5 stycznia 2013

o ile ten sernik czasem upieczemy...



Często sięgam w przeszłość. I przypominam sobie te najprawdziwsze relacje, te bez wirtualnego cienia na plecach. 
Jak w szkole podstawowej  z Martą, Aśką i Agnieszką poznawałyśmy życie w damskiej toalecie. Bo tam to były rozmowy życiowe i tematy tabu roztrząsane. Pani od historii była obgadana i ksiądz od religii. Gdzie, kto nie umiał wspiąć się na wysoki parapet to i w klubie nie był. 

I w Liceum.. biwaki, ogniska, imprezy.. Piękne wspomnienia. Niezapomniani ludzi. Na zawsze w oczach będę mieć Beatę najwyższą w klasie i Gośkę z paznokciami tak wkurzająco zawsze perfekcyjnymi (bo człowiek wieczne kompleksy przez to miał) i moją Iwonę i Martę, z którymi wchodziłam w najgłębsze tajniki życia prawie już dorosłego.
 A jak niesamowicie byłyśmy zgrane! Jak niesamowicie potrafiłyśmy zaplanować podłożenie klasówek z biologii! Trzeba było te "niewłaściwe" wykraść a "właściwe" podłożyć. Takiego planu to by i sam Tusk się nie powstydził! Wszystko miało ręce i nogi! I każdy moment opracowany w szczególe! A przecież tylko 20 minut na ten plan było. Mój kolega obudzony po wczorajszej imprezie, o takie słowa moje usłyszał (wypowiadane w telefon ze szkolnej portierni bo komórek przecież nie było): 
- przepłucz gardło żebyś chrypy nie miał i zadzwonisz pod numer taki (…) i poprosisz moją profesorkę z biologii.. 
- jak to ja mam zadzwonić do Twojej profesorki od biologii? Ja? Po co?
- no tak, nie mam czasu tłumaczyć. zadzwonisz, powiesz, że jesteś mężem i natychmiast prosisz do telefonu.
I zadzwonił, męża udawał grubym głosem, a pani profesor obserwowana przez rozstawionych szpiegów poszła do tego telefonu pilnego od członka rodziny. Zostawiając klasę otworem.. choć przecież siedziało w niej jakieś 30 sztuk pierwszoklasistów. 
I nie było komórki żeby zadzwonić, że już.. już krzyczy do tego telefonu i rzuca słuchawką i wraca wkurzona, już wraca! Szpieg do szpiega biegł kolejnego i przekazywał informacje, że my w tej klasy i z tego kantorka musimy już uciekać..BO NAS NAKRYJĄ! 
A cała klasa pierwsza wystraszona była siarczyście widząc nas lecących przez klasę do kantorka i potem z kantorka z prędkością światła.  Ale była wśród nas jedna taka, co potrafiła mieć wpływ:
- tylko ani słowa bo życia w Grajewie nie będziecie mieć, jasne??
No i jasne stało się w jednej chwili, że milczenie będzie zachowane. 
I jak tu potem nie być ze sobą związanym? Takie wydarzenia wiążą. Choć chyba akurat nie ma się czym chwalić ;-) Ale byłam pełna dumy, że taką mam klasę! A jaka szczęśliwa byłam, że 4 z plusem z biologii dostałam! 
I nikt nie puścił pary z ust! Nawet Anka, która podkładać klasówek nie chciała! Bo wszyscy byliśmy blisko. Inne były te relacje. Dla jasności to większość z nich była legalna i porządna. Takie naruszające regulamin zdarzały się niezmiernie rzadko ;-) 

Człowiek parki znał i każde drzewo w okolicy bo laptopy nie istniały. Człowiek mieszkania i domy koleżanek w klasie znał bo nie było Facebooka. Człowiek murki znał pod blokami, i wiedział która sąsiadka na jaki kolor usta maluje bo nie śledził kolejnego odcinka serialu w real TV.
Teraz są komputery, i-pady, internet w telefonach, gry w 3D, telewizory cieńsze od dywanów… czasy są absolutnie inne. 
I czy się w ogóle da po staremu tak? Na te wspomnienia w sercu żar się budzi i nadzieja, że może moje dzieci takie relacje kiedyś zbudują. I jak ja pomyślę, że każdy kamień znałam w drodze do szkoły.. a moje dziecko zna każdą funkcję w telefonie komórkowym. Że miałam czas by się na pojedynczym człowieku zatrzymać, przyjrzeć się sznurówkom w adidasie sprowadzanym z zagranicy.

Ale tak się już nie da. No bo i jak? Nikt już z portierni nie zadzwoni skoro ma w kieszeni telefon. A kto bez internetu przeżyje choćby jeden dzień? 
I może trochę żal. Ale przyjmuję czasy obecne z radością i nadzieją jednocześnie. Czasy inne, ale nie znaczy że gorsze. Nadal wiele zależy od nas. 
Zawsze można zachować umiar, balans, prawdziwość emocji.

Obserwuję blog jednej dziewczyny, która od lat nie ma telewizora. Ma internet. Ogląda czasem coś w komputerze. Ale próbuje żyć inaczej niż czasy dyktują. Może jej się uda. Może jej dzieci będą bogatsze o uczucia, których nie da się ściągnąć z bazy danych.
Podziwiam ją. Gratuluję. Ale ja nie chcę tak. 
Ja chcę być w tych moim tu i TERAZ. Chcę pozwalać dzieciom wysyłać sms-y i poznawać świat często bardzo fajnych gier komputerowych. Jeżeli przy tym one nadal chętnie idą do Zoo, nadal chętnie mieszają ze mną ser na sernik, jeżeli podrapane są przez koleżankę bo spór był istotny aż na tyle.. to mogą sobie wieczorem pograć na tym swoim czymkolwiek.

A ja? A ja jako matka trójki dzieci, z obowiązkami domowymi, firmowymi i życiowymi na głowie nie miałabym często czasu by dać ujście swoim emocjom. A tutaj mogę. I mogę wchodzić w bardzo ciekawe interakcje z czytelnikami mojego bloga. Mogę być komentatorem innych blogów. Widzieć dziecko koleżanki z podstawówki na zdjęciach społęcznościowych! Mogę odczytywać ludzi, próbować ich zdefiniować. A niektórych z nich przyjmować do serca. Mimo, że są wirtualni..choć tam gdzieś u siebie przecież rzeczywiści. 
Pewna kobieta nazwała to IMPONDERABILIA. (pozdrawiam Cię cudowna kobieto :-) ) 
Bardzo podoba mi się to słowo. bo zawiera w sobie wszystko co nienazwane i nieuchwytne a jednocześnie mające znaczenie i wpływ. A te emocje wirujące ponad sieciami poplątanymi z różnych komputerów .. jak to inaczej nazwać? Nie są przecież bez znaczenia i bez wartości.

