22 czerwca 2014

życie



Życie. To, dokładnie które posiadam. To, w którym otwieram rano oczy i szukam kapci stopami po omacku. 
W którym popsuł się zlew, odpadła korona z zęba, zachorowała Babcia, nakrzyczała jedna na drugą.
To, od którego dużo oczekuję. 
To, w którym nie bije się dzieci. Czyta się książki o hospicjum, miłości i o biedronce, która zgubiła się w drodze do domu. 
Życie moje. W którym można wykrzyczeć żal jak jest się wściekłym. Jeść bigos po dwudziestej pierwszej. I mieć argumenty. 

Życie w którym należy zawsze, bez wyjątku, wysłuchać drugiego człowieka. 
W którym czerwiec pachnie dżemem. A wieczory przez cały rok świecą Bath and Body Works. 
W którym trzeba na gwałt wymienić meble w dziecięcym pokoju.
W którym okruchy, błoto, banan wgnieciony w dywan nie są ani powodem ani przeszkodą.  
W którym robi się koktajle owocowe prawie codziennie. 
To jedyne moje. Życie. 
Ułożone. Wypielęgnowane. Płynące w mój własny rytm. 

Czy ktoś kiedyś z was pomyślał że pomiędzy jednym naszym marzeniem a drugim spełnia się coś, czego nie nazywamy marzeniem?
Rodząc wymarzoną dziewczynkę i trzymając kciuki za bujne włoski zupełnie nieświadomie przyjmujemy dar od losu - zdrowe dziecko. 
Jadąc na wakacje nad morzem, z nadzieją że będzie pogoda, dojeżdżamy na miejsce bezwypadkowo. 
Tyle się nam w życiu spełnia bez udziału świadomości... 
Dopiero drugi człowiek, który stanie obok nas. Bez domu. Jedzenia. Ciepłego płaszcza. Obcinacza do paznokci. Lemoniady z 20 cytryn. Łóżka z inteligentnym materacem. Chęci życia. 
Wtedy przypatrujemy się sobie. 5 telewizorów. 4 iPady. Dwa samochody. Dom. Pełna rodzina. Bezpieczeństwo. Lemoniada z 20 cytryn. Zapach malin w ogrodzie. 

I choć nigdy chyba nie minie mi ochota na bycie gdzieś, gdzie być akurat nie mogę. 
I chęć na coś co nie jest w zasięgu ręki. 
To zawsze pozostanę w świadomości, że mam znacznie więcej niż kiedykolwiek marzyłam mieć. 
Znacznie więcej, niż jestem w stanie starannie przyjąć. 

Moje życie. To moje jedyne. Z ciastem malinowym i zębem od którego odpadła korona. Moje życie, którego nie zamieniłabym przenigdy na żadne inne. I za które dziękuję samej sobie. Bo bardzo mocno na nie zapracowałam. 
I nie jest mi wstyd, że dziękuję samej sobie. 
Jest mi wstyd, że kiedyś ryczałam pod kocem, że nie stać mnie na większy dom....


iwona wisniewska

53 komentarze:

  1. Iwonko.. gdybyś Ty wiedziała dlaczego ja czasem ryczę pod kocem, to absolutnie Twój wstyd by minął. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nie będę się targować, ale mam jeszcze to i owo w zanadrzu ;))

      Usuń
  2. Tak, zycie z prochnica zeboli dzieciaka i ulga, ze mozna mu wyleczyc bez problemu
    Zycie ze swiadomoscia, ze jedziesz na urlop i auto sie zepsulo, ryczysz przy rozpakowywaniu, ale myslisz, moze cos by sie stalo na miejscu, ze mialo nas tam nie byc.
    Idziesz na spacer, smiejesz sie z dzieci, czasem masz dosc przeciaglego maamoooo, ale jak ich dlugo nie m, to jest dziwnie.
    Otworzylam posta, akurat jak corka poraz enty marudzi o koktail z truskawek i maslanki.
    Dziekuje i ide robic :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o matko... jak ja bym tej maślanki się napiła.. ale to tylko w Polsce takie macie..

