Pamiętam jak byłam w pierwszej ciąży. Jak zobaczyłam dwie kreseczki na teście. Ile razy dotknęłam swojego brzucha tego dnia. Ile razy płakałam.
Pamiętam jak kupowałam ubranka i robiłam im zdjęcia. Jak szukałam odpowiednich butelek, smoczków.
Pamiętam jak maleńka istotka po sporych komplikacjach w szpitalu pojawiła się wreszcie na świecie.
Jak trzymał ją mój mąż i razem płakali, i on i dziecko.
I pamiętam ten szpital w Płocku, niby najlepszy w okolicy.
Pamiętam jak długo potem nie chciałam mieć kolejnego dziecka. Bo moja córka pokazała mi czym jest prawdziwy dzień z niemowlakiem.
Był taki moment, że moja mama przyjechała do nas, a my rodzice siedzieliśmy na łóżku i płakaliśmy razem z dzieckiem… z bezsilności.
Jedno zdanie mamy postawiło nas na nogi. Jedno jej zdanie dało do myślenia więcej niż 15 przeczytanych książek - "to wasze dziecko i jak nie wy, to nikt inny się nim nie zajmie".
Wstaliśmy i zajęliśmy się.
Były łzy i radości przeplatające się na wzajem. Były telefony komórkowe tonące w ściekach miejskich. Były szpilki od projektanta pomalowane mazakami marki Crayola. Był obrus ściągnięty ze stołu z gorącą herbatą. Był zjedzony diament z pierścionka. A potem szukanie diamentu.. wiadomo gdzie.
Były noce nieprzespane totalnie. Nie było drzemek w ciągu dnia. Była szczególna ochota na minutę dla siebie, na poczytanie książki, na wyjście do kawiarni.
Kochanie nie było zbytnio na tak. Ale wiadomo, że z instynktem żony trudno dyskutować.
I znów pamiętam siebie w ciąży. I kolejne komplikacje. I dziecko, które jadło jak szalone a ja jak szalona płakałam że ciężko, że ciężko, że ciężko…
Było ich dwie. Dwie dziewczynki z dwoma mieczami w ręku, jedna drugiej tym mieczem po głowie, ja ręce w mięsie mielonym..
Było i tak, że jedna podsadzała drugą by tamta mogła wejść na czubek telewizora. Było tak, że jedna włożyła w nos drugiej zrulowany papierek po lizaku. I zabroniła krzyczeć.
I tony ręczników papierowych były i szmat, szmatek, chusteczek…
Było różnie.
Ale szybko znów poczułam ten moment….
….kochanie co ty na to??
I pamiętam siebie w kolejnej ciąży, w której pierwsze 4 miesiące nie wstawałam z łóżka. Leżałam całe dnie z miską przy sobie i płaciłam niani majątek. I płaciłam majątek za leki przeciwwymiotne, których nie pokrywało moje ubezpieczenie.
I jak rodziłam pamiętam i lekarz mówił: pani to jak pierwszy raz, a to przecież już trzecie!
I pamiętam męża z dzieckiem na rękach. I to, że znów płakał.
A ja znów z miską, bo jeszcze wtedy nie wiedziałam, że jestem uczulona na morfinę.
I pamiętam jak jedna schowała się w sklepie z meblami i jak cała obsługa jej szukała i my rodzice zrozpaczeni, i przez megafon obsługa sklepu prosiła "dziecko ujawnij się bo mama zaraz zemdleje" a dziecko chichotało ukryte w biurku sklepowym.
Pamiętam jak trzy były chore na grypę żołądkową i jak nie nadążałam.
I że jedna nie lubi tego na obiad a druga tamtego a trzecia to prawie niczego. I że nie ma chyba tak, że lubią coś wszystkie razem.
I to, że jak zaczynały kłótnię, to nie wiedziałam od rozplątywania której ręki czy nogi zacząć. I czy najpierw poskromić zaciskające się zęby czy rękę wyszarpującą garść włosów.
I jak samolotem leciałam do Polski 10 godzin. Jedna miała wtedy 6 lat, druga 4 a trzecia 2. Leciałam sama, bez męża. I współczujące miny pasażerów pamiętam. I nadęte miny stewardess. I moją fryzurę i błysk szaleństwa w oku jak wysiadałam już w Warszawie.
I kotlety z błota i tarzanie się w liściach jesiennych.
Dziś liczę każdy dzień, który jeszcze mi z nimi pozostał. Bo zanim w świat pójdą, to ten każdy dzień spędzą ze mną. I każdego dnia dostarczą mi emocji jakich nigdzie indziej nie znajdę.
Ale póki co, mam je na co dzień. Bez limitu.
I mogę z tym zrobić, co tylko zechcę.
Póki co, wszystko zależy ode mnie.
Znacie tę reklamę z filmiku poniżej? Uwielbiam (!!!) tą króciutką historię… te uczucia dokładnie odzwierciedlające moje.
Może ze mną jest coś nie tak. Ale za każdym razem jak widzę tę reklamę to oczy nabierają łez. I wtedy czuję, że ile tych dzieci by nie było… byłoby cudownie :)
iwona wiśniewska
Ja jestem na etapie nieprzespanych dni, nawet miesiecy i że wiecej to absolutnie nie ;) W limonkowej sukience wygladasz przepieknie :):):)
OdpowiedzUsuńhaha dziękuję :) i polecam 3 dzieci ;)
Usuńwspomnienia - nikt nam ich nie zabierze...
OdpowiedzUsuńIwonko z całym szacunkiem - mam świadomość, że post dla Ciebie był mocno sentymentalny - , ale uśmiałam się przy dziecku pod biurkiem w sklepie meblowym. Te ręce w mięsie mielonym i ten papierek w nosie. Uwielbiam Was..
OdpowiedzUsuńPost dla mnie był przede wszystkim śmieszny ;) sama się śmiałam przy każdym tym wspomnieniu :)
UsuńPięknie! Moim marzeniem jest mieć trzy córki :) Na razie mam jedną 6letnią, a czas ucieka i trzeba by teraz szybko dwie mieć żeby przed 40tką zdążyć. Kto wie może się uda, a jak będą synowie to też dam radę ;)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem jak to jest mieć syna, ale wiem że mieć córki jest cudownie! :) Trzymam kciuki za spełnienie marzeń :)
Usuńale super napisałaś! :) aż mi się humor poprawił.. i jeszcze ta reklama na koniec.. ja mimo, że jedna dziewczyna jestem to i tak dałam Mamie, Tacie i Dziadkowi popalić.. no Bratu w sumie też ale nie tak bardzo :D jedna myśl mi się nasunęła czytając.. DZIEWCZYNY TO JEDNAK POTRAFIĄ! :D
OdpowiedzUsuńa chłopaki myślisz, że nie? ;) Moja przyjaciółka ma chłopca i wiem co on potrafi ;)
Usuńoj uśmiałam się i pewnie dziś też się z tego śmiejesz! co tu dużo gadać nie zazdroszczę a i podziwiam,że decydowaliście się na powtórkę z rozrywki :)
OdpowiedzUsuńśmieję się ciągle z takich sytuacji :) choć w przypadku niektórych strachu jest co niemiara ale też i śmiech prawie zaraz :) uwielbiam takie wspomnienia.
