie raz i nie dwa tak już było ;)
Usuńniektórzy tak patrzą mieszkając tu ;), choć pewnie gdzie indziej byłoby im łatwiej ;), kosztuj urlopu, bierz całymi garściami i zabieram ze sobą całe kosze takich polno-makowo-bławatkowych wspomnień ;)
OdpowiedzUsuńzbieram, zbieram ;) aż się dławię dosłownie :)
UsuńPolska sielska-anielska bez dziur w drogach, ludzi bez pracy i staruszków bez pieniędzy na lekarstwa...
OdpowiedzUsuńALE...
ja się nie dziwię, że szukasz stron pozytywnych, ba- pewnie wcale nie szukasz, tylko je dostrzegasz- wszak jestes na wakacjach a wtedy ( niezaleznie od kraju) wszystko smakuje inaczej - lepiej i intensywniej... u Ciebie to jeszcze morze wspomnień i ocean sentymentu:-)
i wiesz co? i bardzo dobrze:-) bo co nam z tego, ze będziemy biadolić i szukać wad? no co nam z tego? nie mamy na to wpływu, więc po co psuc sobie zdrowie i nerwy szarpać?
lepiej przez różowe okulary
lepiej się zatrzymac i spojrzec bardziej, kolory dostrzec, motyla na chabrze i krowi placek na łące ( najlepiej zanim się wdepnie;-)
podoba mi się Twoje idealistyczne podejście, bo sama sie takiego uczę - uczę, bo chyba niewiele osób ma to wrodzone... ale przyznasz sama, że kiedy słonce świeci jest łatwiej?:-)
udanego pobytu :-)
ps. strasznie fajne te Twoje córeczki:-)
haha Edyta dziękuję za te placki krowie i chabry ;)
UsuńKiedy słońce świeci jest łatwiej zdecydowanie. Kiedy nie świeci, trudniej, ale nie znaczy, że beznadziejnie ;)
Uściski ogromne :)
Jejqu i ja lepiłam z piachu brudnego i czarnego babki a w czerwcu torta na swoje urodziny zdobionego bratkami, rozkoszny czas mają te Twoje Dziewczyny;-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńi ja lepiłam też :) ale bratków nie było można nam zrywać ;) koniczynę jedynie ;)
UsuńChoć mi ciężko i straciłam wszystko co miałam, to kocham i maki, i każdy zachód słońca w tym kraju. I drewniane cerkiewki w zielonej scenerii, i ruiny zabytków. I każdy zaułek mego miasta...
OdpowiedzUsuńbo choć ciężko, to nie znaczy, że zachody słońca przestają istnieć a drewniane cerkwie stają się brzydsze.... to tylko my potrzebujemy czasem czasu, czasem kopniaka lekkiego, a czasem chwili na przemyślenie..Życzę dużo siły! i powodzenia!
UsuńA nie dawniej jak przedwczoraj rozmawiałam z moim M. o tym jak to w Polsce jest. A jest do kitu bo toalety porządnej przy plaży nie ma, wyłożonej kafelkami z czystym pisuarem i otwartej całą dobę (a w Szwecji jest). Kuł i łódek ratunkowych przy każdym pomoście, czystych śmietników i ulic, odrestaurowanych zabytków (a w Szwecji są).
OdpowiedzUsuńTak sobie gadaliśmy co tam jest a czego tu nie ma. Tylko, że my tu jesteśmy. Ja, nasz syn, nasz dom. A on jest tam.
Bardzo mnie wzruszyłaś i od dziś maki to dla mnie symbol tęsknoty.
aż nie wiem co powiedzieć :) pozdrawiam serdecznie!
UsuńIwonka, bo sztuka jest patrzeć i dostrzegać to, co jest:) Jakie serce takie patrzenie przez maki:):):)
OdpowiedzUsuńja tez patrzę na świat przez ich cienkie piękne i delikatne woale...:):):)
:*
Ewelina, jak pięknie to napisałaś :)buziaki :)
UsuńBo to chyba już tak jest że człowiek tęskni za tym miejscem gdzie się wychował... ja mieszkam teraz 120km od rodzinnego domu, i zawsze na te stare kąty, patrzę z zachwytem w oczach:) pozdr i do jutra :)
OdpowiedzUsuńno chyba dokładnie tak jest :) Aneta cieszę się bardzo że mogłam Cię poznać :))
Usuń" ***Ważka***
OdpowiedzUsuńWszystkim tym, którzy potrafią dostrzec piękno w błahych z pozoru rzeczach...