      Usuń
    2. Kochana, w Niemczech! Powiem Ci w sekrecie, ze wole wlasnie te niemiecka...

      Usuń
  3. Siedzę na placu zabaw, na twarzy ogrzewają mnie ostatnie promienie słońca, obserwuję swoją córkę bawiącą się z mężem i czuję, że to jest ten moment, w którym te słowa przeczytać powinnam, by się wzruszyć i zrozumieć to co niby rozumiem, ale nie zawsze mam świadomość. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "to co niby rozumiem, ale nie zawsze mam świadomość" - ja też.. ja dokładnie też.

      Usuń
  4. Czytam właśnie Alchemika.... dokładnie tak jest tylko nie wszyscy umieją zatrzymać się na chwilę żeby spojrzeć co mają, lub nawet jeśli widzą nie doceniają bo zawsze jest "bo" :))) spokojne życie i zdrowie to jest to!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ile byśmy nie dostali od życia, i tak nie będziemy potrafili przyjąć tego starannie ... Ani ten co ma niewiele, ani ten co osiągnął wszystko. Zawsze pojawi się coś, co zatrze ostrość widzenia i nie pozwoli dostrzec szczęścia, które jest tu, blisko, na wyciągnięcie ręki... Nie pozwoli tego szczęścia docenić, radować nim się. Taki to nasz uszczerbek.

    Chciałabym mieć Twoją siłę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja myślę, że każdy uszczerbek można naprawić :) i trzeba nad sobą pracować do końca życia...

      Usuń
    2. A pewnie z i można.
      Odrobina szczęścia, miłości i kit do wypełnienia uszczerbku gotowy ;) Starczy do następnej ulewy ;)
      Nie szkodzi. Byleby mieć w sobie siłę na tę nierówną walkę z wszelkimi przeciwnościami.
      Dlatego lubię do Ciebie zaglądać. Szukam tu tej siły, mocy ... i zazwyczaj je odnajduję .
      Dziękuję i pozdrawiam,
      Kamila.

      Usuń
  6. Dobrze ze masz Ta swiadomosc:) Dobrze ze ja mamy:) Ja w niej tkwie od momentu kiedy wyszlam za maż:) Bo mam porownanie i tkwilam po drugiej stronie nie majac nic.Na wszystko zapracowalam sama tak jak Ty i tez dziekuje sobie ze wzielam los w swoje rece.Moze inaczej zaczelam ja siegac po lepsze jutro u boku stal i wspieral mnie obecny mąż:) Byly momenty ze na polu bitwy bylam sama bo tylko ja moglam walczyc nikt inny:(Pracujac oboke ciezko mamy co mamy i dazac do celu:) Dziekuje losowi kazdego dnia.Wiesz ze ja zawsze co roku jadac nad morze..najpierw w duchu mysle obysmy w nocy szczesliwe dojechali i wrocili wtedy marzenie i wakacje beda spelnione,czekajac na narodzimy Alanka 9 miesiecy czekalam na zdrowe nie wane czy syn czy cora czekalam na zdrowe..majac w uszch slowa czlowieka ktory zle mi zyczyl Niech ci sie dziecko chore urodzi ...takie slowa ktos powiedzial kiedys do mnie...Dzis cieszez sie tym co mam...Iwonko mamy ogrom szczescia :) i bogactwa od zycia...Pieknie to napisalas mamy znacznie wiecej niz nam sie marzylo:)Marzylam tylko o spokojnych przespanych nocach i kochanym dobrym mezu i zdrowym dziecku.....a mam tak wiele....Pozdrawiam
    P.S.Poplakalam się ze wzrusz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam ogrom szczęścia... mam go na pęczki. Ale wiesz.. kiedyś też miałam go całe hektary, tylko że szukałam zupełnie nie tam i ciągle wydawało mi się, że to jeszcze nie to. I to szczęście do mnie nie przyszło i nie spadło z nieba... ja je najzwyczajniej odkryłam! w zwykłym swoim codziennym życiu :)