Świat wirtualny, zdjęcia facebookowe, zdarzenia w krótkich filmikach z dostępem odbioru. Wszystko to jest dla nas ludzi. I o ile ten sernik czasem upieczemy, z koleżanką posiedzimy na ławce, nadużyjemy szampana na wspólnej zabawie Sylwestrowej, pojedziemy do mamy by na starej sofie poopowiadać sobie dawne historie. 
O ile nie zagubimy się.. nie popłyniemy z prądem bez oglądania się za siebie.
O ile. 
O tyle świat, ten rzeczywisty i ten wirtualny, stoi przed nami zdrowym otworem.







Mnie dziś wzrusza do bólu muzyka smyczkowa w iTVN. Siedzę sobie w amerykańskim fotelu, spoglądam za okno na szeroką ulicę po której mkną rodzinne, duże samochody, zerkam na termometr w stopniach Fahrenhaida.. i słucham tej pięknej polskiej muzyki. Płynącej do mnie dzięki tym wszystkim nowoczesnym wynalazkom na które się godzę :-)




Chciałabym wszystkich poinformować, że mój blog bierze udział w konkursie na Blog Roku 2012 w kategorii "ja i moje życie".
Pod koniec stycznia będę potrzebowała waszej pomocy sms-owej :-) 



i.w.

Jeżeli nie widzicie własnych dodanych komentarzy lub moich odpowiedzi na nie (bo ja zawsze odpowiadam!) wciśnijcie "wczytaj więcej" na końcu strony pod komentarzami - więcej informacji w zakładce "problemy techniczne" u góry strony. 




55 komentarzy:

  1. Iwona a pamiętasz jak mnie zwalniałyście z lekcji mówiąc, ze pan z angielskiego mnie pilnie potrzebuje hahahaha ! Wariatki !!
    Jak ja czasami wracam pamięcią do tych wszystkich licealnych czasów to zimno i gorąco mi się robi !!! No działo się, działo.
    I to ze do szkoły zawsze się szło przez bagienka a wracało przez miasto, okrężną droga…) I jak pierwsze zupki chińskie się pojawiły i zawsze z Iza zachodziłyśmy w drodze do szkoły i ona jadła ten makaron suchy taki... Z ogromnym sentymentem wspominam ten okres. Ale jak Ty odnajduje się doskonale w naszych czasach. I się nie buntuje chociaż niektóre zostawiam dzieciom, sama ich nie potrzebuje...
    FB np. hahah wciąż mnie przeraza ale się przekonałam ze ma i dobre strony, albo to, ze dzisiaj rano trener wysłał adres meczu na maila a mi od razu wyskoczyła w telefonie droga, która mamy jechać i czy jest korek czy nie... Z jednej strony to niesamowite, z drugiej przerażające.
    Zloty środek to jest recepta chyba. I nasze wybory, nasze granice, które stawiamy sobie i dzieciom.
    Nie da się uciec od tego świata ale można pokazywać tez inne.
    Pozdrawiam kobietę od trudnego wyrazu;);)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że ja zapomniałam te lekcje i te zwolnienia!! teraz pamiętam, ale umknęło mi to.. i Kaśka Ł. nie wiem czy ją kojarzysz opowiedziała mi wczoraj historię z Mrągowa, która też umknęła z mojej głowy.. nie można pamiętać wszystkiego! No nie można. Cudowne te czasy były.. aż się łza kręci na zawołanie.. w sumie to bez zawołania nawet! Pamiętam Izę z makaronem :-)) A my zawsze z Martą i Iwoną wafelki jadłyśmy.. ale najpierw musiałyśmy na nie uzbierać pieniądze! Na wafelki trzeba było zbierać po ludziach! Rzeczywiście inne czasy były.
      No ale kiedyś i te obecne wspominać będziemy ze łzą w oku, że np. na FB trzeba było pisać i wciskać lajki a teraz posługujesz się tylko myślami ;-)) czy coś w tym stylu ;-)) no wiesz myślisz że wciskasz lajk i sam się wciska ;-) Ty wiesz o co mi chodzi więc już nie będę tłumaczyć i pogrążać się ;-)

      Usuń
  2. Iwonko to Ty pochodzisz z Grajewa ? Kurcze ten swiat jest na prawde maly ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ja pochodzę z Grajewa. Mieszkałam tam 20 lat. Potem wyjechałam do Płocka i tam mieszkałam 6 lat. a teraz mieszkam w USA prawie 10 lat. :-)) A ty znasz Grajewo? czy może też z niego jeteś??

      Usuń
  3. Zgadzam się z tym, co napisałaś. Świat wirtualny i relacje w nim nawiązane, to zupełnie coś innego, niż rzeczywiste relacje nawiązywane w szkołach i w uczelniach. Też tęsknię za tymi czasami, kiedy więcej się rozmawiało twarzą w twarz, bezpośrednio, patrząc drugiej osobie prosto w oczy. Czasami zdarzało się, że takie rozmowy były dużo trudniejsze niż te nowoczesne przez telefon czy np. skype, ale tak sobie też myślę, że obecna technika daje nam możliwość zbliżenia się do ludzi, którzy na codzień mieszkają bardzo daleko (mam np. prawdziwych rzeczywistych przyjaciół w Australii, Macedonii czy w U.S.A). I zgadzam się z Tobą, że wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba nauczyć się korzystać z tych możliwości w zdrowych proporcjach, tak żeby internet nie stał się całym światem, a jedynie oknem do niego, bo relacje budowane za jego pomocą są równie rzeczywiste i ważne.
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodać nic ująć :-) z tym oknem pięknie to zabrzmiało :-) Pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
  4. Iwonko potrafisz wzruszyć i pobudzić moje wspomnienia ze szkolnych lat.
    I tak właśnie ostatnio sobie myślałam, że Ty powinnaś brać udział w konkursie na bloga roku a tu proszę :D Przypomnij jeszcze w swoim czasie o głosowaniu bo pewnie wyleci z głowy ;)
    A to Grajewo to taka mała wioska koło Krakowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grajewo to małe miasto w północno wschodniej Polce. Pomiędzy Białymstokiem a Suwałkami :-) Na pograniczu Mazur i Podlasia :-)) Kasiu ja to cała się czerwienię... bo Ty to mnie wiecznie takimi komplementami obdarowujesz... Dziękuję Ci bardzo bardzo :-) Głosowanie będzie pomiędzy 24 a 31 stycznia. Dam znać na blogu i na Facebooku. Jak jeszcze nie jesteś ze mną na FB to zapraszam Cię :-) na górze masz zakładkę ze stroną lub z boku na wysuwanym pasku :-) Przesyłam uściski :-)

