Restauracja.
Tutaj w USA restauracje są przepełnione. Śniadanie, lunch, obiad, kolacja.. wiecznie pełno ludzi.
Na stolik czekaliśmy około godziny.
Tylko ja i on. Już nie pamiętam kiedy byliśmy gdziekolwiek tylko ja i on.
Było to w drodze skądś dokądś więc nie wyglądałam jak zwykle lubię wyglądać w restauracji.
Ja stek a Ty? Ty znów owoce morza? Matko jak można to jeść?! Tak, tak wiem że od lat to samo ciągle powtarzam.
Zobacz jaka śliczna kobieta siedzi przy tym stoliku naprzeciwko... z osiemdziesiąt lat ma co najmniej.
Lunch z koleżanką we włoskiej restauracji.
Koleżanka jest w podobnym wieku. Może mniej w kaszmirach, ale równie elegancko ubrana. Torebka fioletowa, niezbyt dobrana, bardzo nowoczesna.
Jedna jedzie do syna, bo się rozchorował. Druga jedzie na zakupy bo wnuczka ma baby shower* i coś musi kupić.
Podnosi się lekko, spod stolika wysuwa niewielki, rozkładany chodzik. Wstaje, przytrzymuje się, zostawia napiwek. Uśmiecha do mnie przelotem i pędzi swoim osiemdziesięcioletnim tempem na zaplanowane zakupy.
Dwie amerykańskie starsze Panie.
Pogaduszki. Śmiech. Szminka tuż obok filiżanki z kawą.
Wysoko, bo to szóste piętro. Fotele jak zwykle te same od pewnie trzydziestu lat. Balkon, a na balkonie sadzonki pomidorów. Codziennie wystawiane na słońce, podlewane, doglądane i potem chowane do środka na wypadek gdyby przymrozek chwycił.
Starsza Pani w długiej brązowej spódnicy. Włosy siwiuteńkie ale jak zawsze spryskane dokładnie lakierem.
Nie, nie chcę innych kosmetyków. Stara jestem. Niczego już nie potrzebuję.
Bombonierka?? Wnusiu po co? Niepotrzebnie wydałaś pieniądze! Mnie już nic nie potrzeba. Masz tu 30zł za tą bombonierkę i pamiętaj więcej nie kupuj. W tym wieku to już nie obchodzi się imienin.
Kromka razowego chleba i biały ser. Bez masła. Bez szynki. Bez pomidora. W zamian kilo świeżej ryby dla kotów w okolicy i bochenek chleba dla łabędzi.
Kawa tylko i wyłącznie we własnym domu. U kogoś nie pije się kawy, bo kawa kosztuje. Ciasta też nie nie... dziękuję. Przecież i tak zaraz wychodzę.
Ja? Do Warszawy? Gdzie ja do Warszawy na wycieczkę? Jeszcze w Warszawie mnie nie widzieli. Tu mam swój balkon i kościół i łabędzie i zupełnie mi to wystarcza.
Człowiek taki samotny... nikt nie zagląda.. nikogo nie ma. Dziecko, choć Ty babcię odwiedziłaś. Mam leki, mam. Nie, nie brakuje mi. Co za bzdura, że koty wolę nakarmić niż leki wykupić. Mówię, że leki mam.
Babciu, dlaczego Ty odrzucasz każdą pomoc? W swojej samotności nie widzisz własnej nieprzepuszczalnej ściany oporu.
Ja i moje myśli. Ja i moje myśli w Ameryce.
Pamiętam kobietę, też po osiemdziesiątce. Była moją sąsiadką przez rok. Opalała się na leżaku przed domem. Któregoś dnia zrobiła na drutach kocyk mojej malutkiej córeczce. Opowiadała o swoich wnukach. A pewnego dnia dostałam wiadomość, że umarła. W drodze do kosmetyczki. Pozostawiła po sobie ten leżak, psa i wielką pasję - zbieranie porcelanowych lal. Pierwszy raz w życiu widziałam tyle fajansowych lal naraz.
Kolejna kobieta, która przyciągnęła mój wzrok wysiadała z samochodu od strony kierowcy i wolno zmierzała do bagażnika po swój chodzik. Miała na oko też z siedemdziesiąt pięć, może osiemdziesiąt lat. Szła owinięta, szalejącą na wietrze, chustą Levis Vuitton do urzędu załatwić sprawę.