UsuńJak zwykle pięknie piszesz i zdjęcia też piękne, nad każdym lubię zatrzymać się i pomyśleć, że jest to fragmencik pięknych wspomnień. Ludziom bez dzieci mówię często, jest ciężko, skończyła się wolność, wiele nam się zmieniło, ale... ale zupełnie nie wyobrażam sobie jakby miało jej nie być z nami. Ona daje nam tak wiele radości, że trudno to ująć w kilku słowach i kiedy tak od półtora roku staramy się o rodzeństwo dla niej i co miesiąc niestety okazuje się, że znów nie wyszło, i kiedy wspominam, że staraliśmy się o nią dwa lata a wyszła całkowicie przypadkiem, taka niewiarygodna wpadka, to jest dla mnie Skarbem największym! Zazdroszczę Ci tej trójki! I pomimo tego, że staram się nie nakręcać - wtedy mówię wszystkim dookoła, że ona jedna nam wystarczy, że nie chcemy więcej, to każdego miesiąca nadal czuję ogromny zawód i bardzo marzę o tych dwóch kreskach ;) Przepraszam za to zasypanie Cię słowami, ale ten Twój tekst, te zdjęcia i ta reklama tak mnie dziś nastroiły ;) Pozdrawiam Was Ciepło!
OdpowiedzUsuńMama Paulinki :)
Kasia i ja was pozdrawiam i trzymam mocno kciuki!
UsuńIwonko, piękny post, naprawdę piękny.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak po Asi stwierdziłam z calutką stanowczością: a nigdy więcej! Jak moje piękne buty rozpłynęły się w piekarniku, jak Zu wezwała wszelkie służby ratunkowe bo nieszczęście... znaczy się mama dała szlaban na słodycze, ale tego już nie dopowiedziała dzwoniąc a chwilę później ja w oknie: ciekawe co się stało że i policja i straż.. tylko co oni robią pod naszym domem? i kilo ziemniaków nastawione na 1000 na wirowanie w pralce. Nigdy więcej powiedziałam sobie ... a jakiś rok temu, kochanie co myślisz o jeszcze jednym dziecku? i będzie jeszcze jedno...
Iwonko uwielbiam twoją rodzinę, na tych zdjęciach tak pięknie wszystko pokazałaś i śmiech i szaleństwo i płacz. Ściskam bardzo mocno kochana :)
Iza wiesz, że moja Zosia też kiedyś wezwała i policję i pogotowie i ja im mówię że to moje dziecko o to dziecko na ręku co mam teraz a oni mi na to: proszę się odsunąć musimy przeszukać dom! przeszukali i dom i ogród i czekali dobre 15 minut jeszcze pod moim domem ;) Ale żeby ziemniaki w pralce???? hahaha no to pobija wszystko!!! buziaki Iza!
Usuńi gapię i się i '' liścia'' wymierzam. Bo ja mam dziś dzień w którym ciśnienie pod końcówki włosów mi podnieśli bo zgubili worek na basen z całą zawartością, bo Olo z przyczyn niewiadomych rzucił się na deskę do prasowania i złamał nóżkę bo nie mogli sie doczekać ciasta i ja och no zajrzałam i ono opadło bo obiadu nie chcieli a po godzinie o frytki i nutelle pytają. I dzięki za zdjęcia za każdy Twój przykład bo prześpię się z tym a jutro na dętce pozjeżdżamy o ile jej nie zgubią, przedziurawią, podpalą. buziak
OdpowiedzUsuńU mnie też wiecznie coś podziurawione, zgubione, pobrudzone, nieodniesione, przywleczone… ale Marlena bez tego.. no pomyśl no… bez tego nie byłoby tak cudownie!! :):)
Usuńmyślę, myślę ja to wiem ale jak tak napisze i przeczytam to, to co straszne okazuje się śmieszne i już mi lepiej
Usuńzdjęcia - cudo! :) i tekst - też cudo! :)
OdpowiedzUsuńdzięki za dużą dawkę humoru w sam raz na udany wieczór, i za to, że po męczącym dniu inaczej spojrzałam na moje trzy Szkodniki ;)
Pozdrawiam rodzinę szkodników zatem :))
UsuńNo bo rodzina to najwartościowsze i najcudowniejsze co można mieć! Mnie też się marzy trójka dzieciaków, ale na razie mamy jedno -sporo jeszcze przed nami. Reklama cudowna :))) Poryczałam się :)))
OdpowiedzUsuńWiesz, z fotek widać, że masz naprawdę szczęśliwe Dzieci :)
Ja też na tej reklamie płaczę za każdym razem :) nie przestaje mnie wzruszać!
UsuńFantastyczny post i fenomenalne zdjęcia...aż mi się łezka w oku zakręciła ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasia :)
Usuńa ja jak zwykle chlipię przy monitorze ... napisałaś dokładnie to co czuję choć właśnie w pokoju kłucą się dwie Ropuszorki .. ale w głowie ciągle mam trzecią , choć nie wiem czy jeszcze kiedyś się zdecyduję .. Dziękuję za ten post , za uśmiech i łzy i za Twoje literki na blogu ..
OdpowiedzUsuńPS. ale ten tata ma z Wami fajnie 4 na jednego :)))
No tata ma jak w bajce haha jak rano wszystkie się szykujemy do wyjścia a on już godzinę w butach na dole czeka :):)
UsuńLubię dotknąć tej Waszej historii, Waszego harmidru i śmiechów do łez. Wyobrażam sobie ten ruch, zamieszanie ... mieć dwie siostry ach dla mnie to coś niewyobrażalnego. I zdjęcia Wasze lubię to takie momenty, chwile, emocje. Buziaki dla Was.
OdpowiedzUsuńMajeczko dziękuję! :)) Miło mi że tu zaglądasz i jeszcze Ci się nie znudziło do tej starszej pani wpadać co jakiś czas ;))
UsuńPewnie, że się nie znudziło. Czyta się i ogląda jak film albo książkę i w dodatku jest prawdziwie.
UsuńPiękny tekst Iwonko... Przepiękny. Wiesz czytałam równocześnie z uśmiechem i ze łzami w oczach. Bo dzieci właśnie tak kolorują ten nasz cały świat i mimo gorszych chwil nadają wszystkiemu sens. Mam nadzieję, że i nam uda się jeszcze bardziej powiększyć tą naszą rodzinkę, podwoić te wszystkie troski i radości...
OdpowiedzUsuńFilmik genialny:)) Buziaki wielkie!!