      Usuń
  5. Na FB ci pisalam, ze mam to samo. Najlepszą klase na świecie miałam, tryskającą takimi pomysłami, ze jak sobie teraz przypomnę, to mam ciarki :D.
    Ale kocham współczesność. Internet. Facebooka. Nie byłoby mnie tu, gdybym ciągle miała tylko to, co miałam, gdy byłam w szkole. Nie znałabym tylu ludzi. Tak wiele by mnie ominęło. Ja jestem po prostu wdzięczna, że "zaliczyłam" oba te światy. Ale myślę, że moje dzieci tez zaliczą dwa. Tylko inne. Takie, jakich sobie teraz nie sposób wyobrazić (bo tych drugich naszych też sobie nie wyobrazaliśmy, prawda :)?). Może ich nie będe rozumieć, ale wierzę, ze będa dobrze :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOO tak ja jestem pewna, że nasze dzieci zaliczą dwa światy :-) Nie mam wątpliwości :-) Ja nawet myślę, że ja zaliczyłam 3 światy! Jedne ten licealny bez niczego, potem ten taki z telefonami komórkowymi i pierwszymi telewizorami płaskimi a teraz jakiś świat ultra.. wszystko cienkie, coraz cieńsze.. nowy model wszystkiego co pół roku. Człowiek kupi telefon i cieszy się przez chwilę bo za moment jest już nowy model i sobie myśli: cholera mogłam poczekać! .. zasypywanie nas wszystkim.. zarzucaniem rynku .. a potem odpadami toksycznymi krajów biednych.... no tak myślę, że to jakaś nowa forma świata rodzi się.. boję się czasem pomyśleć co ona przyniesie.. ale potem dociera do mnie, że moja babcia pewnie też bała się co przyniesie ten dziwny prostokąt przy uchu w którym można usłyszeć drugą osobę.. że co ten świat wymyśli jeszcze jak już można telefon przy sobie nosić a ona jeszcze 5 lat temu chodziła na piechotę do PGR-u żeby zadzwonić do wnucząt. No i wtedy uspokajam się trochę. Witaj u mnie Aniu :-)

      Usuń
  6. No ładnie :D
    Ja trochę żałuję, że dzieciaków już tak nie widać na podwórku, że w chowanego, podchody, wojnę i inne gry się nie bawią :) Ale to przecież od nas zależy czy nasze dziecko spędzi cały dzień przed komputerem ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Piekny post :) Porusza wazny temat. Ja zyje w kraju, gdzie telewizja jest bee, portale sa bee, wszystko jest bee, a mimo wszystko wszyscy wszystko maja i po prostu wybieraja sledzenie innych, ale najlepiej nic swoim kosztem. Deprymuje to - czemu sasiadka chce wszystko o mnie wiedziec, a o sobie slowka nie pisnie ??? Tak to tutaj wyglada. Nauczylam sie, nie odpowiadac na pytania, olewac, skoro i tak mnie nie dane bedzie czegokolwiek o kims innym uslyszec (wscibska jestem). Dlatego dla mnie internet to wazna rzecz, bo moge sobie chociaz poczytac z czystej ciekawosci, jakies ploteczki. I nie wstyd mi. Dowiedziec sie co u starych znajomych.

    Pierwszemu synowi nie puscilam telewizora do 3 roku zycia, dalismy rade (oduczylam sie ogladac telewizje, to na wielki plus), teraz oglada, oczywiscie w granicach rozsadku, a wrecz z zegarkiem w reku ;P Komputer zna, bo przeciez trzeba sie z babcia i dziadkiem jakos dogadac, ale tylko zna skypa (mimo wszystko wie wszystko co i jak), na komorke i inne rzeczy jest zdecydowanie za maly. Moim zdaniem wszystko w granicach rozsadku ma sens i nie szkodzi.

    Da sie w wielkim nowoczesnym swiecie zyc po staremu. Trzeba po prostu chciec. Znam wiele rodzin bez telewizora, ale z internetem - nic nie traca, bo jednak na internecie jest wiele form rozrywki i telewizja tez. Tak, ze to do konca nie jest tak, ze ktos jej nie oglada.

    I wspomnienia nasze dzieci tez beda mialy swietne o ile im zagwarantujemy zrownowazony dostep do wszystkiego :) I do wyjscia na dwor i do obejrzenia bajki.

    PS: Na jednym ze wczesniejszych zdjec masz piekny szal-komin. Mozesz mi napisac, czy jest on recznie robiony, czy kupny ??? Na zdjeciu z Twoimi nowymi slicznymi rekawiczkami. Dziekuje za odpowiedz, bardzo mi sie on podoba i moze zaryzykuje i zrobie sobie podobny na drutach :)
    Pozdrawiam Edyta Koch

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edytko, a może ty sobie założysz jakiś profil na google? :-)) Bo ja zawsze czytam czytam tego anonima i na końcu patrzę.... aaaaa to Edyta :-) Szal mój z poprzedniego posta jest kupiony. Tutaj u nas w Ameryce niestety. W TARGET ale oni chyba nie prowadzą przesyłek zagranicznych. Jak byś jednak bardzo chciała akurat taki to napisz do mnie na maila (dane w zakładce "kontakt" u góry) i jakoś się dogadamy :-) Pozdrawiam Cię i dziękuję za, jak zwykle, mądry komentarz :-)

      Usuń
    2. Hej,
      musze pomyslec nad kontem w google :)
      Co do szala to nie ma sprawy, zaczelam na drutach, mama obcykala co i jak i oczywiscie nie wyjdzie jak Twoj, ale dam rade zrobic cos podobnego (w sumie tego brzegu nie moglysmy rozszyfrowac, ale zastapilysmy go warkoczem i wcale nie glupio wychodzi). Bo pewnie nie wiesz, ale mam hobby i robie kominy na drutach od zeszlej zimy (maz nazywa to dziwna obsesja), mam juz pokazna kolekcje ;P Bo ja tylko umiem zrobic szal-komin i opaske i po prostu zeby sie wyluzowac dziergam :) A i dzieki Tobie sie nauczylam robic warkocz, bo wczesniej nie umiala, a mama mi polecila, ze ladnie bedzie wygladal, tak, ze kolejny sezon przede mna ;P Ale bardzo dziekuje za propozycje :)))
      Pozdrawiam E.

