Jesień, która pachnie wciąż latem. Nawet zakwitł mlecz.
Wieczory jednak chłodne, pachnące drewnem palonym w kominku.
I wygłupy i radości.
I śmieszne kanapki urodzinowe.
I Halloween.
I liść który gdzieś spadł.
I ząb, który wypaść nie chciał przez długi czas.
Moje życie trwa. Przychodzą niespodzianki i refleksje.
Każdy tydzień bogaty w przemyślenia. Bo jesienią myślę zdecydowanie więcej.
Czas, który gonię. Dentysta, z którym się użeram. Samochód, w którym "koło bije".
Dzień za dniem. Wtorek miesza się z piątkiem.
Szpital, prawnik, badanie krwi, obiad, śniadanie, lancz do szkoły, lekcje polskie, lekcje amerykańskie, poczytać, popisać razem.
List do Mikołaja.
- Mamo, a czy ja mogę mieć jeszcze jedną siostrę? Miałaby na imię Briana. Miałaby białe włoski jak Ada i by się cały czas bawiła ze mną. I mnie by lubiła bardziej niż Zosię. Mogę mamo? Mogę?
Zimny pot oblał mi plecy, no jeszcze tego mi brakowało…ale z drugiej strony......… NIE NIE NIE, a kysz.
- To nie takie proste Clareczko.
- hmmm szkoda, to może kupisz mi najnowszy zamek Barbie? ;)
Uwielbiam moje dni pełne zamieszania. Moje dzieci zmieniające zdanie co kilka minut. Moje wieczory, kiedy już ułożę, utulę i zabronię schodzić na dół.
I serce mi czasem pęka, że one już takie duże.
Że ten czas nieubłagalny taki.
Że dosłownie za chwilę pójdą w świat. Że rozmowy toczyć się będą przy kawie a nie soku malinowym. I będą mieć pomalowane paznokcie, i nosić modne torebki.
I jak patrzę teraz na te usta wciśnięte o oczko siatki na zdjęciu, i te szczerbate uśmiechy, te szynki zdejmowane z kanapek i ukrywane pod talerzem.
To po raz kolejny zdaję sobie sprawę, jak wielkie szczęście w życiu mam.
I jak mocno kocham w sobie bycie mamą. Jak mimo zmęczenia, wyciągając tę szynkę spod talerza uśmiecham się z całych sił.
Bo moje dziecko uczy się życia. A ja jej to życie pokazuję. I czy to nie jest powód do radości?
Moja reakcja na szynkę nabiera znaczenia.
W zabieganiu ostatnich dni. W szale ostatnich wydarzeń. Znalazłam dziś chwilę by porozmawiać z moimi córkami o życiu.
Które nie zawsze jest proste, ale w ostatecznym rozrachunku, cudem przecież jest.
I mam nadzieję, że moje dzieci będą zawsze o tym pamiętać.
Bo przecież czasem bywa, że mlecz zakwitnie w listopadzie.
i.w.
I nastał spokój ... :) Jesień sprzyja rozmowom o wszystkim. O sprawach ważnych i nieważnych. O życiu, o planach, o filozofii życia, o tym co było i co będzie. A piękną tą jesień mamy!
OdpowiedzUsuńno piękną :) napisałam ten post wczoraj w nocy. A dziś rano wstaję i co widzę?? śnieg widzę :))
Usuń"Moja reakcja na szynkę nabiera znaczenia" - oj, bardzo podoba mi się to zdanie! chyba sobie je nawet napiszę na lodówce, bo ostatnio widzę, że staję się jakaś mało cierpliwa w stosunku do swojego dziecka, o głupią, zrzuconą szynkę się denerwuję. A nie tam ma być:) dzięki!