Ola to ja kciuki trzymam :):):)
UsuńIwonko jak blisko memu sercu... Czekam na tą drugą, doczekać się nie mogę. Ale boję się. Nie tylko tego czego boi się kobieta przed porodem, żeby było dobrze i bez komplikacji. Boję się tego co potem. Jak my damy radę?? Nie wiem ale wiem że chcę, marzę by moc to wszystko przeżywać. I Ty mnie na duchu podnioslaś. Piękne życie takie rodzinne:-) I wiesz kiedyś i mnie i mojemu mężowi wywróżono trójkę dzieci. Ciekawe czy się uda:-) Musicie być wspaniałą rodziną!!
OdpowiedzUsuńIza to ja Ci życzę spełnienia wróżby :) Bo dzieci to największy cud w życiu! nic tego nie przebije! Bardzo mocno trzymam kciuki za was! I nie mogę doczekać się na blogu malutkich skarpeteczek :))
UsuńHmmmm. Te zdjecia mowia wszystko....
OdpowiedzUsuńPatrzac na Twoje dziewczyny wierze, ze warto poswiecic to i owo w zyciu. Dla takiego wlasnie obrazka :)
UsuńByle tylko chcieć i pamiętać... Zapisywać wszelkie historyjki na kartach pamięci i pielęgnować - aż do bólu. Każdy ma inne wspomnienia, inne doświadczenia... I Ty, i Izabela i Marlena... i ja nawet :) I to właśnie dzięki nim życie każdej z nas jest wyjątkowe. I jakie zabawne przy tym :) Dzisiaj, nie wtedy :))))) Każda rodzina jest niezwykła. Czy to ta we dwójkę, trójkę, czy piątkę ;) Byle tylko o tym pamiętać...
OdpowiedzUsuńMasz rację Karolina! :)
UsuńTak dobrze napisane, że aż czuję przez monitor to, o czym piszesz :)
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję Kobieto majsterkująca (czyli dla mnie bogini) :))
UsuńCudowna z Was Rodzina... piękne wspomnienia, i zbór zdjęć świetny. Buziaki dla całej "Piątki". Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńA reklama rzeczywiście super :-)
okiem-ani.blogspot.co.uk
Ania dziękuję Ci ty duszku wiecznie tu obecny :))
UsuńNo o mnie napisałaś,czy jak czy co, ??? skąd wiesz....aaa wiesz, bo masz tak jak ja 3 piękne kobiety w domu :)))))))))) tylko, że ja mam już duże... a niekiedy te problemy z nimi są tak duże jak one same - te studia po 3 razy zmieniane, szkoła nie taka, chłopak nie taki, włosy wychodzą, skóra się łuszczy, majtki ktoś podebrał i tusz do rzęs, książkę wodą zalał i wrzaski i kłótnie, i zaraz się kochają na powrót , a że trzecie słuchawki zepsute do telefonu i ten telefon przedwczoraj kupiony już się potłukł lub w Wiśle utopił... a my siwiejemy i siwiejemy :))) i końca nie widać tylko tę nieskończoność wszelakich zdarzeń na które niekiedy nie mamy wpływu... cóż ... Iwonko masz siłę, macie ją oboje, jakoś poradzicie, bo dzieci czy to duże czy małe to sól tej ziemi, skarb największy, radość o poranku i nocne łzy, złoto i brylanty, nieocenione skarby ;)))
OdpowiedzUsuńCel jedyny i sam w sobie, praca przeminie, uroda, lata, dni i noce... samochody, domy, dywany, meble, wszystko to nicość nad to co mamy i wspominać po grób będziemy... nasze dzieci :)) potem wnuki i jak Bóg dobry da to może i jeszcze prawnuki ;))
a tą trzecią to też tak rodziłam jak TY .. że lekarz gały wybałuszał, że to trzecia a tak ciężko idzie... no kolosik był 4500 :)))
ech książkę można by napisać o tym całym dzieciowaniu :))
w zasadzie to odp masz u mnie tą samą, bo post tak piękny, ze każdy przeczytać powinien :))♥
UsuńUla ależ masz te córki przepiękne!!!! musiałam oczywiście od razu zobaczyć cały post :) uściski przesyłam! a dziewczyny takie, że aż dech zapiera!
UsuńA j uwielbiam Twoje zdjęcia, są jedyne w swoim rodzaju, że o dziewczynkach nie wspomnę, a maż też wart grzechu.... che che, piękni jesteście wszyscy !!!
Usuńbuziaki!
Iwonko, piękny tekst, jak zawsze zresztą.
OdpowiedzUsuńMy właśnie czekamy na drugą, za miesiąc pewnie zacznę karmić tandem - póki co nie śpię od 25 miesięcy, a Dziewczynki wariują ze sobą przez brzuch ;) Co to będzie jak się w końcu spotkają? ;)
I wiem, ze wyleję jako mama jeszcze morze łez, ale gdy o tym pomyślę to się... uśmiecham :)
Edith gratuluję bardzo bardzo i cieszę się ogromnie! Nie wiem skąd te uczucia, ale jak ktoś mówi mi że jest w ciąży to mnie w środku coś rozpiera! radość taka jakaś :) Powodzenia życzę całej waszej rodzinie! i ściskam i pozdrawiam :)
UsuńPiekne fotografie i tekst. Zycze Wam, calej uroczej rodzinie wiele radosci w zyciu***
OdpowiedzUsuńdziękuję Ameli :))
UsuńPrawda jest taka, że co by nasze dzieci nie zrobiły to na początku jest mega złość, a po jakimś czasie na samo wspomnienie o danym "wypadku" pojawia się uśmiech na twarzy... Bo to tak jest i już :):)
OdpowiedzUsuńno może nie że mega.. ale tak, coś w tym jest! :))
UsuńPopłakałam się, pięknie...
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, które mówią same za siebie ;)
OdpowiedzUsuńTeks również piękny, uśmiałam się, choć wiem w tamtym momencie to Wam nie było do śmiechu...
Gratuluje cudnej trójki ;)
Dziękuję Iwona :) no ten papier w nosie to nie był do śmiechu ;) ale teraz wszystko śmieszy i cieszy :)
UsuńJa po pierwszym byłam zdecydowana ze to koniec... bo ja panikara jestem, na każde USG szłam jak na ścięcie, paluszki liczyłam czy się zgadzają, poród trauma, poczatki z kolkami, alergiami i tyle bym miała kosmetyków z pólłki najwyższej za tych pediatrów i leki... a teraz... 5 lat później... tik-tak, tik-tak... bo to dzwonek juz ostatni pewnie... tik-tak... bo jakże to tak, ze bez rodzeństwa... tik-tak... bo z kim będzie knuc po katach, kto ja będzie krył jak z randki przyjdzie za późno... tik-tak... i kto jej zostanie, kiedy my odejdziemy... tik-tak... bo w zyciu ma sie wielu znajomych, przyjaciół kilku, ale w codzienności kazdy uwiązany - tu kredyty, tu dzieci, tu wiecznie czasu brak... więc bedzie lada chwila - ten braciszek malutki... i jeszcze ta puentę kradnę, bo w niej się całe dzieństwo zamyka: "Zdaję sobie sprawę, że nadejdzie taka chwila, że będę czekała na każdą ich wolną minutę. Tak jak one teraz czekają na moje wolne minuty. Że będę czekała na telefon, który zadzwoni albo i nie.