      Usuń
  7. PS.Sloik na lemoniadę tez juz mam:))) przyjechal z Niemiec jest pieękny.Wczoraj odebralam go od Pana ktory mi go grzecznosciowo przywiozl z Niemiec od znajomych.Z Bielska od nas do Katwic tylko podskoczylam.Ech jaka radosc...A wszystko zaczelo sie od Twojej lemoniady i zdiec na blogu Twojego sloja.::)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Amen. Człowiek młody - głupi. Pamiętam, że śmiałam się z życzeń zdrowia. Teraz każdemu życzę. I też mi z tego powodu wstyd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem teraz na takim etapie w życiu, że słowo "Zdrowie" powoduje ciarki na całym ciele... Zdrowie to najważniejsza rzecz w życiu człowieka. Bez niego ... szukać jest zdecydowanie trudniej. i żyć. i cieszyć się dniem.

      Usuń
  9. O ja.... Takie posty dodają mi skrzydeł... Ja też mogę... Ja też mam... Zdrowe, szczęśliwe dziecko... Tak niewiele a jednak to dla mnie wszystko...

    Pozdrawiam z deszczowych i zimnych Bieszczad :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mąż to by nawet deszczowe i zimne Bieszczady odwiedził choćby dziś :)) I zamieniłby się na gorącą Amerykę (tak na 2-3 dni ;) ) gdyby mógł :)

      Usuń
  10. O tak! Przystanąć, pomyśleć, docenić i cieszyć się całym sercem z darowanego nam szczęścia!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakieś dwa, może trzy dni temu śniło mi się, że tu na Twoim blogu był nowy post. Był piękny. Napisałam Ci komentarz. Komentarz przy którym kapały mi z oczu łzy, ale gdy go pisałam byłam szczęśliwa. W dzień sprawdziłam czy napisałaś coś nowego. Nie było. Zdziwiłam się, no ale to był przecież tylko sen. Czułam, że niedługo napiszesz coś, co będzie piękne, piękne jak ten sen. Żałuję, że zapomniałam, zapomniałam o czym w moim śnie pisałaś, jakie słowa ja Tobie w komentarzu pozostawiłam. Chciałam sobie przypomnieć i nie mogłam, ale czuję, że nie muszę pamiętać, bo to był piękny sen, który przyniósł mi spokój i błogie szczęście, ale nie muszę go pamiętać, bo dziś nie śnię i czytam post, który jest piękny, który koi tak samo jak najpiękniejszy sen. Ale czuję, że post z mojego snu równie dobrze mógł nosić tytuł życie. Bo Ty Iwono o życiu opowiadasz najpiękniej, bo dzięki między innymi Tobie na życie mogę spojrzeć inaczej. I są chwile w życiu gdy te nienazwane marzeniem coś między jednym a drugim marzeniem czuję. I właśnie mam takie dni, gdy to coś czuję, gdy marzeń tysiące po głowie jeszcze krąży, gdy pragnę to jeszcze i tamto i nawet gdzieś chyba jeszcze świadomość tego, że zaraz pewnie coś runie, zaklnę, przeklnę, zaryczę, zatęsknię, to teraz właśnie czuję to coś nienazwane marzeniem coś. I czuję i doceniam ile mogę, bo to jest szczęście. Tylko dziś gdy poczułam, że dostałam znów dużo w tym życiu powiedziałam do siebie:przecież nie zasłużyłaś. Ale postaram się przyjąć to starannie, zapracować na życie, moje jedyne życie i podziękować kiedyś sobie, bo wypracuję je sobie, bo mam też cenne drogowskazy w postaci słów Twoich pięknych. Dziękuję Ci, że w nocy sen o Twoim blogu dodaje mi sił, a w dzień wstaję i sen nie jest tylko snem, bo Ty publikujesz post, dzięki któremu codzienność nabiera odcień szczęśliwego życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy, nie do wiary... no nie do wiary. W najśmielszych marzeniach nie przewidywałam, że będzie tu tyle ludzi zaglądać, że będzie ktoś tam lubił tu być, że ktokolwiek napisze komentarz.. ale że ktoś będzie śnił moje posty to aż nie do pomyślenia :):) No mówiłam że mam więcej niż jestem w stanie przyjąć. Takie komentarze to jest coś co ciężko mi przyjąć. Zawsze czuję, że nie wystarczająco starannie to robię. Że powinnam ciut dłużej się zatrzymać... a mi najzwyczajniej w świecie czasem brakuje odwagi by w nie uwierzyć ;)
      Bardzo mocno ściskam Cię stała moja czytelniczko :):)