Tu się żyje.
Tu nie staje się na pacach co chwilę wypatrując horyzontu własnego końca.
Tu koncert nie kojarzy się z młodzieżą.
Kosmetyczka z paniusią, którą stać.
A restauracja z zawsze z kimś innym niż ja.
Tu jest inaczej.
Stek był niezbyt dobry. Szpinak polany jakimś tragicznie słodkim sosem. Marcin... ja się nigdy nie przyzwyczaję do tego jedzenia. Nie ma to jak polskie pyszności w polskich małych knajpkach. A lody jakie są w Polsce... i desery! Te kelnerki tutaj by zemdlały jakby zobaczyły nasze piętrowe desery z cappuccino i rurkami z kremem.
Wypiliśmy kawę w ładnej filiżance i zjedliśmy tiramisu. Rachunek. Napiwek. Dziękuję. Do zobaczenia. Miłego dnia.
O przepraszam jeszcze jedna myśl. Krótkie zamyślenie nakładając kurtkę i szalik.
Starsza pani żyje inaczej niż moja babcia, dla której początkiem i końcem świata był balkon na szóstym piętrze.
A ja? Czy to bardziej geny czy to bardziej otaczające środowisko? Gdzie będę JA za 50 lat?
Na balkonie czy z balkonikiem....?
tego jeszcze nie wiem.
Domek z serduszkiem na zdjęciu to przepiękna herbaciarka na herbatki w saszetkach. Do kupienia u Malandii
Turkusowe buciki do kupienia w Carters
iwona wisniewska
Wiesz.. może to naiwne. Ale wierzę, że starość to my. Że tą starość to my sami tworzymy. Przez całe życie zbieramy nici, z których ją utkamy. I możemy na niej wyhaftować ciche chwilę na balkonie.. w spokoju i zrozumieniu, że jedynym co jest dla nas ważne to te łabędzie i pomidory. Że czekolada dla wnuków to dobro cenniejsze, niż kolejna wykupiona recepta w aptece. I możemy też na drutac stworzyć najdłuższy szal pełen życia niż kiedykolwiek.
OdpowiedzUsuńJakie to piękne... już po raz "któryś" czytam Twoje słowa i wzruszam się... niewyobrażalnie!
UsuńO tak, Paulina potrafi cudownie pisać! Paulina, absolutnie się z Tobą zgadzam :)
UsuńNiestety w Polsce wciąż jest tak, że słucha się innych, że patrzy się na innych. Bo co ludzie powiedzą, bo będą gadali, bo...
OdpowiedzUsuńNiestety.
Ja wiem, że nie wszędzie, że nie wszyscy, ale...
Może w większych, anonimowych skupiskach ludzi, zwanych miastami, jest nieco inaczej, ale na prowincji pewnych rzeczy w pewnych miejscach, pewnym ludziom nie wypada.
I trudno z tym walczyć.
Trudno się przeciwstawiać, bo dostaję się łatkę - odmieniec, wariatka.
A z łatką w tym światku trudno żyć.
I zazdroszczę odwagi i dumy tym paniom które spotykasz.
Zazdroszczę.
A może my? A może my jesteśmy tym pokoleniem, które to przełamie? Które powie: a w cholerę, mogę być odmieńcem! przynajmniej szczęśliwym na co dzień...
UsuńPiękny post, skłania do refleksji :) A zdjęcia...ja uwielbiam Twoje zdjęcia tam samo jak te posty, po których przeczytaniu zatrzymuję się i to jest takie fajne uczucie, nie potrafię tego opisać:)
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo dziękuję :) i przesyłam uśmiechy :)
UsuńPomyślałam o swoich babciach. Jedna skończyła 92 lata- chodzi z balkonikiem, ale tylko po swoim domu, nie da się za nic wyciągnąć ze swojego małego światka, tez narzeka na samotność. Choć i poczucie humoru miewa, takie szelmowskie. Jak pytam jak się ma, to z iskrą w oku odpowiada:
OdpowiedzUsuń- Wnusiu, czuje się jakbym miała ze sto lat ;)
Druga, jeszcze nie z balkonikiem, ale laską też w swojej świadomości ma jakąś potrzebę do poczucia, że coś traci. Nie pamiętam jej jako kobiety otwartej na świat. Babcia naszych chłopców- szalona, nieprzewidywalna, lubi kawiarnie. Myślę, że za bardzo napatrzyła się na to, jaka nie chciałaby być. choć 60tkę ma już za sobą nadal potrafi na czworakach zasuwać po trawie za maluchem.