OdpowiedzUsuńAle póki co, mam je na co dzień. Bez limitu.
I mogę z tym zrobić, co tylko zechcę.
Póki co, wszystko zależy ode mnie. " i taki trzeba przykład dawac i czas i miłosc, żeby ten telefon dzownił... i w niedziele na rosół i drożdżówkę przyszli...
Edyta jak Ty coś napiszesz, to uwierz mi, że ja 5 razy czytam i zawsze mówię: matko, co za mądra, fajna dziewczyna! i tak mam zawsze! a mam wrażenie, że Ty tam siedzisz i ot tak coś tam skrobniesz.. a zawsze wychodzi ci coś pięknego :) Uściski Edyta i życzę wam wszystkich fajności rodzicielstwa i tych niefajności też :) bo bez tego to nie to samo! i żeby po kątach knuły :))
UsuńJa po prostu nie mogę :)) To jest tak niesamowite. Już od jakiegoś czasu zaglądam na Twojego bloga bo po pierwszych odwiedzinach coś z opisów Twojego życia zostało w moim. I ze względu na brak czasu zaglądam tylko raz na jakiś czas to to jest ten dzień i ten post, który przeczytać powinnam. Otwierając dzisiaj lodówkę, taka zwykła, codzienna czynność a pomyślałam, że wszystko pamiętam. Jak to się dzieje, że pamiętam każdy moment. Wszystko ze szczegółami ale tylko od narodzin mojego dziecka. I widząc już wcześniej dzisiaj, że jest u Ciebie nowy post wiedziałam, że dzisiaj na pewno zajrzę. I zajrzałam. I tak jakbym czytała w swoich, niewypowiedzianych i nie opisanych jeszcze myślach. Niesamowite to jest. Dla mnie. I to nie pierwszy raz już tak mam. Reklamy wcześniej nie widziałam. Włączyłam bo tak lubię, że wszystko co na stronie, nawet jakieś reklamy i co dookoła dodane na stronie mym oczom nie umknie :) Ale zawsze tak w kolejności jak się na stronie znajduje. Nigdy nie przyspieszam i nie czytam byle jak. I wzruszyłam się oglądając a przewijając stronę dalej napisane dokładnie to co pomyślałam. I przy okazji, że post wzruszył mnie i trafił osobiście, uśmiechałam się. Jakby Ktoś po rozmowie ze mną zrobił mi przysługę i rozmowę opisał :) Niesamowite to jest. Naprawdę niesamowite. I pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńKamila dziękuję i jednocześnie cieszę się ogromnie :) Że zaglądasz, że czytasz, że słowo zostawiasz :) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńMasz dar uchwycania w kadrze"'tego czegoś", w odpowiedniej chwili ...pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńDziękuję Celu :))
UsuńZlizywaczka wiórek czekoladowych to moja idolka, świetna dziewczynka:)
OdpowiedzUsuńP.s. Wszystkie świetne i tata również:)
Dziękuję :) hahaha zlizywaczka zlizuje wszystko co się da ;) nie ma że boli :)
UsuńWpadłam tutaj przez przypadek z bloga Dwa+trzy. Bardzo ładnie to wszystko opisałaś. Ja tylko raz byłam w ciąży ale mam bliźniaki. Moje macierzyństwo przez to jest bardziej szalone i szybsze. Czy zdecyduje się kiedyś na jeszcze jedno dziecko? Nie wiem... Nawet o tym nie zdążyłam jeszcze pomyśleć.
OdpowiedzUsuńMasz piękne córeczki!
Zapraszam do siebie na bloga :)
Aniu dziękuję i z pewnością do Ciebie zajrzę! Pozdrawiam.
UsuńDobry tekst, a jak zobaczyłam zdjęcia to serducho mi miękło z każdym bardziej! Świetne! Cudnie uchwycone chwile! Śliczne dziewczynki masz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję!!
UsuńWzruszyłam się, zastanowiłam i uśmiechnęłam do śpiącego już na szczęście mojego szczęścia które też nieźle dało mi dziasiaj w kość ;-)
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Was
haha tak to jest że te szczęścia dają w kość czasem ale są podstawą jednocześnie szczęścia nieskończonego :)
UsuńPiekny blog. Osobiscie bloga nie pisze( moze kiedys) , ale bardzo lubie czytac a zwlaszcza tutaj czesto wracam. Blog tym bardziej jest mi bliski bo ja tez mieszkam w stanach i jestem mama 2 dzieci. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Bardzo mi miło :)
UsuńI ja też, tak skacząc po znajomych blogach, przypadkiem zawitałam do Ciebie... Baaardzo Ci dziękuję za to, co napisałaś! Tyle wzruszeń i radości! Jestem mamą trzech synów - oj, miały być córki... za każdym razem myślałam, że to córcia... Nie zamieniłabym tych moich chłopaków na nikogo innego - pokazują mi świat z innej perspektywy :) Tylko baby blues jeszcze nie minął, więc zamiast się cieszyć i za każdy dzień chwytać, smuteczki i troski toczą we mnie walkę... Więc chyba co dzień będę sobie czytać ten Twój post! Bardzo serdecznie pozdrawiam - Agnieszka
OdpowiedzUsuńAgnieszka, bo musi być czas i na baby bluesa!!! wszystko w swoim czasie :) hormony się uspokoją … a wtedy to już nic Twojego szczęścia nie zatrzyma :):) Powodzenia! :)
UsuńWidzisz Kochana a ja wciąż to drugie rozważam bo pierwsze już troszkę odchowane i tak wygodniej sie w życiu zrobiło... I Filip z tych grzecznych a jak drugie będzie zupełnie inne.... Choc nie dalej jak wczoraj posta pisałam, ze jak to było przed? Leniwie;) mimo to sie waham...choc ja mam troje rodzeństwa i u nas właśnie tak jak w Twoim opisie było;) tylko nad trzema dziewczynami starszy brat czuwał ;)i ja zawsze powtarzam, ze cała moja siła to z tej rodziny... Bo nikim bym była bez nich...
OdpowiedzUsuńAla najważniejsze by iść swoją drogą, tak jak się nam chce, podoba i jak się czuje. Dla jednego jest dobre to a dla innego tamto. A ja Ci życzę nie że dzieci gromadkę ale szczęścia. po prostu :)
UsuńNiesamowite. Macierzyństwo w pigułce :) Pięknie opisane, słowa tak dobrane, że chce się czytać od nowa i od nowa. I niech ktoś powie, że Ty to masz szczęście, bo same córki masz, a dziewczynki przecież takie grzeczne są! :)
OdpowiedzUsuńhahaha no niech ktoś powie!! :))
UsuńFantastyczny post Iwonko!! Idealne migawki z życia. Uśmiałam się i...tak samo jak Ty popłakałam na reklamie:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
No ja tą reklamę widziałam dziesiątki razy, a za każdym razem oczy pełne łez ;) Pozdrawiam też!!