Leciała ponad szerokimi wodami
Słońca promienie odbijając skrzydłami.
Wolna, niczym nie skrępowana
Przez mój wzrok jedynie obserwowana.
W powietrzu zygzaki kreśliła,
W dziwnym tańcu się wiła.
Nad taflą błękitnego jeziora
Przez podmuch natury niesiona.
Jej skrzydła blaskiem iskrzyły,
Świat kolorami tęczy barwiły.
Siejąc piękno jakiego mało,
Którego więcej by się przydało.
Ta czerwień rubinów głęboka,
Z marzeń błękitna zatoka...
Zieleń najsoczystszej z traw...
Czy intensywność tę znasz?
Każdą z tych barw widziałam.
Na wyłączność w snach miałam.
Każda olśniła mnie pięknem
Jak ważka swym wdziękiem.
Zatem, przyjacielu miły, szukaj jej
I oczy szeroko otwarte miej.
Pamiętając, że piękno jest tam,
Gdzie serce swe ukryte masz."
Ważka. Bo wiesz co-ważkę dziś widziałam. Ważkę, ja i ważka i cóż z tego. A ja wpatrzona ustałam. Telefon wyjęłam i nawet zdjęcie jej zrobiłam. Ważce. Ja ważce. Choć dzień nie łatwy miałam i w środku się cała buzowałam. To ustałam, zauważyłam, zadumałam. Ach. Przecież to takie piękne i szczęście daje. Naprawdę. I tak jak ktoś w tym wierszu o ważce napisał piękno w błahej z pozoru rzeczy dostrzegłam. I ta ważka dla tych co sercem piękno widzą. I nie wiesz jak bardzo się cieszę, ze ja dziś doznać tego mogłam. Ta ważka chyba od teraz takim moim symbolem się stanie, tego piękna sercem widzianego. Bo ja chcę być tą szczęśliwą idealistką jak Ty. Bo dziś tą ważką krok w tą stronę zrobiłam. Bo to też dzięki Tobie, Twojemu blogu. Ach. Dziękuję ;)
A ja Ci powiem, że wiersz jest przepiękny, ale to co pod wierszem równie pięknie napisane jest.. I niezmiernie Ci za tyle pięknych słów dziękuję! I za czas, tak dziś cenny, a Ty wybrałaś mnie by mi go podarować odrobinę - dziękuję :) i pozdrawiam :)
Usuńwiem co czujesz i strasznie tęsknie za powrotem do polski,bo tu już miesiąc ale jeszcze tydzien i bede u siebie!i choć ze żalem męża opuszczę to z utęsknieneim czekam gdy tylko w kółko będe słyszeć polską mowe a w sklepie kupowała to co zawsze bez zbednego zastanawiania się które wybrac?!
OdpowiedzUsuńzabawy w błotna kuchareczke chyba każdemu z dzieciństwem się kojarząq czyli z pieknymi chwilami kotre najchetniej mogłyby trawc wiecznie!
udanego spotkania :*
Ja też niesamowicie przeżywam ten polski język wszędzie w koło! a dziewczyny moje jak bardzo to nawet sobie nie wyobrażasz ;)
UsuńI przychodzisz i czujesz, że choć mieszkasz w tej Polsce na co dzień to wiesz o czym ta kobieta do Ciebie pisze i czujesz, że tak pięknie pisze i z taką łatwością o rzeczach tak prostych i tak trudnych do uchwycenia w słowa.
OdpowiedzUsuńJak najczęstszych spotkań z bliskimi Tobie życzę. Pozdrawiam.
Bardzo Ci Little Hope dziękuję :) i pozdrawiam serdecznie :)
UsuńNo pewnie, że szczęście lgnie do szczęścia :-) a myślę jeszcze , że co dajesz to dostajesz, bo to od nas w dużej mierze zależy kolejny dzień ... nasz i Ich trochę też :-)
OdpowiedzUsuńKotlety z błota to była frajda, juz o nich zapomniałam ... muszę sie pobawić z Marcyśką, bo kotlety z błota są jak wstęp do bycia gospodynią ;-)
Wybieram się jutro :-)
Pa pa, buziaki!