Czyli jest dla mnie nadzieja:) na balkonik w bagażniku :)
Sprowokowałaś tym wpisem do wspomnień :)
hahaha no nadzieja jest zawsze!! tylko musimy postarać się odrobinę by przerobić ją rzeczywistość! :) Korzystając z okazji pragnę podziękować za przepiękne rzeczy z drewna które zagościły w moim domu i ogromne ilości w mojej piwnicy ;))
UsuńIwonko, pierwsze co mi się spodobało w UK to właśnie te babcie i dziadkowie, za rączkę w restauracji i nie, że od święta ale codziennie na tej herbacie z mlekiem i słodkiej bułeczce. Uwielbiam te starsze panie z torebeczką na przedramieniu z czerwoną szminka na ustach.
OdpowiedzUsuńPiękny post i cudne zdjęcia Iwonko. Pozdrawiam ciepło :)
Iza bardzo dziękuję! Już ktoś mi kiedyś mówił że w UK jest podobnie. A może wszędzie jest podobnie?? tylko ja mam inne wyobrażenie bo u nas w PL jednak trochę inaczej...
UsuńOj Iwona, Iwona... rzadko teraz komentuję bo mam czasu jak na lekarstwo ale każdy Twój wpis czytam uwaznie ( najczęściej z komórki karmiąc jednoczesnie synka) a z komórki pisac nie lubię/ nie umiem... ale teraz musiałam...
OdpowiedzUsuńi nie chodzi o to, że w Stanach/Japoni/Niemczech jest godna starość, z systemem opieki i spełnianiem swoich pragnień, bo całe zycie na to pracowali, a u nas - na leki nie starcza i serce mi się kraje jak w aptece emeryci wykupują tylko niektóre lekarstwa i nóz w kieseni się otwiera jak widzę w Faktach ( ktore juz teraz oglądam sporadycznie, bo po co mi nerwy jak i tak wpływu nie mam) jak rząd nasz krocie na głupoty wydaje... nie tylko o to chodzi...
ale i o mentalnosć - u nas jest tak, że często emeryci mysla - po co mi nowy ciuch, i tak niedługo umrę, po co mi wakacje, stary/stara jestem, po co mi kosmetyki, perfumy, filharmonia - kasy szkoda, i na bombonierkę szkoda i na kwiaty szkoda wydawac bo i tak zwiędna zaraz... a ja uważam, i mam nadzieję, ze uwazac tak bede i za lat 30sci, że warto zawsze, w każdym momecie zycia kochac siebie i siebie dopieszczać... oczywiście braków finansowych się nie przeskoczy z licha emerytura ale na kawę w restauracji zawsze starczy, za kwiaty od wnuka podziekowac i cieszyc się tym w kwiatkiem, do ludzi się usmiechać, kolorowe kalosze ubrac i na spacer iść, do sasiada się usmiechnąc i i do psa, co zawsze szczeka... za kolejny dzień podziękować i na kolejny miec apetyt... ja juz kiedys wpominałam starsza pania emerytkę, która po 70siatce nauczyła sie pływac, zjeżdzalnie zaliczyła i na siłownię zaczeła chodzić... w swoje urodziny zawsze z tortem przychodziła do parku wodnego w ktorym kiedys pracowałam, historii miała mnóstwo do opowiadzenia i wszystkie pozytywne, pogodne... i jej jedynym zmartwieniem było to, że zadna z jej leciwych koelżanek z kółka brydzowego nie chciała z nia do tego parku wodnego chodzić... i ja bym chciała tak, jak ta pani...