OdpowiedzUsuńna lodówce moje zdanie o szynce? :)) no zaskoczona jestem :)) ale proszę bardzo i dziękuję jednocześnie :)
UsuńBriana , Iwonko?;)
OdpowiedzUsuńO życiu można myślec , można rozmawiać.... I żyć przede wszystkim trzeba... Z szynka na kanapce lub pod talerzem?zupelnie nieważne ...Twój wpis dzisiaj uspokaja, wycisza....i piękny ten Wasz amerykański listopad;)100 lat dla Jubilatki:)
Dziękuję Ala :)) za Twoje słowa i symbolicznie "za Brianę" ;)) w sensie: nie, dziękuję :)
UsuńIwonka ja ci pozycze ci jaki czas bialowlosej 4tej!! Siostrzyczki a nawet 2 jak będzie potrzeba....
OdpowiedzUsuńa ja dziękuję bardzo ;))
Usuń:)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam rozmawiać z dzieciakami o życiu, o ludziach, o emocjach. Uwielbiam życie takim jakie ono jest, cieszy mnie każdy dzień, prawie nie zdarza mi się marudzić i zawsze staram się dostrzegać w ludziach to co dobre. Tylko nie potrafię podczas tych rozmów zapanować nad wzruszeniem i zwykle jakieś łzy spłyną po policzkach.
OdpowiedzUsuńoj u mnie też... ja wzruszam się nawet na Colombo - jak mówi mój mąż :) i na Smerfach :) ale kocham to w sobie! a co do marudzenia - to mi się zdarza .. pracuję nad tym, ale nie będę udawać, że się nie zdarza, bo się zdarza ;)
UsuńI my z mężem wczoraj rozmawialiśmy o tym jak to będzie, gdy Adam dorośnie. Tak czekamy na jego pierwsze słowa i na to, żeby z nim już porozmawiać, ale z drugiej strony to chcielibyśmy aby cały czas był taki malutki i słodki.. A ten czas taki nieubłagany leci i pędzi nie wiadomo dlaczego tak szybko..
OdpowiedzUsuńDziewczynki masz cudne, pozdrawiam gorąco
Marysia
Dziękuję Marysiu :) i ja też pozdrawiam serdecznie! :)
UsuńTo prawda... jesień ma w sobie jakąś magiczną moc, która tych myśli, rozważań, wniosków zsyła na nas całe garście. Jedne są tylko i wyłącznie dla nas, inne by przegryźć, przegadać z najbliższymi. Ale dopóki jest dla kogo żyć, jest z kim rozmawiać i dzielić ten ogrom trosk oraz radości, wszystko dokoła ma przecież sens i warto. Warto, choć czasem ciężko...
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia. Pozdrawiam Cię Iwonko.
okiem-ani.blogspot.co.uk
Aniu ja też bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję Ci za Twój czas tutaj u mnie. Wiem, że zawsze jesteś i dziękuję :)
UsuńPozytywny bardziej niż zawsze ten wpis. Podoba mi się bardzo! I zdjęcia takie pozytywne bo piękna jesień u Was!
OdpowiedzUsuń"moje życie trwa"... dziękuję, pięknie napisałaś!
Iza, to jest niesamowite, ale jak pisałam ten post, kwitł mój mlecz a jak wstałam dziś rano ... padał śnieg!!! :) i tak bywa tą naszą jesienią :)) Uściski ogromne, ogromniaste podwójne albo i potrójne dla całej waszej czwórki :))
UsuńPiękna ta jesień u Ciebie Iwonko :)
OdpowiedzUsuńI masz rację za szybko czas nam ucieka ... i dzieci za szybko rosną, czasem mam wrażenie, że zdecydowanie nie potrafimy się tymi chwilami codziennymi nacieszyć w tym pędzie szalonym ... w te wolne od pracy dni jednak udało mi się takich chwil razem zdecydowanie więcej uszczknąć i to mnie cieszy ogromnie :)) Oby tak było jak najczęściej !!
Buziaki przesyłam :**
I ja Olga przesyłam buziaki :))
UsuńPiękne zdjęcia zawarta jest w nich jakaś magia :)
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :))
UsuńPiękną macie jesień a do tych spotkań przy kawie to jeszcze dużo czasu i pięknych chwil.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno jeszcze na szczęście dużo czasu :) Pozdrowienia Iga!