Szkoda że nie dotarłaś Iwona... ale do następnego razu! wierzę, że taki nadejdzie :)
UsuńSłodkie te Twoje Gwiazdy, nie ważne czy w błocie czy bez niego:) Zdjęcie, na którym Najstarsza "dźwiga", tuli i ratuje z jakiejś opresji jak się domyślam:)Najmłodszą - mega!! Jak najwięcej tej, jak ja nazwałaś "czerwonymi makami" widzianej, miłosci do Polski... u nas podobnie wyidealizowany obraz króluje na co dzień i dobrze nam z tym:) Ściskamy mocno.
OdpowiedzUsuńokiem-ani.blogspot.co.uk
Aniu dziękuję za każdy Twój komentarz! tak jakoś spontanicznie raptem zapragnęłam podziękować za wszystkie naraz :)) A starsza młodszą pocieszała po jakimś upadku chyba.. jak dobrze pamiętam.. bo tyle tego, że pogubić się łatwo ;) Uściski!
UsuńTaką energie jaką wysyłamy , taką otrzymujemy . Nawet gdy trosk ma się dużo za dużą to fajnie jest zobaczyć bociana , podziwiać maki i kupić kurki od staruszki albo tylko powiedzieć zwyczajne i szczere „dzień dobry „ :)
OdpowiedzUsuńMiłego czasu tam gdzie mnie niestety nie ma , buziaki :)
Kasiu dziękuję bardzo :) i buziaki również :) i masz rację z tym dawaniem i otrzymywaniem, ja mocno w to wierzę.
UsuńIwonka ja wszystko co w Polsce bylo takie oczywiste i niezauwazalne docenialam dopiero teraz, po latach spedzonych z daleka ale i tak najbardziej zazdroszcze Ci spotkania z moja Marta i moimi dziewczynkami..
OdpowiedzUsuńKorzystacje z polskiego blota do bolu kochane
No sobie wyobrażam jak mi zazdrościsz! Jola pozdrawiam Cię bardzo bardzo serdecznie! Ucałuj całą rodzinę! i dziękuję za parę słów u mnie :) zawsze mi miło bardzo jak ktoś znajomy się odezwie :)
UsuńA ja dzisiaj tylko napiszę że strasznie fajnie dziewczynki zobaczyć i że się stęskniłam za Wami a jutro napiszę coś więcej, bo mi mózg jakoś się wyłączył pod wieczór ;););)
OdpowiedzUsuńJulita ja też tęsknię! to taka tęsknota rozdarta.. bo chce mi się tam ale jednak nadal mocno tu. Oj ciężko to opisać. Buziaki ogromne od nas wszystkich! :)
UsuńMiałam w głowie oczywiście co ja chciałam w tym komentarzu napisać ale teraz to ja już nie wiem jak to szło;) Nie zdążyłam przed postem kolejnym haha.. chciałam tylko powiedzieć, że ja też bardzo, bardzo idealizuję. Nie beż świadomości jak jest, z wyboru tak raczej. Idealizuję ALe... jedno wielkie Ale...bo nie wracam... wiec jednak coś z idealizmem wygrywa...nie do końca tak te czerwone maki tylko.