Edyta Ty tak pięknie zawsze napiszesz że aż brak słów na odpowiedź... niesamowita historia! Bardzo bardzo mocno Cię ściskam! :)
UsuńJak zawsze piękna zaduma nad życiem,uwielbiam twoje myśli tak pięknie przelane na pulpit (chciałam napisać na papier).
OdpowiedzUsuńMoja refleksja po przeczytaniu-my za 50 lat-ja na balkoniku, Paweł z balkonikem :)
hahahaah Przeczytałam ten komentarz jadąc do kina z mężem (dzieci u dziadka w NY) i dosłownie padłam :)) U nas to chyba będzie na odwrót! ;)) ale życie pokarze.. Pamiętaj Marta, że masz mnie.. a ja na ten Twój balkon mogę wpaść ze swoim balkonikiem i pod pachą z jeszcze jednym dla Ciebie... najnowsze modele to będą... amerykańskie! haha wiesz, że pomysłów mi nie brakuje :))
UsuńStarość... jest w pewnym sensie chyba taka, jak całe życie. Jeśli człowiek całe życie jest pogodny i otwarty na innych, to i na starość raczej nie zgorzknieje. Jeśli całe życie wypatrywał wszędzie wrogów i oszustów - to i później w miłego staruszka się nie zamieni. I tak dalej... Tak myślę patrząc na moje babcie i znajomych starszych ludzi. Ja chciałabym zawsze umieć cieszyć się życiem, nawet jako stara babcia :)
OdpowiedzUsuńja też bardzo bym chciała!! ogromnie! i taki mam plan :)
UsuńIwonko to wszystko o czym piszesz to prawda, tak juz jest i nikt tego nie zmieni oprocz nas samych. Ta niezapomniana starsza kobieta z szostego pietra zawsze taka byla i to ja wyroznialo sposrod innych ludzi. I dlatego do tej pory zawsze jest przez nas wspominana kazdego dnia. Nie znalam innej takiej osoby, ktora by byla w moich myslach caly czas i nie tylko w moich ale takze mojej rodziny...
OdpowiedzUsuńsiostra
To prawda Marta! (to Ty prawda?) Niesamowitą miała w sobie siłę.. teraz jak analizuję...i to prawda, że była wyjątkowa.
UsuńOjej... poruszyłaś ten problem, z którym przyszło mi się zmierzyć kilka lat temu.. te same myśli, dokładnie te same odczucia. No bo jak?
OdpowiedzUsuńDlaczego u nas, tu w kraju, kobiety po przekroczeniu "pewnego" wieku porzucają swą kobiecość w zamian za przysłowiową "chustkę na głowie"??? Nie umiem, no nie umiem tego zrozumieć!!!! Dlaczego, skąd to??? To moje zderzenie z brytyjską codziennością było dla mnie pewnego rodzaju szokiem, ale i zachwytem samym w sobie. Przecież emerytura nie oznacza początku końca???? Można żyć!!! Pełnią życia i pięknym życiem. Właśnie tak, jak to opisałaś - prowadzić samochód, po czym przesiąść się na balkonik :) Z gracją, dumą i podniesionym czołem ;) Podziwiam i marzę o dniu, kiedy u nas w Polsce takie sytuacje staną się codziennością.
Pozdrawiam Iwonko i dziękuję, że zauważyłaś... że poruszyłaś...
Wiesz w Polsce nie każdego stać na ten samochód... ale przecież to nie tylko o sytuację finansową chodzi.. no nie tylko. Znakomicie skomentowała to Edziab.
UsuńKarolina, też gorąco pozdrawiam!! :)
Trudny temat Iwonko! Mi jednak się wydaje, że obok mentalności taki stan schowania się w swoją własną samotność na starość wynika jednak z biedy. Jeżeli nic się u nas w tym temacie nie zmieni, tak będzie dalej. Wszyscy chcieliby godnie żyć do końca. Za trud całego swojego życia. Często nie jest im to dane niestety.
OdpowiedzUsuńNp.rzadko się słyszy w Polsce o starszych ludziach podróżujących po świecie. Na Zachodzie to norma.
Pozdrawiam!
Tak, to prawda że bieda na wiele nie pozwala. Ale pozwala jednak na coś... przepięknie skomentowała to Edziab powyżej. Że to nie tylko sytuacja finansowa, to ta nasza mentalność często.
