Spokój. Cisza niewiarygodna. Jak nigdy tak cicho tu u nas dziś. Cisza przed burzą. Przed sztormem stulecia w zasadzie.
Huragan zbierający żniwo na swojej drodze... huragan jakiego nie było w historii wschodniego wybrzeża USA. Problem z prądem ma mieć kilkanaście milionów ludzi.
Ale dziś u nas spokój jak powiedziałam. Spakowani na ewentualną ewakuację czekamy co przyniesie jutro.
Ja ciasteczka upiekłam z moimi dziewczynkami. Pyszne, waniliowe.
Ciasteczka, żeby zagłuszyć emocje. Emocje może niepotrzebne, bo pewnie paniką ogarnięte. Może i tak. Ale przepędzić nie umiem.
A intuicja? Ona milczy. Milczy zagłuszona potokiem "news updates" wylewającym się z NBC10.
Huragan SANDY nadejść ma jutro późnym popołudniem. W Polsce będzie to wtorek rano.
Nadejść ma i zostać na dłużej. Połączony z burzą tropikalną rozgościć ma się na 2-3 dni..
Pierwszy raz w życiu chyba, nie marzę o niczym. Nie dążę do niczego. Nie czekam na dobry los. Nie mam nadziei na szybkie zaśnięcie dzieci..by sobie z mężem popić szampana. Pierwszy raz w życiu chcę, by zostało dokładnie tak jak jest.
Czy sztormu stulecia nam potrzeba by zdać sobie sprawę, że w zasadzie, to czego nam potrzeba, to cisza za oknem i rodzina tak blisko obok? Że wymarzone szpilki z czerwoną podeszwą.. to czym one są? Gdzie je wcisnąć w ten scenariusz życia?
Słonecznych kadrów kilka na przekór tak
i.w.
Jeżeli masz problem z wstawieniem komentarzu - odśwież stronę!
Jeżeli wstawiony komentarz wyświetlił Ci się kilka razy - nie przejmuj się!
Jeżeli nie widzisz swojego komentarza lub mojej odpowiedzi na niego - kliknij "Load more" (czyli rozwiń listę) na dole pod komentarzami. W razie dalszych problemów odśwież stronę lub skontaktuj się ze mną - skarzynia@wp.pl
Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.
Iwonko...przyszło nam żyć w takich "burzliwych" czasach....życzę wam spokoju....przede wszystkim spokoju..............
OdpowiedzUsuńDziękuję Qrko bardzo za te słów kilka chyba bardzo mi potrzebnych.
UsuńNawet nie wyobrażam sobie, co można czuć w takim momencie. Powtórzę za Qrą Domową życzę Wam spokoju...przede wszystkim spokoju.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Za bycie na chwilkę ze mną i moimi zmartwieniami.
UsuńJuż raz taka sytuacja była: ja rano w pracy czytam Twojego posta a Ty niedawno poszłaś spać bo post jest tu od 5 godzin...
OdpowiedzUsuńTylko wtedy była kawa, spokój... a dziś z niecierpliwością czekałam na wiadomości jakieś, od Ciebie, od Julitki.
Naczytałam się o tym huraganie co do Was idzie. W mediach było cicho, do dzisiaj. Bo dzisiaj już mówią. A to co mówią napawa mnie ogromnym lękiem.
Nie wiem i nawet sobie nie potrafię wyobrazić co czujecie...
Teraz zbieracie siły, noc u Was.
Będę obserwować bacznie co się dzieje i trzymać mocno kciuki.
Za Was, Wasze rodziny...
Dziękuję Iza bardzo. Za te słowa, za trzymanie kciuków i za wsparcie takie ponad tysiącem kilometrów. Dziękuję . Na bierząco informuję na moim FB o naszej sytuacji. Jak chcesz to możesz mnie znaleźć pod IWONA WISNIEWSKA
Usuńdo serca Was przytulam i jak juz pisałam do Julitki nadymam policzki i fufuam i dmucham by odpedzić Zołzę Sandy
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Naprawdę ważne dla mnie jest takie dwu chociażby słowne wsparcie. Dziękuję.