UsuńPieknie napisane, cudne wspomnienia
OdpowiedzUsuńusmiałam sie i wyruszylam!
Pozdrawiam spod norweskiego nieba
norweskiego? moja kuzynka mieszka w Norwegii :) muszę do Ciebie zajrzeć! :)
Usuńzapraszam! :)
Usuńnie wiem jak kuzynka, ja pod Trondheim mieszkam :)
Piękny, zruszający tekst :)
OdpowiedzUsuńEwa, bardzo dziękuję :)
UsuńIwonko, zawsze się u Ciebie wzruszę, ale tak pozytywnie, tak, że mam w oczach łzy, a na twarzy uśmiech ;)
OdpowiedzUsuńTwoje zdjecia mają magię, a reklama - oglądam ją non stop ;)
Pożyczę sobie ją od Ciebie, dobrze ;)
haha Ależ proszę Ola :) Ja Ciebie sobie Ola wyobrażam jako właśnie taką dziewczynę ciepłą, wzruszającą się, fajną mamę...
UsuńUwielbiam te Twoje posty płynące z serca :)
OdpowiedzUsuńi zachwycające zdjęcia :)
dziękuję :)
UsuńIwonko, pięknie to napisałaś. Kto pięknie potrafiłby o macierzyństwie napisać? Ze to nie tylko sielanka, ale i te trudy... a mimo wszystko trudny te takie trudne nie są, bo sens maja i posmak szczęścia....Ja nie wiem, czy to pozna godzina, czy cos innego.... ale siedzę tu i z tego zamyślenia łzy same lecą...
OdpowiedzUsuńAgnieszka dziękuję :) a łzy do Ciebie jakoś średnio mi pasują haha. Jawisz mi się jako taka twarda babka stąpająca z impetem po ziemi :) ale to piękne że łamiesz mi ten obrazek i zaskakujesz ;))
UsuńBardzo wzruszający post :)
OdpowiedzUsuńJa mam w domu dwie córeczki bliźniaczki, więc wiem jakie to szczęście mieć córki :))
Pozdrawiam całą piękną rodzinkę ;)
I ja pozdrawiam! Zawsze zastanawiałam się jak to byłoby mieć bliźniaki! To chyba naprawdę wyższa szkoła jazdy.. kobiety, mamy bliźniaków podziwiam! o trojaczkach już nie wspomnę ;)
UsuńDziękuję :* Na początku bywa ciężko, teraz jest "lajtowo" :D
UsuńA co do trojaczków, czworaczków itd. to ja już w ogóle wymiękam, chylą czoło nad samą podłogą!
Jednak bycie mamą trójki (i więcej) dzieci w różnym wieku to też nie lada wyczyn! W ogóle bycie matką jest MEGA trudnym, (ale fajnym i inspirującym) zadaniem i...nie każda kobieta się do tego nadaje ;)
będąc sama jedynaczką szaleją na punkcie moich dziewczyn, i wiem już, że będę tęsknić za tymi wszystkimi chwilami, które już teraz lecą mi za szybko,
OdpowiedzUsuńa na użalanie się nad sobą nie miałam czasu, i będąc w ciąży i później, mając 5-miesięczną córeczkę, jeździłam po szpitalach, walcząc o życie męża...
ooo matko :/ widzisz jak to w życiu bywa...
UsuńE to moi sa bezproblemowi ;) mimo, ze wczoraj mlodszemu grozilam przez 2h, bo on chcial tylko do taty, a tata chcial na nartach jezdzic. Jak Ci ludzie na nas patrzyli, a ja nie przeskocze, bo wiem, ze sie nie uspokoi dopoki tata sie nie pojawi, nawet mi go zal nie bylo, bo lezy i sie lawka bawi, a do tego drze wnieboglosy, bo sie sniegiem bawi i drze wnieboglosy, a jak tata sie pojawia to monemtalna cisza i sie z nas smieje. Strat materialnych nie mamy jak na razie. Co najwyzej ulubione (moje) spodnie pierwszego dnia sa w stanie potargac, ale to raczej wina producentow niz ich, ze taki szajs szyja. Ja milo wspominam porody ;) i meza podczas nich, bojacego sie panicznie krwi (ja wyjde jak juz bedziesz robila, po prostu wyjde, nie udalo mu sie i to z roznych powodow, przy pierwszym, bo mu lekarr droge zatorowal nieswiadomie, a przy drugim, bo sie darlam, ze chce do domu i to natychmiast i go trzymalam i sie darlam, a on nie mogl sie wyrwac, mial szczescie, bo sie darlam tylko 2 minuty). I krwi nie bylo tak, ze nie wiem po co panika z jego strony, a jemu tylko o to chodzilo, zeby na ten moment z krwia wyjsc. Podam przyklad w zeszlym tygodniu przecial sobie niegroznie palec, ciuteczke, ale poleciala krew. Musielismy go polozyc na kanapie, trzymac reke w gorze, szukac plastrow, opatrunkow, gazy i tym wszystkim zrobic tak, aby krwi nie bylo widac. Starszy popatrzyl z powatpieniem i powiedzial, ze widywal grozniejsze rany w przedszkolu, a dzieci takiej paniki nie robily, o co chodzi, moze lepiej plasterek z piratem nakleic, bo chyba o to tacie chodzi, ze normalny dostal. Fakt prawie nam zemdlal, a powodu nie bylo, jak ja sobie glowe rozbilam o szafke to najpierw tryskajaca krew zatamowalam, pozniej polzywa wysprzatalajm ja, aby czasom on nie zobaczyl, bobym jeszcze zewloka musiala cucic, dopiero pozniej usiadlam i sie opatrzylam i zobaczylam czy czasem nie trzeba szyc, bo jednak rog szafki mi sie wbil do glowy, ale na szczescie nie. Nawet nie pomyslalam, ze zawolam go na pomoc tylko, ze musze ta krew posprzatac zanim on zobaczy... ale podobno jego tata to samo mial, ciut krwi i mdlal. Jak sobie maz palca w pracy przecial to do domu wracal 45 minut mimo, ze droga to jakies 10 samochodem. Zatrzymywal sie co rusz i gleboko oddychal, bo jak sobie tylko pomyslal, ze pod opatrunkiem jest krew to mu sie slabo robilo... taka mala dygresia mi sie wdala, no coz ide szyc dalej kostium na karnawal, bo juz tuz, tuz :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Edyta
Ja wiem, że są tacy ludzie!!! i to chyba z tego co wiem mężczyźni ;)) Mój mąż nie że krwi się boi ale nie może patrzeć jak kogoś kują, jak pobierają krew.. też słabo mu się robi trochę. Ale nie aż tak o nie nie nie. Edyta ale że ty z głową być może do szycia, latałaś ze szmatą i krew ścierałaś… jak Ty go kochać musisz :):):) wzruszające :)
UsuńJak bym nie scierala tobysmy pewnie w dwoje zemdlani lezeli ;) On tez nie moze patrzec jak kogos kluja, bo jak mi pielegniarka przed porodem chciala wenflon wkluc to prawie zemdlal, a ona nie wiedziala co ma robic skonczyc u mnie, czy delikwenta ratowac. Krwi pobierac tez sobie nie da, inny cyrk jest wtedy. Nawet na filmie jak jest krew to glowe odwraca, isc z nim na horror z krwia to wiecej wrazen on dostarczy niz film ;)
UsuńPozdrawiam Edyta
Czytam i znowu myślę sobie, że jesteś mądrą kobietą. Mądrą i potrafiącą się cieszyć tym co masz. Też mam trzy córki / i na dodatek jeszcze syna/, wróciły wspomnienia. Dziękuję Ci za nie. Nie wiedziałam, że moje życie potoczy się tak, jak się potoczyło, ale jednego jestem pewna: gdyby nie dzieci, to umarłabym tak samo głupia jak się urodziłam. One uczą nas najwięcej. Na nudę nigdy nie mogłam narzekać i życia nie zmarnowałam. I gdyby nie "warunki", to też mogłabym ich mieć jeszcze więcej. Każde dziecko to nowe wyzwanie, nowa przygoda. I dzisiaj, gdy są już dorosłe i mam czas dla siebie fajnie jest obserwować ich życiowe poczynania. Może nie wszystko zależy od nas, ale to ,czy będziemy się zamartwiać czy cieszyć tym co mamy - na pewno!!! Postawa zależy od nas i Twoja jest właściwa. Pozdrawiam serdecznie. Wiesława.