UsuńA ja myślę ,że to nie do końca jest kwestia tego ,że to Ameryka a to Polska właśnie. Na pewno kwestie finansowe mają duże znaczenie ale nie ostateczne. Mam kilka dobrych przykładów starszych pań tu na miejscu. Chodzi bardziej o mentalność a dlaczego jedni mają taką a inni inną, tego już nie wiem . Pewnie psycholodzy mogliby się wypowiadać. Mam sąsiadkę . Pani już koło osiemdziesiątki ale od lat wygląda tak samo mimo ,że nie podejrzewam aby stosowała botoksy . Zawsze fryzura prosto od fryzjera , odziana w pastele i z mężem za rączkę spacerkują już od rana. A pamiętam , jak kiedyś przed laty chciałam skomplementować ,że tak zawsze wystrojona to mi powiedziała , że tego co zje nie widać a tego co ma na sobie i owszem . A wiem ,że jada pokrzywy :-) nie z oszczędności chyba jednak lecz dla krzepy .
OdpowiedzUsuńMoja babcia jadła pokrzywę. I rwała ją gołymi rękami pamiętam. Ja też uważam że to nie kwestia kraju jeżeli zechcesz. Ale jak nie chce Ci się nic, to wtedy mówisz: taki kraj....
UsuńWiesz myślę że wiek to tyko cyfry. To wszystko co dotyczy nas tworzymy sami. Poprzez swój zawód codziennie spotykam wiele osób, znaczna część to starsze czasem mocno starsze osoby. I jest coś co zawsze napawa mnie otymizmem że ciekawość świata jest w nas i nic do tego nie ma kraj w którym żyjemy( no może trochę ). Spotykam tutaj w Polsce wiele starszych pań (i panów) które biegną do kosmetyczki , spotykają się z przyjaciółmi na brydża , planują wyjazdy małe i duże, Cieszą się życiem dają nadzieję że starość nie musi być stanem w którym się po prostu trwa ... Spotykam też osoby,które mimo młodego wieku mają stare dusze.
OdpowiedzUsuńMoże jestem optymistką ? Sama mam babcię,(dobiega 90 -tki) która wymienia się z moimi córkami książkami a jej ciekawość świata mogłaby zawstydzić niejedną młodą osobę.
A co do finansów-uśmiech , radość życia , pogoda ducha nic nie kosztują
pozdrawiam Elżbieta
Ależ optymistycznie ten komentarz brzmi :))
UsuńWitaj Iwonko. Fajny temat. Pamiętam, że w liceum pisałam opowiadanie pt. "Co to znaczy być kobietą luksusową?" I pamiętam, że dało mi to do myślenia. I wiem, że wtedy zapragnęłam taką kobietą kiedyś być. I to pragnienie teraz do mnie wróciło, po latach bycia matką, żoną, praczką, nauczycielką, sprzątaczką itd., itp. I dziś wiem, że ta kobieta luksusowa musiała się najpierw narodzić w mojej głowie, aby mogła zaistnieć w rzeczywistości. Tej naszej, polskiej. Bo ja wierzę, że kobieta może taka być wszędzie, ale warunek jest jeden - musi mieć taki obraz w sobie. Inaczej zawsze będzie tylko malowaną lalą i będzie się bała, by szminka się nie rozmazała. A wiek? Wiek tylko mocniej podkreśla klasę i styl, z wiekiem stajemy się bardziej wyraziste. Pozdrawiam cieplutko z pięknej, wiosennej, budzącej się Polski Was w równie pięknej Ameryce. Buziaki dla Ciebie. Cieszę się, że jesteś. Wiesława.
OdpowiedzUsuńJa też tak myślę! że oprócz tego co "na nas" trzeba to coś nosić w sobie w środku, bo tylko wtedy jest się naturalnym człowiekiem. Nie przebranym, nie udającym kogoś innego.. Bo to niestety widać.