UsuńTak jak to napisała Julitka, że wystarczy jedna walizka by spakować to co najpotrzebniejsze - nawet jeśli to przenośnia... Wiesz zastanawiałam się nad tym, jakbym ja się odnalazła w takiej sytuacji, bo chyba najtrudniej jest nie tyle z własnym lękiem, co z wypośrodkowaniem emocji "paniki" dookoła. TO jest chyba najważniejsze by wyciszać i siebie i dzieci w takiej sytuacji, bo One przejmują nasze lęki nawet te głęboko skrywane. I cały czas czuję, że wszystko będzie dobrze. Na prawdę tak czuję, że jest nad Wami ten parasol. Nie wiem skąd... Ale będę czekała na wiadomości od Was. Piszcie nawet na FB, gdziekolwiek, że jest wszystko dobrze i miejcie dużo wiary i siły na ten spokój. Tego tez Wam życzę z całego ♥
OdpowiedzUsuńMyślami dobrymi z Wami tu jesteśmy. Jako ta część dobrego parasola Iwonko...
Maryś dziękuję! I wiem i czuję to wsparcie Twoje! Dzieci moje boją się bardzo. I nie chodzi wcale o mój czy męża strach.. one widzą wiadomości, których musimy przecież słuchać bo tam ogłaszają ewakuację, czy najnowsze wieści.. My też tak niby spokojni na zewnątrz.. w środku burza emocji.. mąż mój mówi, że nie boi się wcale, mówi, że będzie dobrze, że tak czuje.. ale patrzę na niego tak patrzę i widzę przerażenie w oczach! Bo mówić to sobie można.. a emocje w Tobie zagotowane, w końcu wyciekać zaczynają.. Na FB informuję na bieżąco w miarę o naszej sytuacji .. Dziękuję Maryś, że jesteś :-)
UsuńKochana Iwonko. Trzymajcie się dzielnie i zdrowo proszę! Mamy najbliższą rodzinę w Pensylwanii (Hampton) i bardzo mocno będę o Was wszystkich myśleć. Musi być dobrze!
OdpowiedzUsuńDziękuję CI! I będę trzymać kciuki i ja za Hampton w takim razie! Pozdrawiam Cię serdecznie.
Usuńto prawda, że dopiero zagrożenie (huragan, pożar, choroba)sprawia, że nagle doceniamy to co mamy i zdajemy sobie sprawę, że niewiele tak naprawdę do prawdziwego szczęścia jest nam potrzebne, a lista rzeczy, które chcemy mieć tak naprawdę nam tego nie przybliżą, trzymam kciuki żeby huragan Was ominął, trzymajcie się cieplutko
OdpowiedzUsuńP.S. Powalczyłam trochę, żeby zamieścić komentarz i powoli oswajam się z układem Twojej strony :), piękne przepełnione światłem zdjęcia :)
Dziękuję bardzo. I cieszę się, że moja trudna strona już mniej trudna jest dla Ciebie :-)
UsuńIwonka pozostaje wierzyć ze po burzy zawsze przychodzi słońce... i ja wam życzę tego słońca jak najwięcej
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak czekam na czwartek.. na to już "po" i nie ważne ile pracy będzie do wykonania.. ile chodników do oczyszczenia i ile drzew powalonych do usunięcia.. ważne będą te pierwsze promyki słońca.. dziękuję że jesteś tu przez chwilę ze mną :-)
UsuńIwonko jestem myślami z Wami, nawet nie wyobrażam sobie co też musicie czuć teraz. Przytulam całą Twoją oraz Julitki rodzinę i wierze, że wszystko będzie dobrze. Uważajcie na siebie i dawaj znać co u Was bo bardzo ale to bardzo się denerwuję:/ I będzie dobrze oczywiście bo jakżeby inaczej!
OdpowiedzUsuńTak będzie dobrze! Dziękuję Ola, że jesteś z nami myślami .. że jesteś w miłych chwilach i tych mniej miłych.. Dziękuję i na FB staram się informować jak sytuacja się zmienia. Uściski.
UsuńIwonko,spokoju zycze i wiary w to,ze po burzy przyjdzie slonko...trzymajcie sie cieplo:*
OdpowiedzUsuńDziękuję! Czekam na te słonko bardzo.
UsuńA ja życzę,żeby tylko na niepokoju się skończyło i wierzę,że wszystko będzie dobrze...
OdpowiedzUsuńDziękuję ... mam nadzieję, że będzie dobrze.. choć wybrzeże już pod wodą.. Ale ciągle jestem dobrej myśli. Pozdrawiam.
UsuńZmroziło mnie:/Jestes niesamowita w tym swoim spokoju,chociaż sama nie wiem jak bym zachowała.Trzymam kciuki za szybki, szczęśliwy koniec i pisz czym prędzej jak będzie po wszystkim
OdpowiedzUsuńŚciskam was mocno!!!