      Usuń
    3. Podobno ja mam konto google :) Sprobuje, czy dziala
      Edyta :)

      Usuń
    4. Nooo widzisz działa :-) Fajne chłopaki jesteś :-)) Powodzenia z szalem! Edyta ty jesteś niesamowita dosłownie :-) Koniecznie pokaż mi ten szal na FB :-)))

      Usuń
  8. A ja zawsze myslalam "moja corka, to grzeczna i taka rozsadna dziewczynka, z ktora nie mialam klopotow" no i prosze czego sie tutaj dowiaduje,w tle oczywiscie innych poruszanych spraw, ze to byl lobuz pierwsza klasa, ale niech i Wasze ta male istotki beda takimi kochanymi lobuziakami, calujemy i pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale czy podłożenie klasówek z biologii czyni mnie mniej rozsądną i mniej grzeczną?? nieeeee ;-)) Chyba nie sądziłaś mamusiu, że ja aż taka do bólu grzeczna jestem?! Nie ma takich dzieci! :-) A jeszcze ci powiem że dopisałam sobie raz ocenę z historii w dzienniku :-)) I uciekłam z paru lekcji :-) i w Mrągowie nadużyłam alkoholu klasy najniższej a Kaśka Ł. trzymała mi włosy jak alkohol już dłużej nie mógł być w moim żołądku :-P
      Więcej grzechów już nie pamiętam :-) ale żadnego nie żałuję. Buziaki dla was i pozdrowienia :-)

      Usuń
  9. TO ja się odniosę w sprawie "pocieszenia" :)
    Miałam wrażenie jakiś czas temu, że to współczesne "bycie" w wirtualnym świecie zanadto wciąga moje dziecko, ale NIE - dom jest pełen młodych ludzi i koleżanek i kolegów, wiecznie gdzieś się spotykają, a telefony i fb służą im do zapamiętywania tych spotkań, lub ich umawiania... Sms do odnajdywania się. Wyjeżdżają i na żagle i na deski w zimę i na rowerowe wycieczki, zarażają się pasjami, maja swoje murki (moze nie trzepaki), ale znają swoje domu - często u siebie nocują na zmianę, by się po nocach nie tłuc nocnymi w obrębie dużego miasta. Chronią się i wspierają, pomagają i są ze sobą jak najbardziej realnie. Co więcej... Dzięki temu internetowi znają się nie tylko w jednym mieście. Przyjeżdża do nas Wrocław i Katowice i Zielona Góra i wybrzeże, a mój dzieciak gdzie na koncert nie pojedzie - to w każdym mieście ma kogoś u kogo może się po podróży zdrzemnąć... I to mnie cieszy, bo jego codziennośc jest nie mniej kolorowa i bogata w te elementy do wspomnień. Żywych, realnych. A i ja dzięki blogowi poznałam cudowne kobiety z daleka, z którymi gdyby nie "internet" nigdy bym się nie spotkała i nie zaznałabym tych imponderabiliów :)***
    I decyzji co do udziału w konkursie kibicuję z całą mocą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Maryś :-)) Boże, jak ty zawsze cudownie o tym synu opowiadasz! Jaki to cudowny chłopak musi być. Na zdjęciu już jednym widziałam tego młodzieńca, więc teraz jak czytam o nim to przypisuję do twarzy te wszystkie cechy, i powstaje osobowość w mojej głowie :-) Ale wiesz Maryś, że najfajniejszy mężczyźni są tacy fajni w połowie przynajmniej dzięki fajnym matkom i ojcom :-) Tym którzy rozwinęli w ich niedojrzałych osobowościach niteczki dobra, sprawiedliwości, miłość, szacunku.. i te niteczki tak się wiją wiją i coraz to większe kłębki ukręcają ;-) Wszystko co w te szufladki niedojrzałe wkładasz to potem z tych szufladek się wysypuje. Ja nie wątpię, że Twój syn jest fajnym chłopakiem! Nie wątpię ani sekundy :-) Uściski wielkie :-) A puki co zostałam zdyskwalifikowana w konkursie ;-) ale już nad tym pracuję! :-) Nie poddam się! :-)

      Usuń
  10. Świat pędzi do przodu...wszystkie nowości i wynalazki są dla ludzi, na każdym etapie rozwoju ludzkości to coś innego, lepszego...i tak ma być, i tylko my musimy nauczyć nasze dzieci jak z tego rozsądnie korzystać, jak się w tym nie zatracić...bo wszystkie te nowoczesne sprzęty pozwalają nam poznać ludzi, żyjących w różnych zakątkach świata...pozwalają nam rozwijać bardziej nasze zainteresowania i pasje...sama dopiero niedawno stwierdziłam, że telefon z internetem trzeba teraz mieć, że można mieć lepszy kontakt...że kiedyś moi rodzice się zamartwiali, czemu się spóźniam (a to tylko autobus się spóźnił), a teraz po prostu dostajesz sms-a..."Jestem w drodze" i jest ok...fakt, ze w niektórych sytuacjach robimy się mniej "anonimowi", np. zastanawiałam się ostatnio skąd znam tego chłopca na przystanku...i okazało się, że to kolega mojej córki...na FB komentarz zostawił:)nie da się uciec od tych "udogodnień" teraźniejszego świata...ale trzeba też pielęgnować kontakty osobiste...emocje...świat jest cudny, ten namacalny i ten wirtualny, tylko nie można się zatracić w żadną stronę:)) pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie, pięknie, pięknie to napisałaś :-) a historia z chłopakiem z przystanku mnie rozbawiła ;-)) Moje dzieci za małe są jeszcze na facebook ale zapamiętam sobie zapamiętam.. może kiedyś ta informacja mi się przyda :-) Ja ciebie też pozdrawiam bardzo serdecznie :-)

      Usuń
  11. Ojeja, ja tez tęsknię za tym światem, kiedy czasu było więcej, i chodziło sie do siebie bez telefonicznego uprzedzania i za tymi głupimy pomysłami z których mozna się było godzinami śmiać. Tak dobrze to wszystko pamietam, jakby to było wczoraj i tak trudno uwierzyć, że to tyle lat i że niektórych z Tych ludzi juz nie ma. Ostanio oglądałam "Preaty women" i pytam nastepnego dnia przyjaciółkę "Pamiętasz gdzie pierwszy raz i ile razy oglądałyśmy?" I nagle oczy nam przygasły "To było u Anety! Ona juz 2 lata nie żyje ...
    Czas biegnie jak szalony, na Nowy rok wiele osób, i ja też, postanawia, że zwolni. Zwolnie. Spróbuję zwolnić ...
    Uściski Kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściskam Cię Iwona też :-) A ja na Nowy Rok postanowiłam tak jakby przyspieszyć ;-) aż głupio ;-) ale ja za długo byłam w cieniu, byłam schowana i wystraszona.. w końcu ujawniam się i postanawiam o siebie walczyć! I nie bać się i stawiać czoła! Zobaczymy gdzie będę za rok.. może wtedy w moich postanowieniach będzie : zwolnij Iwonko zwolnij :-)) Uściski :-)