UsuńU nas wcale nie jest pięknie ;)) coś nam zimna daje po kościach w tym roku! na wiosnę mocno czekam :)
Piękny post pełen refleksji..i jak zawsze przepiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marysia
My powoli tez sie uczymy czegos innego, ale nie da sie ukryc, ze urodzilismy sie w innych czasach niz nasze babcie i bedziemy inne niz nasze babcie. Plus kultura danego kraju, jego tradycje i zaniki. To wszystko ma wplyw. Dochodzi jeszcze nasz charakter i to co chcemy, co jest dla nas priorytetem. Pewnie nie da sie tez porownac miasta ze wsia. Niektorzy sami rezygnuja z wielu rzeczy na rzecz ciszy i spokoju. W domu posiedziec, a nie na impreze wyjsc, niektorzy za nic w domu lepiej na impreze. To nie jest proste. Teraz mieszkam w kraju, gdzie zakladanie rodziny sie odklada na pozniej, bo przeciez tyle wazniejszych rzeczy do zrobienia jest, ktore z dziecmi sie nie da. Moze to uproszczone, ale na palcach jednej reki potrafie wyliczyc mamy przed 30-stka, a mamy po sa nie do zliczenia, a co tam przeciez 40 -stka to tez calkiem normalny czas, moze rzadziej, ale sa. Tak, ze nie oszukujmy sie te babcie tez beda inne, inne niz moje babcie, niz babcie chlopakow. One juz inaczej zyja, maja inne priorytety.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Edyta
Jestem ciekawa jaką babcia będziesz TY ;) szalona babcia Edytka :)
UsuńTradycja, tradycja i jeszcze raz tradycja ;P w ostatecznosci wezme wnuki na open'era, bo wlasnych dzieci nie mam odwagi ;)
UsuńKochana Iwonko! ja już tak dawno nic u Ciebie nie pisałam, choć na każdy temat mam milion rzeczy do powiedzenia :-) (ale nie jestem przemądrzała, chyba :-) ten temat jet mi bliski, choć nie mam 86 lat, a 36 :-) Mieszkam w UK od 3 lat i jedna z pierwszych uroczych i cudownych rzeczy jaką zauważyłam to starsi ludzie-ŻYJĄCY!!!! Nie poukrywani na działkach, z dala od miasta, nie zamknęci w pokoikach 2m na 2m (bo córci lub wnusi się należy, a babcia to już tylko przecież zawadza i śmierci wygląda) Oni za rączke,wolnym kroczkiem zapatrzeni w swoje grube okulary idą z uśmiechem, przysiadają na ławeczkach, jedzą...UWAGA!!! FRYTKI! i pija kawę z papierowych kubków! Pośród zgiełku Londyńskich ulic, szumu samochodów, klaksonów i ludzkiego gwaru, ulicznych grajków i zapachów prażonych orzechów, taki widok, to jakby kadr z innego filmu. Zwolnione tempo, inny świat! Zawsze mnie to rozczula, niezmiennie zachwyca i choć wole być młoda i jedak bic, to mam nadzieje przysiąść kiedyś na takiej ławce z moim M i dalej pić kawę z kartonowego kubka obserwując pędzący świat, a nie zamknąć się w pokoju, zasiąść w starym fotelu, pić dolewkę(wiesz co to?) w aluminiowym garnuszku oglądając serial. Choć karaj ten i życie w nim ma miliard wad, to fakt, że tutaj ŻYJESZ AŻ DO ŚMIERCI napawa optymizmem :-)
OdpowiedzUsuńAtak a propos-w zeszłym roku odeszła nasza sąsiadka, która w wieku 92 lat w każdą środę jeździła samochodem na basen, a w każdy piątek przychodziły do niej koleżanki na herbatkę w ogródku :-))) Widak- bezcenny! Cudowny! Optymistyczny!
Pozdrowienia z UK
No sobie wyobrażam :)) Do mojej sąsiadki też przyjeżdżała koleżanka i razem się opalały ;))) Niesamowite to było! Podglądałam przez szklane drzwi jakbym co najmniej ufo zobaczyła! Ale od tamtej pory poznałam Amerykę lepiej i wiem że to norma.
UsuńIwonka, ja tez się zastanawiam tak jak Ty. Patrząc na sąsiadów, na moją mamę, któa 62 lata dźwiga na karku i ma w sobie tyle sił i życia, a do tego jest niepełnosprawna..., ale robi więcej niż jej sprawne siostry. Czasem wydaje mi się,z e może więcej niz ja....