Piszę na moim FB (Iwona Wisniewska) .. ten spokój mój to tylko taka przywdziana szata.. w środku ogień emocji szaleje.. mam nadzieję, że nie będzie tak źle jak przewidują.. Dziękuję Iga, że jesteś.
UsuńIwonko, niech Ten na gorze nad wami czuwa.... a ja będę czuwać, by Ten z góry nie zaspał i przypomnę Mu o ludziach, którzy na niego liczą :)
OdpowiedzUsuńJak krusi i bezradni jesteśmy wobec żywiołu. Człowiek stara się być panem swojego losu, aż staje przed czymś ogromnym, przy czym jest jak pyl na spódnicy. Nagle staje się taki malutki, nagle staje się delikatny i nie chce już nic, poza tym by BYĆ.
Iwonko.... sil i zdrowego rozsądku. Mocno przytulam
Dziękuję IZA! Bardzo dziękuję... Tak.. "ona ma siłę" .. tak ona ma.. i ona rządzi losem swym.. i ona ma wpływ na życie swoje.. tylko co ona może jak idzie na nią fala Oceanu i huragan stulecie? Nic nie może ta ona. Czekać i mieć nadzieję może. Dziękuję jeszcze raz, że jesteś tu zawsze.
UsuńW takich sytuacjach okazuje się co tak naprawdę jest dla nas ważne - najważniejsze ... i jak niewiele przedmiotów jest nam niezbędnych ... wtedy szpileczki wymarzone - nic nie znaczącymi się wydają, choć w normalnym życiu - zdają się być absolutnie niezbędne i mocno umilają nam egzystencję ...
OdpowiedzUsuńJeszcze do niedawna wiadomości o huraganach i kataklizmach były bardzo odległe dla mnie, słyszy się o nich, współczuje ... ale teraz jakoś uważniej nastawiam ucho, kiedy wiadomości podają, że ma to być w Twoich okolicach Iwonko, jeśli nawet osobiście się nie znamy, to człowiek wie że dotyka to znajomych mu osób i zwyczajnie się niepokoi i martwi ...
Niech czuwa nad Wami opieka z dobrych myśli naszych i ochrania jak najszczelniej ...
Ściskam mocno :*
Dziękuję Olga! Dziękuję za te chwile i momenty gdy u mnie jesteś i choć nie znamy się jak mówisz.. to jednak coś się między nami wytwarza.. dziękuję, że jesteś nie tylko jak piszę o skowronkach nad głową ale też gdy piszę o tym o czym czytać nie chce się nawet.. Ściskam Cię i do usłyszenia.
UsuńIWONKO-faktycznie stan takiego napięcia w oczekiwaniu na ...wiadomo na co i nie wiadomo jest ciężki i nieznosny.W takiej sytuacji każdy strach jest uzasadniony i nie dziwię się,że w Tobie on jest.Nie ma co spekulowac-trzeba miec nadzieje,że wszystko będzie dobrze.Wszystkie tu myslimy o Was i otaczamy serdecznymi myslami.
OdpowiedzUsuńA co do Twojej refleksji,że pierwszy raz nie marzysz o niczym ,że chcesz ,żeby tak zostało,jak jest...namawiam często do takiego stanu ducha na codzień i wtedy słyszę,że to jakiś dziwny minimalizm.A dla mnie to autentyczna i głęboka wdzięcznośc dla zycia takiego jakie jest.Rozumiem Twoje myśli bo w obliczu realnego zagrozenia częst się pojawiają .Zyczę ci z całego serca,żeby to co niebezpieczne poszło precz i żebys z tymi myślami została.Czerwone szpilki mogą spokojnie stac nadal na wystawie...
ściskam mocno i myslę.
Dziękuję Iza za Ciebie tu teraz i za ten piękny komentarz. Wiesz u mnie te myśli nie pierwszy raz. Jakiś czas temu zrozumiałam co jest w życiu ważne a co mniej.. na co dzień mam wiele refleksji dotyczących życia i bycia .. częściej się teraz zatrzymuję nad momentem dnia, częściej czerpię z niego siłę. Ale są momenty, że szpilki wydają się centralnym punktem dnia.. ale to chyba taka równowaga głębi spojrzenia z frywolnością życia.. Dziękuję Iza bardzo bardzo, że zajrzałaś i zostawiłaś te swoje piękne słowa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo musi być straszne uczucie... Bardzo mocno trzymam kciuki, aby to wszystko przeszło jak najłagodniej. Trzymajcie się!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńTrzymam mocno kciuki...