Usuńtaka kolej rzeczy, dzieci rosną i dobrze, nawet jak będzie kawa zamiast soku malinowego, ;)
OdpowiedzUsuńbo życie jest cudem i tajemnicą i trzeba się cieszyć póki jeszcze żyjemy i nie musimy zrobić miejsca dla kolejnych pokoleń ;)
Wiesz ja myślę, że jak już będzie ta kawa zamiast soku to będzie mi tak samo błogo jak teraz... tylko, że teraz ja jeszcze o tym nie wiem :)
UsuńNo więc Iwono to tak: Za kilka (czy naście) lat Miss World, Miss International i Miss Universe obstawione.
OdpowiedzUsuńhahahaha no to zaskoczyłaś mnie tym komentarzem :)) dziękuję :)
UsuńNawet mi nie mow! Dopiero co z porodowki przyjechalam, a tu mi taka panna juz przy stole siedzi. I chlebki z szynka dlonia cala przyklepuje :D Az wierzyc sie nie chce, jak urosla. Tylko te zdjecia przeklete prawdziwy wiek jej zdradzaja. Bo w oczach moich ona nadal mala...
OdpowiedzUsuńmoje też malutkie moje trzy aniołki, prosto z porodówki :) i tak już na zawsze :)
UsuńWe trzy siebie mają i jeszcze im czwartej brakuje? To co ja mam jedynaczka powiedzieć ;) Kiedyś mnie to smuciło, że rodzeństwa nie mam ale mama powiedziała, że to CUD, że na tym świecie ja jestem i o drugi już prosić nie śmie.
OdpowiedzUsuńMajeczko pięknie mama to powiedziała :) Mój mąż jest jedynakiem i jest niesamowicie fajnym człowiekiem :) Tak samo jak Ty wydajesz mi się fajną dziewczyną :)) Pozdrawiam :)
UsuńGdy czytałam Twój wpis to w tle Kasia Kowalska, wyłam ją przy tworzeniu sałatki cały wieczór, bo moja jesień też taka refleksyjna. Nie dawno z historii przy stole w kuchni kułam, mama stukała umytymi talerzami i klepałyśmy sobie obie, ja w swetrze ponaciąganym najlepiej do kolan. Wyraźność tych obrazów poraża, bo jakby zatarł się czas to tak blisko, mogę ręką dotknąć tych wspomnień, a tu dotykam główek które głaszczę na dobranoc. Mocno Cię ściskam kolorowy ty Nasz liściu jesienny
OdpowiedzUsuńhahaha no liściem jeszcze nie byłam :):):) uściski Marlena :)
UsuńCudem no...strasznie cudownym cudem to życie jest :) I może czasem o tym zapominam, chociaż nie...chyba pamiętam o tym zawsze, ale czasem coś, ktoś...nie... chyba ja, ja sama czasem nie umiem tego docenić i przyćmiewam swoimi czarnymi myślami ten promienny cud życia. Ale dziś, dziś doceniam z całych sił, bo po takim poście i takich zdjęciach to się tylko uśmiecham i o złych myślach mowy być nie może ;) A jak napiszę, że jesień u Was piękna, to chyba się już powtórzę,co:p Ale piękna, nawet po którymś Twoim zdjęciu amerykańskiej jesieni pomyślałam: Ej może Ameryka, co:P Ale czy moje życie będzie kiedyś toczyć się jesienią polską czy amerykańska, postaram się doceniać z każdym liściem opadniętym życia cud.
OdpowiedzUsuńA dla Zosi cudownych chwil i niech w życiu trafia na takich cudownych ludzi jak Jej Mama :)
Lucy, aż nie wiem co teraz powiedzieć :)) bardzo dziękuję :) za słowa i za Ciebie :)
Usuńczas co jak zając ucieka
OdpowiedzUsuńalbo jak mysz pod miotłę
życie nasze smutne, wesołe
życie z garnkiem przy oknie
dzieci rosną jak grzyby
my żyjemy na niby
i tylko po nas zostaje
kochanie i mgła na śniadanie
piękne...uwielbiam!