OdpowiedzUsuńNa co dzień pracuję ze starymi Niemcami. Każdego roku co najmniej 4 razy wyjeżdżają na urlop - taki dłuższy, za granicę. A to się "podleczyć" do Kołobrzegu czy innego Świnoujścia czy Świeradowa, a to na Majorkę, Maderę, czy na 3 miesiące do Portugalii... Ciągle w ruchu, nawet jeśli starzy... Ale do tego materialnie są przygotowani, a nie to co nasi staruszkowie... Ci żywi, energiczni Niemcy, nawet jeśli starzy, mówią, że młodość jest w głowie, po warunkiem, że nie jesteśmy schorowani.
Nasz polski świat zmienia się trochę wolniej, ale pewnie nie zmieni się na taki jak ich, bo pensje wyznaczają standardy... Szkoda...
W każdym razie pozostaje nam czekać wierząc,z e już teraz swoim sposobem życia, bycia, jedzenia i ruchu zapracowujemy sobie na jakąś swoją starość. Wiele od nas zależy, ale nie wszystko.
Buziak Dobra Duszo!
Już kiedyś pisałaś mi o swojej mamie.. niesamowita z niej musi być kobieta.
UsuńEwelina, oczywiście że nie wszystko zależy od nas bo jak nie masz na nowe okulary i oprawki sklejasz taśmą, to nie wyskrobiesz na Maderę choćby nie wiem co! Nie wyskrobiesz na weekend nad morzem nawet. Ale wiesz co skro nie staćmnie na weekend to może choć na jeden dzień do opery do pobliskiego miasta wyskoczyć? albo do zoo, do parku we własnym mieście.. Ta moja opowieść to nie opowieść o tym że tutaj stać kogoś na codzienne bywanie w restauracji. To opowieść o tym, że to, że stać kogoś to jeszcze nic. Bo musimy mieć w sobie chęć by to wykorzystać, a tego Polakom chyba jeszcze brakuje. Ale wiem, że moja babcia była szczęśliwa z tym swoim balkonem.. wybrała tak, bo tak chciała i super. Ale jak patrzę na tych ludzi tutaj... to przychodzi mi na myśl taka refleksja: może i ta babcia moje szczęśliwa była, może nawet bardzo, ale żeby ona spróbowała takie życia jak te kobiety tutaj, to pewnie by zobaczyła, że jednak można od życia chcieć więcej i być jeszcze szczęśliwszym... i nie chodzi o restaurację czy wycieczki, tylko o wiedzę, że można i tak.
Buziaki :)
Ewelajna...
UsuńTak,potwierdzam, Madera to nasz polski Ciechocinek -(średnia wieku turystów 65-70l )
;)
a zamiast parasolki w dłoni, rozkładana laska z mini siedziskiem ;)
Deptaki pełne leciwych / radosnych turystów
To ja też dorzucę moje dwa grosze :) po pierwsze primo: zgadzam się, że głowa to podstawa. Moja Mama ma 60 i ani wygląda ani się czuje na tyle. Moja Babcia ma prawie 80. Nie wygląda na tyle (chociaż już bardziej po "babcinemu"), krzepka, wesoła, dla swojego zdrowia ciągle się rusza, znajduje sobie robotę, czyta... Wiem, że teściowa mojej Babci też taka była. I pamiętam, że moja Prababcia też taka była. Obrotne dziewuchy.
OdpowiedzUsuńZa to moja teściowa - totalne przeciwieństwo. A młodsza sporo.
Po drugie primo: dla jednego ważne są te restauracje, dla drugiego pomidory na balkonie. Kwestia wyboru swojej starości. Grunt, żeby nie marudzić jak się już decyzję podjęło.
A jak kasy mało i niby nie można do tej restauracji i niby wyboru nie ma... To i tak po co marudzić? Życie jest za krótkie, żeby na to czas tracić. Trza się cieszyć tym, co jest.
Piękny tekst, wspomnienia. Ja tam lubię wszystkich staruszków. Tyle doświadczenia... Musi być ciekawie obserwować świat z takiej perspektywy :) pozdrawiam krzepko!