OdpowiedzUsuńMoże wszystko się ułoży dobrze...
Czasami niespodzianie los układa inaczej scenariusz i jest ok.
Mam nadzieję, że właśnie tak będzie! Dziękuję za troskę!
UsuńWidzialam w telewizji relacje....Uwazajcie na siebie i sciskam mocno.Jestem dobrej mysli.Podjesta w pore ewakuacja pozawala uniknac tragedi.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za wsparcie. Ja jestem ciągle dobrej myśli!
UsuńIwonka napisz że już''po'' i że jesteście cali i zdrowi???????
OdpowiedzUsuńJeszcze nie po! Dopiero przed! Piszę na bieżąco na FB co i jak. Możesz mnie znaleźć tu: http://www.facebook.com/iwona.wisniewska.948
OdpowiedzUsuńTakie czytanie po prostu wywoluje ciary na plecach, nie znam osobiscie, ale jak juz sie wciagnelam w bloga to po prostu nie moge przejsc obojetnie. Teraz slucha sie wiadomosci dwa razy czesciej, sprawdza informacje na biezaco i trzyma kciuki, ze jakims cudem huragan zelzeje, ze ominie na pewno, ze w ogole chcialoby sie pomoc jakos, a tutaj sie nie da. I powiem szczerze, ze faktycznie jak uslysze wiadomosc o sprzataniu to bedzie super wiadomosc. Trzymamy kciuki !!! I wcale sie nie dziwie, ze emocje sa ogromne, podziwiam, ze masz sile jeszcze cokolwiek pisac.
OdpowiedzUsuńEdyta Koch
Edyta, ja muszę pisać!! Muszę bo bym zgłupiała tu tak siedzieć! Piszę na FB odpowiadam na komentarze na blogu.. piszę na innych blogach.. bo jest mi to potrzebne bardzo widocznie. Choć nie podejrzewałam siebie o to.. Właśnie przy moim oknie przeleciała wielka gałąź.. tak w powietrzu całkowicie, niesiona wiatrem już bardzo bardzo silnym ..ale ja wciąż liczę że nic a nic nam nie będzie! Dziękuję Edyta bardzo bardzo za Twoje słowa.. za kciuki trzymane i za wszystko... Pozdrawiam i dziękuję
OdpowiedzUsuńIwonko, rozumiem Twój niepokój, najgorsze jest to co nie znane, a rozdmuchane przez media do rozmiarów niebotycznych. Myślę, że każdy, kto mam bliskich i jest za kogos odpowiedzialny, bałby się, bardziej chyba o nich, albo o nas razem i niż o siebie tylko.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się ciepło! Będzie dobrze :-)
Dziękuję Iwonko!
Usuńoch jak smutno mi się zrobiło...tak bardzo Wam życzę abyście mieli już to za sobą...by okazało się , że nie było tak strasznie, że to panika....i nie zgadzam się z potrzebą takichh przemyśleń, lepiej żebyśmy nie mieli sytuacji w których się zastanawiamy czy będzie jutro...to często za dużo dla zwykłego człowieka....ale Ty masz siłę Kochana, wspartą wieloma sercami gdzieś w oddali....
OdpowiedzUsuńuciekam sprawdzić czy coś napisałaś na fb...
Dziękuję bardzo bardzo. Za chwilkę tu ze mną, za wsparcie i taką tą siłę od was, z której czerpię.. Dziękuję i do mam nadzieję lepszego jutra..
UsuńJak mówili o tym w telewizji to sobie nie tylko o mojej kuzynce pomyślałam , która mieszka w Nowym Yorku, ale także o Tobie!
OdpowiedzUsuńWyobrażałam sobie co musisz czuć, jak się zachować, co zrobisz, co ja bym zrobiła.
Piękne słowa napisałaś "Pierwszy raz w życiu chcę, by zostało dokładnie tak jak jest. "
Trzymam kciuki, żeby tak zostało.
Dziękuję Olu :-) Na szczęście już to mamy za sobą :-)
UsuńDzisiejsze wiadomości przyniosły trudne wieści, ale nie takie straszne. Myślę o Tobie, o Was i kiedy czytałam Cie już wczoraj, ale w trakcie komentarza zawiesił się komputer, to pomyślałam, że jedyne co Ci mogę podarować to modlitwę, bo kiedy zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, tylko ona pozostaje...