OdpowiedzUsuńMoja jest właściwa dla mnie. Bo dla miliona osób może wcale nie być. W tym właśnie cały sęk by każdy sobie swoją rzepkę skrobał :) Pozdrawiam Wiesławo :)
UsuńKochana, przeczytałam to wszystko z przyjemnością!!! Niestety nie mam dzieci, a zawsze chciałam mieć trójkę....
OdpowiedzUsuńReklamy nie znałam, ale genialna! Pokażę mojemu M.
Dużo zdrówka życzę całej Twojej pięknej rodzince!!!!!
:) Gorąco pozdrawiam. aldia
Dziękujemy i też pozdrawiamy :)
UsuńIwonko, uwielbiam tą reklamę :) mogła bym oglądać ją tysiące razy!
OdpowiedzUsuńBardzo lubie oglądać zdjecia Waszych dzieci, najbardziej podoba mi się ta najmłodsza :) Ale zdjęcie córy w papilotach jest CUDOWNE!!!
Te papiloty to babcia nawinęła :) a ja jak ją zobaczyłam to o mały włos nie zemdlałam ;)
UsuńPiękna opowieść. Prawdziwa taka. I dla tej prawdy lubię tu zaglądać. Przywracam wtedy w moim życiu właściwe proporcje. W naszym domu też dwie dziewczyny i ich brat. Trochę starsze od Waszych. Pisałam o nich w jednym z komentarzy (to te fajne dziewczyny w glanach, trzaskające drzwiami:)). Fajnie, że są zwyczajne domy i zwyczajni ludzie. Ja w pracy pracuję z samymi cudownymi rodzicami, odnoszącymi same sukcesy wychowawcze (dzieci mają 3 do 5 lat), albo Paniami, które nie mają dzieci (te znają się na wychowaniu najlepiej!) no i nijak nie pasuję z tymi moimi dziewczynami, które zaglądają potańczyć do klubu, czasem się spóźnią, no i te glany noszą, a i matura nie na 100 %. No i taka matka ze mnie błędy wychowawcze popełniająca. I tak się cieszę, że NORMALNA MATKA JESTEM! A miało być nie o tym. Miało być o tym, że jeszcze niedawno wkurzałam się bardzo jak te moje dziewczyny placki ziemniaczane o pierwszej w nocy smażyły, a i desery mikserem ubijały, narady (czasem wojenne przeciwko matce rodzonej) kryzysowe urządzały. A jak już wszystko ucichło. Tak mi się wydawało to najmłodszy rozmiarem 43 chlap, chlap do kuchni... po coś tam. I przyszła mi kiedyś taka myśl, że po co ja się wkurzam. Przecież za kilka lat wyfruną z gniazda. Ucichnie wszystko. Jeszcze się tej ciszy nasłucham. I pozwalam smażyć te placki ziemniaczane, i pozwalam znajomym nocować, a oni potem rano wstają, jedzą naleśniki i kawę słodzoną rozlewają. I pozwalam hip-hopu słuchać... Taka to matka jestem, bez sukcesów. A i życia się uczę i tolerancji. Bo te nasze dzieci to cudowne są. Wszystkie są cudowne. Wierzę w to głęboko.
OdpowiedzUsuńPiękna ta Twoja opowieść w swej prawdzie. I bohaterki piękne. Pozdrawiam serdecznie.B.
"Taka to matka jestem, bez sukcesów." - a ja myślę że się kiedyś zdziwisz :) bo sukces przecież nie jest tym, że 5-cio letnie dziecko zna tabliczkę mnożenia czy że siedzi przy stole jak trusia i wie którym widelczykiem jeść. dla mnie sukces to na przykład to, że dziecko przychodzi ze znajomymi do matki by nocować a nie idzie na melinę… Gratuluję Ci B. :) sukcesu :)
UsuńByłam tu wczoraj, tekst Twój czytałam z zaszklonymi oczami, ale i również uśmiechem. Nie zdążyłam pozostawić komentarza, ale wiesz jaką myśl miałam z tyłu głowy czytając Twój post, że tytuł tego bloga jest najlepszym z możliwych tytułów, jakie mógłby nosić blog z Twoimi słowami. I nie da się nie powtórzyć, nie potrafię ująć tego w inne słowo niż podziw. Dla Ciebie. Czytałam i tylko wciąż w głowie słyszałam słowo siła. Bo jaką Ty ogromną siłę masz w sobie-podziwiam. I ze strzępków Twej historii, którą się z nami dzielisz-ja naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć nic innego, tylko to, że Iwona ma siłę, a ja ją podziwiam. I rozpisałabym się teraz uwierz na kilkadziesiąt jeszcze zdań, by Ci powiedzieć w czym Twoją siłę ogromną widzę i czemu tak bardzo Cię podziwiam. ...Trzy kropki wystarczą?;) A nie przecież te trzy kropki to wielokropek się nazywa. Tak! wielokropek, bo w tych kropkach to wiele Twojej siły i wile mojego podziwu.