UsuńŻeby ze sobą i innymi żyć w zgodzie, miłości, hamowni trzeba rozmawiać. Mimo iż ktoś , kiedyś powiedział " mowa jest srebrem , a milczenie złotem' chyba się z tym nie zgodzę tak do końca. Mowa jest naszym życiem, przekazem, a kiedy szybko przeminą , uciekną dni jest naszą pamięcią o tym co już minęło. Czas szybko ucieka, życie przemija i pozostaną nam tylko wspomnienia przeżyć i rozmów, które niegdyś były może bez znaczenia, a teraz są wspomnieniem i minionym naszym życiem. Niedawno - tak mi się przynajmniej zdawało do niedawna - urodziłam dwóch wspaniałych wspaniałych synów. A tu raptem jeden ma 27 drugi 24 lata mają żony w drodze są ich dzieci jak to przecież dopiero dreptali po domu, bawili, spierali się. Jak to tak szybko. Dzisiaj przygotowywałam ubranka dla jednego maleństwa mojej wnusi, która ma się urodzić i co ryczałam jak bóbr bo tak niedawno prałam, prasowałam to dla moich maleństw. Teraz są tylko wspomnienia tęsknota i żal czemu tak szybko. Iwonko kiedy czytałam Twój post wróciły wspomnienia powrót do tego co minęło. Cieszę się, że pieczołowicie przechowywałam w swojej pamięci wspomnienia, rozmowy o życiu o dniu codziennym mam co wspominać. Należy się cieszyć każdą chwilą naszych pociech i co jakiś czas zrobić "stop klatka" bo chwile nam szybko umykają, a życie staję się tylko chwilą. I dla tych chwil i rozmów, wspomnień warto żyć. Moich chłopców uczyłam jak żyć czy tak samo będą uczyć swoje dzieci mam taką nadzieję:)
OdpowiedzUsuńTwoja jesień piękniejsza niż nasza u nas już szaro i tylko kolory polskiej jesieni pozostały w pamięci. Jak wszystko to co przeminęło.
Serdeczności dla solenizantki uściski dla Ciebie, cieple pozdrowienia dla reszty rodzinki K.N
Bardzo bardzo dziękuję :)) Kasia, jakby synowie zapomnieli, to przecież maluszki będą miały cudowną, mądrą babcię :)) Pozdrowienia Kasia! :)
Usuńja czasem też .. ale tylko czasem :) bo cud mój toczy się dalej i z każdym krokiem tam fajnie jednak :)
OdpowiedzUsuńWitaj Iwonko! Tytuł tego postu to dla mnie dwa w jednym. Uwielbiam ten czas gdy kwitną mlecze... Chodzę wtedy po parku i nie mogę oczu "napaść" tym widokiem... I mam wrażenie, jak gdyby słońce zeszło na ziemię..... I kocham listopad, bo to "mój" miesiąc, miesiąc moich urodzin. Tobie udało się w tym tytule, w dwóch słowach połączyć moje dwie fascynacje. Mieć razem jedno i drugie, to jest jak cud!!!! Jak most łączący wiosnę z jesienią. To dlatego ten post jest taki ciepły - ciepło mlecza ogrzało osmagane listopadowym wiatrem serce. Piękną mamy jesień tego roku - wy w Ameryce i my w Polsce. U nas jeszcze śnieg nie padał, pójdę dzisiaj poszukać mlecza....! Dziękuję Ci!!!! Wiesława.
OdpowiedzUsuń:)) ależ proszę :)) Pozdrowienia!
UsuńPrzepiękne zdjęcia .. ach zazdroszczę !