      Usuń
  12. U mnie też tak było:
    "Jest mi wstyd, że kiedyś ryczałam pod kocem, że nie stać mnie na większy dom...."

    ale teraz jest dobrze...
    Z pozdrowieniami....

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja otrzymałam więcej od życia, niż bym się spodziewała, bo mam trzy piękne, zdrowe trzy córki, których miało nigdy nie być...
    Ludzie choć mają dobrze, to i tak narzekają.
    Zauważyłam że ludzie mniej zamożni bardziej doceniają to co mają, może dlatego że mają tak niewiele i przyszło im to z trudem, a nie tak z łatwizna co bogatym
    Iwonko piękny post....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adulka dziękuję Ci bardzo :) ale... no właśnie mam pewne ale. Bo znam jednego człowieka, który jest bogaty i nic mu w życiu nie przyszło z łatwizną. Opuścił małą wieś na wschodzie Polski i wyjechał na podbój Ameryki. Całe życie bardzo ciężko pracował... z niczego osiągnął bardzo wiele. Nikt niczego w życiu mu nie podał na tacy. Ten człowiek to mój Tata. I dlatego nie zgadzam się, że bogatym to wszystko z nieba spada. Ale wierzę w to, że człowiek mniej zamożny z pewnością bardziej docenia każdy kęs chleb. Każdy litr paliwa wlany do samochodu. Każdy prezent urodzinowy... bo w jego życiu myśli się o tych rzeczach na co dzień. I jak danego dnia uda się zalać pełen bak to się to docenia pewnie bardziej.
      A córeczki masz przepiękne - to tak na marginesie :)

      Usuń
    2. Iwonko troszkę źle się wyraziłam, przepraszam bo mogłaś poczuć się urażona. Wiem że jest mnóstwo takich osób jak Twój Tato i bardzo ich cenię za to, ale chodziło mi o grupę znanych dzieci osób bardzo bogatych które znam osobiście i widzę jak traktują pieniądz. I miałam tylko wyłącznie ich na myśli.

      Usuń
    3. Ada wiem!!! podejrzewałam, że chodzi Ci o coś konkretnego... ale odpisałam przykładem, żeby pokazać że są i tacy ludzie :) którzy ciężko pracowali na to co mają, ale jeszcze raz powiem, że zatankowany bak w samochodzie jest doceniony przez osoby mniej zamożne z pewnością dużo bardziej niż przez osoby bogate. Podobnie syte śniadanie, książka którą czytają, buty na zimę... Ludzie zamożni pewnie nie przykładają takiej wagi do butów których mają 200 par... to chyba normalne. Ja staram się bardzo mocno widzieć piękno i cud życia w zwykłości :) bez względu na to, na co mnie stać :) i wiem że niczego nie miałaś złego na myśli i absolutnie nie poczułam się urażona!! chcę żebyś wiedziała :)