      Usuń
  12. Czytając te Twoje szkolne wspomnienia, śmiejąc się w głos przy wyobrażaniu sobie Waszego podkładania sprawdzianów, zaczęłam sobie przypominać różne własne szkolne zdarzenia, perypetie... Cudowne czasy... Wesołe takie, pełne przeżyć i beztroski... Buziaki Iwonko:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a ja zdałam sobie sprawę, że część tych wspomnień poszła w zapomnienie.. wczoraj dostałam wiadomość od koleżanki z liceum z opisem sytuacji z dawnych lat.. i wiesz, że ja tego nie pamiętałam?!! i myślałam sobie: boże jak to możliwe?? Część tych wspomnień zaśniedziała i zakurzyła się grubą warstwą kurzu.. może ten blog to taki odkurzacz trochę będzie? :-) Uściski dla was Olu :-)

      Usuń
  13. Niby w liceum byłam tak niedawno ale jak bardzo te czasy się zmieniły! I wspomnienia są takie wspaniałe! A ja ciągle powtarzam że pomimo iż człowiek ułatwia sobie życie bo teraz pralki same piorą, naczynia też się same myją, pieluchy można mieć jednorazowe to tego czasu jakby mniej. Każdy telefon ma a czasu nie ma się spotkać. Ba! Czasem nawet zatelefonować nie ma czasu! Kiedyś jakby inaczej było... I moja siostra tez telewizora nie ma, uważają go za zbędny i że to złodziej czasu. Tak im pasuje, dzieci jeszcze nie mają. Ale Ty pięknie to podsumowałaś bo i ja nie chcę inaczej, nie chcę się cofać.
    Piękne zdjęcia! Takie lekko zimowe kadry. Cudo!
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja Ciebie Iza pozdrawiam :-)) Wiesz, że ostatnio z Julitą o Tobie rozmawiałyśmy?? i to jest już któryś raz z rzędu :-) Na pewno jesteś ciekawa co tam mówiłyśmy haha zdradzę Ci, że chwaliłyśmy Twoje komentarze, że są zawsze szczere i fajne :-) I widzisz Iza ja bym nie wiedziała nawet o Twoim istnieniu jakbym nie godziła się na te nasze czasy... a bardzo sobie cenię to że wiem o Twoim istnieniu :-) I nie chcę od tego uciekać :-) Pozdrawiam Cię i ukochuję :-))

      Usuń
    2. "Ukochuję". Podoba mi się:) Dziękuję! I że rozmawiacie o mnie też dziękuję:)

      Usuń
  14. Nie mogę się doczekać czasu kiedy ja też będę wspominać szkolę ;)) Jeszcze nie mam co wspominać bo skończyłam ją zaledwie 4 lata temu ;) No chyba, że maturę z brzuchem ;)
    Ale Twoje wspomnienia rozbawiły mnie niesamowicie ;)) Jak to dobrze, że masz to już zapisane i zostanie to już na zawsze ;) I kiedy nasza pamięć będzie już wybiórcza będziesz mogła sobie to przeczytać ;))W tym (niebujanym!) fotelu ;))

    Buziaki Iwonko :*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Karolino (Paulino haha) ty taka jesteś młoda.. świeża.. ach... :-)) zawsze o tym zapominam, bo tak jednocześnie jesteś dojrzała i tak się dogadujesz z dużo starszymi rocznikami ;-) I że ty ten fotel niebujany pamiętasz.. ależ mnie to rozbawiło :-) Lecę do was zobaczyć bo może na mój komentarz wkurzający odpowiedziałaś ;-)) Buziaki dla Ciebie i Nikoli :-)

      Usuń
    2. Zawsze dogadywałam się ze starszymi bo do szkoły poszłam rok wcześniej ;)) A ja mam dobrą pamięć także o fotelu nie zapomnę ;)) a pewnie, że odpowiedziałam zawsze odpowiadam ;)) Ale czemu wkurzający ?:)

      Usuń
  15. a ja czasem zaluje tych spotkan na zywo, tego ze sie po prostu do kogos wpadalo " z ulic" bez wczesniejszego umwainia na skypie, przez komorke czy fejsa. Teraz juz chyba nikt do nikogo niezapowiedziany nie wpada... Oczywiscie jestem bardzo internetowa, czasem az za bardzo nawet, mam mase "przyjaciol", ktorych znam tylko dzieki internetowi, a moze gdyby nie bylo tego internetu bardziej bym szukala ich w realu? Telewizja akurat nie jest problemem. Nigdy jej nie lubilam i bardzo selekcjonuje programy ktore ogladam. a nie ogladam prawie. Moje dzieci ogladaj bajki, ale tez nie widze zeby przepadaly za tym medium, wola sie bawic ze soba lub ze mna. A czasmi to nawet by chciala aby cos poogladaly aby miec chwile spokoju...No ale z drugiej strony masz racje - teraz taki swiat jest i my zeyjemy w nim i nie mozemy sie z niego wylaczyc calkiem. aczkolwiek wielu moich znajomych z wielkich miast coraz czesciej wybiera pustkowie i glusze i ta sie wyprowadzaja. W Polsce w Bieszczdach jest juz nawet cala wioska takich uciekinierow. No coz mnie jednak ciagnie do wielkiego miasta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Dona oczywiście że Ciebie ciągnie do wielkiego miasta. Bo ty jesteś do takiego czegoś stworzona!! Nie możesz wyjechać na pustkowie w Bieszczady bo byś się tam nie odnalazła! Oszukiwałabyś samą siebie a i tak w końcu byś wróciła do wielkiego miasta. Trzeba słuchać siebie przede wszystkim.. i zaufać swojej intuicji. Jak to któraś z dziewczyn powyżej powiedziała.. ten świat wirtualny nie ma być całym światem tylko oknem do niego.
      Grunt to balans :-) Buziaki :-)