OdpowiedzUsuńdziś u nas mróz :)) tak dla równowagi :) jednego dnia 18 na plusie a kolejnego 3 na minusie ;)
UsuńIwonko - język, którym piszesz, Twoje zdjęcia, przemyślenia, a także te wszystkie mądre komentarze cudownych osób, które wokół siebie skupiasz, poruszają mnie do łez. Nie jestem w stanie czytać Ciebie bez wzruszenia....Nie ma znaczenia czy to jest smutny, czy optymistyczny post. To wielka przyjemność zatrzymać się tutaj... Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI co ja mam teraz powiedzieć? niezmiernie mi miło! i dziękuję :)) i pozdrawiam :) i witam u siebie :) i zapraszam jutro, pojutrze i za tydzień :))
UsuńA czy u Was tez te japonskie drzewka zaczerwienia sie w jeden dzien, a pozniej momentalnie liscie opadaja ??? Czy macie inna odmiane, tutaj to po prostu szal. Jednego dnia patrze piekna czerwien, drugiego wszystko na ziemi.... Kanapki boskie ;))) Wy to macie pogode do jesieni, tutaj dosc kiepsko, ale ostatnio widzialam jak cos kwitnie jak na wiosne i sie zastanawiam co to jest, bo robi wrazenie, ze przy przymrozku takie cuda.
OdpowiedzUsuńDzieci sa przecudne z tym jeszcze jedno do kompletu, u nas odpadlo, jak powiedzialam, ze moze niekoniecznie bedzie brat, moze byc siostra to od razu bylo zdziwienie, a po co mi siostra, to juz lepiej cos innego ;P Ale to bylo z dwa lata temu.
Co prawda dostal co chcial ;P I chyba niekiedy wolalby cos innego ;P
Tutaj mikolajki sa zupelnie inne niz w PL i powiem, ze mi sie podobaja o wiele bardziej, bo to swieto dzieci jest, a nie prezentow. Ale w ogole zaczyna sie czas dzieci, na te zimowe iesiace maja super traycje. Bylismy juz lepic domki z piernika, za tydzien pochod z latarenkami, pozniej pochod Mikolaja (ale takiego tradycyjnego, a nie z komina), kalendarz adwentowy i dzieciatko. Mamy co robic :) Gdzie listy pisac i potajemnie wszystko organizowac :) Dopoki beda wierzyc, dopoty bedziemy mieli zabrudzona podloge w domu i strach w oczach, ze ON przyszedl i wie o mnie wszytsko :)
Pozdrawiam Edyta
hahaha :) widziałam wasz domek piernikowy na fb!! nasze drzewko pięknie jesienne jest długo długo :)) nie opadają liście tak szybko! Ameryka :):):) Uściski Edyta!
UsuńHej :) Czuję się jakbym była gdzieś w podróży... w sumie to pewnie i byłam myśląc metaforycznie ;) w podróży z której wracam i czuję się trochę niepewnie i tak mi dziwnie jakoś ;)
OdpowiedzUsuńKlara mina haha no boska, Zosia haha z tym ząbkiem :) Jesień piękna na Twoich zdjęciach i za drzwiami też, chociaż dzisiaj zimnooo. Fajnie, że nie muszę Tobie jej zazdrościć :)
Ja też mam tak dużo szczęścia w życiu, że czasami się boję, że za dużo, że gdzieś musi być równowaga, że coś może jest zapisane gdzieś...coś innego...
...idę popatrzeć jak śpią...
Witam witam :) i o zdrowie pytam ;)) cieszę się, że jesteś!!!
Usuńjak rozpisane przypomnienie w pamiętniku... Jak uchwycona w ułamku sekundy spadająca ze źdźbła trawy kropla - ta jedyna, choc kropel przecież tysiące, a mieni się niczym Królowa Śniegu. Myśl ważna, czwarta od końca. W pośpiechu i nikt by jej nie zauważył, na szynkę pozłościł, a ja wiem, że te drobiażdżki to też lekarstwo skumulowanych wspomnień wszelakich i taki dobry bunt wobec tego, co za nami. Nie wiem, czy udało mi się przykryć woalką słów to co chcę powiedziec, żeby nie powiedzieć, a przecież wystarczyłby jeden mały zwrot: Dumna jestem z Ciebie!