      Usuń
  14. JAk zawsze super napisane! :) Ostatnio zbyt czesto zapominam, ze tak naprawde szczesliwa jestem. Dostalam od losu tak wiele, ale zbyt czesto budze sie zamiast z usmiechem na twarzy, z myslami o drobnostkach, ktore niestety wplywaja na mnie zbyt negatywnie:( No coz staram sie, naprawde staram to zmienic. Czasami cos z tego wychodzi, czasami nie, ale jednak czesciej tak;)
    Ciesze sie, ze sa tacy ludzie jak Ty:) Pozdrawiam cieplutko, Ola:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Skąd wziąć siłę do życia,skoro tyle złego wokół mnie?...jestem po ścianą i nie wiem,w którą stronę pójść?Iwciu,cieszę się,że znalazłaś swoje miejsce.Pozdrawiam.Mam nadzieję,że Twoja teściowa trzyma się dzielnie.E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga E. a może nałapać ziaren z tego co złe i zasadzić gdzieś na dość żyznej glebie, podlewać optymizmem... może którego dnia wykiełkuje nadzieja...
      Jak byś chciała pogadać pisz na maila. Czasem wystarczy się z kimś podzielić smutkiem i już człowiekowi lżej niż było.. Uściski!

      Usuń
  16. A ja ryczę prawie za każdym razem, kiedy czytam Twoje refleksje o życiu. Ze wzruszenia... Ze wstydu...Ze... Dziękuję. Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania jak to możliwe to nie wiem :)) ale dziękuję :)

      Usuń
  17. Trzeba nauczyć się doceniać to co mamy i radość czerpać z tego .... i uczyć się znów i na nowo .... bo jak często nam się o tym zapomina ... dobrze Iwonko, że przypomniałaś i mnie :)
    Dobrych dni :**

    OdpowiedzUsuń
  18. Moja Droga! Jak tak dobrze Cię znam ( tak mi się wydaje), a Ty mnie wcale. Odwiedzam Cię od ponad roku, ale dziś nabrałam odwagi by do Ciebie napisać. Jesteś inspiracją, opisujesz ludzkie myśli i przypominasz nam o tym co piękne codzienne i zapomniane. Chyba nie przestanę się wzruszać jak czytam Twoje teksty. Dzięki że jesteś...

    OdpowiedzUsuń
  19. ileż to ja razy mam podobne refleksje!!!
    i mimo, że jestem szczęśliwa i cieszę się z tego co mam, dręczą mnie czasem wyrzuty sumienia, że bywa iż pragnę mieć więcej....
    ale przecież marzenia są po to by je realizować i motywować się do cięższej pracy...
    jak zwykle pięknie napisane, Iwono!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ależ oczywiście że marzenia są po to by je realizować!!! i nie można mieć wyrzutów sumienia że się je ma!! i ja mam mnóstwo marzeń! i uwielbiam je mieć, i je spełniać jak się uda. Ale czasem człowiek tak się zapatrzy w to czego nie ma i co chciałby mieć, że umyka mu to co ma. Najważniejszy jest balans :)
      A tym domem moim to było tak że on nie był moim marzeniem, które w sercu jest i oczekuje na swoją kolej. w pewnym momencie był powodem mojej frustracji. i z tego powodu mi wstyd!! Ale wciąż marzę o domu, w którym będę mogła mieć swoje biuro a każda z dziewczyn swój pokój :) ale teraz jak o tym myślę to jest ciepło na sercu mi a nie płaczliwie :)

      Usuń
  20. A wiesz,że właśnie wczoraj na niedzielnym babskim spotkaniu mówiłyśmy m.in. o naszych marzeniach, fascynacjach, dążeniach...
    Wino było czekoladowe,taras,wygodne leżanki,dzieci w ogrodzie ,mężowie na meczu, a .. naszym grzesznym wyliczankom końca nie było. Nagle z ust jednej z nas padło zdanie:"Stop. Dziewczyny, nie przesadzajmy, podziękujmy! Ja dziękuję. "
    Zapadło wymowne milczenie. W jednej chwili poczułam,jak bezwstydnie niewdzięczna jestem Losowi, Bogu , sobie i Rodzinie.
    Wstydziłam się sama siebie. Zawstydziłam się przed samą sobą!
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale marzenia trzeba mieć!!! i te malutkie i te wielkie :) one są cudowne! tylko obok tego wszystkiego warto pamiętać co mamy :) a ja nieskromnie mam całą masę marzeń! i kocham je :) ważne żeby one nie wywoływały smutku (że czegoś nie mamy) tylko radość że może kiedyś, wtedy dla mnie marzenia mają sens i wtedy warte są zachodu i wtedy nie jest mi wstyd :):)