      Usuń
  16. Byłam tu wcześniej ale pomyślałam ,że przemyślę co napisać i doszłam do wniosku ,że napiszę , że bardzo lubię czytać to co piszesz ,bo dobrze się czuje wiedząc ,że ktoś podobnie odczuwa chociaż ja nie ściągałam nigdy i nigdy nie podłożyłam żadnego gotowca.Swoją drogą , to rzeczywiście mieliście szalone pomysły jako klasa.Nasz najbardziej wariacki pomysł , to iść na klomb miejski i zerwać dyrektorowi na imieniny wszystkie rosnące tam tulipany.Chcielismy go w ten sposób udobruchać po tym , jak poszlismy w "Dzień Zwycięstwa"(wtedy jeszcze się go obchodziło 9 maja) całą klasą na wagary.Iwonko, ze wszystkiego trzeba umieć korzystać mądrze, Bywa to niekiedy trudne ale warto próbować i nie bać się nowego .Oczywiście ,że będę wspierać głosami i może przygotujesz jakiś banerek, który będzie można umieścić u siebie ,żeby reklamować świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wiesz Maszko... Tyś mi przypomniała właśnie, że mysmy kiedyś (i to w podstawówce) przetestowali jednego nauczyciela... Bo nam się wydawało, że on nie sprawdza prac - tylko stawia za nazwisko... No i mój kumpel, co to miał u niego na pieńku jakby sie nie postarał to zawsze 3 na szynach, a ja zawsze te 5... I myśmy kiedyś napisali prace i ja się podpisałam na jego, a on na mojej - ja dostałam 5 mniej (za charakter pisma), a on 3 na szynach hahaha

      Usuń
    2. Maryś czy ty mówisz serio??? Matko kochana! Przecież w dzisiejszych czasach to on by był oskarżony, wywleczony za marynarkę, zbluzgany i odstawiony na komisariat .. no i oczywiście nie uczyłby już w tej szkole.. ooo zagalopowałam się chyba ;-) u nas w USA by tak było.. bo w Polsce to pewnie nie. No nie do wiary ta historia!
      Maszko, a dyrektor ucieszył się z miejskich tulipanów chociaż?? :-))

      Usuń
    3. No serio, serio... ale to były czasy Iwonko, przed okrągłym stołem, a historii uczyliśmy się bardziej w domach niż z ksiązek w szkole (tej prawdziwej historii)
      Więc to tez były czas, kiedy regulamin:
      1) nauczyciel ma zawsze rację
      2) kiedy nauczyciel nie ma racji czytaj punkt pierwszy
      obowiązywał :)))
      I mozna było sobie tylko "umiejętnie" jaja robić z tego psorka ;)

      Usuń
    4. Matko kochana Maryś to ile ty masz lat? ;-))))))) żartuję żartuję ;-) Bo wiesz ja to myślę jakby wczoraj to było!! a zapomniałam przecież że bicie uczniów było na porządku dziennym w moim liceum, zastraszanie, psychiczne znęcanie do takiego stopnia że moja koleżanka z klasy zemdlała na lekcji! Przecież to takie czasy były że ocena była taka jaką nauczyciel zdecydował nadać na podstawie jaka mu się podobała.. no tak.. to przecież nie było przed chwilą, to już jak w moim przypadku 20 lat!!!!! a w Twoim jeszcze więcej hahahahaha ale ja dziś się przyczepiam, co? ;-)

      Usuń
  17. Myślę, że z wszystkiego trzeba po prostu umieć korzystać i nie nadużywać, choć kusi mnie myśl o życiu bez tv. Bez ipada już nie dam rady niestety... No i uwielbiam duże, amerykańskie samochody!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie nawet nie kusi życie bez TV bo i tak nie mam czasu by go oglądać za dnia. Rzadko go włączam nawet! Za to wieczorami.. uwielbiam pooglądać coś z mężem :-) Ja też kocham duże amerykańskie samochody :-) Pozdrawiam Joasiu :-)

      Usuń
    2. To będę pisać ja,margaret skrodzki vel chmielewska:)) no musisz mi podpowiedzieć jak zalożyć legalne konto, bo nie chcę tu jakimś anonimowcem być. Wracając do Twego posta..z opóznieniem komentuję, bo jak opublikowałaś to ja oczywiście poza zasięgiem byłam:) Bo mimo,że uwielbiam jednak ten internet, to czasem fajnie wyjechać i pobyć poza zasięgiem właśnie...Ja jestem z tych ,którzy często wspominają, oj często...kiedyś myślałam ,ze to niedobrze, że po co wracać do tego co było, że trzeba carpe diem czy jak to tam było ;)) ale dzisiaj sobie myślę,że pięknie jest mieć wspomnienia.Czym bylibyśy bez naszej przeszłości? I wzruszam się kurczę tak często,że aż mi głupio...Twój post uruchomił taką lawinę wspomnień,że pojęcia nie masz:)Boże co my żeśmy za pomysły miały, jak my te szkołę skończyłyśmy?:))te ucieczki przez kotłownię na wagary( bo przecież drzwi były obstawiane w dniach popularnych,wiosennych ucieczek) ,te dopisywanie ocen w dzienniku i telefony żeby wyciągnąć nauczycielkę z klasy...pamiętasz jak chowałyśmy pani od biologii pomoce naukowe, bo wiedziałyśmy ,ze bez nich lekcji nie poprowadzi? oj długo by pisać,długo...i pamiętasz post, kiedy Ci pisałam,ze byłam na praktykach w naszym liceum i piłam kawkę z naszymi "ulubionymi" ? To ja pisałam Iwona:))) wyobraz sobie minę pań od fizyki i chemii zwłaszcza ,kiedy zobaczyly mnie na korytarzu z dziennikiem pod pachą ?:))) szkoda,ze nie miałam wtedy jakiegos sprzęta,żeby to ukradkiem nagrać ,te miny bezcenne były,wyobraz sobie:))Piękne czasy...dziękuję Ci za te wspomnienia...a propos, to o paznokciach to chyba nie o mnie? patrzę wlaśnie na moje poobgryzane w stresie paznokietki( w wieku lat...hmm...tylu co i ty masz;)) zaczęłam naukę jazdy na nartach)i myślę,że to nie może być o mnie ;) wzruszyłam sie wpisem Twojej Mamy.Uśmiałam się z Twoich "więcej grzechów nie pamiętam" .Kiedy moja mama mnie odwiedzała też sobie tak wspominałyśmy.Kiedy opowiadałam o biwaku, na którym odwiedziły nas przypadkiem największe bandziory z naszego miasta, straciła oddech:)błagała ,żebym już nic więcej nie mówiła:)) Pamiętasz jak ich nakarmiłyśmy kanapkami z mielonką i od tamtej pory byłyśy nietykalne?:)) nazywali nas harcereczki, choć nasz wypad harcerskiego wcale nie przypominał :)))ale koledzy byli w dechę i spać można było spokojnie. Iwona Dzięki ,że jesteś, na prawde. Zobacz jak pięknie da się pogodzić i stare i nowe...Fakt,że nasze dzieciaki nie będą może latać z flukiem pod nosem i bawić sie w cegiełki za blokiem,ale to nic....one będą miały swoje wspomnienia, też na pewno piękne..takie jest życie, taki jest świat.A my możemy i powinnyśmy im pomóc znależć równowagę w tym świecie.Nie zabronię im dostępu do techniki, bo sama jestem za nią często wdzięczna , jak choćby teraz :)) ale podsunę dobrą książkę też, zabiorę pod namioty,wyślę do babci do Polski,żeby mogły mi wysłać zdjęcie czarnych stóp,bo kto by sie martwił takimi rzeczami,jak noszenie butów:))ech, życie jest piękne! ściskam Cię i pozdrawiam wszystkich znajomych,którzy czytają Twego bloga. Jeśli w czasch szkolnych kogoś uraziłam dziś mogę w sercu i myślach jedynie przeprosić! Lecę napisać maila do zalki i radajki:))) caluję Cie "ona ma siłę";))