UsuńBuziaki i do wtorku kochana moja Iwonko:)
ja wszystko wiem Julitka :) ja wiem :) nie mogę się już Ciebie doczekać! :):)
UsuńJak trafnie ujęte.:-)Ja jestem właśnie w Tajlandii, w podróży mojego życia, a wieczorami marzą mi się czerwone maki i chabry skąpane w sierpniowym zachodzącym słońcu, ogórki małosolne i górskie szlaki.;-) Pozdrawiam ciepło. MałaMi
OdpowiedzUsuńPs. Zapomniałam o białym serze ze szczypiorkiem.;-)
W podróży życia nawet tęskni się za chabrami i serkiem?? :) no zaskoczyłaś mnie :) Pozdarawiam i zazdroszczę Tajlandi! :)
UsuńWitaj, Iwonko. Myślę, że kto umie kochać Polskę, ten umie też kochać Amerykę i umiałby kochać każdy inny kraj, do którego rzuciłby go los. To taki dar, dar szczerego serca, który dostałaś, ale nad którym pracujesz, ciężko pracujesz / jak kiedyś mi odpisałaś/. To prawda. Im więcej się dostaje, tym więcej trzeba pracować, tym więcej trzeba z siebie dawać. Jesteś mi bardzo bliska, choć taka daleka. Ja mieszkam w Polsce i nie chciałabym tego zmieniać, cieszę się z tego. Ale też potrafię docenić to, cieszyć się tym co mam / mimo wszystko!/. Po prostu zamiast narzekać szukam rozwiązań, robić coś nowego. I staram się bawić tym co robię........ właściwie, to bawię się cały czas. Namęczę się czasem przy tej "zabawie" okrutnie, ale kocham moje życie....... nad życie...... I Ciebie też. Cieszę się, że jest ktoś, kto tak pięknie /z uczuciem/ pisze o Polsce. Serdecznie pozdrawiam Wiesława.
OdpowiedzUsuńWiesiu kochana bardzo Ci dziękuję! Przemiło mi tu teraz na tej Polskiej ziemi :) Pozdrawiam Cię i ściskam mocno :) i powiem Ci jeszcze, że ja kocham też! kocham takich ludzi, którym się chce w życiu :) takich jak Ty :)
UsuńJa też jestem taka idealistka i niezmiennie zachwycam się polskimi krajobrazami, architekturą, pięknem. Mieszkam w Krakowie od urodzenia i dobrze mi z tym. Wystarczy, ze wyjdę sobie na rynek i radość mnie rozpiera. Bo tu jest po prostu pięknie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Ja też pozdrawiam Cię ciepło :) z Mazur, gdzie też jest pięknie! :)
UsuńJestem na wakacjach u siostry, która mieszka we Francji, od ponad 30 lat. I cóż widzę? Nic się nie zmienia w naszych rozmowach-wspomnieniach o Polsce...o smaku chleba, pieczonego przez sąsiadkę, smalcu babcinej roboty, konfiturach naszej mamy,o kwiatach na naszej ulubionej łące, zapachu i smaku pomidorów z taty ogródka i o lodach waniliowych z lodziarni. Smak zapamiętany na zawsze:-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że będąc z moją siostrą, przywołujemy te najpiękniejsze chwile z naszego dzieciństwa.
Wspominamy...
To dla mnie cudowny też czas.
I z dumą patrzę na piękne malwy kwitnące pod jej domem i maciejkę roztaczającą swój cudowny zapach.
Pozdrawiam serdecznie jeszcze z Bretanii :-)
Ja też was dziewczyny pozdarwiam serdecznie! To musi być niesamowite tak z siostrą sobie powspominać! I w dodatku we Francji ;) dosłownie zazdroszczę ;)
UsuńKochana i.w.,
OdpowiedzUsuńbardzo chciałam się z Tobą spotkać w Warszawie, ale tak się złożyło, że miałam bardzo ważne sprawy u siebie do załatwienia. Nawet nie próbowałam więc nawiązać kontaktu. Wiem, że taka okazja nie powtórzy się prędko.
Ale musiałam zadbać o mój dom, moje kwiaty, moje barierki i parę innych o wiele ważniejszych spraw.
Ściskam Cię i mam nadzieję, że reszta pobytu będzie równie pełna wzruszeń i patrzenia czerwonymi makami, jak do tej pory. :)
Twoje dzieci cudnie się bawią w tym błocku, ja też lepiłam takie kotlety :))
Uściski!
Iwona oczywiście nic się nie stało :) Szkoda, że Cię nie było ale przecież nie raz będzie jeszcze okazja ;) tak czuję!
UsuńAle jak tak napiszesz o Polsce to i ja mogę na nowo ją docenić... i chyba jednak na dłużej nie zamieniłabym na inny kraj... Chociaż zarabiać tu, a tam... Ech... chyba po prostu nie można mieć wszystkiego!