OdpowiedzUsuńI coś jeszcze dodam. Dziś w nocy, gdy spać nie mogłam, zaczęłam rozmyślać. I Twój wpis mi się przypomniał i wtedy stwierdziłam, jak wiele szczęścia w życiu mam. Że jakkolwiek bym mogła pech przeklinać, jakkolwiek motać się w rozpaczy, jakkolwiek włosy drzeć z głowy i jakkolwiek gryźć ściany ze złości, bezsilności i bezsenności. Jakkolwiek i cokolwiek. To nie! Nie jest źle, bo przecież tyle szczęścia w życiu miałam i mam. I w tej mojej głowie zaczęłam przywoływać. I łzy popłynęły mi już nie ze smutku a ze wzruszenia. I te myśli były tak piękne,że...no wiesz...opisałbym wszystko, no ale wiesz...już chyba i tak dość duży potok słów wylałam:p A gdybym wczoraj komentarz zdążyła zostawić to o tej nocy byś mojej się nie dowiedziała, a ta bezsenna, ale wzruszająca noc, to też przez ten post, no nie, nie przez tylko dzięki postowi ;) A jeszcze dwie godziny temu znów na skraju załamania prawie byłam, a wchodzę tu i już lepiej, już lepiej. Bo Twoja siła wprowadza mnie w spokój i za ten spokój, który koi mą duszę, gdy tu jestem,to też za to uwielbiam Twój blog.
Oj Lucy Lucy… i co ja teraz mogę powiedzieć?? no siedzę z pomalowanymi paznokciami (suszę czyli) i wbijam te literki niezgrabnie.. i cieszę się jak czytam ten komentarz od Ciebie, ale z drugiej strony mam takie uczucie, że to nie o mnie.. że czy ja taki obraz siebie maluję? czy ja może jakoś tak piszę że aż oszukuję? bo wiesz ja nie mówię że jestem słabeuszem. Ale do bycia bardzo silną kobietą to mi nieco brakuje ;) no ale też wiem, że w myśleniu o sobie często zakrzywiamy wyobrażenia… No tak czy inaczej Lucy - dziękuję :) niezmiennie dziękuję :)
UsuńNo o Tobie o Tobie i czy piszesz, że aż oszukujesz, no daj spokój, Ty piszesz wręcz tak, że człowiek prawdę życia poznaje. I ja wiem, że pewnie ideałem nie jesteś (bo czy ktoś jest) i że pewnie nie raz dość miałaś i kryzys itp., domyślam się. I czy Ty taki obraz siebie silnej malujesz, a czemuż by nie skoro silna jesteś. I to ja na piedestale jako bardzo silną kobietę Cię stawiam i może to też dla tego jak swoją siłę oceniam, bo wiesz ja jeszcze chyba za często nie wierzę, wątpię i upadam. Ale tez wiem, że mimo wszystko też mnóstwo siły gdzieś w tym swoim życiu by żyć mieć musiałam. No więc jak ja mam gdzieś siłę, ja, no to Ty, tak Ty, Ty musisz być bardzo silną kobietą-przynajmniej dla mnie i tylko mi tu proszę tych moich pięknych wyobrażeń cudownej kobiety nie zakłócać :p
UsuńAleż Ty pięknie opisałaś swoje macierzyństwo! Dla mnie zawsze marzeniem było mieć trójkę dzieci, póki co mam jedno, które też potrafi nieźle dać w kość :) I nie wiem czy uda nam się spełnić to moje marzenie, kto wie..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, uściski dla Twoich uroczych córeczek!
Marysia
Dziękuję! i życzę spełnienia marzeń :)
UsuńI lubię tu zaglądać bo Ty Iwonko każdemu miłe słowo odpiszesz. Serdeczności B.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńWpadłam kilka dni temu do Was przypadkiem i tak juz zostałam :)
OdpowiedzUsuńPiszesz tak pieknie, że naprawdę aż łezka się w oku kręci :)
Ja mam jedno dziecko ale może kiedyś choć na dzień dzisiejszy mówię stanowcze "nie" :p
Masz piękne córeczki jak z obrazka i robisz świetne zdjecia :)
Ja nie pisze bloga ale na pewno będę do Was zaglądała
Bardzo mi miło! zapraszam oczywiście zawsze :)
UsuńPięknie piszesz. Naprawdę mnie poruszyłaś. Pozdrawiam i zapraszam do siebie. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) w wolnej chwili wpadnę :)
UsuńTe cudowne uczucie bycia rodzicem jest bezgranicznie piękne :) .Ja również pamiętam pierwsze dwie kreski na teście ta radość połączona z przerażeniem, łzy niewiadomego pochodzenia :) . A potem kiedy już dziecko się odchowało i miało się wszystko unormować kolejne dwie kreski, jakim cudem ??? :) I dzięki Bogu mamy dwie cudowne córki, które dają nam radość tyleż samo trosk. Raz kochają się aż mdli kiedy się je podsłucha, a za chwilę drą koty i nie wiesz człowieku, którą bronić i jak mądrze sytuację załagodzić. A teraz jesteśmy nad morzem, bo ferie i jod i dzieci tak się ucieszyły z wyjazdu, bo spacery nad morzem, bo świetne baseny w hotelu... A my szukaliśmy pediatry , bo taki kaszel, że śnieg z drzew strąca i takie te ferie będą, że w pokoju przesiedzimy cóż jak zwykle coś... A to wszystko to całe moje niesamowite życie, które ma jedną nazwę macierzyństwo. I mimo, że z mężem twierdzimy, że na tym koniec, to chyba jedno przed drugim ukrywa, że może tak jesze raz by się chciało utulić takie maleństwo...
OdpowiedzUsuńhahaha i to jest zawsze bardzo ciekawe :) ona może by chciała i on może by chciał ale siedzą w ukryciu ;)) Macierzyństwo ma w sobie ogrom emocji i tych pozytywnych i tych negatywnych też. Ale ja biorę je całościowo i bez wątpliwości :) takie właśnie ma być i z takim mi dobrze! :)
UsuńRozwaliłaś mnie właśnie. Emocje jakie przekazałaś tym tekstem pozwoliły mi zatrzymać się na chwilę. Wzruszyć. Pomyśleć o przeszłości i popatrzeć w przyszłość. Będę do Was zaglądać! Pozdrawiam i dziękuję! Paulina
OdpowiedzUsuńDziękuję Paulina :))
UsuńJa właśnie czekam na trzecie, różnice wieku takie jak u Was :) I też mam w sercu jeszcze duuuużo miejsca na kolejne, bo niby mega zmęczona jestem, ale jeszcze bardziej szczęśliwa. Pozdrawiam ciepło z zimnego Krakowa :)
OdpowiedzUsuńi ja pozdrawiam i życzę powodzenia!! :)
UsuńPięknie napisane. Przy ostatnim akapicie się rozkleiłam. Będę próbować codziennie pamiętać, że póki co wszystko zależy ode mnie.