      Usuń
    3. Gosia ale ty tu komentarz wysmarowałaś :-)) Pani Chorosińska byłaby dumna z Ciebie :-) Gośka to były czasy.. takie czasy że serce rośnie jak pomyślisz.. a wiesz, że ja nie pamiętam że przez kotłownie się uciekało??!! Może ja nie uciekałam :-PP Oczywiście pamiętam pomoce naukowe chowane i pamiętam wiele innych rzeczy ale część z nich się zaciera i wtedy tak niesamowicie jest dostać taki komentarz np :-) albo jak od Kaśki Ł. dostałam maila o pewnym wypadzie do Mrągowa.. i opis jak to było..i okazuje się, że tego też nie pamiętałam! Ale jak jest fajnie sobie przypomnieć! Dziękuję Ci bardzo za ten długi, wyczerpujący, rozpoczynający się wstępem, -potem rozwinięcie i zakończenie- komentarzem :-) No mówię że pani profesor Chorosińska byłaby dumna :-) Oczywiście pamiętam nasz wypad pod namiot i nóż kryminalisty na szyi Bronki... och działo się działo ..
      Gośka i oczywiście o tych paznokciach, to o Tobie!! Mam je w oczach! Tak ładnie wypielęgnowane zawsze, równiutkie :-)) Koniecznie załóż profil żebyś mi tu Anonimem nie była ;-) Całusy przesyłam wielkie.. i wiesz Gośka ty się aż wstydź że tak blisko mieszkasz i masz o jedno dziecko mniej haha i do mnie nie wpadasz na kawę czy sernik ;-)) Dziękuję Gośka że tu jesteś i czytasz i komentujesz :-) Buziaki :-)
      ps. na maila wyśle ci instrukcje jak profil założyć ;-)

      Usuń
  18. Witam dziewczyny:)nawet nie wiem skąd się tu wzięłam..no ale skoro juz jestem to czytam i czytam i aż ciepło się robi na serduszku i jakoś tak miło.Wracają wspomnienia .Ucieczki z lekcji,pierwszy papieros zapalony gdzieś za domem..Barachołka haha..pamiętam jak leżalam na dywanie do 3 rano słuchając "Barachołki"w piątkowy wieczór chcąc nagrać"Żółte tulipany"..a jaka była radość..dzis wystarczy wejsc na bearshare lub inny temu podobny programik i masz wszsytko..jakie proste stało się życie..Jedno kliknięcie iwidzę się z siostrą mieszkającą w innej części świata,kliknięcie i mam zarezewrowany bilet do kina czy zakupy w domu bez wychodzenia..Żyjemy wygodnie a itak wciąż narzekamy ,na brak czasu,nadmiar pracy,obowiązkow..Ubiegly rok zupelnie odmienił moje życie ,dostrzegam rzeczy dawno nie widziane,znów umiem się cieszyć drobiazgami..Życie jest piękne ,trzeba tylko umieć sobie je pięknie wyobrazić..Pozdrawiam założycielke bloga..jest fantastyczny i za zgodą oczywiscie chętnie tu zaglądnę>:)Pozdrawiam cieplutko.Anka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu dziękuję Ci bardzo :-) Nawet nie wiem jak mogłam przeoczyć ten komentarz! I czytam go po dłuuugim czasie :-) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i dziękuję raz jeszcze :-)

      Usuń
  19. wow! piękne zdjęcia. Przede wszystkim one skupiły moją uwagę. Później treść. Super.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiesz, tak sobie myślę o tym świecie który już za nami o którym opisujesz: bez komórek, komputerów i tych wszystkich cudów techniki i dochodzę do wniosku że to było coś. Zachwyt nad przyrodą, dużo ruchu, zabaw w grupie rówieśników, ognisk matko aż serce ściska jak kiedyś było mi fajnie.
    Znam parę która żyje bez telewizora bez tzw.kultury masowej. Ludzie w moim wieku rycząca 30 i tak w sylwestra na gali chyba we Wrocławiu zapowiadają na scene Połomskiego ( ja mówię o nie ale powieje nudą) a oni na to:"a kto to jest". Następna sytuacja we Francji w Alpach w holu hotelowym widzą Zakościelnego z dziewczyną na co żywo reagują ich znajomi mówiąc:"patrzcie to on ten aktor" lecz oni nie mają zielonego pojęcia o kim mowa i powtarzając nam tą sytuację mówią:"no i był tam ten aktor jak mu tam zakopiarski" buehhhheeeee morał z tego taki kij zawsze dwa końce ma i trudno akceptuje dzisiejsze czasy takimi jakimi są.
    Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie dokładnie też tak myślę, że kij dwa końce ma. I przecież nasze babcie i dziadkowie też tęsknili do czasów gdzie nie było lodówki i jak fajnie się kiełbasę w słoikach w smalcu trzymało - i to był smak! i samochody nie zatruwały powietrza itd.. każde pokolenie ma swoje tęsknoty. Ja uważam że balans jest najważniejszy bo wirtualny świat na pewno nie zaszkodzi w odpowiednich proporcjach :-) Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :-)