OdpowiedzUsuńno chyba nie ;) a wszystko jest kwestią wyboru i konsekwencji :) pozdrawiam! :)
UsuńW tych cynicznych czasach globalizmu, kiedy takie wartości jak miłość i tęsknota za ojczystym krajem i za wszystkim tym, co jest z nim związane są wyśmiewane jako coś wstydliwego i zaściankowego, a patriotyzm oznacza co najwyżej zakup biało-czerwonych gadżetów przed Euro, chylę czoła przed Tobą, Iwonko za ten szczery, wzruszający, sentymentalny, bardzo idealistyczny opis Twoich wrażeń. Piszę to jako osoba, której także kiedyś kręciła się łezka w oku, gdy wracając z emigracji przekraczałam polską granicę.
OdpowiedzUsuńNie da się wymazać, zapomnieć, zignorować sporej części życia z pamięci. Większość osób żyjących na emigracji przeżyła bowiem swoje dzieciństwo, młodość w Polsce i chociażby z tego powodu będziemy te wspomnienia darzyć szczególnym sentymentem...Polska to naprawdę piękny kraj (ostatnio jechałam w pociągu z Włochem, który to był bardzo zaskoczony widokiem zieleni i lasów w naszym kraju – nie mógł uwierzyć, że aż tyle tego mamy, a ogromne wrażenie na nim zrobiły te zielone pofałdowania, kępy drzew porozrzucane między pola rzepaku i pszenicy, które widział z góry, jak leciał samolotem)...Szkoda tylko, że tak dużo u nas narzekania i kompleksów i ciągle jeszcze przewija się ten drobnomieszczański sposób myślenia...No ale to już taka nasza’’uroda’’...;)
Owszem, narzekać na wszystko jest łatwo, ale wieczni narzekacze niszczą w ten sposób swoje życie, są nieszczęśliwymi ludźmi (i to w najgorszym sensie- nieszczęśliwymi z własnej winy)...I tak na koniec przypomniały mi się słowa bł.Jana Pawła II, które już dawno temu utkwiły mi w pamięci mając na uwadze mój ojczysty kraj - ''Kontempluję piękno tej ojczystej ziemi, uprzytamniam sobie ten szczególny wymiar zbawczej misji Syna Bożego. Tu z wyjątkową mocą zdaje się przemawiać błękit nieba, zieleń lasów i pól, srebro jezior i rzek. Tu śpiew ptaków brzmi szczególnie znajomo, po polsku.’’I dlatego też myślę, jak Ty to napisałaś, że jest ....inaczej :) Ściskam i bardzo serdecznie pozdrawiam :)
Bogusiu bardzo dziękuję! Słowa Jana Pawła II przepiękne! Serdecznie pozdrawiam i odchodzę wzruszona :)
UsuńWitam Iwonko. Doczekałam się kolejnego postu :)
OdpowiedzUsuńJa w przeciwieństwie do wszystkich piszących tutaj osób nie widzę niestety Polski tak właśnie. Nigdy nie opuszczałam kraju na dłużej niż 2 tyg wakacji choć przyznam szczerze, ze wielokrotnie marzę o tym aby rzucić wszystko i odjechać jak najdalej byle daleko stąd. Może wtedy zatęskniłabym i doceniłabym piękno tego kraju tak jak Ty i Twoje czytelniczki. Póki co widzę Polskę szarą, umęczoną, niezadowoloną wiecznie narzekającą. Ale.... ale jak wróci wspomnień czas, wtedy jest mój czas. Widzę małą 8-letnią dziewczynkę siedzącą ze swoją ukochaną babcią na wsi przed domem. Siedzimy, po prostu siedzimy i trzymamy się za ręce. Słuchamy ciszy czasami rozmawiamy czasami nie. Wtedy to widzę te bociany, maki, słyszę świerszcze, których granie uwielbiam. Ale najważniejsza jest babcia, że siedzi obok mnie. Ważne, że potrafi ze mną rozmawiać i tak samo wspaniale i wyrozumiale milczeć... Pamiętam tamte czasy, tamtą wieś i niezapomniane chwile trzymania się za ręce jakby to było niedawno a to już blisko 30 lat temu. Wspomnienia są jednak wspaniałe wraca się do nich zawsze z taka samą radością :) teraz niestety nie ma już babci, tamtego domu i krzeseł przed nim, tamtych maków i bocianów a i świerszcze inaczej grają... Musze postarać się jednak inaczej spojrzeć na miejsce, w którym przyszło mi mieszkać i na nowo odkryć maki, bociany i o świerszczach nie zapomnieć :)
Pozdrawiam Cie Iwonko obyś zawsze była realistką. Na kolejny post z niecierpliwością czekam.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSkoro 30 lat temu świerszcze grały pięknie i maki kwitły i bociany fruwały.. to coś czuję, że dziś jest to również możliwe :) tylko trzeba oczy otwierać szeroko ;) Pozdrowienia przesyłam i kciuki mocno trzymam za te świerszcze :))
UsuńŚwiat potrafi być takim jakim go widzimy, nawet jak nasze spojrzenia "wywracają go na lewą stronę" ;)
OdpowiedzUsuńMoże ja też jestem taka idealistką, za sprawą tych mielonych z piasku!? :))))))
Dziewczyny połkną wszystkie Twoje sentymenty, nawet jak przez chwilę zwątpisz - to i tak są Twoim lustrem. To się odbywa mimochodem, to zabarwienie obrazu na wzór i podobieństwo. Nie mam co do tego wątpliwości.