OdpowiedzUsuńMaryś... matko jak Ty umiesz.. jak ty to do cholery umiesz!!! "myśl ważna, czwarta od końca" no przecież to jest poezja!!! ten komentarz to poezja. ten komentarz to mądrość Twoja i wrażliwość. A moje szczęście. Że byłaś i jesteś mi dana :):) Ubóstwiam te twoje słowa :)
UsuńJak Wy Kochane Dziewczyny potraficie wszystko ważne i mniej ważne ująć w słowa, które lecą biegusiem do samego mojego♥ ja potem wyłuskuje je powolutku i uśmiecham się leciutko ( pod wąsem hihihi) :-)
Usuń* wspomnienia - grzeję się nimi jak ogniem :-*
zamykam oczy i wraca piosenka, którą tak lubię a którą tak często śpiewałam przy ognisku :-) *
./.../Już wieczór, niebo oddycha,
Już noc niewiadoma i cicha,
Już pora rozpalić ognisko,
Nie wiedzieć, gdzie gwiazda, gdzie iskra.
Płomienie, płomienie, czerwone okruszyny słońca.
Płomienie, płomienie, czekamy aż wypalą się do końca.
Płomienie, płomienie, płomienie na twarzach mamy ślad gorąca.
Płomienie, płomienie, czekamy aż wypalą się do końca.
Czekamy aż się wypalą do końca.
Już późno, makiem zasiało,
Już sen twarz pochyla swą białą,
Nad żarem popiołu motyle,
Lecz jeszcze popatrzmy przez chwilę.
w
Płomienie, płomienie, czerwone okruszyny słońca.
Płomienie, płomienie, czekamy aż wypalą się do końca
Wspomnienie, wspomnienie, wspomnienie, na twarzach został ślad gorąca.
Wspomnienie, wspomnienie, co nigdy nie wypali się do końca.
Co nigdy nie wypali się do końca...
♥
a ten czas,który nie pędzi a gna z prędkością światła też mnie przeraża, jeszcze wczoraj : szpital, rehabilitacja. żłobek. przedszkole , szkoła, pierwsze zęby, pierwsza komunia, pierwsze miłości ,egzaminy, matura a dziś....dorosłe ( no może nie całkiem) chłopaki, studenci, wolontariusze...ale buziaki na dzień dobry i dobranoc są i czasem jakiś "przytulasek" się zdarzy ;-)))
kocham moich smyków , uwielbiam z nimi gadać o wszystkim i o niczym i jestem z nich dumna ( choć czasem należałoby przełożyć przez kolano i ...trochę tego oleju z d. wbić do głowy*****żartuję oczywiście)
a Twoje dziewczyny genialne, mądre i śliczne lecz jaka mama takie...dzieci ; zdjęcia cud, miód...mleczyk ♥
całuję i ściskam Was wszystkich
d.
*teraz już wiem,że to wiersz Jonasza Kofty
Uwielbiam Cię czytać Iwonka, właściwie dziś to już drugie czytanie, bo czytam w pracy pomiędzy klientami, bo w domu czas mi się skurczył :-) Masz cudowna świadomość siebie i bycia mamą. Jakie to ważne, żeby nie zagapić się gdzieś, nie zawiesić, tylko być czujna i uważną ale nie tak w sposób wymuszony jak śledczy tylko tak naturalnie, czerpiąc przyjemność z bycia razem. Codziennie przychodzą do mnie rodzice, którzy coś przeoczyli i stracili kontakt z dzieckiem. Czasami bardzo trudno go na nowo odzyskać ...
OdpowiedzUsuńAle nie będę smucić , bo post jest rewelka! Ja też kocham te wspólne chwile, tylko trzeba jeszcze zagłuszacze wyeliminować, powoli się tego uczę :-)
Buziaki! Trzymajcie się ciepło!