OdpowiedzUsuńAnioły do Was posyłam!
Trzymaj się silna Dziewczyno!
Dziękuję :-) Wszystko skończyło się dobrze.. może pomogły Twoje Anioły ;-)
UsuńZadziwiasz mnie ;) Tu huragan a Ty pieczesz waniliowe ciasteczka...
OdpowiedzUsuńTrzymam Iwonko kciuki za Ciebie i całą Twoją wspaniałą rodzinę... Oby wszystko dobrze się skończyło...
Skończyło się dobrze na szczęście.. oprócz dachu uszkodzonego i paru innych drobnych zniszczeń.. jakoś mieliśmy szczęście! Wielu ludzi go nie miało niestety :-( i współczuję bardzo.. ale nam się udało
UsuńTrzymam kciuki, żeby wszystko dobrze się skończyło! Trzymajcie się dzielnie!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Dobrze się skończyło :-)
UsuńDopiero dziś się dowiedziałam o tym huraganie i jak zobaczyłam mapę to od razu pomyślałam o Tobie. Mam nadzieję, że u Was jednak spokojnie. Tego ci życzę
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Mamy się dobrze :-)
UsuńU Julitki napisałam słów kilka po tym całym Sandy i u Ciebie napiszę.
OdpowiedzUsuńBo po raz pierwszy przeżywałam coś co nie dotyczy bezpośrednio mnie ani bliskich moich a mimo to denerwowałam się ogromnie. Śledziłam wiadomości. I nie z ciekawości ale z troski. I gdy był u nas dzień a u Was noc, ta pierwsza i wietrzna bardzo, pomyślałam że nie wiadomo jakie i kiedy będą następne wieści.
Wiem że wiele szkód wyrządził, wiem że niektórzy stracili wszystko...
Ale cieszę się że Wy możecie już żyć po swojemu. I dzieci bezpieczne są.
I ciasteczka upieczesz:))
Naprawdę się cieszę!
Dziękuję Iza :-) Ja pisałam ciągle na tym FB i tutaj ten post..i odpowiadałam na komentarze dosłownie tuż przed samym uderzeniem .. miałam taka potrzebę pisania nieokiełznaną.. I bardzo mi to pomogło, że wszystkie tu byłyście przez chwilę ze mną :-) Dziękuję raz jeszcze :-)
UsuńWitaj, mam nadzieję, że po wszystko ok.Witaj, zapraszam do mnie po inspirację na Halloweenowe przebrania :)
OdpowiedzUsuńTak wszystko ok dziękuję :-) Zajrzałam do Ciebie.. przerażające te inspiracje ;-)) Nie dla mnie na pewno, ale pomysłowość na medal ;-)
OdpowiedzUsuńYou are a very brave and wise woman. I read that during World War II any wise women can keep calm and give it to their kids. And than their kids remember not war's horrors but only childhood as many other kids in any time... Admire you.
OdpowiedzUsuńThank you :-) Hope your translator is doing its job ;-) I think, it's hard to translate my thoughts, I often play with words.. change the structure of sentenses etc..
OdpowiedzUsuńAnyway - welcome :-)
Pamiętam, jak w Polsce było zaćmienie słońca, takie chyba dość poważne, no dawno to było, tuz przed tym zdarzeniem, a byłam wtedy na wsi u rodziny z dziećmi, na podwórku, na którym było wiele zwierząt, nagle wszystkie gdzieś się pochowały, zrobiło się niesamowicie cicho, kolor dookoła był takie coś pomiędzy żółtym a sepią, ale takiej ciszy to ja nie pamiętam, żebym kiedykolwiek takiej doznała... wiem, że piszę o innej ciszy, ale są pewne niezależne od nas wydarzenia w przyrodzie, które bardzo mocno wpływają na nasze życie i sprawy,które nas pochłaniają.niby nic nie zmieniają w nim, ale ... zostawiają ślad - w duszy.
OdpowiedzUsuńuściski!
Tak są rzeczy niezależne od nas.. choć ja tak bardzo wyznaję zasadę, że wszystko zależy od nas, to jednak .. czasem jak widać, że są zdarzenia ponad nami. Dziękuję Ula za pozostawiony komentarz :-)
OdpowiedzUsuń