A za ten wpis dziękuję wielokrotnie i oczywiście nie zabrzmi dziwnie, że tęsknię już...
"to się odbywa mimochodem, to zabarwienie obrazu na wzór i podobieństwo" - wiesz, że ja Cię ubóstwiam, prawda? :) poetko Ty niesamowita :)
UsuńTo podobno syndrom emigranta :))) Tak sobie to obserwuje w Niemczech Turkow, dla ktorych czas sie jakby zatrzymal. Choc w Turcji zycie idzie do przodu, Turek niemiecki zyje jak przed 50 laty, bo taka Turcje pamieta, za taka teskni, taka jest idealna... I u mnie podobnie. Jadac do Polski nie moge sie ta Polska naoddychac. Wszystko cudowne, jedyne... bo polskie. I jak idziemy pierwszy raz z Sara do ludzi, to ona mi do ucha szepce: Mama, oni mowia wszyscy po polsku! A jak wracamy: Czemu my tu nie mieszkamy? Tu jest ta fajnie... A mi serce rosnie, jak to slysze. Bo moje dziecko widzi to, o ja i czuje ten polski, jedyny klimat... A przeciez wiem, ze w tej mojej Polsce nie latwo zyc i ze z euro w kieszeni wszystko jest latwiejsze... Dlatego te wakacje w Polsce sa idealne. Bo nie trzeba sie zmagac z systemem, bo ten pobyt to same sloneczne dni. No, chyba ze akurat trzeba skorzystac z polskiego systemu zdrowotnego :)))
OdpowiedzUsuńSlusznie napisane z euro lub dolarem w kieszeni zdecydowanie wszystko jest tu latwiejsze i bardziej rozowe.Mozna miec wrazliwa osobowosc i dostrzegac piekno wokol siebie ale jak sie zyje z miesiaca na miesiac i zarabia 1200 zł pracujac swiatki piatki niedziele w markecie i nie starcza na podstawowe zakupy to Polska na co dzien nie jest rozowa i ten chory system.Mozna nie biadolic i szukac lepszej pracy...owszem wciaz slyszac na 1,/2 etatu ,um o dzielo czy zlecenie....bo tak w wiekszosci zatrudniaja placacc nanjnizsza krajowa.Mozna sie cieszyc tym co sie ma i dazyc do osiagniecia wiecej...Ale czu tu sie da....spelnic swoje marzenia,wyksztalcic dobrze dzieci i miec dobra prace?
UsuńNie sadze ze w tym kraju bedzie lepiej bo jest coraz gorzej.
Mozna sobie tylko jakos radzic na wakacjach zapewniajac dziecku minimum atrakcji lub czasem rezygnujac z nich bo juz niebawem wydatki na ksiazki zeszyty nie bagatelnych sum.Kazdy wywraca oczami i zaciska pasa....pracujac na etatach z dwoch pensji ciezko utrzymac i zaplanowac wszystko.
Flustracja ludzi siega zenitu a ja sie staram usmiechac i zrozumiec...czesto nie bedac rozumianym...bo jak tutaj mozna byc szczesliwym w tym chorym kraju? Czesto slysze?takie slowa. Dobrze ze zdrowi jestesmy po polski system zdrowotny:(((( ani nawet nie mysle....