Iwona i dla was też pozdrowienia gorące :) Ja świadomości siebie uczyłam się bardzo długo.. i czuję że nadchodzi teraz właśnie ;))
UsuńCzytam po raz kolejny ten post. Za pierwszym razem gdy już miałam coś napisać... zasnęłam, za drugim dziewczynki zapragnęły naleśników i to już natychmiast. Tak więc teraz gdy dzieci nakarmione a ja we względnej jasności umysłu jestem to muszę powiedzieć, że ci zazdroszczę :). Radosnego podejścia do życia, tego ciągłego dziania się. Ja ostatnio bez ustanku o coś się zamartwiam i w głowę pukam: a po co ci babo to było? Czy dam radę, czy damy radę ech.
OdpowiedzUsuńCóreczki masz prześliczne, uwielbiam oglądać twoje zdjęcia, tak jak bym się w zupełnie inny świat przenosiła. Ściskam ciepło
Iza ja też się zamarwiam i to jeszcze jak.. i też pytam czy dam radę z tym życiem.. ale zawsze wszystko to w świadomości, że przecież mam cudowne życie, mam szczęście i mam obok moją rodzinę. I wiem, że to otwiera oczy.. buziaki dla was ogromne! :))
UsuńPrzeczytała raz, przeczytałam drugi przeczytałam.....iksiński raz od deski do deski i co no i czekam na nowy post oj kobieto uzależniłaś mnie od swojego pisania , od jego ciepła, mądrości, naturalności. Bo twoje pisanie Iwonko to balsam na duszę:)). Więc cichutko przycupnę i poczekam nie to że Cię poganiam z tym pisaniem, ale nóż widelec może coś mi się uda. Ściskam cieplutko K.N.
OdpowiedzUsuń:):) Właśnie mężowi przeczytałam ten komentarz :) Kaśka Ty to zwariowana jesteś ;)) uściski od nas też :))
UsuńOt i nie udało się. Aż tak widać? Myślałam że pod osłoną " anonimowy" ta moja przypadłość nie ujawni się , ale cóż przejrzałaś mnie . Cieszę się , że na coś się przydałam hi, hi. Ale z tym czekaniem to nie żarty , na pewno da się coś napisać na przykład na temat podobny do tego " mlecz ukryty pod śniegiem" - resztę musisz dopisać TY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ŚCISKAM DO SERDUCHA PRZYTULAM DLA WAS - ZWARIOWANA K.N.:))
UsuńUwielbiam te Twoje "rozmowy", to takie ważne, aby umieć dziecku pokazać, jak piękne jest życie. To jeszcze przed nami. Nasz Maluch to Dwulatek:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
oooo dwulatek :)) to po amerykańsku: terrible two :) najtrudniejszy wiem ;) Trzymam kciuki za mamę i dwulatka :)
UsuńDzięki Iwonko:-)
UsuńJestem mamą dwojga niemalże siedemnastolatków. Mam bliźnięta - córkę i syna. Jeszcze wczoraj mieli po lat dziesięć przecież... Iwonko, czas płynie zdecydowanie za szybko. Rozmowy mamy i dzieci w erze internetu to towar deficytowy. Dzisiaj młodzież klika, spotyka się w sieci. Więc cieszmy się tymi chwilami, kiedy to POTRAFIĄ usiąść i porozmawiać. I nie czują tym znudzenia, nie uciekają do komputerów, do świata, którego nie ma... Ile ja się muszę napracować, aby świat realny był zawsze ponad wirtualny...
OdpowiedzUsuńUściski przesyłam :)
jak ja pomyślę ze moje dzieci będą miały po 17 lat to aż mi się gorąco na całym ciele robi.. to dopiero sztuka, umieć rozmawiać z nastolatkiem. Ja też przesyłam uściski :)
UsuńWzruszyłam się, gdy czytałam o Twoich córkach... Moja córka mieszka jeszcze w brzuchu, ale już teraz również czuję upływ czasu... Bo to jakby wczoraj gdy lekarz mi powiedział: "Popatrz matka, już nam się robią nóżki i rączki"... To był 9 tydzień mojego Malucha, wczoraj zaczęliśmy 26...