No niedługo przyjdzie nam się przekonać czy fajna jest taka perspektywa ;))
UsuńIwona a ja idę o zakład, że my właśnie zmienimy to do życia nastawienie. Że ochotę na łapanie chwili znajdziemy, na oddech pełną piersią.
OdpowiedzUsuńJa przynajmniej zrobię wszystko by tak było i abym poszła o krok dalej niż tylko na mój warszawski balkon.
Bardzo się wzruszyłam czytając ten post... Od razu przypomina mi się moja babcia, która zmarła przeszło rok temu... Codziennie doglądane pomidory, czekolada schowana w szafce dla dorosłej już wnuczki - cała Ona. Może to trochę egoistyczne z mojej strony, ale chciałabym zobaczyć ją w wieku osiemdziesięciu lat, wiedzieć, czy te lata spędzałaby na balkonie otoczona swoimi kwiatami, czy z balkonikiem wśród swoich róż na działce...
OdpowiedzUsuńZawsze takie słowa, poruszające kwestię starości powodują, że się rozklejam. Moja babcia nie zdołała dożyć osiemdziesięciu lat, zmarła wycieńczona długą chorobą w wieku 65. Widok starszej Pani, w długiej brązowej spódnicy, z laską, w białymi włosami mocno wylakierowanymi powoduje, że zazdroszczę jej wnukom, może i prawnukom, które mają to szczęście być przy niej dłużej. Zdaję sobie sprawę, że nie jest łatwo, że w Polsce trzeba wybierać pomiędzy pieniędzmi na leki i na codziennie życie, że może schemat "matki Polski", jest nadal nieświadomie realizowany, że może ta polska starość nie jest doskonała, że może zależy od podejścia do życia, wyboru, ale teraz dopiero czuję, jak ważnymi osobami są dziadkowie, nasze podwaliny i korzenie...
ja mieszkam w Anglii i też różnica między jakością życia tu a w Polsce jest widoczna.
OdpowiedzUsuńtak jak piszesz.
to powiedz mi, za czym człowiek tak czasami tęskni?
Przyglądam się często Staruszkom tutaj w UK i wygląda to podobnie, jak tam u Was. Zupełnie inne podejście, perspektywy, problemy, radości niż naszych poczciwych Dziadków, niejednokrotnie zapominających o sobie... A jacy my będziemy kiedyś w przyszłości, jesli starości uda nam się dożyć?? Czas pokaże :) Urocze zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńOsobiście uwielbiam starych ludzi!
I czy to jest bardzo leciwy emeryt/ka krzątający się w swoim przydomowym ogródku / gospodarstwie, który poza jego granice z rzadka wychodzi,
albo siwa główka w oknie swojego małego / blokowego "m" , którą zdarza mi się czasem zauważyć,
czy napotkany stary człowiek w drodze do miejscowego kościoła,
czy ktoś kołyszący się w kolejce po chleb i najczęściej dzierżący w dłoni równie leciwą materiałową torbę z wielkimi uszami
albo starzec odpoczywający gdzieś w dalekim świecie w luksusowym hotelu i pijącym o wschodzie słońca kopi luwak ...
To w każdym przypadku z wielką uwagą przyglądam się takiemu człowiekowi, którego pomarszczona twarz jest przecudowną mapą jego długiego życia i zastanawiam się czy dane mi będzie się kiedyś przekonać, jaka będzie moja starość...
Pozdrawiam !
możesz mi nie uwierzyć możesz, ale co tam i tak ci napisze. w minimy poniedziałek siedzę w basenowej szatni, jest godzina ok 20.30 mój mały nie kwapi się z wyjściem z basenu. Obok dwie panie tak grubo po 60-tce, obie po aqua aerobiku, prowadzą rozmowę
OdpowiedzUsuńpierwsza- lecicie do Tunezji?
druga- no co Ty, wógle mnie tam nie ciągnie, leżenie na leżaku, ble. my do Maroko a w następnym roku do Chin
Podniosłam głowę i powiedziałam- jak Was się piękne słucha.
I ta od tego Maroka mówi że miała opory całe życie przed lataniem i w końcu postanowiła basta ile mam jeszcze się bać, poszła po tablety i lata. Iwono ja naprawdę w zeszły poniedziałek byłam w centrum świata:)