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkiego dobrego. Gosia
I ja Tobie też Gosia :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post :) Bycie rodzicem to coś wspaniałego.Też mam trójkę :synia i dwie córcie.Uwielbiam ich,choć czasem płaczę z bezsilności.Ale cieszę się każdą chwilą,bo tak jak to napisałaś Iwonko przyjdzie kiedyś taki czas że my będziemy czekać na ich wolną chwilę,na telefon .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie :)
I ja pozdrawiam :)
Usuńnie wiem jakim cudem uczestnicząc od kilku miesięcy w życiu blogowym omijałam Twój !!! Super tekst, mądrze i wesoło napisany. Zdjęcia piękne w swojej zwykłości i te śliczne córy, siostrzyczki. Zostaję i na pewno będę zaglądać do Was :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło i oczywiście zapraszam :)
Usuńojej.. piękny wpis, piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz o swoich córeczkach. Jestem szczęśliwą mamą również trzech córek. Zainspirowałaś mnie do wielu wspaniałych wspomnień. Warto i trzeba je w sobie pielęgnować.
OdpowiedzUsuńto one przecież kiedyś będą tworzyć nasze dni w bujanych fotelach :) te wspomnienia :)
UsuńPięny post. Ja mam tylko jedną córcię, a są momenty, kiedy na dzwięk kolejnego "mamoooo" mam dreszcze. Ale masz rację - nie zamieniłabym na żadne spa i Teneryfy czasu spędzonego wspólnie.
OdpowiedzUsuńA wyobrażasz sobie 3 razy mamo i każda próbuje przekrzyczeć drugą ;) no czasem komedia i cyrk w jednym. Ale przychodzi moment, gdy wiesz, że to właśnie Twoje życie. Z tymi wszystkimi łzami, walkami, wołaniami.. bez tego nie byłoby już tak samo.
Usuń:)
OdpowiedzUsuńCudownie wszystko sie czyta, jestem mama 2 dzieciaczkow. Z synem wydawalo mi sie ze jest latwo, kolek zadnych, buntow zadnych i ze mam szczescie miec bezproblemowe macierzynstwo. Aktualnie jestem podwojna mama od 3 miesiecy na podwojnych obrotach i.... doswiadczylismy kolek, karmienia co 10 minut, zaparc, chlustajacego ulewania, cotygodniowych wizyt u lekarza, ale nie zamienilabym tego na nic innego, za zadne miliony, skarby, chwile sam na sam z mezem. Kocham ich i wiem, ze bez nich nie byloby mnie. A ze 3? Mejbi bejbi ;)
OdpowiedzUsuńU mnie na odwrót było. Pierwsza córka nieśpiąca, płacząca,kolki, zęby i co nie tylko ;), druga dużo dużo lepiej, a trzecia aniołek :)
UsuńRozwaliłaś mnie tym postem.
OdpowiedzUsuńCiągle się zastanawiam, czy ja już na zawsze taką beksą zostanę czy może hormony jeszcze tak na mnie wpływają.
Ja właśnie zostałam mamą po raz drugi.Ali miało w ogóle nie być, dlatego o Marysi tylko marzyłam a teraz siedzę a ona patrzy na mnie i śmieje się zadziornie.
I bardzo bym jeszcze Jaska chciała do kompletu ale gdyby los zechciał nam jeszcze jedna pannę podarować też będziemy płakać ze szczęścia.
Zdjęcia jak zwykle cudowne.
Dziękuję Ala :) i życzę Jaśka :):)
UsuńJak Ty to pięknie napisałaś! Cudne wspomnienia :) Czemu te nasze dzieci tak szybko rosną...
OdpowiedzUsuńna to pytanie nie znam odpowiedzi ;)
UsuńIwonka, słów brak.... Takie to wszystko piękne...:) :) :)
OdpowiedzUsuńDwa tygodnie temu odwiedziłam moją dobrą koleżankę ( z mężem). Zostałam u nich na noc. Oni cudni są :) Zasiadają w 8-semkę do stołu:), bo mają szóstkę dzieci:) - wszystkie przepiękne , przekochane i takie mądre. Dobrze mi u nich było, a na koniec Ci powiem, że Ala w siódmej ciąży... Szczęśliwa:)
Jak mnie poruszają takie kobiety. No mówię Ci! takie szczęśliwe w 4, 5, 6 ciąży… uwielbiam słuchać mam będących w ciąży ;) uwielbiam dowiadywać się, że ktoś jest w ciąży.. nie wiem skąd to wszystko ale tak mam ;))
UsuńWitam, trafiłam tu z "Szafy Tosi"...
OdpowiedzUsuńpiękny post. taki prawdziwy.
Ja się uczę dostrzegać jasne strony życia i próbuje wśród nieprzespanych nocy, ząbkowania, chorób znaleźć światełko w tunelu.
A zdjęcia są przepiękne, takie...realistyczne..
Dziękuję Gosiu. Ja pamiętam moje poszukiwania światełka w tunelu przy ząbkowaniu moich dzieci.. pamiętam to jak dziś ;)
Usuńpięknie napisane, a ostatnie słowa, o tym, że kiedyś na tel. przyjdzie nam czekać, na wolną chwilę...eh jak pomyślę o moim maluchu...ale daje do myslenia to, że teraz jest nasz czas, teraz mamy nadze dziecko/dzieci tylko dla siebie:)
OdpowiedzUsuńświetna z War rodzinka!
Eh...poryczałam się przed kompem w pracy - tak od poniedziałku - dobrze, że biuro od 9.00 otwarte ;)
OdpowiedzUsuńMam dwie, co się tłuką po głowach coraz częściej, jęzory do siebie wywalają i kłócą o miejsce przy stole...czasem brak cierpliwości ale jakie to jest piękne :)
Pozdrawiam !
hahaha no dobrze, że to biuro od 9-tej ;))
UsuńTen blog to miłość od pierwszego "wejrzenia":)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)) miło mi :)
UsuńTo jedno zdanie bardzo utkwiło mi w serduszku: "Ale jestem pewna, że w sercu mam miejsce na kolejną trójkę dzieci." i dziękuję za nie. Pokazuje wielką miłość.
OdpowiedzUsuńJa też dziękuję, za Twoje zdania :)
UsuńBoże, dziewczyno...jak Ty piszesz!!!...jestem pod odromnym wrażeniem...cudowny blog.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Agata
dziękuję ♥︎
Usuńwitam!!!
OdpowiedzUsuńja już od 3 lat czekam na "chwile z synem , niestety mam Go jednego i uważam ze jest to moja jedyna PORAZKA ZYCIOWA dlatego cudownie ze masz 3 serca które Was kochają bezwarunkowo .
BADZ ZAWSZE TAKA SZCZESLIWA !!!! Kaska
dziękuję Kasia :)
Usuńjaka masz piekną rodzinę.
OdpowiedzUsuńbuziolam
ojciec adam szustak
OdpowiedzUsuń