Trudno sie z Toba nie zgodzić. Kiedy zapierd...... sie na cały etat a na umowie pół a do tego pensja bagatela 1400zł to naprawde żaden mak ani bocian tego nie zrekompensuje. No chyba tylko dla tego kto wyjechał z tego kraju i wraca raz na rok na wakacje. A właśnie skoro ta Polska taka piękna i urokliwa to dlaczego wyjechał? Bo tutaj jedyne czego można sie dorobic to niestety garb na plecach od pracy.
UsuńPozdrawiam.
Kochana Hieno - Agnieszko - Emigrantko :) zgadzam się w pełni :)
UsuńDo Anonim 1: to prawda...w Polsce trzeba nad życiem dużo częściej myśleć, niż np. w USA. O książkach do szkoły trzeba myśleć już w czerwcu, a w USA są za darmo. To prawda, że pensja jest nie do porównania.. Dlatego ja wybrałam USA jak miałam szansę..szkoda, że nie każdy taką ma :( przykro mi :(
UsuńDo Anonim 2: myślę, że sam\a sobie odpowiedziałeś/łaś na pytanie dlaczego. DOkłądnie dlatego wyjechałam, ale nie przeszkadza mi to w moich wspomnieniach i patrzeniu na maki. I oczywiste jest to, że żaden bocian i mak nie nakarmi głodnych dzieci...ale niektórym da może coś, czego Ty nie potrafisz dostrzec. Każdy jest inny i ma prawo do swoich maków, że tak powiem ;)
UsuńCzytam wpisy tych wściekłych (sama poniekąd tez do nich należę) i wcale im sie nie dziwię. Masz racje każdy ma prawo do swoich maków. Ale w polsce (mala litera jest celowa) to wyglada tak albo weekend nad morzem (3do 4 dni jedno dziecko i ja) albo ksiązki do 2-giej klasy. I wtedy masz gdzieś maki chocby najpiękniejsze, bociany chocby najcudniejsze i czujesz nienawiść do tego kraju i chorego systemu. I gdybym miała z kim i gdzie nie byłoby mnie tutaj juz dawno.
UsuńTak to już jest, że to co inne, nie opatrzone na co dzień, nie znudzone oczami, nabiera innego smaku, jak ziemniaki z koperkiem i zsiadłym mlekiem zjedzone pierwszy raz po 5 latach u Babci, bo nostalgia, bo wspomnienia, bo życie :)
OdpowiedzUsuńJa po kilku miesiącach w Kanadzie, podchodząc do lądowania na Okęciu, poplakałam się jak zobaczyłam niebieskiego malucha na płycie lotniska, darłam sie na cały samolot z tej radości, jakbym co najmniej zaginionego krewnego odnalazła po latach :)
A teraz widok malucha rajcuje mnie jak każdego, trochę :D
xoxo
hahahahaha oryginalna ta historia z maluchem ;)
UsuńZiemniaki z siadłym mlekiem!!! -dziękuję za przypomnienie!! jeszcze zdążę zjeść ;)
A to nie jest tak, ze jak sie wyjedzie na troche to sie teskni i wszystko takie piekne sie wydaje? Ja sie nie moge zdecydowac gdzie jest fajniej w koncu i tu, i tu jest moj dom. I tu, i tu na ulicy mozna posiedziec. I tu, i tu myszolow krazy nad domem. I tu, i tu sa smutki i radosci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Edyta
oczywiście, że to jest tak :)haha pozdrowienia Edyta! :)
Usuń"Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz, one przyjdą same..." Iwonko, chwilo trwaj! Pa !
OdpowiedzUsuńto prawda!To prawda! nie sądziłam, że ta czarna ziemia takich chwil nam dostarczy ;) Pozdrowienia Celu!
UsuńPięknie się to czyta. Niesamowite, że "patrząc makami" jednak widzisz drugą stronę medalu. nie zapomniałaś tej Polski...
OdpowiedzUsuńno nie da się jej nie widzieć, niestety.. pozdrowienia.