OdpowiedzUsuńa ja wzruszyłam się czytając o córeczce w brzuchu :)) Powodzenia życzę! :)
UsuńPrzy soku, czy przy kawie, przy stole, czy w drzwiach... ważne by była ta chwila na rozmowę.
OdpowiedzUsuńZ czasem odsłaniamy się przed dziećmi coraz bardziej, a one coraz więcej rozumieją. Dorastają.
I poza tym, że przemijanie boli, to ten proces też jest piękny. Potrzebny.
Twoje Dziewczyny wyniosą z domu wspaniały grunt. To na tej bazie będą budować własne rodziny.
To strasznie ważne.
Pozdrawiam ciepło, jak zawsze.
Umknał mi Twój komentarz gdzieś w zalewie maili :) dziękuję Ci Ala bardzo :) i pozdrawiam i ściskam mocno :)
UsuńTak... być mamą to najpiękniejszy dar od losu.
OdpowiedzUsuńAle dobrze pamiętam dzień, kiedy czytałam smsa, że kolejna znajoma zaszła w ciążę. I pamiętam ten żal zamiast radości... Potem miałam wyrzuty sumienia, że przecież powinnam się ucieszyć, a nie smucić, ale... zabolało. Bałam się strasznie, czy dane mi będzie mieć własne dzieci, bo miałam problemy z zajściem w ciążę i nie wiedziałam ile przyjdzie mi czekać na taki cud życia i czy w ogóle będę mamą. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, bo nie mogłam wiedzieć, że za jakiś tydzień i ja będę nosić pod sercem swój maleńki Okruszek, moje największe szczęście na świecie. Dziś moja córcia ma prawie 2 latka i cięszę się każdym dniem spędzonym z tą cudowną małą osóbką, chcąc kochać ją jeszcze mocniej i spędzać czasu jeszcze więcej. Nie wiem, czy uda mi się zajść w ciąże po raz drugi, choć bardzo tego pragnę. Póki co, dziękuję za to co mam, bo to dla mnie prawdziwy cud.
Masz rację Iwonko, czas pędzi jak szalony i nie pozostaje nam nic innego, jak pędzić razem z nim. Ale nie na oślep i bez tchu, tylko z przerwami - na przeczytanie bajki, zabawę w berka, na dobrą kawę w towarzystwie bliskich i spokojną rozmowę z mężem. I właśnie przez takie posty jak Twoje udaje mi się docenić takie momenty częściej niż wcześniej, zanim do Ciebie trafiłam. I tak jak napisałaś, pokazywanie komuś życia to powód do ogromnej radości. A Ty uczysz życia nie tylko swoje córeczki, ale także nas - dorosłych, bo przypominasz o wartościach najważniejszych. I bardzo Ci za to dziękuję.
Twoja czytelniczka
Nie wiem jakim cudem ale gdzieś mi umknął ten komentarz.. bardzo bardzo Ci dziękuję! :) takie słowa dodają skrzydeł, choć są przesadzone ;)) dziękuję za piękny komentarz :)
UsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńCudny post.
I ta szynka, hehehe...
Moja córka od zawsze walczy z jej obrzeżami ;)
Czasem to otoczka z ziół/przypraw, ale dla niej to i tak "skórka" , którą ze starannością rzeźnika usuwa z każdego plasterka już 12 lat
i ciekawa jestem , czy kiedykolwiek jej to minie ;)
12 lat... to chyba nie minie :))
UsuńLADNY TYTUL BLOGA.Wpadl mi dopiero w rece,a raczej w oczy moje .w najblizszych dniach postaram sie z nim zapoznac.CZUJE ze jest w nim cos mi bliskiego...
OdpowiedzUsuńDziękuję ANiu :)
Usuń