      Usuń
  21. Oooo tak, Iwonuś, M A R Z E N -i- A to moje imię , więc mam ich od groma i ciut ciut o różniastym "kalibru" ;))))

    Pozdrawiam serdecznie dziękując za sprowadzający na Ziemię przeuroczy post , i za (jak zwykle miłą!) odpowiedź.
    Marzena

    OdpowiedzUsuń
  22. Człowiek tak już chyba ma ,że rzeczy które przychodzą łatwo, które już posiadamy są jakoś mniej zauważalne. Czasem tylko w chwili kiedy zwalniamy w dążeniu do spełniania kolejnych celów udaje się niektórym z nas zauważyć te rzeczy.Jak większość z ludzi ciągle do czegoś dążę, ale mam sporo chwil kiedy te cele schodzą z pierwszego planu i cieszę się tym co już mam. Kiedy czytam książkę w ogrodzie delektując się lemoniadą, delikatnie kołysząc się na huśtawce czuję taki spokój, cudowny.Patrzę na swoje otoczenie i choć widzę ,ze jest jeszcze sporo do zrobienia to ogromnie sie cieszę z tego co już zostało zrobione.Kiedy leże na plaży i patrzę jak moja Natalka robi babki z piasku czuję się wspaniale i doceniam to bardzo.Doceniam, ze możemy tam być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam podobnie. Mam całe oceany marzeń, ale potrafię rozpływać się nad szczypiorkiem który wschodzi mi w doniczce w kwiaty...

      Usuń
  23. ...bo przecież tak niewiele nam potrzeba...a my wyolbrzymiamy...chcemy...musimy...bo tak...bo tak chyba wygodniej....boszzzz jak ja bym chciała żeby moja siostra zaczęła Ciebie czytać ... skarbnico Ty moja... dziękuję ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda dziękuję :):) ale skarbnica to chyba przesada ;)

      Usuń
  24. jak pięknie to napisałaś aż się łza zakręciła w oku... też czasem przysiądę na tarasie wieczorem i zapatrzę się w około i wtedy doceniam to co juz mam choć wiem, że wiele jeszcze przed nami ale rodzina, dziecko to jest siła to jest moc... trzeba cieszyć sie z tych codziennych ulonych chwil, które tak szybko mijają :)

    OdpowiedzUsuń
  25. "Znacznie więcej, niż jestem w stanie starannie przyjąć. " Piekny post, a to moje ulubione zdanie :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Oj jak dobrze dziś przeczytać ten post :D, bo tak głupio dzień się zaczą ,tyle na głowie, tyle spraw do załatwienia i koniec roku u starszej córki, i kwiaty kupić, i spotkanie w przedszkolu, a jeszcze obiad trzeba zrobić i przelew i zakupy i 1000 innych spraw, a tu na dokładkę kłótnia z mężem. Przed chwilą wściekła byłam na los że tyle na głowie i jeszcze ta kłótnia, ale już jest oki i dziękuję Bogu, że mam te wszystkie sprawy do załatwienia, że mam dla kogo załatwiać, że życie się kręci....a z mężem pogodzę się wieczorem, bo warto przecież dla nas, dla dzieci :D jesteś kochana i dzięki za postawienie mnie do pionu

    OdpowiedzUsuń
  27. Dziękuję,nie mam jeszcze wystarczająco dużo dystansu ale czy kiedykolwiek będę miała?Serdecznie Cię pozdrawiam,Ciebie i Twoich najblizszych:-)E.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)