Usuńe Polska jest idealna z dolarami/funtami/euro w kieszeni.... Kiedy jednak w tej kieszeni brzeczy 1200 zl jest straszna,okrutna,niesprawiedliwa...
OdpowiedzUsuńa ja myślę, że jest dużo trudniej po prostu. ale to my decydujemy czy z tym 1200 mamy na twarzy uśmiech czy ciągły żal... bo skoro nie da się nic zmienić (bo zakładam że nie daje się) to lepiej być szczęśliwym z tym 1200 czy nieszczęśliwym? a bardzo wiele (choć nie wszystko) zależy od nas jednak. podejście do życia na pewno. ale zdaję sobie sprawę, że strasznie ciężko jest to szczęście znaleźć w sobie jak na talerzu czasem pustka. i dlatego ja podziwiam tych niezmiernie, którym się udaje. życzę Ci dużo dużo siły do walki o swoje szczęście :)
UsuńCzerwone maki są też na Monte Casino- zgarbione staruszki na każdym rogu państwa, które więcej bierze dla siebie niż odkłada dla emerytów i rencistów, a wspomnienia o dzieciństwie... zapewniam bez względu na to gdzie się je spędzało zawsze są: wyidealizowane, piękne i pachnące. Miejsce zamieszkania w przypadku tych zgarbionych staruszek nie jest kwestia wyboru i rozmowa o wyborach kiedy marzyło się zostać lekkoatletą (mając predyspozycje) a jakiś pijany wariat przejechał cie na przejściu dla pieszych i uczynił kaleką tez dalekie jest od hasła : "kowal własnego losu". 20 lat starałam się udowodnić, że można czuć się szczęśliwym w środku. Jedyne co zaśpiewam teraz to że;" w życiu ważne są tylko chwile". Czy można czuć się szczęśliwym kiedy w koło wszyscy cierpią- nie wiem. Mnie udało się jedynie tracić nadzieję, powoli, dokładnie beznadziejnie.
OdpowiedzUsuńA ja uwazam ze bardzo wiele mimo wszystko jest kwestia wyboru. Ogromnie wiele, choc nie wszystko. A przede wszystkim postrzeganie rzeczy, spraw...strasznie duzo czlowieka czasem kosztuje patrzenie ponad. Trudne to czasem jak cholera. Ale ja mysle, ze mozliwe :) a nadzieja umiera ostatnia i warto ja pielegnowac! Zycze ci duzo sily! I dziekuje za opinie :)
UsuńJa daje sobie jeszcze pare lat i jesli ten wyidealizowany przez autorke kraj nie znormalnieje choc troche bede sie stad ewakuowac...I moze wtedy, wpadajac na urlop, zachwyce sie gasienica,sosnowym laskiem i innymi walorami krajobrazowymi:-)) Gdyby mnie maz nie blokowal juz by mnie tu nie bylo....
OdpowiedzUsuńto ja mogę życzyć tylko powodzenia :):) i szczęścia :)
UsuńMożna tu mieszkać i nadal tak patrzeć i na bociany i wąchać maciejkę. Nie wiem, czy ten komentarz nie umknie wśród setek innych ale chciałam tylko dać znać, że w Polsce można rozkochać się na dłużej po powrocie i trwać :) Nie jest tu źle a docenia się to często dopiero nie mając tego na codzień. Ja i moja rodzina przeprowadziliśmy się do Polski po 12 latach w USA i mieszkamy od prawie 3 pod Krakowem. Dziś dotarłam na Twojego bloga i tak sobie pomyślałam o naszych latach w Ameryce i o tym jak bardzo pasowalibyście tutaj, do Polski. Więc tylko piszę, że da się - w razie gdyby chodziło po głowie :)
OdpowiedzUsuńAle ja to wiem, że się da :)) Wiem że nie byłoby łatwo pewnie taki przeskok zrobić.. szczególnie jeżeli chodzi o dzieci, urodzone i wychowane w USA .. ale wiem że wszędzie się da! bo dom to coś więcej niż mury i niż kraj.. zdecydowanie więcej :) Ja cię witam w moich progach serdecznie :) a komentarze raczej mi nie umykają :) Rozłożyłaś mnie na łopatki z tymi 12 latami.. my 10 tu jesteśmy... jednak i po 12 latach można i są na to żywe dowody :)
Usuń