      Usuń
  21. Iwonko, jak już pisałam dziś na blogu Julii jestem ostatnio bardzo retro. Gdzie się nie obejrzę tam też retro klimat. Dziękuję Tobie też za te słowa. Mam w moim domu na wsi walizkę, co tam w niej wszystkie skarby siedzą z czasów liceum i później. Na wieś rzadko jeżdżę, ale jak już jestem to często wtedy zdarza mi się zaglądać do tej walizy. I byłam na wsi w mijającym tygodniu. Na podłodze usiadłam. Walizkę otworzyłam. I czytam te listy. Oglądam te zdjęcia. Pamiętnik podczytuję. I tak mi się dobrze zrobiło. Bo to wszystko takie żywe we mnie było. Cudowny stan. Siedziałam tak, uśmiechając się do walizki i przyszedł do mnie mój prawie pięcioletni siostrzeniec, usiadł koło mnie i ogląda. I mówi nagle do mnie; ciociu to ja może mogę sobie coś wziąć z tej walizki? Ja mu na to; że Filipku niekoniecznie, bo tu są takie rzeczy cioci... bardzo dla cioci ważne... Filip patrzy na mnie i mówi; Acha wiem, to są wspomnienia... O rany jak mnie to rozczuliło!
    Popatrzyłam na te rzeczy i pomyślałam, że Blaki (bohater mojego ulubionego komiksu) ma racje! To nie prawda, że rzeczy nie mają znaczenia. Mają ogromne. Mają dar przywoływania historii, przypominania, wzbudzania konkretnych emocji. Że też papierek po cukierku, zasuszony liść, jakaś naklejka, bilet z opisem ; „jak wracałam z Karkowa po ustnej maturze z angielskiego” mają moc uruchamiania bezcennych pożółkłych momentów.
    I te listy…widzę kopertę, widzę to pismo i widzę tę rękę i tą twarz, ten uśmiech. I to moje czekanie. Wyczekiwanie pani listonosz zawsze koło 14… Albo codziennie - rzut okiem na półkę w bursie, w pokoju wychowawców, gdzie listy na mnie czekały…
    Wiem jak piszą ludzie, których dziesięć lat nie widziałam, ale nie wiem jak pisze mój współlokator…
    Naprawdę bardzo lubię kolor pożółkły…
    Dziś zbieram tylko bilety z koncertów. Ale nawet nie wkładam między kartki w kalendarzu tylko gdzieś w pokoju leżą…Nie mam biletu „jak wracałam z Zabrza, gdy byłam odwiedzić Julię, kiedy była w ciąży”, nie mam rachunku z knajpy, kiedy spotkałam się z Kasią i Łukaszem i Kasia pokazywała mi swój pierścionek zaręczynowy  , ani etykiety z szampana wypitego do śniadania z moją przyjaciółką, z powodu tego, że mamy ochotę i że to możliwe było tylko z Nią.
    Niby się mogłam cofnąć na osi czasu i sobie pomyśleć…ale to nie to samo.
    I już mi trochę szkoda.
    A tak niewiele trzeba, żeby mi szkoda nie było.
    Uważność wyostrzyć.
    Na nowo nadać znaczenie. Nie tylko rzeczom dużym, ale i bardzo małym.
    I skitrać ten korek po winie, które pić będę, gdy wieczór panieński dla przyjaciółki będę wymyślać.
    I skitrać ten bilet do kina, gdy pierwszy raz wybierzemy się z Filipem 
    I skitrać ten kamień z drogi, gdy na spacer wyjdę, bo to będzie najlepsze co będę mogła zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ piękny długi komentarz. dziękuję Ci za tę chwilę gdy go czytałam i wyobrażałam Ciebie z tą skrzynią na podłodze :-) Wiesz mi się wydaje, że za lat 40 czy więcej i tak takie skrzynie sobie uzbieramy.. niezależnie czy się na zbiorach skupimy czy nie. Jak byłyśmy dziećmi też nie sądzę żebyśmy myślały o tym, żeby coś było na potem do wspominania.. Ja na razie mam 3 skrzynie dla moich dzieci :-) Pełne cudów i cudeniek :-) Ale to prawda, że w dobie internetu i szału cywilizacji może trochę mniej zwracamy uwagę na pamiątki, na drobiazgi.. Życzę nam pochylenia się zatem :-)) Pozdrawiam CIę i dziękuje za na prawdę piękny komentarz! :-)

      Usuń
  22. no właśnie :) ... wszystko jest dla ludzi i to od człowieka zależy jak to wykorzysta ... takich dylematów współczesności jest więcej "książka czy e-book" ... i miałam wymieniać dalej ale po co ... przecież wiemy ... ostatnio byłam świadkiem zagorzałej debaty właśnie w kwestii tego czy papier czy cyber papier ... i było gorąco :) ... a ja uważam, że owszem ... półki biblioteczki z bogatą ofertą to magia sama w sobie i dotyk pożółkłych egzemplarzy czy organoleptycznie namacalne piękno albumów było ... jest i być musi :) ... kocham to i twierdziłam i twierdzę, że nic nas tak nie nauczy wrażliwości czy życia jak stara dobra literatura ... ale mam Kindla ... i to najważniejszy z gadżetów w mojej torebce ... otwiera mi szansę na czytanie więcej i wygodniej ... i nie dam sobie wmówić, że treść coś na e-papierze straci ... czytanie jest czytaniem ... dla mnie to siła słów i emocji piszącego jakbym tego nie czytała :) ... stare nie eliminuje nowego i odowrotnie ...

    FB ... żyjemy w innym świecie i czasami kontakt z kimś daleko własnie na FB może być rozwijaniem kłębka bycia razem ...

    jeżeli jak piszesz gdy mamy szansę tę relację on-line scalamy i pobuduwujemy pieczeniem sernika :) ...

    wszystko jest dla ludzi :) ... na półkach stoi mnóstwo alkoholu i jest on dostępny ... dla każdego :) ... a tylko kilku traci kontrolę ... więc nie traćmy jej ... zachowajmy balans :) a będzie ok ...

    i jak to bohater w filmie powiedział "wiśta wio łatwo powiedzieć " :) ...

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie tak. Ja też kocham biblioteki, zapach książek i kocham czytać książki papierowe, ale też czasem czytam niepapierowe. Często dziękuję technice, że mogę ze sobą na wakacje wziąć 5 książek w postaci cyber, i te 5 zmieści się w małej torebce :-) Kolejny komentarz od Ciebie i kolejny taki długi :-) bardzo dziękuję za czas poświęcony mi i mojemu blogowi :-) Pozdrawiam :-)

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)